Pamiętnik odchudzania użytkownika:
velonick

kobieta, 46 lat,

164 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 55 kg na resztę życia :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Wybrałam się wczoraj do takiego superowego ginekologa z równie superowym USG - bardzo dokładnym, wszystko doskonale widać. Nie ma nawet co porównywać z tym moim prowadzącym ginekologiem. No i teraz dopiero czuję się spokojna, przezierność wg niego 1,5; kość nosowa nie tylko jest, ale nawet ją zmierzył - 3,2. Zmierzył nawet kość udową, ramieniową, stópkę (pięknie było ją widać), oczywiście główkę, zobaczył, że serduszko jest podzielone na 4 części, że żołądek jest we właściwej linii z sercem, że jest pęcherz moczowy, że główka jest ok itd. A to wszystko naprawdę w sposób profesjonalny. Nazwę go "starym wyjadaczem", bo lekarz doświadczony bardzo. Wie, czego i jak szukać. Nawet określał płeć, ale nie był pewien, raz widział chłopca, później dziewczynkę, a później znów chłopca, także na razie nie wiadomo co będzie. Powiedział, że jeszcze 2 tygodnie i pewnie określiłby to z większą pewnością. Cóż, pozostaje czekać... na razie wystarczy mi to, że jest ok.

Bywałam już u tego lekarza w pierwszej ciąży właśnie na usg 3d i na to ostatnie usg, także wiedziałam, że jakość będzie bardzo dobra. 

No i dopiero teraz czuje się uspokojona, że na tym etapie dziecię rozwija się dobrze.

A tak mniej więcej wyglądałam i się czułam po wyjściu od lekarza :)



20 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Uspokoiłam się trochę wczoraj.  Lekarz badał mnie długo (bardzo długo), bo malec nie chciał się ustawić dobrze. W końcu pomyślałam: Boże spraw, żeby się udało i dosłownie w tym momencie doktor złapał odpowiednie ujęcie na zmierzenie przezierności karkowej. Wynik: 1,3. Kości nosowej nie zmierzył ale powiedział, że jest. Dzidziuś nie chciał współpracować wcale; także jeśli chodzi o sprawdzenie czy to on czy ona. Cóż, mam tylko nadzieję, że rzeczywiście ta kość nosowa jest, bo ja tam niewiele widziałam, na tym usg. Ale cóż, trzeba zaufać lekarzowi. Mam nadzieję, że dobrze się na tym zna.

Choć teraz pobiegłabym jeszcze do innego. 

10 stycznia 2012 , Komentarze (2)

ale już od zeszłej środy czuję się dużo lepiej. Chyba hcg odpuścił nareszcie i mój żołądek odczuł wyraźną ulgę. Nareszcie czuję się jak "normalna ja". Mam więcej energii, więcej mi się chce i nie chodzę już jak struta i naładowana bomba zegarowa. Jeszcze ten tydzień i będzie II trymestr :*

Teraz martwię się o moje wyniki krwi, muszę powtórzyć jedno badanie. Ale cicho sza...

Czekam też na genetyczne usg, może po tych badaniach nareszcie się uspokoję, bo jak na razie nie umiem się rozluźnić.


3 stycznia 2012 , Komentarze (2)

z utęknieniem na koniec I trymestru. Dziś kolejny dzień z ogromnym bólem głowy pochodzącym od zbuntowanego przez hormony żołądka. Ja już naprawdę nie wiem co jest. Co jeść a czego nie. Właściwie to dobrze czułabym się będąc cały dzień bez jedzenia.

Okropna niestrawność. Gdybym była w domu, a nie w pracy to jadłabym niewiele i leżała całymi dniami. Czuję się wstrętnie. 

Ale prę do przodu. Pojutrze wyjazd do Warszawy na szkolenie - chyba nic nie zjem do południa, aby czuć się dobrze. W miarę. Pewnie tak będzie.

29 grudnia 2011 , Komentarze (3)

I choć chwilowo się nie odchudzam (wiadomo ciąża) bywam tu i czytam Wasze wpisy. 

Mój czas jest teraz maksymalnie wypełniony. W tym tygodniu nawet nie mam czasu się namieszkać w domu. Wczoraj dentysta, dziś ginekolog, jedynie przedwczoraj całe popołudnie rozmawiałam z wielkim uchem (wc). Mam ciężki tydzień. A sił mało. Senność w ciąży to jest zbyt mało powiedziane. Są takie dni gdy w łóżku spędziłabym cały dzień. Straszne.

Teraz jednak najbardziej stresuję się tym, kiedy i jak powiedzieć pracodawcy o ciąży mojej.  Biję się z myślami cały czas. Nie wiem, nie wiem....

21 listopada 2011 , Komentarze (7)

Jeszcze jest bardzo wcześnie, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

27 października 2011 , Skomentuj

kolorowych liści i spokoju. Dziś było wyjątkowo spokojnie. Pięknie. Cicho.

Na pewno zaraz znajdę obrazek, który oddaje cały ten zastany klimat. 

Poza tym odchudzanie idzie mi opornie. Co chwila wysyłam męża po jakieś dobroci i nie mogę się powstrzymać. Jedyne na co mam ochotę to pieczenia ciasta!!! Szokujące :)

24 października 2011 , Komentarze (1)

jak dziś... nie wiem, może to wina tej pory roku. Przypuszczam, że do kwietnia będę w takim stanie.

Ale myślę, że największym problemem jest stan zdrowia mojego syna. Strasznie mnie to dołuje, tj. pogarsza mój nastrój. Po ostatnich 3 infekcjach pozostała mu pamiątka w postaci przerośniętego 3-go migdała. Chrapie, oddycha przez nos, sapie. Straszne to, Żal mi go niemiłosiernie. I prawdopodobnie czeka nas zabieg. O matko! Nie wiem czego się spodziewać......umówiłam go do laryngologa.

Ale humoru i tak nie mam najlepszego.

Jedynie waga okazała się optymistyczna i zaskakująco dobrze mnie dziś potraktowała: 57,8 kg. To jest niezły wynik :))

17 października 2011 , Skomentuj

Byłam dziś z synem u lekarza - 5 raz od połowy września. Poszedł do przedszkola i jest problem. Infekcja za infekcją. Migdały wielkie jak balony, trzeci też. Chrapie w nocy, gardło go boli strasznie.....i co najlepsze, lekarka powiedziała, że na 3 miesiące powinniśmy zrezygnować z przedszkola. Zaje.....

Nie tego się spodziewałam :/

Co robić?

14 października 2011 , Komentarze (2)

Bardzo staram się trzymać rozpiski tj. do południa w zasadzie jest ok, ale ponieważ jest u mnie moja mama (pilnuje chorego syna) to posiłki w domu nie wyglądają już jak te w diecie. 

Ale mam nadzieję że nie przekraczam bardzo dużo tego co powinnam jeść. 

Cieszy mnie, że weekend przed nami:)