Witajcie kochane:)
Trochę mnie nie było. A to dlatego, że za wiele sie u mnie w temacie odchudzania nie działo. Czytałam co u Was, czasem komentowałam ale nie mialam weny na pisanie.
Waga uparta. Po spadku znów lekko w górę i tak sama nie wiedziala czy spaśc czy nie. W końcu rozłożyła mnie jelitówka dzięki której pozbyłam się tej nadwyżki plus poleciało jeszcze jakies pół kilo w dół. Zmieniłam pasek, ale w euforię nie wpadam, no bo ja wiem czy taka waga sie utrzyma???
Rower zakurzony w kącie, hula hop od czasu do czasu w uzyciu ale nie powiem zeby systematycznie... Czas, czas... ostatnio go brakuje. Była ostatnio pływalnia, kilka razy łyżwy więc nie jest najgorzej.
Ściągnęłam sobie godzinny trening aerobic pump it up i kiedy juz byłam gotowa, żeby zacząć ćwiczyc, rozchorowałam się. Jeszcze jestem słaba więc chyba płyta poczeka jeszcze z dzień lub dwa ale obiecuje dzisiaj choć hula hop przeprosić.:)
Dietowo trzymam się, rzeczy luźne sie zrobiły postac w lustrze coraz bardziej mi sie podoba, choc do ideału jeszcze długa droga ale nie jest najgorzej:) Do wiosny jeszcze troche czasu i mimo, ze prawdopodobnie nie osiągnę do konca kwietnia wymarzonej wagi, to i tak jestem juz bardziej zadowolona ze swojego wyglądu:)
Słoneczko optymistycznie nastraja do życia i nawet mróz mi nie straszny dzisiaj.
Miłego dnia kochane. Powodzenia w chudnięciu:))))