Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze postrzegałam siebie jako grubaskę, a teraz zaczynam widzieć w sobie zgrabną seksowną kobietę!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 41752
Komentarzy: 1082
Założony: 22 grudnia 2010
Ostatni wpis: 28 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Karo8912

kobieta, 35 lat, Kielce

160 cm, 55.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

22 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Zaczynam dziś ćwiczyć, nie będę przesadzać. Znalazłam na yt ćwiczenia w pierwszym trymestrze i mam zamiar coś robić, nie chcę tylko siedzieć i czekać i narzekać przy okazji. Ciągle bym tylko spała więc może jak zacznę się ruszać to będę miała więcej energii a przy okazji liczę też na to, że dzięki ćwiczeniom nie będę szybko tyła, bo już mi pewnie coś przybyło. W czwartek wizyta, ciekawe co powie lekarz. Czy któraś z Was ćwiczyła w ciąży i może mi coś podpowiedzieć? Będę wdzięczna za każdą radę:) 

12 czerwca 2014 , Komentarze (12)

Ćwiczenia, dieta, walka i na co to wszystko skoro w ostatnią sobotę okazało się że jestem w ciąży? Test pokazał 2 kreski, co prawda nie byłam jeszcze u lekarza ale okres spóźnia się 2 tygodnie i mam mdłości i jak coś zjem to wypycha brzuch? Nie wierzyłam, że po ślubie można zaliczyć wpadkę. Bo to była wpadka. Sama bym się nie zdecydowała. Nie wiem jak stoję wagowo, jestem przerażona tym, ze będę gruba. Planuję wdrożyć od lipca jakieś delikatne ćwiczenia. Życie kolejny raz wywrócone do góry nogami. Najgorsze jest to, ze wszyscy mi gratulowali a ja płakałam jak bóbr.

23 maja 2014 , Komentarze (3)

W tydzień zgubiłam 1,5 kg. Nieźle. Zadowolona jestem. Trzeba trzymać dietę motywacja + 100 PKT :)

a tak z innej beczki powoli stawiam pierwsze kroki w poszukiwaniu nowej pracy. W ostatnią sobotę wieczorem zaktualizowałam swoje cv, a dziś z samego rana popędziłam w jedno miejsce je zostawić. Nie mam motywacji co do tego niestety, ale może będzie lepiej. Wczoraj cały dzień spędziłam poza domem, w pracy. Byłam wykończona po przyjeździe i głodna jak wilk. Nie udało się oszukać żołądka, a może raczej głowy i zrobiłam na biega dwa domowe hamburgery zzzzzzzzzzzzzzz. Mam nadzieję, że już dziś będzie ładnie zdrowo i kolorowo:)

15 maja 2014 , Skomentuj

Całe wieki mnie tutaj nie było, jakieś 2 miesiące nie pisałam, nie komentowałam, chociaż od czasu do czasu zaglądałam i podpatrywałam co u Was dobrego. U mnie zawirowania, ciągle tylko ćwiczę i się objadam wieczorami i tak trwa to zamknięte koło. Przez to przytyłam, nie wiem ile ważę, nie chcę wiedzieć, ale czuję. Jak w niedzielę ubrałam spodnie to myślałam że nie wytrzymam, siedząc w samochodzie musiałam odpinać guzik bo mnie tak cisnęły. To był punkt kulminacyjny, od poniedziałku wprowadziłam rygorystyczną dietę węglowodanowo - białkową. Nie jestem zwolenniczką jakiejś diety cud, ale może to pomoże mi trochę nad sobą zapanować, naprawdę czuję się lżej na brzuchu już po tych kilku dniach, nie czuję się obżarta, czy opuchnięta, ani wzdęta. Ćwiczyć zaczęłam już w tamtym tygodniu, zaliczyłam 4 dni, w tym też planuję minimum 4, stopniowo będę zwiększać ilość aktywnych dni. Chociaż dzięki ćwiczeniom od czasu do czasu nie wyglądam na zbyt 'spasioną' i nawet zakładam getry/legginsy i nie wyglądam w nich źle o dziwo:) 

A teraz z innej beczki związanej z tytułem. Otóż w ostatni poniedziałek, tak na dobry początek tygodnia dowiedziałam się, że od września nie będzie dla mnie godzin, czyli nie przedłużą mi umowy, czyli tracę pracę. I gdzie ja teraz znajdę pracę? Pracę, którą kocham, którą chciałabym wykonywać. Nie chce robić nic innego, ja tylko potrafię uczyć. I kocham to. Wszystkie plany mi się rozsypały, czuję taką pustkę, przed wszystkimi muszę udawać , że wcale nie obeszło mnie to aż tak bardzo, że się z tym liczyłam. Pewnie, że się liczyłam, ale miałam też nadzieję. Włożyłam w to całe swoje serce, zarywałam noce żeby tylko zrobić dla tych dzieci coś więcej, rezygnowałam z różnych innych rzeczy żeby tylko udowodnić że się nadaję. I na nic to wszystko.

24 marca 2014 , Komentarze (6)

Wczoraj czekając na zajęcia siedziałam sobie na ławeczce i korzystałam ze słońca. Postanowiłam trochę zaplanować to wszystko i przemyśleć. Zrobiłam sobie rozpiskę menu, zostawiłam tylko puste pola w kwestii obiadowej, bo z tym różnie bywa. Nie gotuję dla siebie osobno i dla męża osobno. Zaplanowałam też ćwiczenia. 6 dni w tygodniu. Niedziela będzie dniem wolnym ale mam nadzieję, że będzie aktywnie spędzana. Na koniec marca nie będzie porównania bo niestety nie będzie czego porównywać. Ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. A jak się pogoda ustabilizuje to może włączę bieganie, kto wie. Chce żeby w końcu się udało. Trzymam za siebie i za Was kciuki :)

22 marca 2014 , Komentarze (6)

Opadłam całkowicie z weny w tym tygodniu. Ćwiczyłam tylko jeden jedyny raz. No 2 jeśli liczyć 60 minut marszu w środę. Koszmar koszmar koszmar. Dodatkowo od wtorku znów jem słodycze, a tak ładnie szło. Zawaliłam. Jestem przemęczona, brakuje mi czasu na wszystko. Niech ta pogoda się już ustabilizuje bo oszaleję, taka chodzę ospała. Mam ochotę walić głową w mur. Potrzebuję jakiejś mega motywacji i dopalacza na ostatnie dni marca. 

18 marca 2014 , Komentarze (9)

Tyle czytamy wszędzie żeby nie przejmować się wagą jeśli ćwiczymy, bo mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, a kg mięśni wygląda inaczej niż kg tłuszczu. Ale my nie chcemy w to wierzyć, tylko uparcie dążymy do tego żeby widzieć coraz mniejsze liczby na naszych szklanych wyroczniach. 

W moim mózgu zaczyna się coś przestawiać, już tutaj kiedyś pisałam że zaczynam lubić swoje nogi co wydawało mi się nieprawdopodobne. Dziś stanęłam na wagę: 57,5 czyli od ostatniego pomiaru - 700 g. Ale już nie chodzi o to że jest spadek (z czego oczywiście bardzo się cieszę). Później założyłam spodnie kupione mniej więcej rok temu, kiedy też od stycznia zaczęłam walkę z kg i wydaje mi się, że moja waga była podobna. Tylko że wtedy pochylenie się, usiądnięcie na krześle czy kucnięcie w tych spodniach groziło trzaskiem i kupą śmiechu. Dziś w tych spodniach można normalnie się poruszać, prawie nigdzie nic nie wypływa i nie są niebotycznie opięte. Co więcej moje cm na chwilę obecną nie odbiegają aż tak bardzo od tych przy wadze 55, 4 kg z kwietnia tamtego roku. Zresztą kto widział moje zdjęcia porównawcze, które dzieli tylko 1,8kg to będzie wiedział co mam na myśli. 

Nie piszę tego żeby się pochwalić czy coś. Ale chce zobaczyć to, co myślę zapisane czarno na białym, żebym zawsze mogła wrócić do tego kiedy będę chciała się poddać i rzucić to wszystko w cholerę. 

Chudnijcie zdrowo:)

13 marca 2014 , Komentarze (3)

Złapałam małe opóźnienie przez chorobę na początku miesiąca ale już zabieram się za ćwiczenia dzisiaj, dość wymówek, czekania, odkładania. Przerwa wymuszona już minęła. koniec kropka. Jak sie znowu rozleniwię to później nie będę mogła wrócić, a wcale nie chcę żeby tak było. Mobilizacja więc pełną parą. Bedę dalej ćwiczyć z fitness blender i dokładam brzuch mel B bo mam juz dość, że wylewa mi się ze spodni. Fałdkom stanowczo mówię NIE!!!!!

dałam sobie na post takie postanowienie, że nie będę jadła słodyczy i o dziwo narazie mi się to udaje. Wytrwałam już 9 dni! Muszę jeszcze tylko ogarnąć resztę kwestii i na pewno wszystko będzie pięknie

Pogoda za oknem cudowna. Chciałabym żeby już była stabilna, bo przez to, że byłam chora to nie mogę się jeszcze rozebrać bardzo i grzeję się niemiłosiernie. 

Ostatnio mało się tutaj udzielam ale najzwyczajniej w świecie nie mam czasu. Doba jest zdecydowanie dla mnie za krótka.

5 marca 2014 , Komentarze (9)

Trochę z opóźnieniem, ale w końcu znalazłam chwilkę żeby zrobić dla Was ten wpis, obiecany zresztą :) Co ja mogę powiedzieć, myślałam że będzie lepiej, ale patrząc na to jak co chwilę zawalałam to i tak nie jest źle. A poza tym wiadomo, że my kobiety chciałybyśmy wszystko od  razu a tak nie ma:) . Ale może najpierw zdjęcia :)

   

 
 

Niebieska piżama - grudzień, czerwona bluzka koniec lutego.

Waga 60kg jest 58,2 = - 1.8

Centymetry (ja mierzę tylko te partie, na których zmniejszeniu mi zależy więc tylko to odnotowuję) Pomiary 1 zrobione dopiero 16.01 a drugie 28.02

talia 70 cm -  68 cm =   - 2 cm
pępek 79 cm - 76 cm = - 3 cm
biodra 97 cm - 95 cm = -2 cm
udo 57cm - 55 cm = -2
łydki 36 - bez zmian.

Razem -9 cm. (dobre i tyle)

Za  to marzec zaczęłam takim falstartem, że głowa mała.
1 marca obudziłam się.........chora! tylko ja mogę iść spać zdrowa, a wstać chora, dlatego też nie ćwiczę. Tak mnie powaliło słuchajcie, jak już dawno nie. Mam katar więc oddychanie utrudnione, jak się zmęczę to łapie mnie kaszel, a do tego mówię jak facet taka jestem zachrypnięta. A że pracuję głosem to sobie wyobraźcie. Staram się jak mogę piję wszystko co tylko ktoś mi podsunie, ale nie wiem czy uda mi się uniknąć lekarza i zwolnienia. Ale, dziś rozpoczyna się post a z nim moje postanowienie 40 dni bez słodyczy. Trzymajcie kciuki:)







1 marca 2014 , Komentarze (15)

Chciałam się z Wami podzielić moim dzisiejszym strojem na uczelnię, a właściwie moim wyglądem w nim. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby założyć te niby lateksowo-skórzane legginsy czy jak one tam dokładnie się nazywają. Doszłam do wniosku, że skoro inne dziewczyny o wiele gorzej wyglądające nie wstydzą się chodzić  w spódnicach ledwo zakrywających tyłek lub właśnie takich legginsach opiętych do granic możliwości to dlaczego ja raz nie mogę sobie pozwolić. Oto jak się prezentowałam.

  

W sumie to nie wiem co mi strzeliło do głowy, żeby się tak ubrać. Albo może wiem, to że wstałam dzisiaj zupełnie przeziębiona, zakatarzona z bólem gardła. W najbliższych dniach dodam zdjęcia porównawcze. Niskokalorycznych ostatków:)