Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

1. Dzień bez przejadania i podjadania (jem tylko, kiedy jestem głodna) - 2 pkt 2. Bez gazowanych i słodkich napojów - 2 pkt 3. Bez słodyczy - 2 pkt 4. Kreatywne śniadanie lub kolacja - 1 pkt 5. Ugotowany samodzielnie obiad - 1 pkt 6. Koktajl owocowy - 1 pkt 7. Min. 5 wejść na trzecie piętro - 1 pkt 8. Min. 5 km spaceru - 1 pkt 9. Min. 2 km ciągłego biegu - 1 pkt 10. Min. 7 km na rolkach - 1 pkt 11. Deska - 1 pkt 12. Min. 20 długości basenu - 1 pkt 13. Inne sporty - 1 pkt

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49229
Komentarzy: 533
Założony: 23 grudnia 2010
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nigana

kobieta, 35 lat, Toruń

170 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 lutego 2021 , Komentarze (13)

Trzymam się dalej, nawet nie jest ciężko, powoli się przyzwyczajam. Waga też ruszyła w dół, w piątek rano było 90,1kg, więc jest miło :-) W tym tygodniu z wychodzeniem z domu będzie ciężej, bo pojawiła się u nas taka słodycz, za którą trzeba na początku latać i chować rzeczy albo weryfikować ustawienie mebli żeby nie wskoczył na lampę, co przed chwilą próbował zrobić :-P 

Oto ta słodycz:

17 lutego 2021 , Komentarze (8)

Nie przejadam się, żadnych słodkich napojów, ugotowany samodzielnie obiad - done. Nigdzie dzisiaj nie wychodziłam, za to trochę odespałam.

16 lutego 2021 , Komentarze (6)

Nie wyspałam się. Próbowałam pracować w nocy, tak mi zawsze najlepiej wychodziło, ale organizm stawił opór. I tak pół nocy straciłam na staraniach, a później kompletnie nieprzytomna wstałam rano na spotkanie. Ale na szczęście dało mi ono sporo energii i może delikatnego kopa. Teraz jestem dalej nieprzytomna, ale wydaje mi się, że to też przez tą pogodę i sam fakt, że jest zima. Jedna z moich ulubionych youtuberek, artystka ze Szwecji, powiedziała, że nawet kwiaty wiedzą, że mają się budzić wiosną, to dlaczego my mamy się zmuszać i udawać, że mamy tyle samo energii co w tych cieplejszych miesiącach. I chyba to zawsze w zimie lubiłam, że mogę sobie trochę odpuścić i nie mieć energii, bo wszyscy wokół też mają jej mniej. Może to właśnie też jest część życia w zgodzie z naturą :-) A żywieniowo trzymam się swoich zasad, oby tak dalej :-)

15 lutego 2021 , Komentarze (6)

Przeszłam ponad 5km, w sumie nie z własnej woli, tylko z potrzeby załatwienia różnych spraw, ale się liczy. Zwłaszcza, że z własnej woli to dzisiaj pewnie przespałabym pół dnia, bo jestem mocno senna. Czasem mam zrywy kreatywności i myślę, że mój zapał do pracy wraca, ale jednak nie, jeszcze widocznie nie czas. Dzisiaj myślałam, że dostanę kopa jak zobaczę efekty swojej ostatniej pracy i fakt, z efektów jestem bardzo zadowolona, ale tego kopa nie dostałam. Z jednej strony szkoda. Z drugiej strony otwiera mi to coraz bardziej oczy, że po każdym kryzysie zawodowym pcham się w to samo, a teraz coś mi mówi, że w taką samą formę jednak nie warto. Na początku się martwiłam co ja teraz zrobię, ale teraz mam już trochę więcej jakiegoś zaufania, że "życie i tak przyniesie rozwiązanie". Oczywiście nie zamierzam się położyć i czekać, bo wtedy nie przyniesie, ale jak będę pomalutku działać w kierunkach, do których mam więcej przekonania to jakoś się poskłada :) Na zmianę mam chwile ekscytacji i przekonania, że nic z tego nie będzie. Ale staram się jednak myśleć o tej ekscytacji :)

14 lutego 2021 , Komentarze (19)

Dzisiaj dzień czwarty życia zgodnie ze swoim organizmem. Nie przejadam się, nie piję słodkich napojów, tylko kawę, herbatę i wodę, nie jem słodyczy i staram się przynajmniej raz dziennie gdzieś wyjść. I gotuję obiady, ale to już sukces bardziej długofalowy, bo od początku stycznia prawie nie zamawiamy, odkąd wreszcie mamy podłączoną kuchenkę i zmywarkę. 

Cztery dni udane, mam nadzieję, że za pół roku będę mogła dalej się chwalić tym samym. Niech determinacja trwa :)

14 lutego 2021 , Komentarze (21)

Kiedyś się dziwiłam, że moje koleżanki wymuszają śluby na swoich chłopakach, a później na własnej skórze zrozumiałam dlaczego. Ach ta presja ze strony otoczenia. Wystarczy być z kimś dwa lata albo i mniej i już się zaczynają pierwsze pytania o ślub. Najlepsze jest to, że te pytania najczęściej kierowane są w stronę kobiet, mimo że króluje obraz oświadczającego się faceta. I biedna dziewczyna, która z każdej strony jest atakowana pytaniami o ślub zaczyna się zastanawiać czy coś z nią jest nie tak, skoro on dalej się nie oświadcza? I tu jest moje pierwsze ALE, bo zamiast zastanowić się nad jedną z najważniejszych decyzji w życiu to człowiek zostaje zahukany ponagleniami otoczenia. Ja jestem szczęśliwa w swoim małżeństwie, ale czasem strach pomyśleć co by było gdybym spotykała się z kimś nieodpowiednim i uległa tej presji. Ale teraz moje drugie ALE, które wywołało moje dzisiejsze rozważania, czyli dzieci. Po pierwsze społeczeństwo nie akceptuje decyzji, że można nie chcieć mieć dzieci. I mówię to z perspektywy osoby, która nie podjęła jeszcze decyzji ani w jedną ani w drugą stronę. Za to podjęliśmy decyzję o posiadaniu kota i spotkaliśmy się z reakcjami typu: chyba żartujecie, to czas na dziecko, nie na kota.. I tu znowu odpowiedź na moje ALE, że posiadanie dziecka to tak poważna decyzja, a nawet powiedziałabym, że najpoważniejsza decyzja w życiu i to tylko para powinna postanowić kiedy i czy w ogóle, a nie otoczenie, które już chce mieć wnuka, siostrzeńca czy kogokolwiek. Tak bardzo bym chciała żeby wszyscy zajęli się swoimi, a nie cudzymi życiami.. nie mówiąc już o parach, które bardzo chcą, ale nie mogą, a otoczenie nie daje im spokoju. Zwłaszcza, że nie zawsze człowiek chce trąbić wszystkim o swoich problemach. Dlatego starajmy się nie pytać, nie wtrącać... Kieruję to też do przyszłej siebie, jakbym jednak miała kiedyś te dzieci i próbowała im mówić jak mają żyć :-) Bo na tej Vitalii jestem już tyle lat, że pewnie będę i wtedy :-P Jak macie jakieś przemyślenia w powyższym albo podobnym temacie to się podzielcie, chętnie poczytam :-)

12 lutego 2021 , Komentarze (11)

To dopiero drugi dzień dobrych nawyków, ale fizycznie czuję się dużo lepiej. Uwielbiam tą lekkość kiedy brzuch nie jest taki pełny :P Gorzej z psychiką, bo jak odstawiam złe nawyki to mnie nosi, zwłaszcza wieczorami i nie potrafię sobie znaleźć miejsca w mieszkaniu. Mam wtedy ochotę na jakieś szalone rozrywki typu spacer, ale nikomu nie chce się ze mną po nocy w mrozie włóczyć, czego nie rozumiem... :P Niestety należę do "sów" i moje pokłady energii ożywają o tych późnych porach. Wiosną, latem jeszcze spoko, ale teraz sama nie będę się w ciemnościach pałętać. 

A jak siedzę w domu, to chcąc nie chcąc, moje myśli krążą wokół podjadania. Ale postanowiłam, że się przemęczę i w tym roku osiągnę już skuteczny sukces, nawet jeśli wieczory na początku będą ciężkie :) Postaram się też więcej ruszać w ciągu dnia żeby wieczorem tej energii było mniej :) 

Nie wiem co z tego wszystkiego wyjdzie, ale o dziwo czuję teraz w sobie dużo determinacji, mam nadzieję, że jej nie stracę gdzieś po drodze. Może czasem warto dojść do jakiegoś "muru" żeby sobie zdać sprawę, że "kurczę, ja już nie chcę tak żyć, muszę się ogarnąć". I tym sposobem zamierzam się wreszcie ogarnąć :) Dobre nawyki dają pewność siebie, a pewność siebie wolność. A wolność jest dla mnie bardzo ważna. Może zbyt ogólnikowo powiedziane, ale najważniejsze, że wiem o co mi chodzi :)

11 lutego 2021 , Komentarze (6)

Kolejny tydzień leci mi z prędkością światła, ale jestem spokojniejsza niż ostatnio :) Pracy mi nie ubyło, ale trochę mniej emocjonalnie do niej podchodzę. Znalazłam sobie też nową pasję montowania filmów z moich innych pasji i podróży i nawet się nie spodziewałam, że może mi to dać tyle frajdy. Nawet jeden odważyłam się wrzucić na youtuba :)

A dzisiaj, w dzień pączków, obudziłam się bez jakiejkolwiek chęci na słodkie, co mnie tylko ucieszyło i mam nadzieję, że ten brak chęci ze mną zostanie :) Ja co prawda miałam styczeń w ogóle wolny od słodyczy, bo tak sobie postanowiłam, ale nic mi to nie dało, bo ilościowo jadłam i tak więcej niż powinnam.

Dzisiaj za to spędziłam 2,5 godziny na długim spacerze. Pogoda była cudowna, a te zimowe widoki - bajka. Ciągle zatrzymywałam się żeby robić zdjęcia, ale właśnie sobie sprawdziłam, że i tak udało mi się przejść 6,5km :) No, ale wymarzłam porządnie :)

A w niedzielę byłam na łyżwach w lesie :) Znalazłam świetne miejsce - rozlewiska leśne niedaleko rzeki, które mocno zamarzły, a jednocześnie były płytkie. Jeździło się rewelacyjnie :)

3 lutego 2021 , Komentarze (11)

I mój kolejny powrót z odzyskanymi kilogramami, niestety. Postanowiłam coś zmienić. Tym razem tak naprawdę. Chociaż za każdym razem myślę, że naprawdę. Jednak tym razem chciałabym coś zmienić na wielu płaszczyznach. Moją wagę czas zastopować, bo przekroczenie 90 jest dla mnie mocno niepokojące. Nie mogę dojść do setki, bo obawiam się, że stamtąd mogę już nie mieć siły żeby zawrócić. 

Nie chodzi tylko o wagę, bo ona tak naprawdę jest tylko reakcją na moje zajadanie stresów, a moje stresy są głównie związane z pracą, która nadal przesłania mi wszystkie inne dziedziny życia. Prowadzenie firmy było moim marzeniem, ale dopóki nie nauczę się wychodzić z pracy, chyba lepiej wrócić na etat. I łączenie pracy z pasją też nie jest takim ideałem jakby mogło się wydawać. Tęsknię za tym czasem kiedy moja pasja była tylko pasją. Nikt mi wtedy w niej nie mieszał, czerpałam z niej prawdziwą radość. A teraz częściej jest źródłem frustracji niż szczęścia. Może jak praca polega na tworzeniu gotowego produktu to pasja tak nie ulatuje. Niestety moja praca polega na wielomiesięcznym kontakcie z klientem, który do tego mojego "dzieła" ciągle wprowadza zmiany, przez co już nie czuję, że to dzieło jest takie w pełni moje. I pasja znika.

Ale to nie jest moje ostatnie słowo z własną firmą, bo i tak docelowo będę chciała ją mieć, może tylko w trochę innym wydaniu. Wrócę na etat w jakiejś innej branży niż moja, złapię trochę stabilizacji, oszczędności i czasu wolnego, a później pomyślę co dalej :) 

Czas o siebie zadbać :)

9 listopada 2020 , Komentarze (11)

Dzisiaj już czuję się lepiej. Postanowiłam poszukać równowagi między życiem, a pracą. Może czasem lepiej przeciągnąć terminy, ale zachować spokój. Sama nie wiem jak to się stało, ale wczoraj wreszcie udało mi się zasnąć o w miarę normalnej porze, a dzisiaj wstałam z samego rana, zjadłam śniadanie, poszłam na krótki spacer i dopiero po nim siadłam do pracy. I nie wiem czy to jego zasługa, ale całkiem sporo udało mi się zrobić i mam więcej energii. Może częściej powinnam tak właśnie zaczynać dzień :)