Dzień 11
Zacznę może od tego, że wczoraj wybrałam się po prezent dla siostry, a skończyło się na tym, że oprócz prezentu dla niej kupiłam też coś dla siebie;) Mierzyłam też spodnie w rozmiarze 40 (w H&M), ale ostatecznie stwierdziłam, że nie kupię żadnych dopóki nie schudnę z tyłka i ud! To oczywiście może jeszcze trochę potrwać, ale co tam! Trzeba mieć jakiś cel
Wczorajsze piwko ze znajomymi bardzo się udało, chyba nawet za bardzo, bo wróciłam do domu o 4 nad ranem Dzisiaj natomiast stwierdziłam, że gdzieś mi uciekł jeden dzień z życia, bo byłam przekonana, że dziś 20 kwietnia, a nie 21... Najgorsze było to, że zorientowałam się tuż przed wejściem do lekarza, że moje skierowanie było na wczoraj
Plan na dziś:
śniadanie: bułka pełnoziarnista z twarogiem i dżemem
II śniadanie: cola zero:P
obiad: dwie kromki chleba z serem, szynką z indyka, pomidorem, rzodkiewką i szczypiorkiem
kolacja: sałatka z kiełków, pomidora, ogórka, rzodkiewki i sera pleśniowego Blue (ser oddam chłopakowi;)
Ćwiczyłam dziś już 1.5 godziny, a teraz zabieram się za sprzątanie, bo wieczorem mam gości (stąd ta sałatka z kiełkami;). Jestem strasznie ciekawa jak tam moja waga... Znajomi mówią, że widać po twarzy, że schudłam, bo nie mam już "pućków" czyli zaokrąglonych policzków;) Ja sama czuję się o wiele lepiej: nie wiem czy to zmiana trybu życia (w końcu codziennie albo biegam, ćwiczę albo jeżdżę rowerem) czy zmiana żywienia (wyeliminowałam słodycze, tłuszcze i cukry). Ciekawość mnie zżera... ale sobota już blisko!:)
dzień 10
Po tych kilku dniach intensywnego wysiłku fizycznego i ścisłej diety wczoraj po prostu padłam na łóżko w środku dnia i spałam 1.5 godziny:) Wczoraj także byłam na ćwiczeniach, a wieczorem biegałam z moją współlokatorką (szczerze przyznaję, że mi się nie chciało, ale wystarczyło kilka gróźb i stałam w drzwiach zwarta i gotowa;).
Plan na dziś:
śniadanie: bułka z ziarnami z twarogiem i dżemem oraz z szynką, rzodkiewką i twarogiem
II śniadanie: jogobella z jabłkiem i gruszką
obiad: racuszki otrębowe z jabłkiem z twarogiem
kolacja: piwo ze znajomymi z okazji Wielkanocy
Dzisiaj pierwsze co wstałam to poleciałam do łazienki się zmierzyć! Mam mały kłopot z udami: ciągle nie wiem jak je mierzyć? W najszerszym miejscu tuż pod tyłkiem czy może ciut niżej? Na stojąco czy lepiej nogę postawić na wannie? Kto pomoże?!
Poza tym powoli zaczynam przypominać człowieka... Czasem kiedy patrzę na siebie w lustrze przed wyjściem myślę sobie, że jest ok: spódnica tuszuje wielki tyłek i masywne uda, a dwie warstwy koszulek wystające boczki... ale wieczorem kiedy stoję sobie tylko w piżamce myślę, że nawet bez niej mogę czuć się świetnie, tylko jeszcze muszę trochę popracować...
Poza tym boję się Świąt... mazurki, serniki i marcepanowe baranki... jest jakiś sposób żeby to wszystko przeżyć?!
dzień 9
Wczoraj postanowiłam zrobić test wypranych spodni a dokładniej rzecz ujmując wcisnąć się w spodnie, które zostały wyprane, wyprasowane i odłożone na dno szafy. Miałam małe obawy przed ich wciągnięciem, ze względu na to, że mogły mi popsuć i humor i obniżyć motywację, ale tak czy siak spróbowałam i... zmieściłam się! cieszyłam się jak dziecko, bo to oznacza, że tyłek zmieścił mi się w rozmiar 42! Teraz przede mną kolejne wyzwanie: zmieścić się w spódniczkę rozmiar 40, która wisi u mnie w szafie od jakiś dwóch tygodni (specjalnie kupiłam rozmiar mniejszą!).
Plan na dziś:
śniadanie: grahamka z twarogiem, dżemem i truskawkami (wiem, że lekko wieje nudą ale ostatnio mam fazę na określone produkty:)
II śniadanie: jabłko
obiad: brokuł + kurczak + sok marchwiowy
kolacja: zupa mleczna z otrębami
W ogóle od wczoraj mam lekkie zakwasy, ale dzisiaj jest już o wiele lepiej dlatego idę na siłownię, a wieczorem może dam się wyciągnąć na jogging z moją współlokatorką:)
Do tego oczywiście 8 minut legs, a może wieczorem jeszcze ABS!:)
dzień 8
Wczoraj dzień prawie bez zastrzeżeń, a prawie bo zjadłam aż 2 delicje. Pocieszające jest to, że to mój jedyny grzeszek w minionym tygodniu!! W ogóle wczoraj był jakiś dziwny dzień: nic mi się nie chciało, nic nie zrobiłam, a to że wyszłam z moja współlokatorką pobiegać (sprawdziłam na maps.google.pl że trasa ma około 2.9km :)) uważam za jakiś cud!:)
Dziś w planach rowerek i jak zawsze odchudzone i dietetyczne posiłki:
śniadanie: grahamka z twarogiem, dżemem i truskawkami
II śniadanie: activia
obiad: 2 naleśniki z serem i truskawkami (dodałam do nich sporą ilość otrąb pszennych i w ten sposób dodałam mniej mąki:)
kolacja: jogurt wiśniowy albo zupa mleczna z otrąb
Dziś kolejny dzień z therm line i kosmetykiem termoaktywnym Eveline (który już mi się kończy). Jestem strasznie ciekawa czy w ogóle coś schudłam? O wynikach poinformuję Was w sobotę rano!:)
dzień 7
... notka którą właśnie napisałam zniknęła! nie mam czasu pisać drugiej, bo magisterka jest ważniejsza, więc krótko plan na dziś:
śniadanie: grahamka z twarogiem i dżemem oraz z szynką, rzodkiewką i szczypiorkiem + 1 jajko na twardo
II śniadanie: jabłko
obiad: dwa naleśniki z twarogiem
kolacja: jogurt + kilka śliwek
W planie także rowerek albo bieganie (a może jedno i drugie??:)
Po wczorajszym mierzeniu zanotowałam spadki od 0.5 do 1 cm w różnych miejscach;)
słonecznej niedzieli!:)
Dzień 6
Ledwo dziś podniosłam się z łóżka... nie wiem czy też tak macie, że po alkoholu chce się Wam strasznie, ale strasznie to jeść??? Ja w każdym razie tak mam:P Wczoraj jednak żeby uniknąć napadu głodu przed wyjściem zjadłam pół bułki i chyba poskutkowało, bo jak wróciłam to nawet nie pomyślałam o tym żeby podejść do lodówki bliżej niż na 2 metry:PP
Plan na dziś:
śniadanie: grahamka z twarogiem, 2 truskawkami i dżemem brzoskwiniowym
II śniadanie: grahamka z warzywami i chudą szynką
obiad: coś dietetycznego, jeszcze nie zdecydowałam co:P
kolacja: jogurcik :)
Mam ochotę pojeździć rowerem... Chyba wybiorę się na przejażdżkę w ramach diety!:)
dzień 5
Trzymam dietę:)
Menu na dziś:
śniadanie: grahamka z twarogiem i dżemem brzoskwiniowym
II śniadanie: baton musli + jogobella 8 zbóż ze śliwką
obiad: brokuł (jakieś 4 gniazda) z sosem jogurtowym ( z przyprawami i startą rzodkiewką)+ pół bułki z dynią z chudą kiełbaską (2 plastry) i rzodkiewką oraz surówka z koperkiem (kupiona w spożywczaku; 2 duże łyżki)
podwieczorek: serek zrobiony z 4 truskawek, twarogu (50g) oraz jogurtu naturalnego
Oprócz tego trochę poćwiczyłam i pospacerowałam, niestety wieczorem idę na piwo (pewnie jak zawsze skończy się na dwóch albo i trzech...)
Ogólnie czuję się fantastycznie, gdyby nie to, że po wczorajszym wypadku zrobił mi się mały krwiak na palcu... trochę boli, ale mam nadzieję, że tylko do jutra:]
Kolejne ćwiczenia we wtorek i czwartek, w poniedziałek jadę do szkoły rowerem (10 km w dwie strony!), a w środę może trochę pobiegam... pożyjemy- zobaczymy!
Miłego weekendu wszystkim i owocnego dietkowania!:)
dzień 4 UPDATE- wypadek...
odebrałam w końcu swój rower! jejku, ale się ciesze, że w końcu stoi w mojej piwnicy:D
ale żeby nie było za miło to... miałam już wypadek:(
wjeżdżałam pod górkę i dokładnie w połowie zobaczyłam pędzącego na mnie małego chłopca, którego popchnęła z górki matka! ani mi ani jemu nic się nie stało, chociaż pole manewru miałam małe i tylko jakimś cudem nie zderzyliśmy się;] w każdym razie uderzyłam się w dużego palca u lewej nogi (który bardzo mi spuchł i dopiero teraz wraca do normalnego stanu) i zdarłam nowego buta (bardziej się chyba wkurzyłam na to, że mam dziurę w nowych jazzówkach, niż stanem mojego palca;)
w każdym razie żyję, spaliłam kalorie i jestem szczęśliwa. niestety @ dalej mnie męczy, a do domu dojechałam chyba tylko dlatego, że 15 minut wcześniej rozpuściłam sobie u znajomych przeciwbólową tabletkę musującą...
jutro 1.5 godzinny wycisk na siłowni!:)
dzień 4
Kolejny dzień i kolejne sukcesy żywieniowe, czyli zero słodyczy i podjadania między posiłkami:) Niestety moja waga na pewno stoi, a może nawet wzrosła przez @, który od trzech dni mnie męczy (dziś jest chyba punkt kulminacyjny, bo rano nie mogłam wstać z łóżka). Do tego wszystkiego pogoda jest po prostu paskudna, ale pocieszam się prognozami na przyszły tydzień: ma być 15C !!
Plan na dziś:
śniadanie: grahamka z twarogiem i dżemem oraz z szynką, rzodkiewką i szczypiorkiem + 2 jajka (niestety wyszły na miękko)
II śniadanie: kefir 0%
obiad: placuszki otrębowe z jabłkiem
kolacja: jogobella 8 zbóż
Wytrwale smaruję się kosmetykiem Eveline (teraz już tylko raz dziennie, rano) i biorę 2 kapsułki Therm Line przed śniadaniem i obiadem. Muszę powiedzieć, że chyba trochę mnie zapychają (nic dziwnego- są wielkie jak antybiotyki) i rzeczywiście nie chce mi się tak jeść.
Jutro idę na 1,5 godzinny trening... nie wiem jak dam radę fizycznie- najwyżej wezmę podwójną dawkę tabletek przeciwbólowych:]
......
Kolejny dzień diety i jak na razie żadnej wpadki w postaci batonika, czekolady czy drożdżówki;) Plan na dziś:
śniadanie: bułka grahamka z twarogiem i dżemem brzoskwiniowym
II śniadanie: jogobella 8 zbóż
obiad: kurczak po chińsku
podwieczorek/kolacja: kefir i winogrona
Ogólnie zdycham... mam ochotę zawinąć się w koc i spać pół dnia... ale niestety obowiązki czekają:/
Od wczoraj biorę Therm Line II i póki co wszystko jest ok:) Ciekawe czy to kolejny lek z serii placebo, czy może jednak przyniesie jakieś efekty... Pod koniec tygodnia się zmierzę, a w następnym zważę (oddałam wagę chłopakowi;)