kolejny dzień diety
Wczorajszy dzień był bez zarzutu: 5 posiłków, ponad 1,5 litra wypitej wody i 1,5 godziny ćwiczeń:) Kupiłam także therm line II (nie mogłam się zdecydować który wybrać, ale po przeczytaniu kilkunastu opinii w Internecie doszłam do wniosku, że therm line II będzie najlepszy...).
Wczoraj miałam także okazję "ćwiczyć" na urządzeniu o nazwie Bodyroll- jeśli któraś z Vitalijek nie próbowała jeszcze to gorąco zachęcam- naprawdę super sprawa!
Tymczasem na śniadanko zjadłam 2 kromki chleba (oczywiście pełnoziarnistego) z twarogiem i żurawiną, a na II planuję kefir 0%. Co do obiadu to znowu brak pomysłu... chyba zrobię sobie jajecznicę, bo jakoś nie chce mi się ostatnio gotować (wszystko przez popsuty blender, który jak pisałam- wylądował w koszu), chociaż chodzi za mną krem brokułowy...:)
Poza tym niestety mam @, a do tego jest brzydka pogoda:( Zaliczyłam póki co 8 minut legs, żeby się trochę rozruszać na dobry początek dnia:)
mocne postanowienie poprawy!
Obiecałam sobie, że w końcu przestanę się obżerać i jeść byle co, byle się najeść i zapchać:)
Dziś na śniadanie: kawa, 2 kromki ciemnego chleba z jajkiem (2 na twardo) i rzodkiewką
Na II śniadanie: jogurt naturalny z żurawiną domowej roboty
Nie mam jeszcze pomysłu na obiad, ale chyba wyciągnę pierś z kury i zrobię ją w ziołach, a an podwieczorko- kolację zjem kefir 0%
Dzisiaj planuję kupić sobie therm line II- przyda mi się kiedy w końcu zmuszę się do biegania;] Poza tym już ponad tydzień stosuję kosmetyk Eveline i muszę powiedzieć, że naprawdę są efekty! Może i mam wielkie biodra i uda, ale za to coraz mniej na nich cellulitu! Od środy zaczynam też dojeżdżać do szkoły rowerem- już nie mogę się doczekać!
V dzień w domu
... na obiad LODY, po obiedzie SZARLOTKA to się nazywa powrót do starych nawyków w wielkim stylu;] robiłam co prawda brzuszki, ale nieuchronnie zbliża się @ i ćwiczenia nie są najlepszym pomysłem... w każdym razie coś tam ćwiczyłam: trochę skakałam na skakance, trochę poćwiczyłam na piłeczce, trochę porobiłam abs'y (8 minutes abs- polecam!) i trochę pojeździłam na rowerku...
z pozytywnych rzeczy to w poniedziałek idę na fitness, a we wtorek w końcu odbieram rower od mojego znajomego- już nie mogę się doczekać żeby jeździć rowerkiem na uczelnię- mam ponad 5 kilometrów w jedną stronę!
Do Wielkanocy MUSZĘ schudnąć chociaż 2 kilo, bo rodzina mnie nie pozna...:( masakra jakaś ze mną... nie mogę się zmobilizować, po prostu nie mogę! po prostu opętał mnie głód i pragnienie wcinania wszystkiego co popadnie:((
jest na to jakieś lekarstwo???
I dzień w domu...
.... a ja nawet nie sięgnęłam po czekoladę (ale za to zjadłam dwa małe ptysie:PP).
Dzisiaj zrobiłam już 70 brzuszków, pojeździłam na rowerku 15 minut i porobiłam kilka ćwiczeń rozciągających... Mam jeszcze ochotę poskakać na skakance- w Szczecinie jest to niemożliwe, bo mieszkam w bloku i chyba musiałabym skakać na klatce;P Swoją drogą ciekawe co by sąsiedzi powiedzieli;) I tak chyba mają mnie za szajbuskę, bo wychodziłam z wagą łazienkową na korytarz żeby się zważyć (w mieszkaniu są krzywo położone panele).
Oprócz ćwiczeń smaruję się od kilku serum termoaktywnym- Eveline- efekty
już widać!
Zastanawiam się jeszcze nad kupnem Therm Line II firmy Olimp, ale ciągle nie mogę się przekonać co do tego skuteczności- próbował ktoś go stosować przy intensywnym wysiłkju fizycznym? Proszę o radę:)
napad obżarstwa...
Przez ostatnie 3 miesiące miałam wzloty i upadki, ale w ta sobotę stało się coś nieoczekiwanego! Dostałam napadu obżarstwa i tym sposobem w ciągu jednego dnia zjadłam 3 wielkie krokiety z kapustą, 2 longery, 5 pierogów, porcję frytek, 2 batoniki i hot doga! To wszystko zapiłam 3 drinkami, kefirem i 3 kawami...
Po prostu MASAKRA!
Dzisiaj natomiast wstałam i dopadły mnie takie wyrzuty sumienia, że na wieczór umówiłam się z koleżanką na bieganie, zrobiłam chyba ze 100 brzuszków i wróciłam do diety...
I niestety myślę, że Dukan nie jest dla mnie:( Brakuje mi codziennej grahamki na śniadanie, a pieczenie chleba z otrąb to chyba nie dla mnie (zmarnowałam produkty, czas i pieniądze).
Mój dzisiejszy jadłospis:
śniadanie: bułka grahamka z szynką z kurczaka, rzodkiewką i szczypiorkiem
II śniadanie: jogurt Fantasia
obiad: 2 jajka na twardo chrzanem, 1 pierś z kurczaka (mała) w ziołach i grahamka z szynką z kurczaka
kolacja: otręby owsiane (4 łyżki) ze szklanką mleka
Jutro jadę na tydzień do domu, już się nie mogę doczekać!:)
W końcu proteiny + warzywa
Nareszcie mogę podjeść trochę warzywek, chociaż dzisiejszy obiad zaliczam do miana katastrof kulinarnych...:(
Najpierw zrobiłam krem pomidorowy, a raczej chciałam zrobić, bo blender wydał ostatnie tchnienie i nie zmiksował pomidorów. Potem okazało się, że doniczkowa bazylia przez noc zwiędła, a raczej się ususzyła. Potem wsypałam za dużo pieprzu cayenne i ostatecznie zupa wyszła za ostra, za grudkowata i ogólnie nie taka:/
Potem zabrałam się za krewetki. Chciałam je zrobić na elektrycznym grillu, ale niestety tu też poniosłam klęskę: panierka się odrywała od każdej sztuki, więc podgrillowałam je w takim stanie, w jakim były pierwotnie, czyli bez żadnej panierki i przypraw. Efekt był opłakany: krewetki zrobiły się gumowate i bez smaku.
Na koniec zrobiłam twaróg ze szczypiorkiem i rzodkiewką. Na szczęście udało mi się nie zepsuć tego "dania", bo byłabym chyba jedyną na świecie osobą, która zepsuła potrawę przez nieumiejętność połączenia składników....
W ostatecznym rozrachunku wyszło na to, że siedziałam przy stole wściekła i głodna... zjadłam zatem po trochu wszystkiego i wciągnęłam dwa serki waniliowe, wodę z cytryną i kubek kawy.
Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej:)
Jeśli chodzi o ćwiczenia to po wczorajszych abs'ach okropnie bolą mnie mięśnie brzucha (chociaż w sumie bardziej się z tego cieszę, niż nad tym ubolewam:)
Do jutra:)
zaczęłam Dukana!:)
Za (małą) namową użytkowniczki JustynaBrave postanowiłam spróbować swoich sił z Dukanem i dziś mija 3 dzień odkąd zaczęłam dietę! Na razie czuję się dobrze, ale niestety brakuje mi:
-pieczywa
-warzyw
na szczęście już jutro zaczynam tryb naprzemienny, czyli warzywa+proteiny i już nie mogę się doczekać mojego ulubionego kremu pomidorowego (może zrobię zupę z kluskami lanymi wg Dukana).
Poza tym zanotowałam mały spadek z brzuszka, jakieś 2 centymetry, więc jednak trochę mnie ubywa... Do tego po miesiącu ćwiczeń zauważyłam, że skóra na udach jest o wiele jędrniejsza i uwaga, uwaga! nie mam już prawie pajączków, które pojawiły się na moich udach odkąd przestałam o siebie dbać...
W środę rano ważenie, dam znać jak poszło!:)
pomiar
Wczoraj dostałam @, ale wczoraj także się zmierzyłam i... jednak ubyło mi kilka centymetrów;) Czuję się ogólnie fatalnie, a do tego na razie nie mogę chodzić na siłownię:( Zapisałam się jednak do gabinetu kształtowania sylwetki, ciekawe czy kilka wizyt w centrum poprawi wygląd mojego ciała (o efektach napiszę za tydzień).
Poza tym chciałam się pochwalić, że w poniedziałek poszłam z moją współlokatorką BIEGAĆ i chociaż nienawidzę tej formy aktywności fizycznej to muszę powiedzieć, że było naprawdę fajnie!:)
Mimo okresu staram się trzymać diety.. mam nadzieję, że dam radę:)
A w Szczecinie powoli nadchodzi wiosna, chociaż wczoraj było jakieś oberwanie chmury, a dzisiaj niestety znowu pada:(
nie chudnę...:(
Kolejny dzień diety i niestety NIE CHUDNĘ.
Totalna załamka... naprawdę:(((
Trzymam się diety (a jeśli to nie to nadrabiam ćwiczeniami!!!), chodzę co drugi dzień na rowerki, jem do 18, piję 1,5 litra wody dziennie i dalej nic! Nie wiem co jest, ale nie mogę się poddać! Jutro znowu idę na rowerki, w sobotę biegać, a w niedzielę znowu rowerki. Jeśli nie schudnę chociaż kilograma do następnego tygodnia to chyba pójdę odetnę sobie nożem te zwały tłuszczu...
chleb
Dzisiaj kupiłam sobie chleb z piekarni Genial (razowy ze słonecznikiem) i nie przesadzę kiedy napiszę, że jest po prostu genialny! Niestety... moja dieta przez to ucierpiała, bo zjadłam chyba z 5 kawałków (jak nie 6). Na szczęście wybieram się zaraz na spinning, potem mam dodatkowe zajęcia i mam nadzieję już nic więcej nie zjeść....
Waga się ruszyła, chociaż nieznacznie. Cały czas podejrzewam, że mam krzywą podłogę, ale pewnie tylko mi się wydaje;)
Do mierzenia pozostało jeszcze sporo czasu (ponad dwa tygodnie), ale znając siebie pewnie dokonam pomiaru za tydzień...
Teraz umieram. Sałatka grecka i ten chleb doprowadziły do tego, że mam ochotę tylko leżeć... ale mus to mus- tłuszczyk musi się spalać, a z nim kalorie które dzisiaj chłonęłam;]