Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię: ciężką pracę, dyscyplinę, satysfakcję z sukcesów, ludzi którzy wiele oczekują od siebie i innych, inteligentne rozmowy, dobrą książkę gdy znajdę na nią czas, salsę. Nie lubię: lenistwa, braku ambicji, ludzi którzy wiele oczekują od życia i innych - nic od siebie nie dając.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18028
Komentarzy: 193
Założony: 1 stycznia 2011
Ostatni wpis: 10 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Elizabeth250

kobieta, 39 lat, Kraków

166 cm, 51.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 czerwca 2011 , Skomentuj

 

Dzień 27 - FOTOMENU

 

Śniadanie

1,5 kromki chleba razowego z serkiem kanapkowym, szynką z kurczaka i papryką

serek wiejski z rzodkiewką (śliwki już nie dałam rady)

[240 kcal]

 

II Śniadanie

talerz owoców (kaloczność na oko, byłam w pracy i nie mogłam zważyć)

[100 kcal]

 

Lunch 

Taki sam talerz owoców (ok.100 kcal)

Naleśnik z masą serowo-waniliową i brzoskwiniami

[250 kcal]

 

Przekąska 

Ciasteczko musli domowej roboty

[100 kcal]

 

Obiado-kolacja

Szaszłyk z baraniny z frytkami i kechupem

Sałatka ze świeżych warzyw z serkiem wiejskim

[300 kcal]

 

Razem  1000 kcal

 

24 czerwca 2011 , Skomentuj

Melduję, że po niecałych 4 tygodniach mam 54.5 kg :) A nie było idealnie każdego dnia, zwłaszcza w trakcie wyjazdów, bez wagi do żywności i będąc cały dzień poza domem. Powoli, ale w dół, więc jestem zadowolona.

 

Udało mi się kupić kabel do telefonu - nareszcie! Wstawiam więc wczorajsze fotomenu, a niedługo będzie też dzisiejsze.

Śniadanie

1,5 kromki chleba razowego z serkiem kanapkowym, szynką z kurczaka i papryką

serek wiejski z gęstym kefirem i rzodkiewką

[250 kcal]

 

II Śniadanie

2 morele i kawa z mlekiem

[100 kcal]

 

Lunch 

Łosoś wędzony, sałatka z serkiem wiejskim, migdały

[250 kcal]

 

Obiad 

Naleśnik z masą serowo-waniliową i brzoskwiniami

Gęsty kefir z musem truskawkowym

Podjadanie przy robieniu naleśników :)

[ok. 300 kcal]

 

Kolacja

Mini ciasteczko serowe z marmoladą, mała kostka czekolady, lampka czerwonego wina

[ok. 200 kcal]

 

Razem ok. 1100 kcal

 

18 czerwca 2011 , Komentarze (2)

Od trzech dni bezskutecznie próbuję kupić kabel do telefonu... Nawet fotomenu już jest, ale w telefonie... :(

 

Dziś zrobiłam ciasteczka "musli". Chciałam się podzielić zdjęciami (wkleję gdy tylko dorwę gdzieś ten kabel...). Są dużo lepsze niż batoniki ze sklepu i sycące, super na ciepło z jogurtem naturalnym! Przepis dostałam od koleżanki i tak mi zamakowały, że robię je co tydzień :)

 

Dietuję sobie powoli, choć ostatnie 2 dni musiałam odrobinę zwiększyć liczbę kalorii z 1000, nie czułam się najlepiej. Nigdy nie byłam długotrwale na diecie 1000 (zwykle było drastyczniej, ale krócej lub z przerwami) i mój organizm zaczął się buntować. Pozwolilam sobie na jakieś 200-300 kcal więcej i dziś jest już dobrze. A kaloryczność kompensowałam rowerem :)

Pozdrawiam z nadzieją na znalezienie w końcu kabla :)

 

14 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Naczytałam się Waszych pamiętników dzisiaj :)

 

Muszę dorwać gdzieś kabel do telefonu, żebym mogła wstawiać fotomenu. Spróbuję :)

 

Martwi mnie trochę nieregularna wielkość moich posiłków.. dziś do 17.30 zjadałam jedynie 570 kcal i później musiałam dobijać do 1000 w okolicach 18.00-20.00... Spróbuję trzymać się rozkładu (ale tak mniej-więcej):

śniadanie - 250 kcal

II śniadanie - 100 kcal

lunch - 250 kcal

podwieczorek - 100 kcal

kolacja - 350 kcal (dość późno chodzę spać, a nie chcę dojadać przed snem)

 

Hm... zobaczymy jak wyjdzie :) Mam nadzieję, że waga ruszy, bo wieczorne jedzenie jej nie służy. Niestety muszę trzymać się tego 1000-1200 kcal bo przy moim rozregulowanym dietami metaboliźmie więcej nie działa... :/

 

Pozdrawiam!

13 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Nie jest to mój pierwszy pamiętnik, ale poprzedni skasowałam. Na dietach (różnych) jestem od 1 stycznia 2010. Wiele sukcesów i porażek, mądrych i nieodpowiedzialnych diet, nauczyło mnie, że najważniejsza jest dyscyplina :) Nic odkrywczego, ale działa!

 

Moje przygody z dietami opiszę w kolejnych postach. Tym razem do zrzucenia moich zbędnych kilogramów podeszłam rozsądnie i tego zamierzam się trzymać, kontynuując moją dietę, a następnie dokumentując stabilizację tutaj.

 

Tym razem zaczęłam mój program 29 maja (wcześniej przygotowanie do diety - 1 tydzień, oraz pierszy tydzień diety, od 29 maja, taki "wprowadzajacy"). Metody - liczę kalorie i jem zdrowo, staram się także wprowadzać sporo ruchu, ale nie za wszelką cenę, wtedy, gdy pozostałe obowiązki mogą mi na to pozwolić. Generalnie staram się, by dieta nie była dla mnie uciążliwa, a przyjemna. Wiem, że zmuszając się do źle dopasowanej diety długo nie pociągnę :)

 

W tygodniu przygotowawczym starałam się wyeliminować wieczorne objadanie i podjadanie między posiłkami. Zmiejszyłam porcje obiadowe. Waga nie spadała, ale też nie rosła (zaczynałam, aż strach się przyznać, z 58  kg - moje życiowe maksimum). W następnym tygodniu, od 29 maja, wyznaczylam sobie limit kaloryczny 1400-1500 kcal (a jeśli jeździłam tego dnia na rowerze - 12km - pozwalałam sobie na 1700-1800 kcal). Zaczęłam też komponować zdrowsze posiłki. Waga zaczęła odrobinę spadać, myślę, że te 2 tygodnie doprowadziły mnie do 56.5 kg). Gdy organizm się przyzwyczaił, zmniejszałam porcje - 1200/1300 kcal, obecnie nawet 1000-1200 kcal. Obecnie nierzadko muszę dojadać "na siłę" do tego 1000 kcal, ale staram się to robić. Nie można ciągnąć długotrwałej diety nie dostarczając organizmowi przynajmniej tego 1000 kcal, bo odbije się to na zdrowiu. No i nie popadam w przesadę, dostosowuję porcje do zapotrzebowania :) 1200 kcal to też nie zbrodnia.

Po tych 2 tygodniach ważę 55 (albo 55.3) kg. Dla mnie jest to spory spadek, ponieważ mam niskie BMI (w sumie każdy kilogram różnicy widać). Kontynuuję sobie dietę z zamiarem osiągnięcia 52/53 kg - wtedy rozpocznę stabilizację.

 

Moje doświadczenia, jak już wspomniałam wcześniej, opiszę niedługo, ale chciałabym tutaj podzielić się z Wami tym, co najbardziej mi pomoga w diecie tym razem:

1) wiedza na temat żywienia. Przeczytałam bardzo wiele i zamierzam tej wiedzy użyć :)

2) wprowadzenie do diety i cierpliwość. Mój organizm miał czas na przyzwyczajenie i teraz znosi dietę bardzo dobrze. Bez okrazu przejściowego przychodził głód, zazwyczaj 3.go dnia i wtedy pojawiały się problemy.

3) nastawienie. Nie traktuję diety jak kary z nadzieją że zacznę "normalnie" jeść gdy tylko się skończy. Mam ochotę na czekoladę, lody czy ciastko - jem, ale z głową.

4) waga kuchenna - idealna do dokładnych pomiarów, bez stwierdzania "na oko" ile zjadłam. Pomaga w utrzymaniu dyscypliny.

5) Wasze pamiętniki. Czytam je codziennie, żeby nie zapomnieć po co tu jestem :)

 

Pozdrawiam :)