Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Świeżo upieczona mamusia z dużą nadwagą :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36214
Komentarzy: 308
Założony: 16 stycznia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kasitaa

kobieta, 41 lat, Hindustan

168 cm, 83.10 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Dochodzę do wagi sprzed ciąży!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 listopada 2017 , Skomentuj

Hej, 

I stało się. Ponad dwa tygodnie temu urodziłam śliczną, prawie 3,5kg dziewczynkę. Udało się tym razem naturalnie. Obecnie jesteśmy już w domu, przeszedł mi nawał, małej odpadł pępek czyli idziemy do przodu. Tylko ja tak bardzo nie lubię karmić piersią... No wyć mi się chce... To uwiązanie, ból już mniejszy, ale dzisiaj przy cycu spędziłyśmy prawie cały dzień. Teraz jest u mnie tata i zajmuje się starszą córką, ale nie wiem jak to będzie jak pojedzie. Sama będzie siedziała przez 3/4 dnia bo malutka na cycu? Nie mam pojęcia...

Sytuacji i mojego humoru nie poprawia fakt, że cały czas bardzo mnie boli w kroku po tym porodzie. Ani stać ani siedzieć dłużej się nie da. Popękałam, dodatkowo też mnie cięli więc to może się długo goić, to wiem. Niemniej ta wiedzą humoru mi nie poprawia. 

Aaaa, źle mi bardzo:( a w dodatku listopad, ciemno jak w d***pie, no serio nie lubię połogu, listopada, bólu dupy i karmienie piersią uprzykrza mi życie. A dodatkowo wczoraj mój luby był na imieninach u brata i nawet kawałeczka tortu mi nie podali- gdzie po imprezach u mnie wszyscy wychodzą z nie małą wałówką. W obecnym stanie ducha bardzo mnie to wkurzyło.

Mam nadzieję, że Wy w lepszych nastrojach, waga 91,5- od porodu 10 mniej, docelowo chciałabym 68.

6 listopada 2017 , Komentarze (5)

Wiem, że nie piszę często więc szybko powiem, że nie urodziłam jeszcze. Termin z USG minął bez echa, w czwartek mam termin z OM, ale na razie cisza i spokój. To mi póki co nie przeszkadza, bo mam szpital w domu, córka na antybiotyku i dodatkowo zapalenie spojówek - jak ktos kropił 5 razy dziennie oczy 4 letniemu dziecku to wie o czym piszę.. . Ja ledwo zipię, mam zapalenie gardła i krtani - leczę sie jak na stan błogosławiony przystało malina i czosnkiem, a tak na serio to inhalacje mnie ratują przed uduszeniem. Ojciec nasz też na chorobowym, ale jemu na zatoki poszło. Najważniejsze, że bobas siedzi w brzuchu - mądre dziecko nie pcha się w te zarazki  - oby jeszcze z tydzień wytrzymało.  A waga w sumie stoi mi na 100,5 czyli przez 3 tygodnie tylko 1 kilo niecałe do przodu - ale w sumie nie chce mi się jeść. I teraz przechodząc do tematu postu:

Pękam z dumy :) Moja rodzona mama: chora na cukrzycę, nadciśnienie i dnę moczanową od dwóch tygodni jest na diecie pod opieką dietetyka i schudła już prawie 3 kilo. Cm spadły z brzucha - i super bo ona jest typowym jabłkiem. Naprawdę, z ręką na sercu nie spodziewałam się, że doczekam tego - ale strach przed insulina zrobił swoje:) Nie podjada między posiłkami, nie je nic słodkiego, dzielnie robi dietetyczne zakupy, zapoznała się z kaszami orkiszowymi, płatkami owsianymi i innymi, koktajlami ze szpinaku, dzielnie zajada piersi i spore ilości białka. Jej wcześniejszym jeszeniem byłam przerażona - do tego stopnia, że moje dziecko juz jej mówiło, że musi jeść więcej serków a nie tylko chleb z masłem i miodem.

najlepsze jest to, że sama stwierdziła, że je teraz więcej, a brzuch leci, 3 cm w 2 tygodnie, a patyczakowate nogi i ręce jakby sie troche poprawiły -co nie dziwi - bo podaż białka zwiększyła pewnie o 300%. Na poprawę wyników pewnie poczekamy do jakichś 2 miesiecy - ale tak czy siak - jestem z niej bardzo dumna, oczywiście mówię jej to , nie tylko tutaj piszę:) I co najważniejsze, sporo ona, która nigdy się nie odchudzała, nigdy sobie nie odmawiała niczego tak się wzięła w garść to ja już kompletnie nie mam prawa mieć wymówek:)

10 października 2017 , Komentarze (3)

:)

No to się doczekałam - 100 na blacie - wieczorem w ciuchach, więc rano pewnie będzie 98, ale i tak jest to nieco przerażające.

W sumie jadłam dzisiaj mało, ale byliśmy na obiedzie w restauracji - i to był jednak błąd. Nie mogę jeść poza domem. Restauracja oblegana, było smacznie - ale zawsze po takich wypadach woda mi się zatrzymuje na kilka dni. Leżałam ze dwie godziny a i tak jestem opuchnięta. Serio, nie chcę chyba wiedzieć ile soli dodają do potraw kucharze... jak sama sobie gotuję to takiej tragedii nie ma. No nic:  to chyba było ostatnie wyjście przed porodem. Tym bardziej, że oczywiście wyprawka rujnuje budżet domowy - pomimo tego, że nie szaleję. Ale jeszcze naprawa samochodu, ubezpieczenie i takie inne i znowu zaciskamy pasa do końca miesiąca.

Wszystko już w miarę mam gotowe, piorę jeszcze wszystkie koce i nową piekną pościel - serio jak sobie kupię pościel to mi się humor poprawia i czuje się jak perfekcyjna pani domu - pomimo tego, że oczywiście nigdy jej nie prasuję ;) :):)

Bardzo już jestem ociężała, ale niech dziewczyna jeszcze trochę w brzuchu posiedzi i chociaż do 3 kilo dobije - zawsze to potem mniej problemów jak dziecko ma normalną wagę. To tyle chyba po dłuższym czasie.

Jak Was czytam dziewczyny, to już doczekać się nie moge aż mi tez zacznie spadać waga - i będę mogła coś poćwiczyć i poruszać się trochę, coś więcej zrobić niż spacerować. Ale wszystko w swoim czasie.

Dobrego dnia jutro!

16 listopada 2015 , Komentarze (1)

Dzisiaj była wizyta i hurrej jest 75,9 tzn 3,5 kilo mniej w 3,5 tygodnia. Tzn zgodnie z planem. Superowo, tylko, że Niunia moja cudowna zachorzała:( bida kaszlała, temp ma wysoką, ma taki męczący , suchy kaszel. Ja jutro na 5.30 do pracy. Co będę mówić dużo, nie jest łatwo łączyć wychowanie dziubaska i pracę. Kolejne spotkanie u dietetyczki 30.11. We shall see....

11 listopada 2015 , Skomentuj

Wowwww! W końcu sie ruszyło! To waga rano, nago itd ale od dokladnie stycznia 2013 takiej wagi nie widzialam:) najwazniejsze, ze dieta dziala, ja sie w miare trzymam. W sobote bylismy w kinie i wypilam jezynowe summersby i zjadlam kilka nachosow. Tyle moich odstepstw. 74,9 w koncu pierwsza piatka a nie druga! To musi byc dieta bo takiej wagi jeszcze po ciazy nie widzialam. Jednak dietetyk to podstawa:)

6 listopada 2015 , Skomentuj

Dzisiaj 15 dzien diety. 5 posiłków zmienione w 4. Na razie lepiej mi to odpowiada. Zobaczymy. Kolejna wizyta u pani dietetyk 16.11.

Dzisiaj rano, po toalecie, nago 75.7 kg.

Spodnie luźniejsze się robią. Brzucholec mniejszy. Cieszę sie, że ruszyłam, że się dietuję. Coś dla siebie robię, nie podjadam. Na razie jest ok. Aaaaa! Jest SUPERAŚNIE!!!!! :)

2 listopada 2015 , Komentarze (1)

10 dni, 1,5 kilo mniej :)

27 października 2015 , Skomentuj

Jak na razie najtrudniejsze jest picie wody. i zakupy na dzien do przodu i pilnowanie godzin posiłków. Posilki proste, nie jestem glodna. tylko te godziny i ta woda. Za tydzien pierwsze wazenie i wizyta kontrolna. Will see....

18 października 2015 , Komentarze (4)

oczywiście trąby nie ma ;) Byłam u dietetyka, czekam na dietę. Od czwartku zaczynam jeść racjonalnie. Do tej pory muszę kupić wagę na jedzenie i pojemniki trojdzielne. Zainstalowałam aplikacje w telefonie co przypomina o piciu wody - mam za mało w organizmie.  zapisałam sie tez do gina bo w wynikach wyszło mi dosyc wysokie tsh jak na osobę, ktora chcesię i dzidziora starać. 

Pierwsza ważna data to będzie 19-20.11 wyjazd z pracy i chciałabym ważyć 75 kilo. Poczekamy zobaczymy.... powinnam jeszcze jakąś aktywność wprowadzić do kalendarza, ale nie mam pojęcia co :/ 

Cel -14 kilo w 14 tygodni:)

Aaaaaaa!