Pamiętnik odchudzania użytkownika:
laauraa

kobieta, 34 lat, Opole

163 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: więcej ćwiczyć! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 września 2013 , Komentarze (26)

CZEŚĆ! 

Piszę do Was w wielkim stresie. 
ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY
Nienawidzę zmian!
Ale trzeba iść naprzód. 

A zmieniam pracę. 
Idę dzisiaj na szkolenie
i już samo to mnie stresuje, a co dopiero samotny pierwszy dzień z klientami. 

Trzymajcie kciuki bym nie zareagowała w ten sposób:



bo ja jeszcze tam nie poszłam, a najchętniej już bym uciekła. 





U mnie stres = totalny brak apetytu. 
Zjadłam śniadanie i następny posiłek będzie chyba wieczorem, po powrocie do domu. 
Żołądek mam ściśnięty. 
Niedobrze. 




31 sierpnia 2013 , Komentarze (26)

CZEŚĆ!!

Jestem w szoku, że mój poprzedni wpis wywołał takie zainteresowanie.
Piszecie, że ozorki i czernina są smaczne. 
Dostałam nawet parę przepisów na te dania! 
Doceniam, ale wybaczcie, no nie spróbuję. 
Nie przełamię się. 
I wcale nie twierdzę, że to nie jest dobre. 
Te pająki też mogą być smaczne! Nikt nie powiedział, że nie. Pewnie kwestia przygotowania, doprawienia. 
I tak jak dla kogoś dziwne może być jedzenie kurczaków, tak dla mnie dziwne jest jedzenie pająków.  
Jest blokada. Nie zjadłabym i tyle. 



DAJCIE MI SIŁĘ!


Dzisiaj aktywny dzień. 




:DDD



Sobotnie spotkania ze znajomymi wiadomo jak się kończą. 
Postaram się być grzeczna. 
Pijemy!




Light syfy. 
Ale zawsze to jakaś oszczędność kalorii. 
Alkohol, jedzenie i cola light, to prawie jak: 




Zawsze to jakieś +200 kcal zaoszczędzone, można więcej zjeść haha. 

A tak serio to jasne, że nie polecam pić light syfów. 
Woda, zielona herbata, woda z cytryną, czerwona herbata, woda z miętą i cytryną, kawa zbożowa, biała herbata, czy czarna herbata- to jest to!
Ale jestem tylko człowiekiem. Idę na imprezę. Nie zrobię sobie drinka z zieloną herbatą.
Dlatego czasami napiję się light syfu. 


No niestety. 
I ubolewam nad tym, że nie ma u nas fanty light, sprita light itp...


Wstawię jeszcze mój wczorajszy eksperyment obiadowy. 


Makaronowo jajeczna pizzo- zapiekanko- jajecznica. 
Z marchewką. 
U mnie teraz do wszystkiego są marchewki. 
Moje, własne, słodziutkie, prosto z działki. 
Nie ma nic lepszego!



PA ;*

30 sierpnia 2013 , Komentarze (92)

CZEŚĆ!! 

Pisałyście, że jestem odważna bo spróbowałam ślimaków. 
Dla mnie to nie był wielki wyczyn :D 
Ślimaki jakoś mnie nie obrzydzały aż tak bardzo. 

Pokażę Wam za to czego nigdy w życiu nie wzięłabym do ust!







JESZ...?
JESTEŚ WRAŻLIWY I ŁATWO CIĘ OBRZYDZIĆ?

WYJDŹ! NIE PATRZ!





1. Smażone pająki



"Smażony pająk jest regionalnym przysmakiem w Kambodży. W mieście Skuon serwują smażone pająki jako specjalną przekąskę dla turystów."

Nienawidzę pająków pod żadną postacią!! 


2. Czernina



Zupa z krwi. No nie. Nie zachęca. 


3. Ozory


Nie, nie. nie wiem czemu, ale nie! 


4. Żadnych robaków, jadalnych larw ani innych insektów oczywiście. 


KOMUŚ PIZZY? 


5. Jądra byka


tutaj smażone i panierowane. 
wyglądają prawie jak skrzydełka z KFC :D 

Tu wersja surowa:






A TERAZ ZAGADKA!
Co to jest? 



....
....
....
....
Smaczne?
Apetyczne? 



Pewnie, lubimy nuggetsy z Maka! 

A to wyżej to MOM- mięso odzielone mechanicznie, z których one powstają. 


Przeczytałam jeszcze to i totalnie mnie obrzydziło. 
To się podaje małym dzieciom! 
A FE!




Dobra! Kończę ten wpis bo jeszcze trochę a stracę apetyt na obiad i na dodatek zwrócę śniadanie. 










PA ;*

28 sierpnia 2013 , Komentarze (31)

CZEŚĆ!!!

MAM JE! MAM JE! MAM JE!




JADĘĘĘĘ!!!!






To będzie mój pierwszy raz na koncercie tego typu. 
W sensie, że światowej gwiazdy. 
Wrażenia podobno nie do opisania. 
No i zespół uwielbiam, a raczej ich muzykę.
:) 



A czym się dzisiaj zajadam? 


Pieczonymi ziemniakami i zupą krem z cukinii!

A tutaj parę obiadów z wcześniejszych dni: 



Warzywa z ryżem


Kurczak, ryż, surówka


Kurczak, ryż, duszona marchewka z groszkiem




A żegnam się z Wami muzycznie ;*









66 DNI!

27 sierpnia 2013 , Komentarze (18)

CZEŚĆ! :) 


DZISIAJ WPIS Z CYKLU:  nowości kulinarne







Zastanawialiście się kiedyś jak smakują ślimaki? 
Tyle ludzi się nimi zajada.
Ja się zastanawiałam.
Pewnego razu chodziłam po sklepie szukając czegoś na kolację i jak się domyślacie trafiłam na przyrządzone w jakimś sosie, gotowe ślimaki do kupienia i podgrzania w piekarniku lub mikrofalówce. 
NO WZIĘŁAM. 
Spróbować można. 
- Dzisiaj na kolację jemy ślimaki!!
Krzyknęłam do chłopaka po wejściu do domu, z wielkim entuzjazmem w głosie, nie mogąc doczekać się nowego doświadczenia smakowego :D






Chłopak podjął wyzwanie i zabraliśmy się za przyrządzanie naszego dania. 
Ślimaki wyjęliśmy z opakowania. 




mniaaaaam, mniaaaaam

I włożyliśmy je do piekarnika na odpowiednią ilość czasu. 
Wierzcie lub nie, ale jak to pachniało!!
Ten sos zaczął się rozpuszczać i w całym domu unosił się zapach różnych ziół. 
Naprawdę PACHNIAŁO dobrze!

Zapach ten pobudził nasze żołądki i zrobiliśmy się naprawdę głodni. 
Nadszedł czas na konsumpcję!!
Wyjmujemy je z piekarnika. 






- Ty je zjesz!!
- Nieee, ty pierwsza spróbujesz!

No nie wyglądało to dobrze. 




Wiecie... ugryzłam kawałek!
Przeżułam dwa razy. 
I musiałam wypluć. 
Smakowało jak podeszwa.
Twarde, gumowate, sosu nie czuć. 
FU. 

Może gdyby ktoś odpowiednio je przyrządził, gdyby nie były mrożone, gdyby nie były kupione w supermarkecie... może wtedy byłyby lepsze, może by smakowały, a przynajmniej byłyby zjadliwe. 
Te nie były. 

Ale spróbować zawsze można :D 
Nie zraziło mnie to w każdym razie do próbowania dziwnych potraw! :D 

A na kolację musiałam robić zwykłą, naszą, polską, mało wykwintną jajecznicę. 
Żartowałam, że zamiast pomidorów będzie ze ślimakami krojonymi w kostkę. 
A może jajka nadałyby im lepszego smaku! 
Nie? 
No dobra, pewnie nie! :D




PA ;* 

25 sierpnia 2013 , Komentarze (25)

CZEŚĆ! :)

Nigdy nie byłam za wielkimi, widocznymi mięśniami u kobiet!
Ale patrzcie!
Bo ja patrzę i patrzę i napatrzeć się nie mogę. 



No podoba mi się jej brzuch!
MEGA!



Dajcie mi pieniądze!
Dajcie mi dobrego trenera!
Dajcie mi ten brzuch!
tym nie pogardzę. 






Leń. leń. leń. leń ze mnie. 
NO.


Muszę się pocieszyć! 
Załóżmy, że rozpoczęłam treningi, które przybliżają mnie do tych mięśni.
Jest siłka, jest moc. 
aleee, chwila, chwila, czasami może coś nie wyjść... czyli wyjść za bardzo :D



  

  

a fe! 

Czasami lepiej nie zaczynać?
Tak, tak, leń tak sobie mówi.
(czytaj: ja)


 

24 sierpnia 2013 , Komentarze (21)

CZEŚĆ!!


Wróciliśmy do siebie...
nie tak łatwo jest się rozstać gdy dwie osoby kochają



Wróciłam do biegania. 
dzisiaj rano pobiegłam po bułki na drugi koniec miasta :D



Teraz trochę o: 

ZASADACH DIETY





Na Vitalii powszechne są ogólne zasady. Co wejdę na forum to wciąż widzę powtarzające się schematy: 

- owoce do południa!!
- owsianka na śniadanie!!
- wieczorem jak najmniej węgli!!
- na kolację tylko białko!!
- na kolację najlepiej twaróg lub serek wiejski!!!

Znacie to? Stosujecie? Co o tym myślicie?
Ja kiedyś się stosowałam i nie wyszło mi to na dobre.
Dostawałam szału gdy ktoś jadł przy mnie banana do kolacji a ja nie mogłam. 
("jak on może robić coś takiego?!?! banan?!?! PRZED SPANIEM?!?! SAMOBÓJSTWO!")
Dostawałam szału gdy ktoś zjadł mój serek wiejski, a w lodówce nie było innego białka.
Dostawałam szału gdy musiałam zjeść na kolację kanapki. 



UMRĘ, ZGINĘ, CO TERAZ, ZŁY LOS MNIE CZEKA, ROZTYJĘ SIĘ, OBUDZĘ SIĘ GRUBA, OMG!!!!

Tak, naprawdę, było ze mną źle. 
Chciałabym wymazać tę część życia z mojej pamięci. 
Wszystko przez to, że się naczytałam... 

Nasze życie nie jest idealne!! 
Nie jest od początku do końca przemyślane!!
Nikt nie zaplanuje sobie co do godziny dnia. 
Nasze jedzenie też nie musi takie być!





!!!!!!!!!!


Jasne, jeśli ćwiczymy na siłowni, chcemy rozbudować mięśnie, myślimy o tym poważnie, to jadłospis jest połową sukcesu. I najlepiej zasięgnąć rady specjalisty w tym temacie. Białko, białko, białko, tony ryżu i piersi z kurczaka... 
Ale ja nie potrzebuję zasad. Nie zależy mi na rozbudowywaniu sylwetki, nie ćwiczę na siłowni. Chcę żyć normalnie. 

I gwarantuję Wam, że jeśli macie nadwagę i nie będziecie jeść serka wiejskiego na kolację bo np. macie ochotę powiedzmy na tego banana i zjecie go w godzinach wieczornych to i tak schudniecie. 
Nikt nie przytył od węgli wieczorem. 
Przytyliśmy od zbyt dużej ilości jedzenia! Od niezdrowego jedzenia, od podjadania, od słodyczy, od fast foodów. Nie od kanapek przed snem zamiast twarogu! 


MOJE NAWYKI


Na śniadanie zawsze mam ochotę na pieczywo. 
Jak wstaję zawsze jestem głodna i ono najlepiej mnie syci. 
Dlatego poranki u mnie najczęściej wyglądają tak: 



Kanapki!

A na kolację najczęściej mam ochotę na jakiś jogurt z orzechami, bakaliami, suszonymi owocami... 
Albo na kaszę z dodatkami... 
(głównie na to co większość z Was je na śniadanie) 
nie wiem czemu, ale mnie takie śniadania nie sycą... a wieczorem nie jestem już taka głodna i wciągam sobie np taki jogurcik: 


Jogurt naturalny, banan, wiórki kokosowe, 2 herbatniki, słonecznik, pestki dyni, śliwki suszone i trochę masła orzechowego! <3

A obiady?? 

Ostatnio w domu zrobili naleśniki. Naleśnikom to ja się oprzeć nie mogę, więc przez 2 dni było tak: 


tutaj w środku były z jabłkami i cynamonem


a tu z bananami i dwoma pieczonymi jabłkami też z cynamonem. 

Ale zwykle tak nie jem :D 
Zwykle jem standardowy zestaw: jakieś mięso (białko) + kasza/ ryż/ ziemniaki/ makaron (węgle) + surówka (witaminki) 




JEM ZDROWO!
I WAGA SIĘ NIE ZMIENIA! 
Pomimo tak kalorycznych kolacji. 




Gdybym wstawiła ten jadłospis na forum, zapewne zostałabym zniszczona. 
Jak to nie ma serka wiejskiego na kolację?? 
- nie każdemu służą serki i nadmiar białka. 





PA! 
;*

20 sierpnia 2013 , Komentarze (23)

CZEŚĆ!!

Nie odzywałam się bo było mi ciężko. 
Rozstaliśmy się.
HAHA, tak, dokładnie. 
W skrócie napiszę, iż stwierdził, że zawsze będziemy się o nią kłócić, a on nie ma zamiaru akceptować mojej znajomości z nią.
Nie? Trudno, sam wybrał. 
Ja nie będę zgadzała się na to by ktoś dobierał mi znajomych. 
Podaliśmy sobie ręce i podziękowaliśmy za parę lat związku. 

3 dni wyglądałam dosłownie tak: 



Wieczorami siedziałam ze znajomymi, bo nie chciałam być sama. 
A wieczory są najgorsze....
I jadłam podstawiane mi pod nos lody, 
bo "zjedz na pocieszenie" 
się śmiałam, że american style normalnie 
tam zawsze jedzą lody prosto z pudełka po rozstaniach (przynajmniej na filmach ;p) 

A teraz, gdy jakoś zaczęłam się ogarniać, dostaję od niego masę wiadomości, telefonów, że przeprasza, jest idiotą, ja mam rację i chce to naprawić! 




I znowu nie wiem co robić. 


Ok. Poruszę teraz kwestię żywieniową. 
Każdy z nas w chwili stresu czy jakiegoś problemu doświadcza różnych stanów emocjonalnych, których nie czuje na co dzień. 
Złość, smutek, gniew, rozczarowanie, żal, nerwowość itd. 
Odbija to się na wszystkim, a co za tym idzie również na jedzeniu. 
Ludzie z reguły dzielą się na tych co:
a) nie mogą nic przełknąć w takich sytuacjach
b) jedzą za dużo i zajadają smutki. 


Mi niestety bliżej do tej drugiej kategorii. 
Czułam się fatalnie więc zaczęłam jeść fatalnie!!
I zapewne fatalnie by się to dla mnie skończyło. 
Nagle przestałam zwracać uwagę na to co w siebie wrzucam. 
Szybkie płatki, szybka bułka z serem na obiad, szybka parówka na kolację, a pomiędzy najchętniej słoik masła orzechowego :D 

Aleeee, czy naprawdę warto?? 
Dlaczego jedzenie związane jest z emocjami!?
Nie jem emocjami! 
Co z moim zdrowym odżywianiem...? 
Wkładam w siebie świństwa to i tak się ciągle czuję. 

Zróbmy coś dla siebie, nawet gdy nasz humor nie jest najlepszy. 
Nie objadajmy się, bo jedzenie nie rozwiązuje problemów. 
Czy nie jest tak, że najczęściej nawet nie czujemy smaku wkładając do buzi tą kolejną czekoladkę, ponieważ miałyśmy zły dzień. 
Później zdajemy sobię sprawę, że właśnie zjadłyśmy ostatnią i czujemy się jeszcze gorzej. 

PO CO, PO CO, PO CO, PO CO!!

Nie zajadajmy stresu!! 
Znajdźmy na niego inny sposób!!
Ja poszłam pobiegać, wyszłam do znajomych. 

Ty też możesz zrobić coś innego niż jeść! 

A tu taka ciekawostka: 


A nie fast foody i słodycze! 





PA ;*

15 sierpnia 2013 , Komentarze (28)

;*

Chciałabym Wam bardzo, bardzo, baaardzo podziękować za te wszystkie komentarze oraz wiadomości prywatne dotyczące mojego problemu z poprzedniego wpisu. 




Naprawdę wiele to dla mnie znaczy i może są tu osoby, które swoją postawą i słowami, nawet tymi pisanymi potrafią zjechać, obrazić i zdołować człowieka, ale jesteście również Wy i można na Was liczyć! 

To tylko internet ale wiecie co? 
Jesteś zdołowany, zły, smutny, nie wiesz co masz robić, co myśleć, jak postąpić. 
Piszesz tu i wśród wszystkich wiadomości nagle dostrzegasz rozwiązanie!! 


Nie czuję się już winna, nabieram pewności siebie, wiem że robię dobrze i mam rację. 

Okazało się, że wiele z Was było w podobnej sytuacji.
Nie wiedziałam nawet, że nie lubienie koleżanek przez partnera i partnera przez koleżanki jest tak powszechną sytuacją. Nie tylko ja z tym walczę. 
Dlaczego tak jest, że gdy poznajemy kogoś nowego, jesteśmy szczęśliwi to nagle okazuje się, że odchodzi ktoś lub coś z naszego wcześniejszego życia?? 
Nie macie takiego wrażenia? 

Ok. Wrócę do sprawy i napiszę jak to teraz wygląda...
aleee, na początku odpowiem na Wasze częste pytanie. 

Dlaczego on jej nie lubi i czy ona nie lubi jego?:
Nie ma konkretnego powodu. Nic mu nie zrobiła, nie lubi po prostu jej stylu bycia. R. jest specyficzną osobą, która lubi imprezować, zmieniać chłopaków i czasami sobie wypić. On twierdzi, że to nie jest towarzystwo dla mnie. A ja z nią nie wychodzę na te imprezy i cały czas mu tłumaczę, że znając ją tyle lat jestem jaka jestem i nagle mnie przecież ona nie zmieni. Ale jak do ściany.
Ona nic do niego nie ma, lubiła go dopóki nie zaczął otwarcie okazywać niechęci do niej.

Co się wydarzyło po jego wyjściu i postawieniu ultimatum? 
Spotkałam się z nią, dobrze się bawiłyśmy. Do niego się nie odzywałam i postanowiłam, że się nie odezwę. Jeśli on nie przemyśli swojego zachowania to trudno. 
Wczoraj wieczorem zadzwonił. Chce się spotkać i wyjaśnić sytuację.
Dam mu szansę, niedługo przyjedzie. 
Może coś ustalimy...


Ok. Tyle ode mnie! 
Nie przywykłam do pisania tu o prywatnych sprawach. 

Przez tą kłótnię by się czymś zająć upiekłam wczoraj ciasto i podjadałam co chwilę.



Przez tą kłótnie nie chciało mi się wczoraj gotować konkretnego obiadu, więc stworzyłam na szybko omleta. 
Mój drugi omlet w życiu.
Z rodzynkami w środku.  


Przez tą kłótnię zjadłam dzisiaj syfiaste śniadanie



Kłótnie mi nie służą. 




PA.

13 sierpnia 2013 , Komentarze (42)

WITAM! :) 




Pokłóciłam się z chłopakiem
tracę kontakt z przyjaciółką 
NIE MA CO. 



HELP!
Postaram się jak najkrócej opisać problem i byłabym wdzięczna za każde rady!
Bo ja nie wiem co myśleć i co robić. 
Z moim chłopakiem jestem 4 lata.
Przyjaciółkę znam od 20 lat. 
Mój chłopak jej nie lubi. Nie, to za mało powiedziane. Mój chłopak jej wręcz nienawidzi. 
Na początku prosiłam go by zachował to dla siebie i tak robił, starał się jej tego nie okazywać. Ostatnio powiedział, że ma dość, nie będzie udawał. Staram się unikać sytuacji, w których dochodzi do ich spotkania, ale czasami jest ciężko. Jak się już spotkają to jest tragedia i atmosfera nie do zniesienia. Przez jego zachowanie tracę z nią kontakt, już nie przyjdzie z niespodziewaną wizytą od tak po prostu by wypić kawę. Jak ją zapraszam to sto razy muszę ją zapewniać, że mojego K. nie będzie. 
Wczoraj umówiłyśmy się na wieczorne piwo. Jak powiedziałam o tym K., to "obraził się" i powiedział, że nie lubi jak się z nią spotykam, zawsze będzie mu to przeszkadzało i mam wybierać... 
Stwierdziłam, że wybieram osobę, która nie każe mi wybierać. 
Taaaaa... tak powiedziałam. 
Wyszedł. 
A ja nie wyobrażam sobie życia ani bez niego, ani bez niej. 
I nie widzę wyjścia z tej sytuacji... 


Dobra. Się rozpisałam. 
:/ 





Coś z menu: 


Kasza jęczmienna z dodatkami. 


Znowu jęczmienna z kurczakiem i sałatką. 
Fasolka+ pomidor+ oliwa PYCHA!!




Pa 
;*