Pamiętnik odchudzania użytkownika:
laauraa

kobieta, 34 lat, Opole

163 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: więcej ćwiczyć! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 czerwca 2015 , Komentarze (14)


CZEŚĆ


Tak, zgadzam się, powinnam zacząć ćwiczyć siłowo. Najlepsza byłaby dla mnie siłownia, bo po prostu nienawidzę ćwiczyć w domu. Ale może spróbuję... bo siłownia musi poczekać. Na razie finansowo dźwigam ciężar wakacji, obrony, braku stałej pracy. Nie stać mnie na tą chwilę. Czemu taki karnecik musi tyle kosztować?! :( 

Wprowadzę jeszcze drobne zmiany. Wczoraj złapałam się  na kilku karygodnych błędach i nieświadomych nawykach!! 


1. Robię kawę. Przed dolaniem mleka często biorę kilka łyków z kartonu

2. W lodówce stoi fanta. Nie piję fanty i innych gazowanych słodzonych napoi. Ale co robię? Otwieram lodówkę by sięgnąć po coś innego i biorę kilka łyków fanty, bo tak się przecież nie liczy!


3. Piętki chleba, szczególnie świeżego z piekarni nie mają kalorii. Często po kupieniu chleba od razu zjadam piętki. A najlepiej smakują z odrobiną masła. 


4. Skubnięcie czegoś podczas przygotowywania posiłku również nie ma kalorii. 



5. A tych kilka ostatnich wafli ryżowych w opakowaniu nie można zostawić na później, trzeba dojeść by opakowanie wyrzucić. 





KONIEC Z TYM. 


:)

4 czerwca 2015 , Komentarze (13)


CZEŚĆ

Pokłóciłam się z panią z dziekanatu,
Pokłóciłam się z panem wpisującym zaliczenia.
Pokłóciłam się sama ze sobą, bo tak nie może być żebym nie ze swojej winy nie mogła bronić się z większością osób!

I załatwiłam co chciałam. 

Czasami warto upierać się przy swoim. 

Miesiąc do moich wymarzonych wakacji!! Żyje już tylko nimi (no i jeszcze trochę obroną, która jest formalnością, ale nie ukrywam niezwykle stresującą formalnością). Lista rzeczy do kupienia na wyjazd zamyka się w aż TRZECH punktach, z czego jedna rzecz już wczoraj kupiona. 

1. Strój kąpielowy
2. lekka sukienka
3. sandałki 

Za strojem się nie rozglądałam, sukienek przymierzyłam milion i żadna się nie spodobała, a buty kupiłam w ccc lasockiego. Ostatnio wolę wydać więcej na buty i chodzić bez odcisków, wygodnie. 

Próbuję schudnąć, ale totalnie mi to nie wychodzi. Chciałabym wyszczuplić nogi, dieta nie pomaga, bieganie nie pomaga. Ciało stało się odporne na wszystko. Nie jem sklepowych słodyczy (wyjątkiem są domowe ciasta), nie jem w ogóle fast foodów, nie jem praktycznie niczego co panierowane. Naprawdę jem bardzo, bardzo zdrowo. Może powinnam zacząć jeść niezdrowo? Przeklęta tarczyca, to chyba przez nią. A nie zejdę poniżej 1500kcal. No nie. Nie ma mowy. 

Jest tak. 

No wiem, mało widać, ale nie mam innego zdjęcia. Wiem też, że tragedii nie ma. I tragedię to może przeżywać ktoś kto traci rękę, nie płaski brzuch, ale nie mogę się przyzwyczaić do ciaśniejszych spodni. 



Pogoda dzisiaj przepiękna, wykorzystajmy jak najlepiej ten wolny dzień. 



PA! :*


2 czerwca 2015 , Komentarze (8)


CZEŚĆ


Zawsze coś się wali, zawsze. Nigdy nie może być ok. Gdy jest za dobrze, to tylko czekać aż coś się zepsuje. To ja mam zawsze pecha. W dziekanacie spośród tylu studentów to mój indeks ginie, to ja jadąc na wakacje na miejscu przez cały pobyt spaceruję w deszczu, kupując telewizor to właśnie w moim pudełku nie ma tego jednego kabelka, to ja dostaję wysypki na całym ciele dzień przed weselem w rodzinie i to mi dentystka zaszywa nitkę w zębie, a te pytania których nikt nie chce na egzaminie słyszę ja. Już każdy się do tego przyzwyczaił i się ze mnie śmieje, nawet ja się z siebie śmieję, chociaż wczoraj przez zaciśnięte zęby. Bo to właśnie mi, jedynej z całej grupy zapomniano wpisać zaliczenia w systemie i nie mogę się przez to obronić w pierwszym terminie. Jeszcze walczę. Chociaż z dziekanatem to ciężko, oj ciężko. No nic, najwyżej drugi termin, tylko szkoda, że tak się z pracą spieszyłam. 


Wczoraj na pocieszenie zrobiłam sobie dzień dziecka. Słodki. Bardzo słodki. I pyszny. 


Owsianka była z bananami


Ciacho z truskawkami


I truskawki, dużo, dużo więcej truskawek


Trzeba korzystać póki sezon. Dzisiaj już też chyba z kilogram zjadłam :/

W związku z tym, że do obrony jeszcze jakieś 3 tygodnie (a mógł być tydzień!!), wzięłam się ambitnie za czytanie czegoś ambitniejszego niż moje ulubione kryminały. I w moje ręce wpadł "traktat o łuskaniu fasoli" :) 

Tyle zachwytów przeczytałam o niej więc mam nadzieję, że treść mnie nie rozczaruje. Ostatnio nie mogę znaleźć niczego ciekawego i co zacznę czytać, to w połowie kończę znudzona książką. 

No ale to wieczorem... teraz lecę korzystać z tego przepięknego dnia! 

PA :*

28 maja 2015 , Komentarze (20)

CZEŚĆ


Zdrowie:
Z tarczycą nieciekawie. Endo stwierdził, że jest za mała i nie ma szans by sama dalej pracowała. Niedobór witaminy D3 mam uzupełniać tabletkami. 

Dzień matki:
Z racji tego, że moja mama zwraca dużą uwagę na to co je, dostała ode mnie książkę: 

Książka napisana przystępnie, z naprawdę tanimi przepisami w środku, z produktów które znajdują się w każdym sklepie. Co prawda przeglądając ją w sumie niczego nowego się nie dowiedziałam, ale moja mama z internetu nie korzysta, więc prezent myślę udany :) do tego dokupiłam kwiatka. 

Dzień dziecka w dzień matki

Tak sobie dogodziłam:

Edukacja: 
Co tydzień czuję moc i siłę, radość i dumę myśląc: skończyłam magisterkę!
I co tydzień spadam na ziemię powalona słowami promotora: ten rozdział bym jeszcze rozbudował... a tu coś co nieco zmienił... 
Więc siedzę i piszę. 

Kino: 
Nowy Mad Max to mistrzostwo! Dawno nie bawiłam się tak dobrze na żadnym filmie. I Mówię to JA- wielka antyfanka gatunku sci- fi. Więc polecam bardzo, bardzo wybrać się do kina. I oglądać tylko w kinie, na małym ekranie wrażenia żadnego nie będzie. 

Tak się powinno robić filmy akcji w 2015 roku!

Sport:
Biegam jakieś 3 razy w tygodniu. Pogoda ciągle nie pozwala mi na więcej. Ja wiem, że pogodą nie ma co się zasłaniać i jest to słaba wymówka, ale o wiele przyjemniej biegnie mi się w cieple niż w zimnym deszczu. 

W sumie tyle,


PA! :*

22 maja 2015 , Komentarze (44)


CZEŚĆ



Dzisiaj narzekam. Tyję! Dziwnie tyję i nie wiem od czego. W kolejnych badaniach zleconych od endokrynologa wyszedł mi bardzo duży niedobór witaminy D. Mój wynik to nawet nie niedobór, a coś poniżej niedoboru. Załamać się można. A jak się poczyta o skutkach braku tej witaminy to i nie tylko załamać. Ktoś wie coś na ten temat? Jakieś ewentualne rady? Do lekarza idę w poniedziałek, ale chętnie poczytam jeśli ktoś jest/ był w podobnej sytuacji. 

Zrobię sobie dzisiaj chyba wycieczkę do apteki i zakupię komplet witamin. Badałam tylko D.. a kto to wie co z resztą. 

Naprawdę nie wiem od czego ten niedobór.. no może akurat produktów z wit. D codziennie nie jadłam, na słońcu też nie leżałam bo go nie ma, ale żeby aż tak?! 

To jeszcze efekt mojego największego błędu życiowego? (czyt. dieta) Tylko tyle lat już minęło... niesprawiedliwe! Mój organizm się jeszcze nie pozbierał? Tego nie wiem. 



Ale wiem jedno. 


NIE ODCHUDZAJCIE SIĘ KOSZTEM ZDROWIA! NIE GŁODŹCIE SIĘ! PO CO?!?! 
- Macie za dużo kasy i chcecie ją później wydać na lekarzy?
- Wydaje wam się, że jesteście nieszczęśliwi, a jak schudniecie w tak głupi sposób to coś się zmieni bo efekty przecież przyjdą szybko? Przykro mi, ale jedyne co się zmieni to to, że z bycia nieszczęśliwym wpadniecie w depresję. 
- A może chcecie być idealne? To kupcie sobie idealne ciuchy, wybierzcie się do fryzjera, zróbcie piękną fryzurę, idealny makijaż stańcie przed lustrem i zobaczycie, że jesteście PIĘKNE. Nie czekajcie na chudsze ciało. Ono przyjdzie z idealnym odżywianiem, zdrowym i kolorowym. Nigdy z głodówką. 


PA! :*

20 maja 2015 , Komentarze (11)

CZEŚĆ


Macie takie dni, że coś za wami chodzi? I nie jest to wasz pies na porannym spacerze, a coś pysznego, słodkiego, słonego? Kusi. Patrzy. Pachnie. Prosi o zjedzenie. A nie możemy, nie powinniśmy, JESTEŚMY NA DIECIE!!!


Co wtedy?! 

Życie bez diety było takie proste i szczęśliwe. Gdy miało się na coś ochotę po prostu się podchodziło i się jadło. Na redukcji wszystko się komplikuje. Ciastko po obiedzie rośnie do rangi problemu. A w głowie kłębi się tysiące myśli. Nagle na temat ciastka jesteśmy w stanie napisać poemat. I co byśmy nie zrobili jest źle. 

O biedne ciastko,
tak leżysz i leżysz,
zjeść cię, czy nie zjeść,
mą odzież poszerzysz? 


Zjemy to często czujemy wyrzuty sumienia, nie zjemy czujemy frustrację. Co robić, co robić? Jak walczyć z zachciankami i apetytem? Na każdego działa coś innego. Macie swoje sposoby? Moje propozycje są takie:


1. PRZECZEKAĆ TO.
Czyli usiąść i czekać aż przejdzie. I może przejdzie, a może nie przejdzie. Najlepiej przywiązać się do krzesła na godzinę. Jeśli dalej jest ochota nie jest dobrze. 



2. ZAPIĆ TO.
Herbatą oczywiście, ewentualnie kawą. Napoje mają czarodziejską moc i po ich wypiciu przechodzi ochota na wszystko. Sycą, zasłodzą, odciągną uwagę. Gorzej jednak gdy pijemy kolejny litr herbaty, a w głowie ciągle mamy ciastka. Wtedy nie jest dobrze.



3. WYBRAĆ MNIEJSZE ZŁO.
Ciastko- tłuszcz, cukier, syrop glukozowy, puste kalorie. O! A co to? Obok ciastka leży jabłko! Po co mi ciastko, zjem jabłko. Samo zdrowie. MMMMMMMMMMM. I w tym momencie nasycamy się owocem i nie chcemy niczego więcej. Najlepiej. Gorzej gdy jemy szóste jabłko, a myślimy o szarlotce. I nie jest dobrze, zły wybór. 



4. WYJŚĆ Z DOMU.
Z dala od tego co kusi, z dala od tego co słodkie. Spacer odświeży nam umysł, odciągnie uwagę od zachcianki. Tylko uwaga na mijane sklepy spożywcze, cukiernie, lodziarnie i innych ludzi, którzy spacerują z naszą zachcianką w ręku! Najlepiej spacerować po wyspie bezludnej ewentualnie pustyni. Bo z takiego spaceru czasami można wrócić szybciej niż się spodziewaliśmy i zamiast jednego ciastka leżącego w kuchni mamy siatę innych smakołyków kupionych po drodze. Wtedy nie jest dobrze.



5. MIEĆ SILNĄ MOTYWACJĘ
Cokolwiek by to nie było. Siła umysłu, zawzięcie i uparte dążenie do celu jest bardzo pomocne. Może osiągnięte do tej pory efekty, może wesele za miesiąc, a może ta ciasna sukienka co wisi w szafie? Nie chcemy oddalić się od celu. Dwa kroki do przodu, by dzisiaj zrobić krok w tył? Jest sens...? Tylko uwaga na niedziele!!! Bo jeśli akurat wypada niedziela, to jutro jest poniedziałek. A najlepiej zaczynać w poniedziałek! I co gdy pojawia się myśl: e tam, zacznę od jutra? No nie jest dobrze... niedziele są niebezpieczne.

A gdy naprawdę mam na coś ochotę i wiem, że ta ochota jest bardzo silna i nie pomaga nic. Żadna herbata, żadne spacery, zamienniki. Czas płynie, a za mną chodzą ciastka. To jem ciastka. Najgorsze co może być to myślenie o jakiejś rzeczy w kategorii: zakazane. Nic nie jest zakazane, nawet na diecie. Jeśli sobie czegoś zakażemy to prędzej czy później zjemy tego więcej, dużo więcej niż normalnie. I koło się zamyka, a dieta trwa w nieskończoność. To całkowicie normalne, że mamy różne zachcianki. Istotne by zjeść ciastko, a nie paczkę ciastek. Odchudzanie to trudna sztuka. 


PA :*

  

17 maja 2015 , Komentarze (19)


CZEŚĆ


Pada i pada i zimno i bez słońca.
Maj taki piękny, pogoda idealna. 

Piję (kawę) i piszę do was w ten niedzielny poranek. 


Zaraz dowiecie się dlaczego czasami warto zjeść lekką kolację mimo braku głodu.

Dawno, dawno temu, aż wczoraj:

o 17:00 jadłam obiad-  syty.
o 18:00 wyszłam na miasto- syta.
o 19:00 częstowano mnie różnymi przekąskami- syta byłam podziękowała
o 20:00 poszliśmy zjeść coś do knajpki- czułam jeszcze obiad w żołądku, wypiłam tylko herbatę
o 21:00 szczęśliwie wciąż jeszcze najedzona skakałam na koncercie
o 22:00 zebrałam się do domu
o 23:00 poszłam spać? 

No niestety, ale nie. Wróć. 

o 23:00 zrobiłam napad na lodówkę. 

Tak nie miało być, nie nie nieeee. Nie lubię jeść przed snem. A zmęczona byłam, najadłam się i od razu zasnęłam. Dlatego uwaga na syty obiad i nocny głód w okresie redukcji :D



Na koniec jeszcze coś z mojego menu: 


PA! :*

15 maja 2015 , Komentarze (9)


CZEŚĆ

Sukienki nie kupiłam, szukam innej. Chociaż patrząc za okno, to na dzień dzisiejszy w tej byłoby mi jeszcze zimno. Gdzie to słońce? Gdzie ta wiosna??? 

Jeden dzień ciepła, dwa tygodnie zimna. Dwa dni słońca, tydzień deszczu. Dlaczego to tak u nas wygląda??? :( :( :( 


ZESTARZAŁAM SIĘ? Nie rozumiem, nie bawi mnie chlanie piwska od tak by chlać, w zimnie, gdzieś w krzakach. Przyjemność? - zerowa. Ale ja w ogóle nigdy nie rozumiałam jak można pić bez umiaru jednego dnia by następnego znowu umawiać się na picie. Skąd taki temat? 

A bo trwają juwenalia. I chyba jako jedyna nie czekam z entuzjazmem na chwilę kiedy będę mogła usiąść na zimnej trawie by napić się piwa. Godzina 11:00 moi znajomi piją wódkę, godzina 19:00 piją piwo. Kontaktu z nimi żadnego i dzika radość bo następnego dnia znowu będą pili. Niektórym mało do szczęścia potrzeba. 

Nie to żebym miała coś przeciwko alkoholowi, juwenaliom i zabawie. Sama od czasu do czasu lubię coś wypić i sama liczyłam na dobrą zabawę. Ale może nie na wódkę o 11:00, tak by o 12:00 już zgonować. Obserwując to wszystko bardziej na trzeźwo niż inni i tak słuchając znajomych, którzy wyliczali dni wolne bo będą mogli znowu pójść w melanż, trochę poczułam się jak w gimnazjum.. :o Nie wiem kiedy to się stało, ale zwracanie śniadania, spanie na trawniku, brak kontaktu z zapitą osobą, krzyki, wódka, fajki nie bawią mnie! Miarą dobrej imprezy, na pewno nie jest ilość wypitego alkoholu. A przechwalanie się ile się wypiło tym bardziej. Miało być fajnie, wróciłam przed 20:00. 

No nic, może dzisiaj po prostu więcej wypiję i poczuję ten klimat ;p 

Sama nie rozumiem, dlaczego nie rozumiem.. serio, serio. 



PA :*

12 maja 2015 , Komentarze (15)


CZEŚĆ




51 dni do wyjazdu, 41 dni do obrony.

Jak to jest, że po postawieniu ostatniej kropki w pracy magisterskiej czas stanął w miejscu. A wcześniej miesiąc znikał za miesiącem! Szybciej, szybciej. 



Za dwa tygodnie wybieram się na komunię. Szukam sukienki, co myślicie o tej? 

Podoba mi się, obawiam się tylko że będzie już na nią za ciepło.


Jakiś czas temu robiłam USG tarczycy i mam na niej kilka torbieli... dostałam skierowanie na badania krwi... prywatnie... za 220 zł wszystkie!! Ciężko jest mi wydać tyle kasy na badania, poszłam do lekarza rodzinnego po ewentualne przepisanie badań lub skierowanie do endo na nfz.. dostałam skierowanie... termin na 2016 rok. 

Mogłabym iść do przychodni, wybrać największe okno, krzyknąć umrę a nie zapłacę i zrobić tak:

No ale zapłacę. Mam wyjście? 

A jak ktoś naprawdę nie ma takich pieniędzy na leczenie prywatne? Wtedy chyba poważnie wyjście jest jedno, przez powyższe okno. 

Straszne jest to co się dzieje w tym kraju. 



PA :*

9 maja 2015 , Komentarze (35)


CZEŚĆ


- Kto z Was o czymś marzy? Chyba każdy podniesie rękę.
- Kto robi coś by te marzenia zrealizować? Połowa rękę opuści.
- A kto kolejne marzenie zrealizował? Kto? Kto? Jak myślicie??? 

NO JA! :D Ja! :D AAAAAAAAAAAAA, chyba nie można być szczęśliwszym. 

Dwa miesiące dorywczej pracy. Mała suma odłożona z poprzedniej pracy. 5 pustych kuponów totolotka :/. Nawet z masła orzechowego zrezygnowałam bo 10zł za słoiczek trochę drogo :D 

I JEST! 


WYMARZONA WYCZEKANA!


LECIMY!