Pamiętnik odchudzania użytkownika:
laauraa

kobieta, 34 lat, Opole

163 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: więcej ćwiczyć! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 grudnia 2014 , Komentarze (8)


CZEŚĆ



Nic dodać nic ująć, dokładnie tak. 


Codziennie wieczorem zmuszam się by wyjść na ten mróz i pójść na siłownię,
jednak pogoda jeszcze ani razu ze mną nie wygrała!
a walczy, walczyyy. 

Jak mi się nie chce to zawsze wyobrażam sobie siebie po treningu.
wiem, że jak pójdę będę z siebie zadowolona, a jak zostanę w domu to będę żałowała. 
tak mi się wkręciła aktywność fizyczna
Nie oczekuję spektakularnych efektów, ćwiczę jakąś godzinkę dziennie, ale warto, 
człowiek od razu weselszy chodzi i samopoczucie się poprawia!

Co jeszcze, co jeszcze? 
Oprócz ćwiczeń nic tak nie rozgrzewa jak przepyszna owsianka :)

I litry herbaty. 

yyyy, noooo, ewentualnie innych płynów. 

:D

Poza tym rozgrzewająca na pewno była wiadomość, że  WYGRAŁAM w konkursie
pierwszy raz w życiu coś wygrałam!
tylko (albo aż) książki, ale zawsze coś :)

tyyyyle radości

haha. 

A jak jeszcze się rozgrzewać?? 

ewentualnie można wysprzątać mieszkanie, co właśnie zaraz zamierzam zrobić. 
czasami wolałabym pozostać nierozgrzana ;p

echh. 

Paa! ;*

28 listopada 2014 , Komentarze (18)


CZEŚĆ


Tak, dokładnie tak się czuję i tak wyglądam, 
wszystko mnie boli i ledwo się ruszam, ale uśmiech na twarzy jest!

3 dni ćwiczeń pod rząd, wczoraj była przerwa, 
dzisiaj znowu idę. 

zakwasy są, ale to chyba normalne, 
dziwne byłoby gdybym nie czuła bólu mięśni po tak długiej przerwie od ćwiczeń.

A co z dietą?


Oczywiście zdrowe jedzenie to podstawa!



takie zakupy wczoraj zrobiłam: 

 Zadowolona i dumna szłam przez miasto z torbą pełną pysznego, pożywnego, wartościowego jedzenia! Już planowałam pyszną kolację, bogatą w zdrowe tłuszcze i dobre węgle.

a

a


A tak zjadłam:

(tu powinna zapaść głęboka cisza... )

przerwana tylko cichym głosem moich zakupów, dobiegającym gdzieś zza zamkniętej szafki:

-co zrobiłaś, co zrobiłaś...

ale czymże jest on wobec głosu moich znajomych

- idziemy na miasto, idziemy na miasto

wiem, wiem, wybitne :D i nie usprawiedliwiające. 
 

No stało się, trudno. Było niedobre i w najbliższej przyszłości nie powtórzę takiego posiłku. 
jak z Mcdonalda to tylko lody. 
Ale już dzisiaj na pewno nie zdradzę mojej zdrowej szafki <3

No i czekają ćwiczenia. Wyskaczę tą kolację. 

 


PA! ;*

25 listopada 2014 , Komentarze (10)

WIECIE COO, 


WIECIE COOOOOO!!


W końcu zebrałam się w sobie


iiii


ZROBIŁAM TO!


tak tak tak


KUPIŁAM KARNET NA SIŁOWNIĘ!


Jestem dzisiaj po drugim treningu i czuję się świetnie!
Tego mi było trzeba i tego mi brakowało. 

Uwielbiam to uczucie po dobrze wykonanych ćwiczeniach.
moja kondycja jest.. to znaczy, no właśnie, kondycji nie ma,
ale będzie! 
Teraz będzie już tylko lepiej!

Uwielbiam ćwiczyć w grupie, nie wiem czemu w domu to nie to samo,
w domu wymiękam w połowie filmiku,
z zorganizowanych zajęć przecież nie wyjdę. 


Ktoś się jeszcze zastanawia czy ćwiczyć??
Nie ma co się zastanawiać, trzeba działać :) 

 W tej chwili jestem mocno zmotywowana, 
mam nadzieję, że ten stan utrzyma się dłuuuugo 
i będą efekty. 

Mogę wszystko. 
Zrzucę ten tłuszczyk, który wyhodowałam w ostatnich miesiącach.

 

PA ;*

23 listopada 2014 , Komentarze (9)


CZEŚĆ


Poszłam spać po 2:00,
wstałam po 7:00.
trochę wczoraj popiłam, 
mniej zjadłam. 



Nasz piękny stolik:

Oczywiście piłam tylko te soczki ;)


Wieczór bardzo udany. Za tydzień powtórka. 
Ostatki! 

Czasami miło jest posiedzieć w gronie znajomych, pogadać o mniej lub bardziej ważnych sprawach, pośmiać się, pożartować, potańczyć, nie myśleć o problemach lub roztrząsać wszystkie problemy tego świata z kieliszkiem w ręku i niezdrowych żarciem w buzi. Czasami trzeba. Doceniam to szczególnie teraz, gdy trochę trudniej jest się nam wszystkim spotkać. Dorastamy. Mamy swoje zajęcia, wszystko się zmienia. Za moment zapewne usiądziemy i będziemy analizować niedzielne obiady podawane mężowi, wygląd kupki w pieluszce naszych dzieci, czy też w jakim proszku zrobić pranie, by ta koszula nadal była śnieżno biała. Zegar tyka. 

Obiecałyśmy sobie, że mimo wszystko będziemy organizować takie spotkania, jak to wczorajsze. Ale wiecie jak to jest... obietnice obietnicami, a życie swoje.

Ja obiecywałam sobie, że wezmę się za ćwiczenia, a nie ruszyłam nawet małym palcem!! Skandal, taki skandal. Nie będę wymagać od innych, skoro nie dotrzymuję słowa danego sobie! Tylko jak to jest, że to co obiecane sobie, łatwiej złamać . Dobra, nie złamałam tej obietnicy, przesunęłam ją w czasie.
OD JUTRA biorę się ostro za ćwiczenia, bo dzisiaj trochę nie w formie jestem.

 


PA PA PA ;*

19 listopada 2014 , Komentarze (19)


CZEŚĆ :)


No nie jest dobrze. Sprawa wygląda tak:
z jedzeniem ok, czasami wpadnie coś mniej zdrowego, ale nie jem za dużo. 
z ćwiczeniami za to leżę, dosłownie leżę. Nie robię nic innego, przychodzę do domu z uczelni i leżę. Nie lubię ćwiczyć w domu, powinnam kupić jakiś karnet na fitness i z chęcią bym to zrobiła, ale nie chce mi się chodzić samej. No porażka. Najtrudniej wykonać pierwszy krok. Może jak się zmobilizuję, kupię, pójdę na zajęcia to mi się zachce. W sumie tęsknię za tą energią, zmęczeniem i satysfakcją po dobrym treningu. Wiem, że dobrze by mi to zrobiło, mi i mojemu ciału. Więc...? Nie ma co myśleć, trzeba działać. 

A tymczasem przejdźmy do spraw jedzeniowych.
Mam trochę zdjęć, dawno nic nie wstawiałam. 



- najpyszniejsze śniadanie świata

kasza jaglana gotowana na mleku z połówką banana, druga połówka zblendowana i masło orzechowe. nic więcej nie trzeba <3



- wczorajsze śniadanie (no tu zaszalałam) 

domowa drożdżówka z dżemem truskawkowym

iiii jeden paseczek: 

bo było bleee niedobre, jak zwykle skusiło mnie opakowanie i dawna miłość do słodyczy. 


Jak słodycze to tylko domowe ciasta lub owsianki/ kasze na słodko i masło orzechowe! 


Ostatnio nałogowo pochłaniam książki. Nie ma nic lepszego na tą okropną pogodę niż dobra książka. Oczywiście wiąże się to z siedzeniem na tyłeczku, ewentualnie z wyżej wspomnianym leżeniem. Tyyyyyle aktywności. 


Ale w sobotę ruszam na imprezę. Miał być klub 

A będzie domówka: 

 



Miłego dnia ;*

15 listopada 2014 , Komentarze (11)


CZEŚĆ


ZIMNO
CIEMNO
MOKRO

U Was też? 


Osiągam szczyty lenistwa, nic nierobienia i wykorzystuję pogodę najlepiej jak się da.
Kocyk, książka, herbatka, no i taki tam mały grzeszek- cola. 

Mój telefon osiąga szczyty głupoty bo dostaję smsa o treści: 
"szukasz miłości? zobacz na mapie w swoim telefonie gdzie czeka na ciebie miłość, wyślij smsa pod numer...." 

Jem sobie taki oto obiad: 

zdjęcie akurat wczorajsze, ale dzisiaj był podobny zestaw. 
kocham szpinak, buraki i zdrowe jedzenie. 
a moje ciało osiąga szczyty nieporozumienia, bo nie współpracuje i nie jest takie jakie powinno być. WHY WHY WHY. 

Podstawowe pytanie jednak brzmi, dostarczając pewną refleksję:
czy kiedykolwiek będzie takie jakie powinno?  

Zostawiam siebie z tym pytaniem bez odpowiedzi i wracam do książki, albo serialu, albo włączę jakiś odmóżdżający program w tv, albo pójdę zrobić kolejną herbatę, albo upiekę musli, albo obejrzę film, albo posiedzę na tym portalu, albo wszystko naraz.  

Czasami dobrze jest tak po prostu poodpoczywać w ciepłym domu

11 listopada 2014 , Komentarze (18)

CZEŚĆ

Czasami mam wrażenie, że jestem oderwana od rzeczywistości, że zatrzymałam się gdzieś w wieku 18 lat i nie poznałam słowa rozsądek, stabilizacja i spokój. W tym wieku wszyscy marzymy o idealnej pracy, idealnym domu, idealnym życiu. A później bierzemy cokolwiek.
Spotkałam wczoraj koleżankę, studiowała dziennikarstwo i zawsze powtarzała, że będzie pisać i będzie pracować w jakimś wydawnictwie. I naprawdę była w tym dobra. A teraz co? Skończyła studia i siedzi gdzieś na recepcji za najniższą krajową. Pytam czy jest szczęśliwa, czy ta praca daje jej satysfakcję, odpowiada, że nie. 
A gdy przypominam jej o tym co chciała robić, mówi:
- nie no daj spokój, nie będę się wygłupiać.
A nawet nie próbowała spełniać marzeń.

Czy dorosłość naprawdę musi być taka nudna? Dlaczego z przebojowych, ciekawych świata ludzi wiek zmienia nas w osoby w wyciągniętym dresie, których celem dnia jest ugotowanie obiadu?

Wyrywając się z domu rodzinnego nagle otwiera się przed nami świat, mamy tyle możliwości. Możemy robić co chcemy, wracać o której chcemy, zapraszać do siebie kogo chcemy, żyć po swojemu. A kończymy nieszczęśliwe, z pilotem, przed telewizorem. Z porzuconymi marzeniami i bez pasji. Mamy jedno życie. JEDNO, jedyne. Niech daje nam satysfakcję.

Od młodych oczekuje się założenia rodziny. Ja, mąż i gromadka dzieci. Praca- dom, praca- dom. Tylko jak stworzyć szczęśliwy dom, gdy budzę się i czuję frustrację, gniew i niechęć do tego jak ułożyłam sobie życie… najpierw odnajdźmy własne szczęście, bez tego daleko nie zajdziemy. 

Może mało wiem o życiu? Może trzeba stać się nudnym, nieszczęśliwym i pustym człowiekiem? Bo patrząc na ludzi wokoło właśnie takie mam wrażenie. I mam jeszcze wrażenie, że to takie polskie, a w innych częściach świata ludzie jakby szczęśliwsi... 


5 listopada 2014 , Komentarze (8)


CZEŚĆ



W telewizji trafiam już na reklamy świąteczne,
w sklepie mijam rzędy czekoladowych mikołajów, choinek, bombek,
lada chwila w radiu usłyszę kolędy?
więc i u mnie dzisiaj w klimacie, a co, też będę pierwsza!  

Rozpoczynamy okres:
"schudnąć do świąt" bo przecież trzeba się jakoś pokazać rodzince,
następnie okres "co jeść w święta by nie przytyć"  i mój ulubiony etap "nażarłam się wszystkiego, tonę w depresji i zielonej herbacie" dobrej po przejedzeniu. 

Moi znajomi już zaczęli dietę, ciocia też zaczęła, robimy miejsce w brzuchu na świąteczne smakołyki. 

Zawsze fascynował mnie proces odchudzania przed wydarzeniem, na którym jest masa jedzenia. Męczyć się kilka tygodni by w jeden dzień nadrobić wszystkie braki i wyrzeczenia, którymi się katowaliśmy? I żeby to było tylko w jeden dzień, a następnego dnia powrót do tej wymyślonej diety, ale w 98% to już jest koniec diety. Przecież nie warto.  

bo jaki mamy bilans? 
- miesiąc męczarni, życia na sucharach i wodzie (przecież im mniej smacznie tym lepiej, w końcu jestem na diecie, muszę cierpieć), 
- tygodnie frustracji i złości,
- dzień prawdy gdy okazuje się, że może jakieś 2kg w porywach do 3kg przy dużej samodyscyplinie nam spadły,
- i godzina zero, pora kolacji, jedzenie na stole, a co mi tam, zjem trochę, albo wszystko. 

Czasami lepiej po prostu nie zaczynać takiej diety, przyniesie to więcej korzyści. 
Niczego nam nie będzie brakować w organizmie, psychika nie będzie tęsknić za pysznym ciastem, jest szansa że zjemy mniej przy stole, nie będziemy czuć wyrzutów sumienia po kolacji. A waga pozostanie taka sama, z dietą czy bez diety przedświątecznej, bez różnicy.

I najważniejsze: święta to nie jedzenie! :)



PA! ;*

31 października 2014 , Komentarze (10)


CZEŚĆ


DWA SŁOWA: 
jestem chora! 

Święta w łóżku, cudownie. 

Zrobiłam sobie wczoraj koktajl gruszkowy! 
Składniki: gruszka, mleko, cynamon
wrzuciłam do blendera, zblendowałam
było pyszne!

Poczułam jednak co to znaczy brak chęci i czasu na zdrowe odżywianie. 
Dłużej czyściłam, myłam, sprzątałam kuchnię po zrobieniu tego cudownego napoju, 
niż go piłam :D
O wiele łatwiej byłoby wyjąć jogurt gruszkowy z lodówki. 
(tylko trzeba jeszcze mieć lodówkę)


Ale przecież! 
wielkie rzeczy wymagają poświęceń! 
piękna sylwetka na syropie glukozowo- fruktozowym się nie zrobi! 
kolejna dawka cukru i sztucznych barwników potrzebna mi nie jest. 
No i miałam ochotę na świeżutką, mięciutką gruszkę, a nie 3% gruszki!

Warto? Warto! 


Polecam :D

I ubierajcie się ciepło, szczególnie jutro, spacerując po cmentarzu,
by nikt nie skończył tak jak ja.

PA! ;*


29 października 2014 , Komentarze (13)


CZEŚĆ


Jak to jest, 
ludzie za którymi kiedyś wskoczyłabym w ogień, 
nie znaczą już nic.
chwile, które kiedyś znaczyłyby wszystko,
są tak bardzo zwyczajne.
niekończące się historie snute do rana,
teraz odmierzane zerkaniem na zegarek.

Ja się zmieniłam, oni, czy świat? 

Nie wiem,
Wiem na pewno, że można kochać do bólu, 
a później nie czuć już nic. 
Tylko obojętność.

I zostają wspomnienia,
żywe, z tymi samymi uczuciami, które towarzyszyły mi wtedy.
Dlatego za każdym razem jest nadzieja.