Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zlotowlosa87

kobieta, 37 lat, Pruszków

165 cm, 96.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zobaczyć "6" z przodu:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Hej wszystkim leniuszkom dzisiejszego południa:)

Dietka - hmmm - do przodu ale po dwutygodniowym rozpędzie gdzie uciekło mi z dupki prawie 2,5 kg jakiś zastój widzę. Prawie codziennie mam w brzuchu żaby - no i te paskudne uczucie piłki w brzuchu.
Nie wiem co mam robić - siusiam, nic więcej. Czuję, że potrzebuję ale nie mogę:( Herbatkę z senesem sobie zrobiłam bo aż mnie kiszeczki zaczynają ściskać.
Ćwiczenia też całkiem dobrze:) W ubiegłym tygodniu na zumbie byłam 3 razy i dwa razy na basenie:) Wczoraj basenik - może dziś jeszcze też się uda wyskoczyć. Pogoda dobijająca.
Wczoraj przyszły moje trzy paczuszki;) Cała masa papierów do robienia kartek i trochę maluśkich, papierowych kwiateczków. Wieczorkiem, powstało takie oto maluśkie zaproszonko - dla nikogo - tak po prostu - jako przykład.

A może komuś się spodoba i zechce coś u mnie zmówić:) Na razie sprzedałam jedną karteczkę - sukieneczkę - poszła za dyszkę:)
Zdjęcie w jednym z poprzednich wpisów.
A mam kolejne dwa zamówienia:) Jedno na osiemnastkę dla chłopaka, a druga na 23 urodziny dla dziewczyny:) Jak tylko powstaną pododaję fotki żebyście mogły ocenić jak Wy to widzicie.

3 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

Złoty wieczór wszystkim:)

Dwa złote medale - jednego dnia - szaleństwo:)

Dietkowo - bajecznie:)
Śniadanko - danio z płatkami
Drugie śniadanie - nektarynka
Obiad - sushi:)
Podwieczorek - gruszeczka
Kolacja - dwie parówki z pomidorkiem

3 sierpnia ogłaszam trzecim dniem bez słodyczy:) Mimo, że w pracy było kuszenie - szefowa z wafelkami biegała - grzecznie odmówiłam, nawet bez żalu:)

Godzinka na basenie:) A w domku na dywanie 5 serii po 50 na każdą nogę podnoszenia nogi do pozycji równoległej do podłogi - leżąc. Się nieco zmachałam tymi nogami wierzgając:P

Dziewczyny na forum piszą, żeby się jednak spotkać z tym facetem... Chcę i się boję:( Już nie tego, że ja będę rozczarowana, ale że jednak on będzie rozczarowany:( I czar dobrego wrażenia pryśnie. Ehhhh, no nic się wieczorem nie odezwał więc może wcale jednak nie chce się umówić:P Pożyjemy zobaczymy - gdyby coś się wydarzyło - relacja na bank będzie:P

Słit drims

3 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Nareszcie koniec tygodnia:)
Zamykam komputra w pracy i biegnę z moją sis na basenik- ale się młoda wkręciła:P
Taka burza za oknem, czarno, a ona dzwoni i mówi, że już biegnie:D
TO i ja lecę - popluskać się:)

2 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

Włożyłam dziś nową kieckę do pracy i co - i spłaszczyła mi cycuszki:( Sukienka jest śliczna ale bez stanika chodzić nie potrafię:( buuuuu
W pracy obleci - szybko zleciało:)
Dietkowo - chyba bomba:)
Śniadanko - jogurt naturalny Activia + garść borówek amerykańskich i trochę malin
Drugie śniadanko - dwa suchary
Obiadek - dwie przepyszne tortille
Przegryzka - dwa ziemniaczki
Kolacja - kefirek - mniam:)

A dlaczego pierdoła? Lecę wyjaśnić:)
Umówiłam się z koleżanką po pracy na rowery. Przejechałyśmy sobie jakieś 27 km, troszkę drogami, a potem sporo laskiem. Wracam sobie do domu i co? No i mnie oświeciło - pierdoło - nikogo nie ma w domu a Ty nie masz kluczy.... O matko!!! Dzwonię do mamuśki - kiedy wracacie - a gdzieś za trzy godziny - tata kosi trawkę na działce... NO to sobie myślę - co będę stała pod klatką, pojadę po klucze. Dzialka jakieś 8 km od domu - tylko, że przejechałam już przecież 27 kilosików. Dojechałam, ale wracałam już ledwo ledwo. Padam na mordziachę normalnie. Jestem na 99% pewna, że jutro będą zakwasy - przejechałam 42 km - sporo jak na mnie.
Ehhhhh, spać:D ALe jestem z siebie dumna:P Mimo, że jutro będzie mnie wszyyyyystko boliło:)
Wszystkiego śpiącego:)

1 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

Wczoraj po pracy poszłyśmy z koleżankami na burgery - tak - na najprawdziwsze w świecie burgery. Trochę się opierałam, no bo tu wracam do diety a tu burger? Ale podjęłam świadomą decyzję o wszamaniu go:) Cóż mogę uradzić - był pyszny - prawdziwa bułka wielkości talerza, prawdziwy stek smażony na naszych oczach - pyszota ogólnie. Do tego były dwa drineczki i do domu zwlekłam się tuż przed 22. Ale po burgerze w poszukiwaniu fajnej knajpki pijanki przeszłyśmy porządny spacerek przez póóóół Warszawy:) Oczywiście przesadzam, ale faktycznie, jedzonko w brzuszkach się poukładało.

Dziś środa więc ważenie. Moje zdumienie nie miało końca - wczoraj obżarstwo a na wadze mniej?:D Ale jaja:D Czad:D

Środa grzeczna. Tak jak sobie obiecałam - miesiąc bez słodyczy i z maksymalną możliwą ilością wystąpień na arenie sportowej. Tak więc dziś było jedzone:
Śniadanko - serek wiejski z pomidorkiem
Drugie śniadanko - kromka chleba z mąki razowej z konfiturą z czarnej porzeczki
Obiad - wczoraj nic nie zdążyłam sporządzić więc wyszedł mi serek danio z nektarynką.
Przed wyjściem z pracy zjadłam jeszcze kilkanaście winogron i garstkę borówek amerykańskich.
W drodze na basen kolejna nektarynka
A po godzinie pływania zgłodniałam jak wilczur - no to po drodze do domu kupiłam kolejną nektarynkę:P A na działce zjadłam jeszcze kilka borówek prosto z krzaczka:)
Dzień uważam za bardzo udany dietkowo i ruchowo:)
Lecim do drugiego:)

31 lipca 2012 , Komentarze (4)

Otóż właśnie:) Jestem sobie w pracy i szamam jogurcik na drugie śniadanko:)
Ale żem się wczoraj "zdziwiła" wchodząc na wagę - od urodzin - czyli od początku marca - wróciła mi pełniutka, tłuściutka dyszka. Sama jestem sobie winna bo zaczęłam wpierdzielać jak dziki osioł. No niestety - zapuściłam się. Ale ale:) Jogurcik bo jednak żal takiej pracy. Nie tracę dobrego humoru bo wiem, że się da. A miesiąc sierpień ogłaszam miesiącem wolnym od kanapowego leżakowania. Przynajmniej 3 razy w tygodniu jakieś sporty. Jakiekolwiek - ale jakieś.
Co by nie czekać na nadejście sierpnia zaczęłam od wczoraj:)
I tak na dzień 30 lipca 2012 roku moja waga pokazuje tłuste 82,8 kg.
We wrześniu chciałabym pojechać na wakacje. W grę wchodzi termin najwcześniej od 8 września. Do tego czasu zgubię 6 kilosków - realne:)
Wczoraj na śniadanko był serek wiejski z pomidorkiem, na drugie sucharek, obiadek był ryż z leczo:) A potem popłynęłam - na basenie:P Pływałam jakieś 50 minut. Potem w drodze powrotnej wszamałam nektarynkę, a w domu hmmm co ja w domu jeszcze wciągnęłam??? Aaaaa już pamiętam - pół torebki ryżu z mleczkiem:) Przyczłapałyśmy się z siostrą koło 19 do domu:P Siadłam, i zrobiłam dla niej karteluszkę:) Pożegnanie szefowej - kierownik sklepu ze szmateczkami więc w klimacie szmateczkowym:)

Jak myślicie - spodoba się jej?
Dziś ćwiczonek nie będzie bo będę bardzo późno w domu ale jutro znów hipek skacze do wody:) A w czwarteczek wybadam co i jak na siłowni:P Muszę z jakimś trenerem pogadać co by mi rozpisał jakieś ćwiczenia na uda i brzuch przede wszystkim i będę sobie śmigać. Wreszcie aktywowałam kartę multisportu:D
Reasumując - do wyjazdu maksymalna waga to 77 kg - a może uda się mniej;) Będę wytrwale walczyć:) Buziaki

25 czerwca 2012 , Komentarze (3)

A zaczęło się tak niewinnie:(
W stałam z delikatnym bólem brzucholka spowodowanym@ - no luzik...
W pracy miałam całkiem dobry humor. Byłam oddać krew, dostałam 8 czekolad:) Rozdałam dumnie wszystkie:)
No ale potem to poleciało.
Przed wyjściem do oddawania krwi napisałam SMSka do facecika, z którym się wczoraj pierwszy raz spotkałam. No kurczę było naprawdę fajnie, tak zwyczajnie. Ale cóż - nie odpisał mi do tej pory więc już pewnie nie odpisze. Nie będę natarczywa - ale troszkę szkoda.
Obrona dopiero w piątek - a mnie w żołądku ściska już dziś - cały dzień. Stresik się odezwał:(
A na domiar złego, żeby powalić leżącego dostałam wreszcie cztery lata wyczekiwaną umowę. Źle? Pewnie. Miałam dostać umowę na dwa lata, dostałam na zastępstwo. Nie wytrzymałam i zryczałam się jak durna...
Teraz oglądnę sobie tylko jeszcze na TVP2 komedię romantyczną i będzie pozamiatane.

Ehhhh, kiedy wtoczę się ze swoją tłuściutką dupeczką na jakiś wóz... bo ciągle ostatnio pod wozem:(

21 czerwca 2012 , Komentarze (7)

Ależ siem wkurzyła - no napisałam takiego fajnego pościka i mi się zamknął
No nic - z odtworzenia nie będzie tak dobrze ale tak.
Przychodzę sobie dziś do pracy, jak to co dzień - włączam komputerek, wyciągam graty na biureczko i aby zacząć żyć swe kroki kieruję w stronę kuchni - po kawusię.
Wracam do pokoju - a tu na biurku niespodzianka.
Leży sobie pyszniutka, piękniutka, pulchniutka - pełna jagód jagodzianeczka:)
Myślę sobie - no jak to tak:( Przecież mam nie jeść takich rarytasów póki nie schudnę do 75 - a i potem to tylko w ściśle określone dni. No miło mi było niezmiernie, jagodzianka jak się okazało - od kolegi:) Kochany:)

Postanowiłam ją oddać bardziej potrzebującym ode mnie:)
Napisałam takiego oto maila do kilku najgłodniejszych - konkurs bez pytań, a raczej na refleks:)

"Mam do ODDANIA  jedną jagodziankę"
W stanie nienaruszonym
Sprawia wrażenie świeżej
Mam tylko jedną więc oddam pierwszej zgłoszonej osobistości:)

Mail wysłany o 8:08 - pierwsza zgłoszona osobistość zameldowała się 8:09:d
Jagodzianka wywołała falę dyskusji i kłótni:D O jedną bułę:D
Poszła w wygłodniałe ręce kolegi - a w zasadzie to w usta. Heh

Ale mam tu coś dla WAS ;)
Bez pisania maili:) Bez pytań konkursowych.
Dla każdego wirtualna jagodzianka - jest pyszna i ma tylko "0" kcal:D



SMACZNEGO - PYSZNEGO JAGODOWEGO DNIA

19 czerwca 2012 , Komentarze (8)

Tak jak w temacie. Kochane...
Zdjęcie kluchy - kwiecień 2011...  oczywiście mega żarcie - no a jakże inaczej...


Zdjęcie kluseczki z maja 2012...


Różnicy - rok:)
Tak - wiem, że to różne ujęcia i najlepiej porównywać podobne no ale aktualnie znalazłam takie.
Będę dla samej siebie motywacją, z poprzedniego wpisu, będę spogląda w te zdjęcia i modlić się, odczyniać czary, dzikie tańce, a przede wszystkim pójdę po rozum do głowy:)
Może i którąś z Was, które dopiero zaczynacie, a macie tak samo duży problem z wagą, zainspirują te zdjęcia do podjęcia walki, nie poddania się i dążenia do osiągnięcia swojego sukcesu:)

Pozdrawiam,
dziś niezwykle zmotywowana i NIEGŁODNA
Dorka:)

19 czerwca 2012 , Komentarze (7)

Chciałabym ... coś zmienić.
Charakter - ale jak?
Wagę - wiem, że się da ale przecież ostatnio ciągle ŻRĘ - w ciągu 3 miesięcy przytyłam 9 kilogramów.
Nie potrafię się ostatnio do niczego zabrać.
Za dwa tygodnie obrona pracy magisterskiej - robię wszystko żeby się tylko nie uczyć:( Niby formalność? No tak, zwłaszcza, że pracę w 100% pisałam sama, ale jakoś trzeba się przygotować.
Chciałabym - kogoś mieć - kogoś bliskiego, kochanego. Ale ciągle kogoś odstraszam - i tu kłania się charakterek chyba jednak.
Taka piękna pogoda
Zaczęłam od wczoraj ponowną walkę z kilogramami - za bardzo sobie odpuściłam - zamiast "6" z przodu to wróciła mi nieszczęsna "8". Ale próbuję, ogarnąć się, znów gotować sobie, znów ograniczać ilości, słodycze i niedozwolone ustrojstwo.
Wracam do domu to jakoś ostatnio jedyne co mi się chce to spać :(
Jak się obronię i dostanę umowę wreszcie to nawet urlop mi się nie będzie należał:(

Cóż począć. Jak przetrwać. Jak odpocząć.
Potrzebuję znów jakiegoś kopa:( Bodźca, a tu nic nie nadchodzi.
Zachlastać się...
Ale koniecznie muszę wrócić na VITALIĘ - jak ona - WY - mnie motywujecie - to jest naprawdę fenomen w moim przypadku.