ochhh i achhhh
Jestem dumna, że na razie nie tykam słodkości, wmówiłam sobie, że nie są dla mnie, że źle się po nich czuję, a tego przecież nie chcę - i nawet nie przychodzi mi do głowy, by mieć ochotę na nie- uwielbiam, gdy umiem być konsekwentna, to moja ogromna słabość...dawno tak fajnie się nie czułam, lubię mieć wpływ na siebie ;o) Dieta OK, wchodzę chyba na dobrą drogę, pogoda zdecydowanie mi w tym pomogła, nie mam kompletnie ochoty na mięso (a to druga moja słabość), głównie warzywa i owoce, rano jakaś owsianka, ewentualnie jajka z sałatą, musli, jogurt etc. i to poczucie lekkości, pomimo monstrualnej wagi jest GENIALNE! Dla mnie to odkrywanie zupełnie innego świata, od zawsze było ciężko i dużo, a tu proszę. Nie dość, że się da, to jeszcze jest fajnie ;o)
To, mam nadzieję mój dościgniony wzór - fajne, zdrowe ciało. O! Ależ mi się chce!! ;o)) Młego dziona
Tak sobie
- 3 kg, bez 100 gram, w ciągu 11 dni. Myślałam, że będzie trochę bardziej spektakularnie;o), ale z drugiej strony nie mam nawet porównania, więc przyjmuję, że taki spadek jest ok;o) Do 10 sierpnia chcę zrzucić jeszcze 7kg, gdybym zaczęła się więcej ruszać..może się uda, to miesiąc, więc przy mojej wadze myślę, że jest realne. Jak już przebrnę przez pierwszą dychę to powinno być lepiej;o)
Leniwie
Nudno i bez energii. Brak mi dziś pomysłu na siebie, chociaż mam co robić. Wszystko mi idzie tak mozolnie, jak to zmienić? Nie umiem się w nic wkręcić. I czuję się jakaś taka...samotna:/
Marzę o mokrym kamieniu ;-))
Jedynym plusem tej pogody jest brak chęci na jedzenie. Niestety w moim przypadku na wszystko inne też ;o) Zgrzewka wody wystarcza mi na 2 dni, trochę się oczyszczę ;o) Żałuję, że nie zabrałam się za tę całą dietę wcześniej, teraz pewnie żyłoby się lepiej. Szukam jakiegoś sposobu dorobienia, nie starcza mi kasy na rachunki i powoduje ciągły stres;/ Może macie jakieś pomysły? Niestety nie mam żadnych nadzwyczajnych talentów ani głowy do biznesu ;o( a dodatkowo masę kompleksów spowodowanych wyglądem, więc i pewności siebie całkowity brak. Kiedyś w takich sytuacjach zawsze miałam rozwiązanie, teraz sama się blokuję. Ech...widocznie jestem duża to i dużo problemów mieć mogę ;o) idę pomyśleć, co mi dziś pozostało, pomimo, że wiem, że im bardziej intensywnie próbuję coś wymyślić, tym większą pustkę mam w głowie..Pa
WANTED!!!
*szczupła sylwetka (albo przynajmniej w granicach przyzwoitości)
*dobra praca!
*motywacja do skończenia magisterki
*forsa na rachunki
*bilet na koncert Madonny
to wszystko :o)
Dietowo OK, ale nic nie spada. Poza zapałem.
Uda mi się!
Po prostu musi.
Cały dzień miałam w głowie jedną myśl - że osiągnęłam już swoje prywatne dno. Gorzej być nie może. To jest ten czas i to miejsce, by w końcu zmierzyć się ze sobą i te walkę wygrać.
Dobranoc.
Coś ruszyło
- 1,4 kg, toż to kropla w morzu. Ale i tak jestem szczęśliwsza właśnie o ten lekko ponad kilogram mniej. Od 2 dni ciężko mi się do czegokolwiek zmobilizować, taka pogoda dla grubasów jest istną katorgą. Jedzenie OK, nie mam ochoty na nic extra niż to, co sobie zaplanuję. Wczoraj jeden znajomy, po 3 miesiącach niewidzenia, powiedział mi, że wyglądam jakby spotkało mnie ostatnio dużo ciężkich wydarzeń. Wkurzył mnie, więc mu powiedziałam, że jednym z nich jest rozmowa z nim i kazałam spadać. A mimo to mnie to dotknęło, ta cała presja sukcesu, dobrego wyglądu, ciągłego uśmiechania się mnie najzwyczajniej w świecie drażni. Może dlatego, że mi nie wychodzi. A może dlatego, że chcę być sobą i mieć możliwość pozwolenia sobie na gorszy dzień. A niech to szlag. Lecę do pracy.
7 grzechów głównych
Dzień dobry
Oto one:
- skromne śniadania lub ich brak
- zamiłowanie do nocnego jedzenia
- brak(!) niemalże całkowity picia w ciągu dnia - poza litrami kawy
- brak systematyczności
- obsesja na punkcie słodyczy
- w miarę permanentna niechęć do ruchu
- leń w środku, który kradnie mi także silną wolę
Mam wrażenie, że robię wszystko, co możliwe, żeby wyglądać tak, jak wyglądam. Mam wiedzę, doskonale znam zasady i co? I jajo! Czy naprawdę jest to takie trudne? Setkom ludzi się udaje, szalenie im zazdroszczę motywacji, wytrwałości, charakteru. Są dla mnie inspiracją, do momentu aż COŚ nie znajdzie się w zasięgu mojego wzroku - wtedy jem i "zapominam".
Dużo pracy przede mną, cel szczytny. Chcę być twarda, atrakcyjna, niezakompleksiona!
Na dziś wymyśliłam sobie takie oto menu:
Śniadanie:
- musli z mlekiem, plaster arbuza, kawa
Przekąska:
- 2 jabłka
Obiad:
- sałata z pomidorem, ogórkiem, szczypiorkiem i oliwą z oliwek plus dorsz pieczony w folii
Przekąska II:
-serek homogenizowany waniliowy
Kolacja:
- maślanka z otrębami
PLUS WODA, WODA, WODA!
Do tego pójdę na spacer z psem min. 1h. Może przeproszę się z rowerkiem stacjonarnym, który zgodzi się na takie obciążenie, choć wyraźnie jest napisane, że do 100kg;)Spróbujemy ponegocjować chociaż 0,5h.
Potem wynajdę w sieci jakieś ćwiczenia - zawsze to przyjemniej z kimś kręci się pupą, a nie mam jeszcze w sobie tyle odwagi cywilnej, by iść na jakieś zorganizowane zajęcia. No i przede wszystkim kasy na ten moment. No to do roboty! Miłego dnia:)
Ja pierdzielę!
Co się ze mną stało? Coraz starsza i coraz głupsza jestem.
Byłam tu grubo rok temu i jestem jeszcze o 10 kg cięższa! Nie wyrabiam, przygniata (co tu się dziwić?) mnie to wszystko..Jest chłodny, czerwcowy wieczór..i postanowiłam, że spróbuję jeszcze raz zawalczyć o siebie..bez przejadania własnego życia..jestem smutna, rozczarowana samą sobą, zawstydzona..i ogromnie zdziwiona jak mogłam do tego dopuścić?..Jakoś mniej mam tej wiary, ale za to mega dużo determinacji..przynajmniej w tym momencie..;)
Nowy tydzień, nowe nadzieje
Nowy tydzień, nowe nadzieje na większą własną wytrwałość..gdy bardzo, bardzo chce mi się jeść wchodzę na Vitalię i czytam o zmaganiach innych - pomaga lepiej niż gryzienie marchewki;) Moim problemem jest sytematyczność i wytrwałość..Po 3 dniach wylewania potu przy ćwiczeniach, dumna i blada rozpoczynam NICNIEROBIENIE...i ponowne zebranie się jest jeszcze trudniejsze. Walka z własnymi słabościami bezlitośnie pokazuje niedoskonałości, z hukiem upada własne ego, już nie wydaje mi się, że jestem taka wszechmocna;)
Na śniadanie 150 gr chudego twarogu + pomidor + 2x Vasa i kawa z odrobina mleka- łącznie ok 250 kcal.
Zaraz zaplanuję resztę posiłków, plan na kartce to coś, co niewątpliwie mi pomaga w przestrzeganiu diety. Pozdrawiam słonecznie i ruszam popedałować w stronę nowej, lżejszej ja;)