Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pogodna, ciekawa życia, sympatyczna brunetka, która kolejny raz podejmuje próbę zrzucenia kilku kg. Niestety mam słomiany zapał i ogromna miłościa darzę słodycze:( Mam nadzieję,że tym razem będzie inaczej, a pamiętnik pozwoli mi się zmoblizować.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36795
Komentarzy: 519
Założony: 2 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 12 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BlackCashmere714

kobieta, 44 lat, Warszawa

179 cm, 72.40 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do 15 marca ważyć 72 kg.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2013 , Komentarze (7)

Wieczór zbliża się wielkimi krokami, a ja nadal w piżamie.Raczej nie  zmienię tego stanu aż do dnia jutrzejszego. Mam usprawiedliwienie: brzuch boli okropnie z powodu @, a że nigdzie mi się dzis nie spieszy, to żadnych wyrzutów sumienia u mnie brak.

A. sobie dzis wyjechał do swojego domu. No cóż, niektórzy muszą pracować. Ja mogę cieszyć sie jeszcze kilkoma wolnymi dniami. Od poniedziałku kierat.

Wczoraj byliśmy w kinie na ,,Niemozliwe". Hmm...Nie sądziłam,ze  jestem w stanie wyprodukować takiej ilości łez. Film był poruszający. A. tez 2 razy uronił łezkę;)

Będąc w Niemczech nie odmówiłam sobie ponownego zobaczenia ,,Django". Film jest dość długi (2h 25min). Dla Niemców jest to chyba czas nie do wysiedzenia na jednym miejscu, bo dokładnie  w połowie seansu ogłoszono 10minutową przerwę. Dziwne. pierwszy raz spotkałam sie z czymś z takim w kinie.

Co do wagi...Cięzki temat:)Dosłownie i w przenośni. jestem teraz duzym, obolałym balonem. Przynajmniej tak teraz się czuję.

29 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Drugi dien urlopu. Waga nie jest paskowa, ale zwzywszy, ze@  nawiedzi mnie lada moment i jem to na co mam ochote, to powinnam miec powody do radosci. Wstalam dzis o 10.00. Przypomnialam sobie jak wygladaja leniwe poranki. Alrik wstal rano i pojechal do pracy, a ja sobie leniuchuje i dobrze mi z tym. Wkurza mnie tylko niemicka klawiatura. Nie wiem  jak robic ,,ogonki" i ,,kreseczki"- stad to moj analfabetyczny belkot.
Pogoda jest tu paskudna-odwilz chyba, pada deszcz. Na szczescie bede tu tylko tydzien i wracam do ojczyzny;)
Nadal dziwie sie co ludzie tu jedza.Mikroskopijne ilosci warzyw i owocow, za to mnostwo miesa, klusek i makaronow w towarzystwie dziwnych zawiesistych sosow.

26 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Wstałam dzis z panicznym  poczuciem, że muszę gdzieś biec, coś pilnie zrobić. Po kilku sekundach zorientowałam sie, że to już TEN czas. 2 tygodnie bez pracy i codziennego zamętu. Dziwnie mi jakoś...Nie umiem sie z tego cieszyć, a przecież czekałam na 26 stycznia:/ Mój pracoholizm sięgnął zenitu?                                                                           W pracy niezbyt miła wiadomość na koniec semestru: Będą cięcia w ramach oszczędności. Wkurzające jest to,że kiedy podwyższają pensje nauczycieli o 30-50zł, to trąbia o tym w mediach, a kiedy zabierają po kilkaset zł, to cicho sza... A zabierają systematycznie juz od jakiegoś czasu. Dziwny jest ten nasz kraj. W takich momentach mam ochotę zwinąć manatki i stać się ,,utrzymanką" w państwie mojego chłopaka.

Dietowanie średnio. Na wadze 2 kg więcej. Zbliża się @, ale to małe usprawiedliwienie. Po prostu za dużo jadłam i nie ćwiczyłam.

Zabieram sie za porządkowanie moich 4 ścian. Wieczorem przyjeżdża chłopak,  Czas zmienić klimat:)

ps. Wątróbka z cebulką i jabłkiem za mna chodzi....Czuję,że muszę:)

Dobrego dnia:)

20 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Nie było mnie cały tydzień. Kolejny cięzki tydzień za mną. Chyba jestem mutantem, bo ciągle daję rade na 2,5 etatu. Jeszcze tylko  tydzień męczarni i 2 tyg wolnego:)

W weekend zresetowałam się. Było kino, spotkania z przyjaciółmi i wspólne wyjście do klubu z ludźmi  z pracy. Miejsce ma zabawną nazwę : ,,Sen pszczoły".Bawiłam się świetnie . Było piwo, ale tez i duzo tańca.

Co do filmu...DJANGO Q. Tarantino to naprawdę kawałek dobrego kina. Świetny scenariusz i dialogi, dobra gra aktorska i wspaniała muzyka. Dziś pobiegłam do empiku zakupić płytę z muzyką z filmu i cały dzień  ,,ucztuję":) A właściwie ucztują moje uszy:) Jestem zachwycona, bo od dawna szukałam czegos niebanalnego do słuchania.

Co do wagi...Jem. Słodycze również, ale staram się rozsądnie. Przez tydzień -0,5kg. Dobre i to.

 

13 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Dzień 13.Czekałam na niego cały tydzień i w końcu jest!Długo oczekiwany, wytęskniony spadek. -0,9kg!Hura!:)

Teraz widzę sens codziennych ćwiczeń. Moje ciało zaczyna sie zmieniać, brzuch wchłania się i robi się przyjemnie płaski.

Zauwazyłam tez, że w moim przypadku spadk nie nastepuja z dnia na dzień. Trzeba czekać kilka dni, ale jak juz spadek nastepuje,to robi na mnie wrażenie. No dobra, moze się do tego przyzwyczaję, cjoć wolałabym,żeby było choć po 10dag mniej, ale codziennie.

Dzisiejsze menu: sniadanie: mix płatków, otrab, siemienia, rodzynek z jogurtem greckim i łyżeczka miodu (zjedzone). Co dalej? Bedzie duza grzanka z humusem, surówka z pekińskiej, ogórka, marchewki, dymki, 2 pomaracze i jakaś zupa. Mam tez ochote na jakis deser. Moze jakiś krem jogurtowy.

Ide zaopatrzyc lodówkę,żeby w ciagu tygodnia nie wrzucac ,,na ruszt" przypadkowych smieci. Potem czeka mnie pisanie sprawozdań.

Przyjemnej niedzieli zyczę:)

12 stycznia 2013 , Skomentuj

Dzień 12. Waga ani drgnie. Od tygodnia wskazuje to samo. Zastanawiam się, czy wszystko jest z nia w porządku, bo ni mniej, ni więcej...cały czas 67,9. Od tygodnia???

Odsuwam dzisiaj wszystkie potwornie nierozwiązywalne sprawy. One mają swój sens, ale ja go nie rozumiem i dzisiaj w ogóle przestaję się nimi zajmować. Niech rozwiążą się same.

Ranek tradycyjnie rozpoczęłam od kawy. Dziś , z racji weekendu i dogadzania sobie,zaszalałam i zamiast tradycyjnej czarnej z mlekiem było capuccino

Śniadanie tez juz zjadłam. Dzis  był to mój mix płatków owsianych, siemienia lnianego otrąb gryczanych, pszennych, rodzynek. Wszystko zalane wrzatkiem. Potem gdy zgęstnieje i wchłonie wodę dodaje 2 łyzki jogurtu greckiego i polewam cąłośc łyżeczka miodu. Bardzo smaczne i zdrowe. W planach jedzeniowych jest jeszcze awokado, jabłko, surówka z  kapusty pekińskiej, świeżego ogórka, szczypiorku, marchewki i łosoś.

Próbuję  nie dawac się chorobie. Dzis czuję się o wile lepiej. Pewnie dlatego, że w końcu wyspałam się. Od 2 tygodni pracuję na 2,5 etatu. Taka praca jeszce przez 2 tyg. jest ciężko. Pocieszeniem sa jedynie dodatkowe pieniadze, które za to wpadną. Bedzie na nowe felgi;)

Ok, zabieram sie za porzadkowanie domu. Pora pożegnac sie choinka, bo prawie łysa została i strasznie brudzi. A wieczorem do kina z kolegą:)

Buziaki:)

9 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Dzień 9. Spadku jak nie ma, tak nie ma. Czekałam, ćwiczyłam i dupa blada...

Dopada mnie jakies grypsko. Głowa pęka, z nosa sie leje i prycham.Dzis pierwszy raz od poczatku roku odpuszczam  ćwiczenia. Po prostu czuję,że fizycznie nie dam rady.

Dietowo? Dziś słabo. Śniadanie: 2 małe kromki razowca z sałata ,szynką i papryką, 1,5 pączka ( no niestety), 0,5 litra kefiru, grzanki z chleba ziarnistego grubo (baardzo) posmarowanych hummusem, 1 jabłko.

Jutro spadku nie spodziewam się, bo po tych pączkach to niby skąd.

Nawet nie jestem na siebie zła. Nie mam  na to siły.

8 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Dzień 8. Waga nadal stoi. Trudno, poczekam:)
Wczoraj mimo bardzo późnego powrotu z pracy i ogólnego zmęczenia udało mi się godzinę pojeździć na rowerze. To nie był mój dzienny limit, ale nadrobię tu dziś, bo wracam o przyzwoitej godzinie, to i czasu więcej. Zauwazyłam, że ten codzienny rower zaczyna wchodzić mi w krew.
Śniadanie: 3 małe kromki chleba razowego z chuda szynką, potem mały kawałek ciasta czekoladowego ( impreza w pracy). W planach 0,5l kefiru, 1 jabłko, 1 grejfrut, zupa jarzynowa, 3 mandarynki i mała makrela wędzona. Oczywiście obowiązkowa butelka mineralnej.
Czekam na spadek. Chociaż malutki. Potrzeba mi go...
Dobrego dnia!:)

7 stycznia 2013 , Skomentuj

Dzień 7. Waga bez zmian.                                                                                                                                       Dziś bardzo krótko, z racji późnego powrotu z pracy.

Co dzis zjadłam? Owsianka, jabłko, pół litra kefiru naturalnego, 4 mandarynki, 1 grejfrut, 3 małe kromki  chleba razowego z żółtym serem i chudą wędliną, 1 wafelek, 1 herbatnik, 1 cukierek ,,Michałek", 2 kostki mlecznej czekolady.

Pamietam o wodzie. Nadal codziennie  spalam 500kalorii na rowerze. Mam nadzieje,że dzis tez dam radę.

6 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Dzień 6. Spadek od wczoraj -0,2kg. Cieszę się:)

Hasło na dziś: Dbam o siebie. Dzisiaj zaplanuję coś co zrobię tylko dla siebie. Coś, co mnie ucieszy i będzie dowodem, że lubię siebie.

Po krótkim namyśle postanowiłam wyprowadzić wieczorem  samą siebie na spacer i zafundowac sobie karnet na godzinny pobyt w domowym spa. W programie: pillingi, maseczki, a na koniec masło do ciała o zapachu malin. O! Czuję,że moje ciało chce pić.

Z racji tego,że wczoraj długo pracowałam ( do 3ej w nocy), spałam dziś tyle, ile dusza zapragnie. Obudziło mnie wrzeszczące dziecko sąsiadów. Wybaczam mu jednak, taki wiek;)

Śniadanie ( posiłek o 13.25 mozna nazwać sniadaniem?): kawa z mlekiem, tost z dużej kromki chleba ziarnistego grubo posmarowany pastą z ciecierzycy, grejfrut, mandarynka i 2 małe herbatniki, Obiad: ciąg dalszy zupy- krem z marchewki, pora, pietruszki i ziemniaka, podwieczorek: jabłko, 2 mandarynki, kolacja: zupa- krem. No, wygląda nieźle. Drugie sniadanie omijam z racji obudzenia się w porze obiadu.

Miałam dzis ochotę na mix sałat i duszoną piers  kurczaka, ale sklepy dzis pozamykane, a ja nie zakupiłam potrzebnych produktów. Nachodzi mnie jednak ocota na mięsko i muszę niebawem ją zmaterializować.

Jak juz kiedyś pisałam, jestem w trakcie czytania książki biograficznej o Marii Callas. ,,Boska Callas" bardzo długo zmagała się z nadwagą. W końcu dietetyk zaproponował jedno z 2 rozwiązań stosowanych przez gwiazdy w Hollywood w latach 60tych. Metoda 1 : szprycowanie sie kokainą.

Metoda 2, bardziej ,,naturalna" i modna :połknięcie jajeczek tasiemca. Okazuje się ,że tasiemce miały   takie sławy jak:Rita Hayworth, Greta Garbo, Marilyn  Monroe. W ciagu miesiaca Callas schudła 16kg. jej tasiemiec miał nawet imię:)Mówiła do niego Koko:) Do czego to kobiety potrafią posunąć się,żeby tylko szczuplej  wyglądać...