Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W związku małżeńskim od 4 lat. Z kilogramami walczę od dłuższego czasu. 23.10.2013 urodził się mój synek Filip, który będzie moją największą motywacją w dążeniu do wyznaczonego celu. Przecież musi mieć super, fit mamusię :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 106540
Komentarzy: 1575
Założony: 3 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kikizafryki

kobieta, 38 lat, Poznań

165 cm, 85.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 czerwca 2017 , Komentarze (1)

Zaliczyłam siłownię i zumbę. Zaliczyłam także frytki i czekoladę. 

Waga zaczęła spadać i to nie dlatego, że zaczęłam ćwiczyć, ale zaczęłam kontrolować to, co jem. Dziś mały chill jedzeniowy z okazji rozpoczęcia wakacji. Pokładam w nich (we wakacjach) wielkie nadzieje - basen, siłownia, fitness, pilnowanie 5 posiłków. Dziś zamierzony fail start.

Końcówka roku szkolnego była dla mnie masakrą. Papierologia czasem mnie przerasta :( 

8 czerwca 2017 , Komentarze (3)

Nie schudnę nigdy. Nie potrafię się przestawić na regularne posiłki. Wszystko jest dobrze, dopóki nie wrócę z pracy do domu. Od godziny 17 co chwilę coś podjadam. I nie są to niezdrowe przekąski, ale głównie owoce. Ale mimo wszystko co chwilę mam coś w buzi. Wieczorem kładę się spać i czuję, że puchnę. Nie jest dobrze :(

29 maja 2017 , Komentarze (6)

Nigdy nie ważyłam tyle co teraz. Zaniedbałam się, żarłam nie jadłam, dodatkowo antydepresanty i sterydy. I mam - otyłość, nie nadwagę. 

Na dodatek nie potrafię wziąć się za siebie. Przez cały dzień się trzymam z dietą, nawet kalorie zaczęłam zapisywać, bo myślałam, że mnie to jakoś zmotywuje. I co? Przychodzi wieczór a ja robię napad na Nutellę. Co z tego, że nie zjadam całego słoika, tylko 2 łyżeczki, ale nie powinnam tego robić.

Nie mogę na siebie patrzeć. Mój wygląd pogłębia moją depresję. Jest coraz gorzej.


Pomocy!.

KzA

22 lipca 2016 , Komentarze (2)

Miałam takie plany na ten tydzień, codziennie rano basen, ewentualnie fitness i co ? i plan został wykonany w 0%. Jestem leniem śmierdzącym, bo nie chciało mi się ruszyć ciężkiej D na autobus i jechać. Fakt, rano robiłam jakieś dywanówki, ale to nie to samo co basen i fitness.

Jutro jadę na 10 na zumbę. Wsiadam w autobus i jadę. Nie ma innej opcji.

Dzisiaj w planach mam wyjście na rower, oczywiście nie jest to jakaś szybka jazda, bo na siodełku z tyłu mam Fifiego, ale pewnie z 10 km zrobimy, o ile kupię kask dla Fifiego, bo jego stary kask został w Ostrowie u teściów.

Tyle na dziś.

19 lipca 2016 , Komentarze (3)

Wczorajszy dzień zawaliłam. W sumie nie zawaliłam dnia, a wieczór, bo skusiłam się na czipsy tortillowe.

Dzisiaj na śniadanie zrobiłam przepyszną pizzę jajeczną. Z podanych składników najadły się dwie dorosłe osoby. Wyszła przepyszna, polecam każdemu.

Składniki:

6 jajek, dwa plastry chudej drobiowej szynki, szczypiorek, kawałek papryki, ser feta - plaster, pieprz

składniki pokroić, wszystko wybełatać razem z jajkami, smażyć można na maśle (ja smażyłam na oleju w sprayu)

Wygląda tak:

Pozdrawiam Was serdecznie :)

15 lipca 2016 , Komentarze (3)

Wczoraj przez cały dzień się łudziłam, że przestanie padać i będę mogła jechać na zumbę. Co więcej ja nawet się wyszykowałam na zajęcia, ale jak wyszłam z domu, w drodze na przystanek połamało mi parasol więc musiałam wrócić. Żadna przyjemność ćwiczyć przemoknięta, w mokrych ubraniach. Dzisiaj mam nadzieję, że nie będzie padać i uda mi się wyskoczyć na zajęcia.

Dieta wczoraj też nie poszła najlepiej, wpadło ptasie mleczko i kawałek pizzy. Czwartek spisałam na straty, dziś nowy dzień, oby lepszy od wczorajszego.

14 lipca 2016 , Komentarze (15)

Wczoraj byłam na basenie. Zanim tam dojechałam wylałam morze łez, tysiąc razy powtórzyłam mężowi, że ma jechać sam z Fifim, bo ja się wstydzę i wyglądam jak mastodont. W końcu słowa mojego dwulatka  "Mama musisz jechać" sprawiły, że nie miałam wyjścia. Baleron w stroju kąpielowym, trudno trzeba zacisnąć zęby i jechać na ten basen. I wiecie co? Nie było wcale tak strasznie. Młody z tatą szaleli na zjeżdżalniach i w małym basenie, a ja pływałam. Popływałam 40 min i poszłam do moich panów. Po tym pływaniu czułam się znacznie lepiej. 

W tym tygodniu z racji, iż Pią pracuje na rano, ja popołudniami chodziłam na fitness, a w przyszłym ma zmianę popołudniową więc może się zmobilizuje i rano będę jeździła na basen :)

6 września 2015 , Komentarze (4)

Wczoraj byłam taka zła o tę zumbę, że zawaliłam dietę. Frytki, cukierki, masło orzechowe, a na wieczór wino. Cudownie. Zeżarłam z 6 milionów kalorii a dzisiaj mam wyrzuty sumienia. Na dodatek nie napisałam planu rozwojowego, nie popracowałam, nie zrobiłam w sumie nic. Ot, taka beznadziejna sobota.

Teraz biorę się za wszystko, żeby chociaż popołudnie mieć wolne.

5 września 2015 , Komentarze (1)

Nie mam czasu na nic. Dosłownie. Praca w szkole i w biurze zabiera mi bardzo dużo czasu. Całą resztę spędzam z synkiem. 

Wczoraj w nocy mieliśmy jechać do Ostrowa, jest bicie rekordu Polski w ilości ludzi tańczących zumbę. Nie mogłam się doczekać No i się nie doczekam, bo plany szlag trafił. Wczoraj mąż rozciął o krawężnik oponę w samochodzie, a to już był zapas. Dzisiaj zanim podjedzie pod Poznań, znajdzie jakiegoś wulkanizatora minie tyle czasu, że do Ostrowa na zumbę na pewno nie dojedziemy. Oczywiście jest jeszcze PKP, ale nie jestem aż tak odważna aby sama z Fifim i bagażami jechać pociągiem. Filip nie potrafi chodzić - on tylko biega! Ganianie za nim po dworcu z walizkami, a później po pociągu nie jest na moje nerwy.

Co do diety - jest i ma się dobrze. Nie wiem czy to dobry wynik ale po 2 tyg, straciłam 2 kg. Pewnie gdybym ćwiczyła kilogramów ubyłoby więcej, ale wierzcie mi po powrocie do domu z biura i szkoły jem obiad i poświecam czas Filipowi. A jak Filip pójdzie spać (zwykle jest to już godzina 22), po prostu mi się nie chce.

Jeszcze jedno zanim się z Wami pożegnam. 

Czy któraś z Was robiła awans zawodowy nauczyciela stażysty w świetlicy? Bardzo potrzebuję konsultacji przy planie rozwojowym. Będę wdzięczna za pomoc.

30 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Diety trzymam się pięknie. Aż sama czasem nie wierzę, że nie podjadam i nie ciągnie mnie do słodyczy. Pierwsze dni były masakryczne, bo po prostu czułam głód. Teraz jest lepiej. Niestety, to co u mnie kuleje, to treningi. Dietetyk wybrał dla mnie tabatę na podkręcenie metabolizmu, każdy dzień inne partie, ale poćwiczyłam dwa dni, a później jakoś się zebrać nie mogę. Wracam późno z pracy, bawię się z Fifim, kąpiel, do spania i nagle jest 22.00 i mi się po prostu nie chce! 

Wczoraj miałam dyspensę, bo byłam na wieczorze panieńskim. Nie jadłam nic tłustego, żadnych fast foodów, tylko kawałeczek torcika i o zgrozo wlałam w siebie kilka piw.:p Ale z drugiej strony dużo tańczyłyśmy, śmiałyśmy się, więc trochę kalorii spaliłam,

Tyle u mnie, idę zobaczyć co u Was :)