Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W związku małżeńskim od 4 lat. Z kilogramami walczę od dłuższego czasu. 23.10.2013 urodził się mój synek Filip, który będzie moją największą motywacją w dążeniu do wyznaczonego celu. Przecież musi mieć super, fit mamusię :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 107068
Komentarzy: 1575
Założony: 3 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kikizafryki

kobieta, 38 lat, Poznań

165 cm, 85.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 maja 2012 , Komentarze (4)

Wczoraj rano weszłam na wagę - 71,8 kg - czyli jakiś tam mały spadeczek jest. Dobrze, bo już myślałam, że oszaleję z powodu zastoju.

Ostatnio na nic nie mam czasu - szkoła, praca, dom i tak w kółko. Obecnie jesteśmy u moich rodziców, w Ostrowie i się relaksuję. Wieczorkiem umówiłam się ze znajomymi na piwko, może jakąś imprezę. Zobaczymy jak wszystko się potoczy.

13 maja 2012 , Komentarze (7)

Rano weszłam na wagę, zobaczyłam tyle samo, co tydzień temu, sfrustrowałam się wypiłam kawę i pojechałam na uczelnię. Na wykładzie zamiast się skupiać na tym co mówi profesor, zastanawiałam się co robię źle. Staram się jeść regularnie, ok. 5 posiłków, wiem, czasem mi to nie wychodzi, ale wieczorem nie rzucam się na jedzenie i nie pochłaniam byle czego, jem najpóźniej 3 godziny przed snem. Jak tylko mam możliwość ćwiczę - siłownia, zumba, albo po prostu idę biegać. 
Być może moja waga się nie zmienia bo: jem za dużo, chociaż wcale nie czuje, żebym zjadała duże porcje, bo nie potrafię zrezygnować z makaronu, chociaż zamieniłam go na ten 100% durum, bo raz w tygodniu pozwalam sobie na lampkę czerwonego wina, bo może powinnam ćwiczyć więcej? Nie wiem, być może z tych przyczyn nie mogę pożegnać się z 7 z przodu, chociaż tak bardzo bym chciała. Powinnam wdrożyć w życie jakiś nowy plan, który pomógł by mi w końcu osiągnąć cel, ale nie mam żadnego pomysłu. Jak patrzę na siebie w lustro widzę grubą, brzydką babę, mam okropne rozstępy na ramionach, i boczkach, których pewnie już żadne kremy nie zredukują.
Ech, poużalałam się trochę nad sobą, a teraz biorę się w garść i idę zrobić z 300 brzuszków, może chociaż mój bębenek się pomniejszy :)

Pozdrawiam Was kochane, wieczorem poczytam Wasze pamiętniki, poszukam motywacji :)


8 maja 2012 , Komentarze (6)

No do cholery jasnej co za beznadziejny dzień. Wszystko mi się posypało jak jakiś domek z kart. Zaczęło się od rana - nie odpalił nam samochód, przez co spóźniłam się do pracy 20 min, dzięki czemu chłopacy, którzy są ode mnie zależni, spóźnili się do swoich zajęć. To jeszcze kurde nie wszystko, jak już myślałam, że uporałam się z tym wszystkim nadeszły kolejne ciosy - wszystkie związane oczywiście z pracą. Jak już się z tym uporałam, zrobiła się godzina 16 i postanowiłam pójść do domu, chciałam być wcześniej, zrobić obiad, posprzątać no i znowu nie wyszło. Czekałam na autobus 45 min !! No szlag by to jasny trafił.
W związku z powyższym w dniu dzisiejszym obiadu nie będzie (zjem pomidora, a Pią pójdzie na kebab), nie zamierzam również sprzątać i się ruszać z domu. Chyba, że Pią naprawi samochód to pojedziemy na siłownię.

Dzisiaj zjedzone:
7.00 dwa małe naleśniki z dżemem wiśniowym domowej roboty
11.30 serek wiejski light
15.00 dwa małe naleśniki z jogurtem brzoskwiniowym
no i o 18 wciągnę chyba sałatkę z pomidora

A co do aktywności fizycznej nie wiem, zobaczy się, na razie mam ochotę iść do lasu i krzyczeć do utraty tchu.

Ps.  Bieganie w 12 cm szpilkach po dziurawych ulicach i chodnikach Poznania opanowane mam do perfekcji.

7 maja 2012 , Komentarze (3)

Kurde!! Napisałam cały tekst i się skasował!! Wrr ...

Na początek chciałam Wam podziękować za miłe słowa pod wczorajszymi moimi fotkami. Wasza opinia jest dla mnie bardzo cenna.

Dzisiejszy dzień był dla mnie katorgą. W pracy myślałam, że zakwitnę, nic mi się nie chciało, zamiast nadrabiać swoją papierologię to się obijałam. Jutro nie będę wiedziała w co włożyć łapki. Ech, rozleniwienie po weekendzie zostało.

Aktywność fizyczna dzisiaj była mała, bo tylko: biegałam 30 min, zrobiłam 100 brzuszków. Jutro za to idę na siłownię, a pojutrze na zumbę. W sobotę ważenie. Jestem ciekawa, czy waga spłata mi figla, czy sprawi niespodziankę i pokaże mniej.

Dzisiaj zjedzone:
7.00 Owsianka z bananem, kawa z mlekiem
11.30 jogurt naturalny mały
13.30 dwa wafle ryżowe
16.00 jogurt truskawkowy 0 % z Biedronki Fruvita czy jakoś tak
18.00 mieseczka zupy pomidorowej z makaronem

Na jutro na pierwsze i drugie śniadanie usmażyłam sobie naleśniki.

A teraz motywacja, też dam radę, tak jak one!

http://kwejk.pl/obrazek/1147123/dieta,czyni,cuda.html
 


6 maja 2012 , Komentarze (5)

Dzisiaj niestety słoneczko nam nie dopisało, ale mimo to zaliczyliśmy z mężem długi spacer. Wybraliśmy się na Cytadelę - przepięknie tam. Aż wstyd się przyznać, że w Poznaniu mieszkamy już 4 lata, a jeszcze tam nie byliśmy.
Co raz więcej z Was dodaje swoje fotki, więc i ja postanowiłam się ujawnić.
Oto ja:





Tak więc oto wyglądam.

Dzisiejsze menu:

9.00 dwa wafle ryżowe z serem żółtym, jajkiem, pomidorem
12.00 śledź w sosie pomidorowym
15.00 pieczone ziemniaczki, kawałek pieczonego schabu
18.30 trochę wczorajszego chili con carne


5 maja 2012 , Komentarze (5)

Właśnie wróciłam z siłowni - godzinka ćwiczeń i od razu czuję się lżejsza. Po południu może uda namówić mi się Pią na jakiś mały wypad albo do lasu, albo chociażby na Maltę aby trochę pospacerować, dotlenić się, naładować akumluatory - pogada temu sprzyja, aż szkoda siedzieć w domku.
Tymczasem skończyłam gotować obiad - dziś serwuję krem pieczarkowy z makaronem, a na kolację obiecałam mężowi, że zrobię chili con carne.
Tyle  u mnie, idę Was poczytać.


4 maja 2012 , Komentarze (3)

No i znowu mam weekend. Jeden dzień w tygodniu w pracy - tak mogłoby być zawsze :).
Dziewczyny, muszę Wam się pochwalić - przed chwilą byłam biegać. Fakt biegałam 30 min, ale zawsze coś. Na bieżni wytrzymuję godzinę, a na świeżym powietrzu po 30 minutach złapała mnie straszna zadyszka. Na dodatek jestem przeziębiona i praktycznie oddychałam tylko ustami. Muszę się jak najszybciej pozbyć tego kaszlu i kataru, bo ileż można chorować?
Jutro zamierzam Pią zaciągnąć na siłownie, a w niedziele może na rolki. Najlepiej aktywnie spędzać wolny czas.
Nie mogę się doczekać, aż waga będzie wskazywała mniej i mniej i mniej ... :)

Dzisiaj zjedzone:

Śniadanie: 2 wafle ryżowe z białym serem, pomidor, rzodkiewka, kawa z mlekiem
II śniadanie: serek homo waniliowy
Przekąska: wafel ryżowy
Później: serek wiejski light
Obiadokolacja: kopytka (takie pół na pół z serem białym), łyżka braków

Obecnie: szklanka coli light (wiem, że niezdrowe i nie pijam tego często, ale czasem mam taką ochotę, że muszę szklaneczkę wypić).

Taka tam motywacja ;)


2 maja 2012 , Komentarze (3)

Moja misja bycia chudą i piękną na ślub przyjaciela Pią okazała się porażką. Nie schudłam - wręcz przeciwnie przytyłam. Trudno. Ważne, że się nie poddaje i będę dalej walczyć o gubienie zbędnych kilogramów.
Na weselu jadłam z głową, ze słodkiego wpadły tylko lody, na resztę ochoty nie miałam. Wytańczyłam się, wyskakałam jednym słowem było bardzo sympatycznie.
Do jutra jesteśmy u moich rodziców, nie mam kiedy ćwiczyć, cały czas albo my jedziemy kogoś odwiedzić, albo ktoś odwiedza nas. Mam nadzieję, że może dzisiaj będzie spokojniej. Wczoraj odwiedziliśmy siostrę Pią i tak się wygłupiałam z dzieciakami, że uderzyłam kolanem o podłogę i mam wielkiego, bolącego siniaka. Oby to było tylko lekkie stłuczenie i nic więcej mi się nie działo, bo wygląda to nieciekawie.
Tymczasem idę zrobić sobie poranną kawkę i jakieś lekkie śniadanko.

27 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Wczoraj poszłam spać o 18.30, spałam na 6.30. Od wczoraj czuję się fatalnie, jestem przed okresem. Na dodatek jestem strasznie opuchnięta. Pierścionki, które są mi luźne ledwo mieszczą się na palce, twarz mam opuchniętą, piersi mnie bolą i kręci mi się w głowie. Wiadomym jest, że moje odliczanie do wesela zakończy się totalną klapą. Na wagę dzisiaj nawet nie wchodzę, bo w moim stanie czuję się o jakieś 10 kg cięższa i nie chcę się bardziej dołować. Pasek na aktualny zamierzam zmienić po długim weekendzie, będę po @ i wrócę z domu.
Najchętniej teraz wróciłabym do łóżka, wtuliła się w poduchę i spała kolejne 12 godzin. Niestety muszę iść do pracy.

24 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Od kilku dni około południa mój brzuch robi się wielki i twardy i tak mu zostaje do wieczora. Nie mam ochoty nic jeść, źle mi się siedzi, leży, chodzi, funkcjonuje. Czy to wzdęcia? Co z tym zrobić? Nigdy nie miałam takich problemów i dodam, że są ona bardzo uciążliwe. Doradźcie mi coś.

Przed chwilą skończyłam robić przepyszną sałatkę. Niestety, zdjęć nie mam, ale podaję przepis. Na prawdę polecam.

Woreczek ryżu (u mnie brązowy w oryginalnym przepisie biały) - ugotować tak, żeby nie był sklejony
kukurydza
puszka ananasów
puszka brzoskwiń (ja owoce przepłukałam kilka razy wodą, żeby ten słodki sok zmyć)
garść rodzynek
ugotowana pierś z kurczaka
majonez (ja dałam łyżkę majonezu i trochę jogurtu greckiego)
Wszystko  pokroić i wymieszać.

Zaraz lecę na siłownię, więc to na tyle.

Dzisiaj zjedzone:
7.00 Owsianka z bananem, kawa z mlekiem
11.30 tarta marchew, serek wiejski, cappucino
15.00 jogurt owocowy
18.00 ryż brązowy z mieszanką chińską
Podjedzone: kilka kawałków ananasa przy robieniu sałatki