Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1583962
Komentarzy: 56177
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 stycznia 2016 , Komentarze (15)

Jeszcze przeziębienie mi nie przeszło, a muszę dziś z Filusiem jechać do weterynarza, bo wygląda na to, że ma krwiak małżowiny usznej. Mam nadzieję, że nie jest to nic poważniejszego, bo wygląda to paskudnie. Całe ucho spuchnięte i oklapnięte. Nie zauważyłam wcześniej, bo Filuś to pupil Krzyśka i do mnie nie przychodzi prawie wcale. Pewnie będzie zabieg. Od rana biedak nic nie jadł, bo przed narkozą nie wolno. Ciężko mu z tym. Jest łasuchem i lubi sobie pojeść. Przeziębienie mija mi strasznie wolno. Coś z moją odpornością jest nie tak. Dobrze, że mi chociaż dreszcze i zimne poty przeszły. Został katar i ataki kaszlu. Na szczęście już mokrego, odrywającego się. Mam nadzieję, ze przez ten dzisiejszy wyjazd mi się nie pogorszy. Przez to wszystko ogarnął mnie depresyjny nastrój. Mam wrażenie, że już nigdy nie będę się czuła dobrze i, że kłopoty mnie nękające się nie skończą. Teraz najważniejszy jest Filuś. A co potem wyskoczy? W domu zimno. Wczoraj było raptem 20 stopni w pokoju dziennym. Albo węgiel kiepski albo piec przytkany, bo wszystko się w piecu żużluje i ciepła nie daje. Kurczę, a miało byc lepiej...

4 stycznia 2016 , Komentarze (30)

Jestem ledwie żywa. Kaszlę, kicham i oblewa mnie zimny pot, a czasem mam dreszcze. Czuję się zdecydowanie źle. Nie mam siły robić sobie nawet reiki. Od dwóch dni śpię w pokoju dziennym, bo jest cieplej, ale za to kanapa niewygodna i twarda. Wstaję połamana. Tym bardziej, że w nocy układają się na mnie koty. Dziś leżało aż 6. Leki mi się skończyły. Krzysiek pojechał kupić, ale zadowolony nie był. U mojej mamy też problemy, bo zamarzła woda w łazience. Włączyła grzejnik, ale puścić nie chce. Obawiam się kłopotów. Nie za dobrze zaczął mi się ten nowy rok. Oj nie za dobrze. Mam nadzieję, że dalej będzie już lepiej.

3 stycznia 2016 , Komentarze (8)

Ruszta wreszcie przełożone. Centralne ogrzewanie działało, ale się kopciło.Okazało się, że Krzysiek palił na otwartych górnych drzwiczkach. Cały dom był zakopcony. Gdy zamknęłam jeszcze trochę się kopciło, a później przestało. Chyba jednak dziś będę musiała piec i komin przeczyścić. Ważne, że pompa działa, bo byłby problem. Tak sobie myślę, żeby przerobić to centralne i puścić górą grawitację, żeby działało i bez pompy. Wczoraj się w domu nagrzało i było całkiem przyjemnie. Oczywiście z wyjątkiem pracowni i łazienki, bo tam grzejników nie mam. Chyba jednak do łazienki trzeba by założyć. Jesteśmy coraz starsi i czuć już zimno jak się kąpiemy...Przynajmniej ja czuję, bo Krzysiek nie narzeka.

Wczoraj po południu trochę grałam, a później zrobiłam kartki. Niedługo będzie trzeba zrobić zakupy, bo kończą mi się podkłady pod kartki i wyciskam resztę kleju. Zamówię od razu materiały na kartki wielkanocne. Może papiery i jakieś elementy gotowe. Nic przecież nie mam, a zima zleci szybko. Trzeba by się też wreszcie zabrać za przygotowywanie serii kocich kartek na bazarki. Muszę zgrać zdjęcia do Worda i wydrukować je w punkcie. Najpierw jednak muszę wyzdrowieć, bo zbyt kiepsko się czuję, żeby działać, a zwłaszcza wyjeżdżać z domu...

2 stycznia 2016 , Komentarze (10)

Mrozy trwają, a nie ma kto rusztu przełożyć na kocioł i nadal jest wysoko. W piecokuchni więc nie palimy, a sypialnię dogrzewamy grzejnikiem elektrycznym. Nawet nie marznę mimo, że rano jest 10 stopni. Coś znowu odporna jestem, bo nawet nago śpię. Mrozy jeszcze trochę potrwają. Może więc warto w centralnym zacząć palić. Najbardziej się martwię o kwiatki. Na razie wszystkie żyją, ale co dalej? Krzysiek nadal ma katar, a dziś idzie do pracy. Ten mróz mu się na pewno się nie przysłuży. W sumie to wyglądam śniegu. Dla mnie zima musi być śnieżna. Ma być bajkowo i uroczo. Wtedy jest prawdziwa zima. Na śnieg na razie widoków nie ma. Szkoda... 

Chyba Krzysiek mnie zaraził, bo coś pokasłuję. Zrobiłam sobie syrop z cebuli i piję. Łykam też polopirynę, płuczę gardło i robię Reiki. Oczywiście wściekła jestem i na niego, że nie zgodził się spać w pokoju dziennym i mnie zaraził, i na swój organizm, że zastrajkował.

Ze smartfona na razie jestem bardzo zadowolona. Szczególnie gry mnie wciągnęły. Gram po kilka godzin dziennie. Wczoraj zgrałam jeszcze sudoku. Pewnie to początki i później ta mania mi przejdzie. Mam nadzieję, że i czytnik mi tak spasuje. Mam zamiar kupić pod koniec stycznia może.


1 stycznia 2016 , Komentarze (14)

Wczoraj spędziłam przyjemny dzień. Nie był jednak w jakiś specjalny sposób zaakcentowany, że to Sylwester. Trochę pospałam, pograłam w gry i pobuszowałam po internecie. Dzień jak co dzień. Nie gotowałam obiadu, bo mam bigos. Upiekłam tylko schab. Krzysiek był w mieście, a później rąbał drewno. W piecu rozpalił dopiero po 12 tak, że zdążyłam nieźle zmarznąć, bo na dworze mróz. Mnie palić nie pozwoli. Twierdzi, że brudzę podłogę i nie sprzątam potem tak jak trzeba. To niech pali. To samo jest z myciem garnków. Twierdzi, że chlapię w koło jakby się kąpało stado kaczek i woli myć sam. Krzysiek ma w ogóle uraz jeśli chodzi o podłogę. Ja z kolei mogę mieć nieposprzątane, ale musi wszystko mieć swoje miejsce. Nie mogę niczego szukać, bo dostaję wtedy prawdziwego szału.

Dziś już Nowy Rok. Planów nie mam. Będę mieć lub nie dopiero pod koniec stycznia. Wszystko zależy od tego czy Krzyśkowi przedłużą umowę o pracę. Jeśli nie będzie ciężko. To co zrealizuję na pewno to skończę kurs tarota i postaram się zachować wagę 95 kg lub mniej. Będę też uczyła się dalej malowania, będzie decu i robienie kartek. A inne plany? Może łazienka. Może tomik. Może kuchnia, a może coś innego?Wszystko w zawieszeniu.

31 grudnia 2015 , Komentarze (10)

Wczoraj dostałam propozycję na wydanie moich opowiadań z dreszczykiem. Nic z tego jednak nie będzie, bo konieczne by było współfinansowanie, a ja nie mam pieniędzy na ryzykowne operacje. Muszę trzymać na chude lata, które mogą nadejść dość szybko. Pocieszające jest to, że znalazło się wydawnictwo, które moją pisaninę doceniło. To mi dodało skrzydeł, bo jestem w zasadzie diebiutantką jeśli chodzi o prozę. Będę pisać dalej i może spróbuję pisać do czasopism skoro opowiadania są niezłe. Może coś zarobię.

Wczoraj prawie przez cały dzień grałam na telefonie. Zgrałam sobie pasjans, warcaby, szachy, domino, koło fortuny i mahjong. Część aplikacji usunęłam. Bateria i tak padła i musiałam już po południu ładować. Futerał do telefonu już idzie. Niestety nie dostanę tego koloru co chciałam, bo brakło. Miał być fioletowy, a będzie różowy. Po południu był kurier z nową planszówką - Wiedźminem. Rozpakowałam i wygląda fajnie. Kusiło mnie zagrać, ale Krzysiek nie chciał.

Krzysiek jest chory. Znowu ma katar i pewnie mnie zarazi. Wczoraj pojechał do pracy i zwolnił się. Na szczęście/zołza ze mnie/ jest tak chory, że nie chce mu się ani telewizji oglądać, ani muzyki słuchać. Jest więc moja upragniona cisza. Nie może też czytać ani rozwiązywać krzyżówek, bo mu oczy łzawią. Śpi prawie cały czas. Szkoda mi go...

Dieta w lesie. Wczoraj jadłam grzecznie do wieczora, kiedy to rzuciłam się na galaretkę ze śmietaną i bakaliami. Zjadłam solidną porcję. Pochłonęłam też porcję pieczonych ziemniaków. Wina Krzyśka, bo tu niby mi mówi, że powinnam schudnąć, a słodycze do domu przynosi i mnie kusi... Dziś był na zakupach i ciasta przywiózł.

Sylwester spędzimy w domu. Sami...

30 grudnia 2015 , Komentarze (11)

Wczoraj kupiłam wreszcie ten smartfon. Już prawie go rozgryzłam. Faktycznie nie jest trudny w obsłudze. Zastanawiam się też nad założeniem konta Microsoft, bo do niektórych aplikacji jest potrzebne. Nie wiem czy warto. Kusi mnie aplikacja czytnik i hipnoza. Powinnam też uruchomić wi-fi i nauczyć się przesyłania plików na komputer. Wczoraj kupiłam futerał. Teraz na niego czekam. Krzysiek jak do tej pory swojego telefonu nawet nie wziął do ręki. Uparty jest jak stary osioł.

Wczoraj zaczęłam gotować bigos na Sylwestra. Będzie duży gar. Oprócz tego będzie pieczony schab, śledzie, szynka i może pasztet z pieczarkami. W sylwestra będziemy siedzieć w domu przy koktailu mango. Po Nowym Roku będzie też pewnie wzrost wagi...

Dziś po południu będę sama w domu. Postaram się spędzić miłe popołudnie w spokoju i ciszy. Może namaluję akwarelami kota, pomaluję mandalę albo zrobię jakąś kartkę. Coś może wreszcie zdziałam poza graniem po całych dniach...

29 grudnia 2015 , Komentarze (18)

Kolejny rok się zbliża i znowu postanowienie  noworoczne nie zrealizowane. W zeszłym roku miałam schudnąć do 85 kg. Nie wyszło. W tym roku chciałam choć 8 z przodu zobaczyć i też nic z tego. Chyba coś z tymi moimi postanowieniami nie tak. Albo za dużo bym chciała, albo po prostu silnej woli brak. W tym roku mam zamiar zachować wagę 95 kg i nie przytyć. Ciekawe czy się uda. Oby, bo 100 z powrotem zobaczyć nie chcę... Innych planów na ten rok specjalnych nie mam. Wszystko utknęło przez zły aspekt neptuna. Jednym słowem marazm. Pewnie cały rok zejdzie mi na niczym, bo walczyć z losem nie mam zamiaru. Będę sobie grać, czytać, działać robótkowo, malować, pisać. Skończę też kurs tarota. Nic nowego chyba mi nie wyskoczy. A może jednak?

Kto wie czy w tym roku nie będę miała w rodzinie wesela. Chłopak córki szwagra oświadczył się. Co prawda młodzi już dość długo razem mieszkają, ale widocznie dopiero teraz do ślubu dojrzeli. Kiedy ślub i czy będziemy zaproszeni nic jeszcze nie wiem. Sama też nie wiem czy pójdziemy, bo młodzi mogą zrobić wesele w Sosnowcu, a ja tam nie dojadę, bo daleko. No chyba, że ktoś po nas przyjedzie i odwiezie nas z powrotem...Tak to jest gdy się samochodu nie ma...

Dziś może kupię w końcu tą Nokię Lumię 753, którą chciałam. Jedziemy z Krzyśkiem do salonu i jeśli wszystko będzie ok i nokia będzie dostępna to się zdecyduję...Na ofertę z tabletem nie ma co liczyć, bo jest tylko w sklepie internetowym, a ja sprzęt muszę dotknąć zanim kupię. Wolę też umowę podpisać w tradycyjny sposób.


28 grudnia 2015 , Komentarze (19)

Po świętach przytyłam. Ile jeszcze nie wiem.

No i telefonu jak nie było tak nie ma. Promocja na Nokię Lumię 735 z tabletem skończyła się, a Samsung Galaxy a5 ma tą wadę, że traci zasięg i nie można samemu wyjąć baterii gdy się zablokuję. Przecież nie będę z tym za każdym razem jeździć do punktu? Po Nowym Roku pojadę do punktu w centrum i zobaczę co mi zaproponują. Nie musi to być oferta za 1 zł. Mogę coś dopłacić byle nie za dużo, albo poczekam na Lumię...Kurczę tyle telefonów na rynku, a wybrać nie ma co...

Od wczoraj coś mi się stało w szyję i nie mogę kręcić głową. Boli jak diabli. Ciekawe kiedy mi to przejdzie...

Dziś Krzysiek zawiózł stary laptop do naprawy. Będę mogła grać w starsze gry między innymi Syberię 1. 

Jutro jadę na pocztę z fantami z bazarku kociego. Tym razem paczka z akwarelką z kotem leci aż za ocean do Kanady.

27 grudnia 2015 , Komentarze (7)

Wczoraj impreza się udała. Najadłam się bigosu, schabu pieczonego, sałatki jarzynowej i oczywiście ciast. Ruszać się nie mogłam. Do tego popiłam Tequili z robakiem/drinki/. Nie mogłam dojść do postoju taksówek. W domu zastałam otwarte drzwi do kuchni i pogryzione kwiatki. Dobrze, że tylko tyle szkód.

Po rozmowie z bratem Krzyśka na temat telefonu doszłam do wniosku, że wezmę abonament w pakiecie łączonym z telefonem stacjonarnym i Neostradą. W orange dają między innymi Nokię Lumię 735 plus tablet. Jak długo nie wiem. Może to tylko oferta świąteczna. Umowę trzeba podpisać na 24 miesiące. Wybiorę abonament za 39,90, a jeśli się uda zmniejszę ten na telefon stacjonarny. To się opłaci, bo rozmowy będą nielimitowane. Taką ofertę znalazłam w internecie. Nie wiem tylko czy w punkcie do którego dam radę dotrzeć będzie ta oferta dostępna. Niby na tablecie mi nie zależy, bo wypróbowałam go i mi nie przypasował, ale czas wielki nauczyć się jego obsługi. Może skuszę nim Krzyśka jeśli uda mi się go dostać? Kto wie? Smartfon, a właściwie dwa wypróbowałam u Darka i myślę, że sobie z nim poradzę zarówno z Windowsem jak i androidem. A może kupię  Samsung Galaxy 5?

Dziś dzień powinien być spokojny. Oprócz ugotowania obiadu nie przewiduję żadnej pracy. Może za to pogramy z Krzyśkiem w dziedzictwo, bo będzie masa czasu. Może też trochę pośpię o ile będę miała ochotę. Na czytanie na razie nie mam ochoty...