Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1509694
Komentarzy: 54702
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 października 2015 , Komentarze (12)

Wczoraj pobuszowałam po internecie w tym po Chomiku. Znalazłam generator bodźców podprogowych i oczywiście zgrałam. Teraz wpajam sobie sugestie, że jem tylko wtedy, gdy czuje ssanie w żołądku. Zobaczymy czy pomoże. Kupiłam też książkę o regresingu Leszka Żądły. Czaje się na jeszcze jedną jego książkę, ale w tej chwili jej nigdzie nie ma. Muszę poczekać. Myślę o hipnozie, ale obawiam się, że sugestie nie są dobierane indywidualnie. Na mnie sugestie typu jesteś szczupła, zgrabna i atrakcyjna nie podziałają, bo mnie zależy na zdrowiu i sprawności. Nie chcę też być programowana na ćwiczenia, bo trybu życia nie zamierzam zmieniać. Chcę by ktoś mi zasugerował niechęć do węglowodanów i podjadania oraz to, że zasycam się mniejszymi porcjami i że jedzenie nie jest przyjemnością, a koniecznością. Nastawiam się na inne przyjemności.

Dziś po powrocie z miasta będę czytać książkę Zostań medium. Kupiłam ja jakiś czas temu i czekała na półce na czas, gdy przyjdzie na nią pora. Teraz jest odpowiednia i od wczoraj czytam. Trochę mi zejdzie, bo jest sporo ćwiczeń. Oprócz czytania będę pewnie medytować. Zrobię też dodatkowy zabieg Reiki na odchudzanie, bo albo mam chudnąć bez wysiłku albo wcale. Walk na tym polu nie zniosę. Dziś mi się śniło, że wchodziłam pod górę. Nie była wysoka ale szło się ciężko. Weszłam, więc jakiś sukces odniosę. Śniły mi się też psotne, uparte dzieci to może być podświadomość. Kontakt został nawiązany. Zobaczymy co dalej...

18 października 2015 , Komentarze (8)

Wczoraj nic prawie nie zrobiłam. Do południa spałam, później obiad i wizyta u mamy. Po południu dłuższa medytacja, Reiki, czytanie i wróżenie. Wieczorem trochę telewizji i polakierowanie skrzynki. Tak mi zszedł dzień. Dzisiejszy będzie podobny. W zasadzie to powinnam się zabrać za pisanie skryptów z Reiki. Wymyśliłam sobie, że napiszę i nie będę wysyłała do inicjowanych tych, które sama dostałam od moich mistrzyń. To trochę pracy by wymagało, bo stopnie w Reiki są trzy i trzeba by tyleż skryptów napisać. Cztery lata jestem już mistrzynią Reiki, a skryptów jak nie było tak nie ma. W zasadzie te które mam są dobre. Jest też sporo książek na temat Reiki. Sama polecam kilka, bo skrypty to nie wszystko. No i nie wiem co robić pisać czy nie.

Jutro już tak fajnie nie będzie, bo muszę jechać do miasta. Będę na poczcie, w księgarni i w antykwariacie. Muszę też kupić lakier do drewna. Jak ja tego nie lubię. Gdyby nie ta księgarnia i antykwariat to bym się wściekała o ten wyjazd.

Od dwóch dni mniej jem. Wpadłam na pomysł, żeby przyjemność jedzenia zastąpić inną. I teraz zamiast sięgać po kolejną porcje jedzenia wącham olejek waniliowy. To działa jak na razie. Głodna nie chodzę, a rzadziej jem i mniej. Fakt faktem, że zdałam sobie sprawę, że często ostatnio jadłam nie z głodu, a z powodu ochoty na jakąś przyjemność. Jedzenie stało się środkiem do celu, bo zawsze lubiłam jeść. Jadłam też gdy byłam zdenerwowana albo w stresie. Jadłam, bo nadchodziła pora posiłku, a nie powinno się go opuszczać. Teraz o kaloriach nie myślę i jem tylko wtedy gdy czuję fizyczny głód. Jednak nadal gdy myślę o diecie czuje się pokrzywdzona albo wściekła w zależności od nastroju. Może jednak schudnę...Ciekawa jestem tej książki o odchudzaniu D Virtue. Przyjdzie dopiero w listopadzie. Strasznie długo się na książki z tego sklepu czeka. Jak książka nie pomoże to może hipnoza?

17 października 2015 , Komentarze (20)

Wczoraj trochę prac domowych ubyło. Zostało wymyte okno i wyprana kocia pościel. Krzysiek pozbierał też orzechy do suszenia, a ja wysuszyłam ostatnia partię grzybów. Dziś Krzysiek idzie do pracy na cztery godziny to nic w domu nie zrobi. Jutro też przestój, bo niedziela. Od poniedziałku dalsze zadania do wykonania - następne okno i pranie 2 kap i koca. Muszę też posadzić monsterę, bo wreszcie wypuściła korzenie i zrobić porządek z wszystkimi kwiatkami w domu. Może dziś to zrobię...

Po południu podziałam artystycznie. Mam zamiar lakierować skrzynki i może coś ozdobię. Będzie też czas na zajęcie się sobą. Może medytacja albo doskonalenie swoich umiejętności w kontaktach z bliskimi zmarłymi. W książce, którą niedawno kupiłam jest też ćwiczenie polegające na poznawaniu swoich poprzednich wcieleń. Jeszcze nie próbowałam, a może to być ciekawe. Czasem to co nas spotyka w obecnym życiu ma swoje korzenie w przeszłych. Może tak jest np. z moją otyłością czy chorym kręgosłupem? Mam nadzieję, że znajdę też dziś trochę czasu na naukę i czytanie. No i na ćwiczenia. Ciekawe kiedy przyjdą te książki, które ostatnio kupiłam...

16 października 2015 , Komentarze (8)

Wczoraj Krzysiek kupił już znicze. Teraz jeszcze tylko kwiaty na wiązanki i święto mam ogarnięte. Trzeba będzie też jeszcze zorganizować transport. Wczoraj Krzysiek kupił też ciastka. Zjadłam  omlet z kremem i owocami. Bardzo byłam zadowolona i wyrzutów sumienia nie miałam. Ciekawe ile już przytyłam. Pewnie z dwa kilogramy. No i co z tego. Wcale mnie to nie wzrusza puki mam siłę chodzić, a że do roboty fizycznej siły nie mam to trudno. Nie tęsknię za nią...

Z nowymi kartami anielskimi pracuje mi się bardzo dobrze. Podpowiedzi są świetne. Ostatnio miałam za zadanie popracować z czakrą serca. Zrobiłam sobie dłużą medytację. Przesłałam miłość najpierw od Boga do czakry, a później do wszystkich moich bliskich w tym zwierząt. Wczoraj przesyłałam miłość do wszystkich czakr i przy okazji uśmiech. Zajęłam się też z miłością moim biednym kręgosłupem. Od razu poczułam się lepiej. Myślę jeszcze o tym by przesłać miłość moim bliskim zmarłym. Dziś za zadanie mam poprosić archanioła Michała o odcięcie od byłych partnerów i zajęcie się czymś artystycznym. Zrobię mandalę i może kasetkę albo chlebak. Zarobiłam też trochę pieniędzy to i książki kupiłam. Trzy, ale na razie sza...

Wczoraj zawaliłam i narobiłam Krzyśkowi kłopotu. Nauczeni doświadczeniem, że lubią go z urlopu ściągnąć postanowiliśmy, że nie będzie odbierał telefonów, a ja jeśli ktoś o niego spyta powiem, ze wyjechał. Cały urlop pamiętałam, a wczoraj zapomniałam i w sobotę Krzysiek musi iść do pracy. Myślałam, że to wujek dzwoni. Tym razem intuicja mnie zawiodła, albo nie miałam czasu jej posłuchać, bo mechanicznie powiedziałam, że jest i oddałam słuchawkę. Krzysiek wściekły i klnie aż miło. Przeprosić się nie daje...


15 października 2015 , Komentarze (20)

Lato się skończyło i ruch w ogródku też. Czas pomyśleć o ćwiczeniach. Planuję tak 3 razy w tygodniu po około 20 minut może tai chi albo ćwiczenia cesarzy chińskich na początek. Później może dołożę coś jogi albo pilatesu. Może dodatkowo godzinę lub dwie tygodniowo. Chcę ćwiczyć gdy Krzysiek będzie w pracy, bo denerwuje mnie to gdy patrzy, albo leży jak kłoda, a ja się muszę męczyć... Z diety na razie nici, bo się obraziłam na nią za brak efektów i motywacji brak. Nie będę tego na siłę zmieniać. Przyjdzie pora to dieta sama mnie skusi i do niej wrócę. Jeszcze nie wiem kiedy. Teraz mi bardziej na kondycji zależy niż na szczupłości... Myślałam co prawda by kupić książkę o motywacji Obudź w sobie olbrzyma albo Potęgę podświadomości, ale na razie z tym poczekam, bo na koncie pustki. Kiedyś je kupię, bo czytałam je bardzo dawno temu i dały mi porządnego kopa... Może też warto wrócić do książek Louise Hay. A może warto by zainteresować się NLP. Nie lubię się poddawać, a obecnie odchudzanie to dla mnie zgryz. Zawsze waga spadała łatwo, a teraz nie chce. Nie lubię jak coś co zależy tylko ode mnie mi nie wychodzi i stawia opór. Za bardzo się chyba ze sobą cackam ostatnio...


14 października 2015 , Komentarze (8)

Pikuś wczoraj nie pozwolił sobie pazurów obciąć. Gryzł, warczał i strasznie się szarpał. Krzysiek go nie mógł utrzymać. Trzeba będzie jechać jeszcze raz i albo dostanie żel uspokajający albo trzeba go będzie na chwilę uśpić. Mam zamiar albo pojechać samochodem z synem koleżanki albo po prostu wrócić taksówką. Trochę to będzie kosztowało ale rady nie ma. Pazury ma bardzo długie i istnieje zagrożenie, że może sobie wyrwać, a to byłby straszny kłopot.

Mam nowe karty anielskie i uczę się z nimi pracować dziś wyszła mi karta zabawy. Ponoć jest mi potrzebna ale w tym problem, że ja się  bawić nie potrafię. Rozrywka tak ale zabawa? Mogę czytać, ale w tym problem, że poważne książki, mogę działać robótkowo, mogę oglądać filmy/poważne/ bo komedii nie znoszę. No i mam zgryz. Nie lubię  typowej zabawy, imprez, nie lubię szaleństw, psot, dowcipów i śmiechu. Nigdy nie lubiłam. Zbyt poważna jestem i to akceptuję. Jak wprowadzić zabawę do swojego życia ? A może gra w karty lub gry np. planszowe to zabawa? To nawet czasem lubię.

Dziś Krzysiek pojechał na targ po grzyby. Trzeba kupić z 2 kg i wysuszyć na zimę. Później będzie mycie okien i pranie poszewek ozdobnych. Tyle pracy w domu na dziś starczy. Po obiedzie pewnie będę działać robótkowo. Może też pomedytuję trochę i pouczę się. Jakiś specjalnych planów nie mam. Będę robić to na co mi przyjdzie ochota.


13 października 2015 , Komentarze (10)

Dziś musiałam wstać wcześnie, bo mam wyjazd z Pikusiem na szczepienie. Będzie też przycinanie pazurów, bo on jako pies pokojowy, a raczej kanapowiec pazurów nie ściera, a hoduje. Znowu będzie pisk i rozpacz. Tak jest co roku. Do weterynarza trzeba go wnosić, bo się zapiera i sam za nic nie wejdzie. Po powrocie będę kończyć horoskop, bo dziś chcę go wysłać. Później będę pewnie czytać i kolorować mandalę. Może też pomedytuję chwilę np. z tarotem z kartą głupca, bo jeszcze to ćwiczenie chcę raz co najmniej wykonać. Powinnam wziąć się też za naukę, ale dziś chyba nie dam rady. Czasu braknie...Przyszedł mi już ostatni zeszyt kursu rysunkowo - malarskiego. Prace domowe są trudne, bo autoportrety. Jeden akrylami i drugi wiraż. Muszę kupić farby do szkła, ale skąd szkło wezmę tego nie wiem...Farby do szkła chciałam co prawda wypróbować, ale na pojemnikach na zioła. A tu autoportret.

Ostatnio znowu oglądam telewizję. To głownie programy przyrodnicze i historyczne. Najczęściej oglądam Wild, Planete, National Geographic, Discavery, Discavery Historia. Dawno już za to nie oglądałam filmów fabularnych.

12 października 2015 , Komentarze (5)

No i nowy tydzień. Krzysiek dziś pojechał rano na badania. Pójdzie też po recepty i na zakupy do biedronki. Po powrocie odpocznie i zabierzemy się za pracę. Planuję umyć okno i opróżnić donice po pomidorach i paprykach, wykopać dalie. Trzeba by też przenieść doniczki z kwiatkami do domu, bo w nocy był mróz. Później pewnie będę coś działać artystycznie i czytać. Mam też do zrobienia horoskop partnerski. Sporo aspektów wyszło to trochę nad nim posiedzę. Książki, które ostatnio kupiłam są interesujące i jestem z nich zadowolona. To znaczy z czterech, bo piątej jeszcze nie czytałam. Trzy z nich są o życiu po śmierci. Zawsze w nie wierzyłam i miałam sporo przypadków w życiu, które potwierdzają istnienie tego co jest jeszcze niewyjaśnione. Krzyśka widziałam we śnie zanim się spotkaliśmy, przewidywałam śmierć. Przewidziałam wypadek taty. Jako dziecko widywałam zjawy i anioły. Teraz też anioły widuję w medytacjach. Potrafię przewidzieć problemy. Miewam przebłyski jasnowidzenia dotyczące jakiś wypadków o których później słyszę w mediach. Jestem człowiekiem magnesem to znaczy, że przykleja mi się do ciała metal typu łyżeczki czy noże. Kiedyś gdy ćwiczyłam trzymało się nawet żelazko. Mam to po mamie bioterapeutce. Pomimo tego książki mi odpowiedziały na kilka pytań i to i owo wyjaśniły. W jednej są fajne ćwiczenia ułatwiające kontakt z drugim światem. Sceptycy powinni w nie zajrzeć, bo dają trochę do myślenia...

Wczoraj skończyłam kolejna skrzynkę. Powstała też mandala...

11 października 2015 , Komentarze (16)

Po wczorajszym ozdrowieniu i nabraniu energii trochę zdziałałam. Przede wszystkim pomalowałam w końcu tą skrzyneczkę na niebiesko. Dziś będę kończyć wierzch czyli przyklejać kwiaty i stemplować. Pociągnę też oczywiście pastą postarzającą. Miałam zamiar więcej pracy wykonać, ale Krzysiek mnie stopował i gonił na kanapę. Nie wiem czemu. Swoją drogą zawsze po zabiegu bioterapii nabieram fizycznej ,,pary" i odżywam. Normalnie jestem fizycznie klapnięta. Czyżby moja energia gdzieś uciekała albo ktoś lub coś mi ją podbierało? Całe życie byłam mniej energiczna od innych. Jako dziecko siedziałam w domu z książką lub rysowaniem gdy rówieśnicy szaleli z piłką albo na rowerach. Koleżanki miałam z gatunku tych lubiących zajęcia ruchowe i z początku próbowałam za nimi nadążyć, ale gdy nie dawałam rady spasowałam, bo czułam się upokorzona. Teraz też mi ciągle energii fizycznej brak. Kiedyś wracałyśmy z koleżanką rówieśnicą od autobusu i nie mogłam za nią nadążyć. To nie wina otyłości, bo ona jest grubsza co najmniej 10 kg i do tego sporo niższa. Kręgosłup jej jednak nie boli i nadciśnienia nie ma. Leków nie bierze i jest zdrowa mimo, ze pali papierosy. Jaka jest więc przyczyna? Na pewno nie sport, bo też nie ćwiczy. Na pewno nie dieta, bo je mniej zdrowo niż ja. A może to sprawa mojego horoskopu? Brak w moim całkiem planet w żywiole ognia dającym energię, żywotność, werwę. Mam też tylko jedną planetę w żywiole powietrza, będącym pożywką dla ognia. Cała reszta jest w żywiole wody i ziemi. Ona jest zodiakalnym baranem, znakiem ognistym żywym i temperamentnym, ja ziemską panną. Werwy mam mniej niż moja 74 letnia mama i mniej siły. Ledwie wiaderko węgla potrafię przenieść, podczas gdy ona niesie dwa na raz. Mama ma kilka planet w żywiole powietrza i jedną w żywiole ognia. Dziwne to wszystko, ale chyba tu jest pies pogrzebany...Tu albo to sprawka jakiegoś wampira energetycznego który mi energię podbiera i to notorycznie od dawna. To też może być prawda, bo po zabiegu czyszczenia czakr i aury czuje się lepiej...



10 października 2015 , Komentarze (20)

,,Choroba" mi przeszła. Dziś już przespałam całą noc bez bólu.Wstałam przed dwunastą. Teraz piję kawę i planuję dzień. Sporo jest do zrobienia. Powinny być miedzy innymi umyte dwa okna i posprzątana psia toaleta. Czy uda się wszystko zrealizować?

Wczoraj ogłuchłam po czyszczeniu uszu patyczkami. Niewiele słyszę. Z uszami mam problem już dwa lata. Ciągle mi się przytykają. Chyba rzeczywiście będę musiała iść je przeczyścić do laryngologa. to dla mnie problem, bo to trzy wyjazdy są, a ja tego nie cierpię przecież. Podobnie jak czekania w kolejce do lekarzy...Z dwojga złego to już chyba wolę być przygłucha niż latać po mieście.

Znowu jestem głodna. Zjadłam dwie kromki chleba z łopatką wędzoną i już się nie mogę doczekać obiadu. Maja być kotlety z ziemniakami i sosem z maślaków. Na kolację będą placki z cukini.

A na koniec mandala z książki, którą kupiłam. Mandal jest 100. Są różne. Jedne mniej skomplikowane, a przez to szybsze do pomalowania, inne bardziej skomplikowane - misterne. Mnie to malowanie bardzo wycisza.