Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1582854
Komentarzy: 56139
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 2 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2015 , Komentarze (8)

Wstałam wcześnie, żeby w spokoju wypić kawę przed wyjazdem na zakupy. Jadę z Krzyśkiem z tym, że nie będziemy razem chodzić, bo on idzie do supermarketu po żywność, a ja do centrum ogrodniczego. Oprócz nawozu i sadzonek muszę kupić dynię. To będą już czwarte nasiona, bo trzy poprzednie nie wykiełkowały. Mam też zamiar iść do księgarni, żeby kupić mamie książkę Moniki Jaruzelskiej. Dwie poprzednie książki ma i przeczytała z przyjemnością. Na popołudnie nie mam planów. Wszystko zależy od pogody. Jeśli nie będzie padać pójdę do ogrodu plewić. Może też zerwę przytulię, bo zarosła porzeczki czarne, które w zeszłym roku posadziłam. Jak będzie padać to podziałam w domu. Coś przyjemnego oczywiście.

Wczoraj byłam w lesie...Las powitał mnie spokojem i śpiewem ptaków. Odpoczęłam.

3 maja 2015 , Komentarze (6)

Dziś niedziela i święto. Dzień bezczynności, bo Krzysiek nosem kręci jak coś chcę robić. Nie chcę się z  nim kłócić, a tak by się stało gdybym poszła plewić w ziemniakach. Jak miałam zamiar zrobić. Trzeba wczorajsze dwa talerze zupy na wodzie z parzenia schabu spalić. W poniedziałek ma być deszcz i pewnie znowu nic nie zrobię. Męczy mnie to, bo robota się nawarstwia czego nie lubię. Może za to pójdziemy na spacer do lasu albo na łąki. Trzeba by sprawdzić czy już można zerwać pączki brzozy. Obiadu dziś nie będzie. Będą za to pieczone nad ogniem kiełbaski. Wieczorem będzie ciasto z rabarbarem, bo już potężne kępy mam w ogrodzie. Na śniadanie był jogurt. Dieta około 1200 kalorii zachowana. Po południu powinnam czytać książkę, o ile chcę ją do czwartku skończyć. W czwartek Krzysiek idzie do biblioteki to odda...Jutro może pojadę do centrum, bo trzeba by kupić suszony nawóz bydlęcy i może kapusty i sałaty. Sałata co prawda mi pięknie wykiełkowała na oknie w kuchni, ale jest jeszcze zbyt mała, zeby ją wsadzać do gruntu. Niech podrośnie.

2 maja 2015 , Komentarze (10)

Wczoraj wędziliśmy schab. Wszystko poszło dobrze choć bez przygód w postaci deszczu się nie obyło. Na szczęście deszcz tylko kropił i nie trzeba było pracy przerywać. Dziś też deszcz tylko wisi. Jest ponuro i pochmurno. Temperaura spadła i ledwie przekracza 15 stopni. Miałam zrywać zioła i plewić i nic chyba z tego nie wyjdzie. Jeśli chodzi o domowe wędliny to myślę o tym by to robić na większą skalę. Kusi mnie, żeby kupić maszynkę do mielenia i nabijania kiełbasy i szynkowar. Można by było robić mielonki i kiełbasy. Może jesienią o tym pomyślę, bo wędliny ze sklepu nie wszystkie są jadalne. Na razie myślę o wyrobie serów. Także wędzonych. Dzisiejszy dzień pewnie spędzę w domu. Przepalę też w piecu. Pomału szykuję się do diety. Najpierw jednak muszę wyjeść wszystkie zapasy z lodówki, a jeszcze trochę mi tego zostało. Zajmie mi to z tydzień, dwa. Teraz robię sobie intensywnie zabiegi Reiki w intencji odchudzania, bo motywacja mi siadła...Przytyłam przez 2 miesiące 4 kg i to moja wina tym razem. Tak byłam zmęczona dietą, że rzuciłam się na jedzenie. Za długo ta dieta juz trwała, bo ponad rok. Byłam spragniona normalnego jedzenia. Było też po drodze wesele i święta.

1 maja 2015 , Komentarze (22)

Wczoraj przerabialiśmy forsycję. Powstały syrop, nalewka i sporo suszu. Kwiaty forsycji posiadają wiele wartości zdrowotnych. Z powodzeniem można je wykorzystać w przypadku alergii, cukrzycy, nerwicy. Działają też przeciwzapalnie, rozkurczowo. Suszą się bardzo szybko w suszarce do suszenia grzybów, bo muszą być suszone w ciemności. Można je też dodawać do herbaty i potraw typu omletów czy zapiekanek. Trzeba jednak uważać i nie dodawać ich za dużo, bo są gorzkawe.

Wczoraj też skończyłam walczyć z chwastami pod agrestami. Cała jedna strona jest już wysypana korą. Zostały jeszcze trzy takie odcinki na podwórku  i sad, ale to już chyba nie w tym roku. 

Dziś świętować nie będziemy, bo mamy do uwędzenia schab. Miałam też do zebrania liście mlecza, ale kropi deszcz. Oprócz tych ziół zbiorę jeszcze w maju pokrzywę, lilak, czarny bez, pączki brzozy, pączki sosny i świerku i może liście maliny. Mało jest w tym roku koniczyny, a szkoda, bo to wartościwe zielę. Miałam z niej zrobić syrop i susz. Koniczyna czerwona/kwiaty/ wskazana jest w okresie menopauzy. Zioła zbierane samodzielnie działają bardziej efektywnie od tych ze sklepu, bo ponoć te ze sklepu mają różne domieszki. Przynajmniej te rozdrobnione na proszek.

30 kwietnia 2015 , Komentarze (8)

Jak się tak zastanowić to mimo tego, że mieszkam w mieście mam styczność z wieloma przedstawicielami fauny. Na podwórku i w ogrodzie jest sporo żab i winniczków. Niektóre całkiem spore. Są też jaszczórki, była żmija. Są krety, myszy i prawdopodobnie jeże, bo kora pod krzewami bywa rozgrzebana. Są pasikoniki, ważki i trafiają się świerszcze. Gniazdują wróble i sikorki. Przylatują sójki, kosy, cukrówki i dzięcioły. Kiedyś odwiedzały nas sarny, a czasem wiewiórka. Widziałam też umykającego z podwórka lisa. Zawsze marzyłam, żeby żyć w takim miejscu, które odwiedzają wilki. Fascynują mnie te zwierzęta i chciałabym je zobaczyć w naturze i usłyszeć ich wycie. No ale cóż nie w tym życiu raczej...

Dziś u mnie pracy będzie sporo, bo przerabiam kwiaty forsycji...

Dieta w lesie, ale nie tyję...


29 kwietnia 2015 , Komentarze (8)

Nadal mam sporo pracy w ogrodzie. Wczoraj przyszykowaliśmy ule, bo liczę na to, że może jakaś zabłąkana rójka przyjdzie i je zasiedli. Co prawda na miód nie liczę, bo się na pszczołach nie znam, ale pszczoły by się przydały. Pszczoły w ogrodzie to większe zbiory owoców i warzyw. To też więcej kwiatów, ziół. Same korzyści. Na pszczołach znał się mój dziadek i kilka uli miał.  Sporo miodu było. Jeszcze teraz pamiętam smak chleba z miodem. Teraz kupuję miód, ale traktuję go jak lekarstwo.

Wczoraj po południu przeszła lekkka burza i rozpadało się. Wreszcie spragniona wilgoci ziemia została solidnie nawilżona. Wszystko ożyło i ziemia przestała pylić. Myślę, że teraz wszystko zacznie kiełkować i rosnąć. Chwasty niestety też... Rozpaliłam w piecu i siedziałam słuchając deszczu stukającego o szyby...Dziś już zza chmur wygląda słońce...Może mi sie uda wyjść do pracy. Chciałabym trochę kwiatów wysiać i posadzić chrzan...

28 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Wczoraj kupiłam trochę ziół. Po południu je posiałam i mam nadzieję, że wzejdą. Latem sporo świeżych ziół używam. Robię z nimi wiele potraw w tym sosy, zapiekanki, sałatki i zupy. Trochę ziół rośnie już u mnie w zielniku. Już kilka razy zioła były w tym roku w użyciu. Ostatnio piekłam bułki z czosnkiem niedźwiedzim i robiłam makaron ze świeżym tymiankiem, który pięknie odbił po zimie. Ładny też mam cząber i lubczyk. Wczoraj posadziłam również wreszcie dalie. Tym razem kupiłam żółtą niską i wysoką w kolorze pomarańczowym. Ciekawe czy wzejdą. Posadziłam też floksy, które przywiózł kurier. Czekam jeszcze na chrzan.


Dziś będę plewić. Wysieje też maciejkę i słoneczniki ozdobne. Mam również zamiar wsadzić podkiełkowane kabaczki. Powinno być 8 sztuk o ile wzejdą i miejmy nadzieję, że tym razem ślimaki ich nie zjedzą. Muszę też nastawić w solance schab, który mam zamiar uwędzić. Później będę oglądać nowy dla mnie serial Downton Abbey. Serial nawet mi się podoba. Jest klimatyczny i można pocieszyć oczy cudnymi wnętrzami. 

Ostatnie już dni normalnego jedzenia. Po 3 maja przechodzę na dietę dr Dąbrowskiej. Ciekawe ile wytrzymam...

27 kwietnia 2015 , Komentarze (10)

Wstałam dzisiaj wcześniej, bo musiałam przed 10 wyjechać do miasta do sądu. Musiałam się stawić, ponieważ byłam świadkiem. Nie zgodzę się już nigdy, gdyż komfortowo się nie czułam. Sprawa była nieprzyjemna o majątek. Po rozprawie poszłam na zakupy. Kupiłam jeszcze trochę nasion i 3 donice na papryki. Po powrocie do domu poszłam na zakupy do mojego sklepu, bo Krzysiek musiał iść do pracy dziś zamiast wtorku. Po południu o ile nie będzie padać wyjdę do ogrodu i będę dalej walczyć z chwastami pod krzewami. Muszę się z tym pospeszyć, gdyż za parę dni będę miała już korę to będę mogła nią rabaty pokryć. Po południu pewnie będę czytać albo oglądać filmy. Coś czuję, że wena na rysowanie się zbliża. Może więc  już dziś wezmę się za pastelę, węgiel albo sangwinę. Wieczorem zrobie sobie zabieg Reiki, bo to i owo mam do przepracowania. I dzień zejdzie. W łóżku planuję znaleźć się przed 12. Uczę sie chodzić wcześniej spać, ale narazie to nie bardzo mi wychodzi...

A na koniec zdjęcia moich kwiatów...


26 kwietnia 2015 , Komentarze (13)

Wstałam dziś wcześnie, bo mam posadzić kwiatki i zioła, które wczoraj kupiłam. Udało mi się po południu podjechać samochodem z koleżanką do zakładu ogrodniczego na sąsiedniej ulicy i zrobiłam spore zakupy. Pojadę jeszcze raz ale już po 15 maja, żeby kupić pomidory i papryki. Po południu chcę posiedzieć na dworze z herbatką. Może zrobię tym razem taką z miodem i kwiatami forsycji.

Wczoraj nie pracowałam prawie wcale w ogrodzie, bo coś mnie ugryzło i gumowców nie mogę wsadzić. Łydka jest spuchnięta, zrobił się bąbel i czerwona plama. Swędzi jak licho. Krzysiek najpierw usiłował mnie namówić, żebym użyła igły albo żyletki i zrobiła z nogą porządek. Gdy się nie zgodziłam zaczął mnie wysyłać na pogotowie. Oczywiście nie mam zamiaru z nogą nigdzie iść, o ile gorzej nie będzie. Oby nie. Trzyma mnie już trzy dni i stan się nie pogarsza...Samo przejdzie.

25 kwietnia 2015 , Komentarze (8)

Dziś szukałam na moim wiejskim podwórku ziół. Trochę ich już się ukazało. Martwi mnie tylko to, że jest mało koniczyny i mniszka, a miały być z nich robione soki. Z mniszka miał być dodakowo zrobiony miód. Nic chyba z tego w tym roku nie wyjdzie. Nie ma wcale bluszczyka kurdybanka, krwawnika i mało jest nawłoci. Nie znalazłam bylicy piłunu ani babki. Dziurawiec dopiero kiełkuje.Jest za to sporo bodziszka, przytuli i gwiazdnicy. No i pokrzywa i glistnik nie zawiodły. Sporo będzie czarnego bzu. Już zaczynam zioła wykorzystywać. Jutro będzie quiche z pora i marchewki z dodatkiem gwiazdnicy i paru listków pokrzywy, a w poniedziałek może zrobie kotleciki z pokrzywy. Bardzo je lubię i kilka razy w sezonie robię dla siebie, bo Krzysiek jeść nnie chce. Może go w tym roku oszukam i powiem, ze są np. z natki?