Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507409
Komentarzy: 54669
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 września 2014 , Komentarze (10)

Wczoraj  znowu przepadła Ona. Nie ma jej nadal. Jedzenie wystawione wieczorem zniknęło, ale nie wiem czy to ona zjadła. Co gorsze miała ruję. Strasznie się martwię co z nią, bo okolica jest niebezpieczna. To, że w końcu ucieknie było do przewidzenia, ponieważ ciągle kręciła sie pod drzwiami i domagała się wyjścia na dwór. Tak sobie myślę, że w poprzednim domu była kotem wychodzącym i teraz źle się czuła w mieszkaniu. O jedzenie się nie martwię, ponieważ jest bardzo łowna i sobie poradzi. Gorsze inne niebezpieczeństwa rypu samochody i psy. No i coraz zimniej się robi...

Wczorajsze rudbekie. Dziś będę malowała akwarelą.


Wagę trzymam, a raczej trochę wagi spadło mimo tego, że wczoraj zjadłam kluski śląskie z sosem grzybowym. Grzyby były z lasu, bo Krzysiek znalazł...

10 września 2014 , Komentarze (17)

Pogoda fajna- słońce od rana. Powinnam wyjść do ogródka, ale strach, bo okazało sie, że mam w budynku gospodarczym gniazdo szerszeni. Lata ich po ogródku cała masa. Wczoraj dzwoniłam do straży miejskiej i do straży pożarnej i nikt nie pomoże. Gniazdo muszę zdjąć sama, a ja po prostu się boję. Krzyśkowi też nie pozwolę. Jest problem dodatkowy, bo do gniazda nie bardzo jest dostęp. No i nie wiem co zrobić. Chyba będę musiała z problemem poczekać do zimy aż szerszenie zginą. Wtedy gniazdo jakoś zdejmę, a otwory wentylacyjne, którymi do komórki na strych wlatują, zamknę...

Dziś malowania ciąg dalszy. Usiłuję opanować akryle, ale mi sie wymykają. Jeden malunek wychodzi fajnie, a drugi już niekoniecznie. Wczorajsze rudbekie- jedne wyszły nieźle, bo miękkie pociągnięcia pedzla, a drugie takie sobie. Te drugie i tak w oryginale lepsze niż na zdjęciu. Chyba niepotrzebnie im nadałam ostrości pociągnieciami cienkiego pędzelka...Zwłaszcza tło na zdjęciu brzydkie, bo jakieś takie brudne...Zauważyłam, że wszystko i obrazki i zdjecia wychodzą lepiej przy świetle dziennym. Chyba przestanę malować wieczorem...


Waga bez zmian...

9 września 2014 , Komentarze (8)

Od rana pada deszcz. Pogoda prawdziwie jesienna. Siedzę w domu i maluję. Na razie skończyłam rudbekie. Co będzie po południu jeszcze nie wiem, ale pewnie też rudbekie. Później może trochę poszkicuję i pomaluję kwiatki, różne, żeby poćwiczyć rękę. Pooglądam też obrazy, żeby prześledzić światłocienie. Na razie doszłam do wniosku, że kwiaty malowane akrylami nie mają tego uroku co malowane  farbami olejnymi. Piękne tez są akwarele. Mają lekkość i subtelność, czego akryle nie dają. A może się mylę? Może po prostu jeszcze nie trafiłam na artystę malującego lekkie jak mgiełka kwiaty akrylami.

Te rudbekie wyszły tak sobie. Nawet jestem z nich dość zadowolona w przeciwieństwie do tych nieszczęsnych anemonów. W rzeczywistości tło jest bardziej kontrastowe - zielonożółte...


Rano na wadze było 2 kg więcej, co jest niemożliwe. Pewnie spuchłam...

8 września 2014 , Komentarze (3)

Dziś było szkicowanie, ale nadal anemony. Szkice powstały różne i nadal nie wiem czy są dobre te cienie, bo wiadomości w książkach i internecie na temat szkicowania są różne. Obrazy te które oglądam też sa różne i mają różne światłocienie. Wcale nie jest więc pewne, że te obrazy które podziwiam mają dobre. Próbowałam też jeden szkic pomalować i wyszło źle, a czemu dwa zdjęcia tym samym aparatem tego samego malunku wyszły w różnych kolorach? Nie mam pojęcia...


Na malunku kolory są jak na pierwszym zdjęciu.

8 września 2014 , Komentarze (6)

Dzisiaj od rana szkicuję z tym, że staram się zaznaczyć na szkicach światłocienie, żeby obrazki ożyły i stały się przestrzenne. Nie powiem, żeby to było łatwe. O ile w prostych bryłach typu kula czy prostopadłościan jest to łatwe, to już w bukiecie kwiatów takie proste nie jest. Proste by było gdybym rysowała na podstwie bukietu, ale z wyobraźni? Teoretycznie rysując czy malując należy patrzeć na obiekt, ale skąd ja mam zdobyć bukiet np. anemonów? O kupnie kwiatów mogę tylko porozmyślać, bo tak dobrze nie mam, żeby sobie codziennie kwiaty sprawiać. A zdjęcia z internetu? Tu raczej światłocienie wyraźne nie są i subtelna gra  świateł i cieni po prostu mi umyka. Nie poddam się oczywiście i będę ćwiczyć dalej aż do skutku...Aż to będzie automatyczne...

Dieta ok, bo waga nie wzrasta. Dziś będą knedle ze śliwkami...Jutro pewnie juz protal...

7 września 2014 , Komentarze (3)

Dziś bawię się farbami. Najpierw namalowałam anemony, ale wyszły fatalnie, a zdjęcie jest jeszcze gorsze. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że się uczę, ale to, że wszystko wychodzi mi takie płaskie i bez życia, bardzo mnie złości. Po południu wzięłam się za książki o malarstwie, a później malowałam kwiatki. Starałam sie cieniować, co raz mi wychodziło, a raz nie. Wprawy jednym słowem mi potrzeba  i cierpliwości. Całego morza cierpliwości. Przydałyby się też lepsze pędzle, bo z tych dobrych mam tylko dwa, a reszta jest sztywna i gubi włos, albo się odkształca. Książki te co mam też są o malowaniu akwarelami, a to nie to samo co akryle...Kusi mnie pejzaż, a to już wymaga jakiś umiejętności i po prostu znajomości techniki. Sama umiejętność szkicowania to za mało...


6 września 2014 , Komentarze (4)

Dziś nie robię nic konkretnego, bo od rana czytam książkę. Książka jest jak dla mnie bardzo ciekawa. Jest napisana w formie poradnika. Podpowiada co można robić na wsi. Są w niej wiadomości i o zielarstwie i o przygotowywaniu olejków i kropli Bacha. Przeczytałam i o robieniu naczyń z gliny i budowie pieca chlebowego. Są też przepisy. Sporo się z niej dowiedziałam i nie wszystkie wiadomości, które są w niej podane można znaleźć w internecie.To jej niewątpliwy atut.

Później może przygotuję jakieś szkice. Czas zabrać się za szkicowanie nie tylko kwiatów. Mam ciekawą książkę o rysunku. Książka jest przygotowana w formie kursu. Wypadałoby z nią popracować, a może sie okazać, że kurs nie bedzie konieczny. Wtedy wybrałabym się tylko na zajecia z malarstwa sztalugowego do ośrodka kultury.

Dietę trzymam...Jutro już będzie gorzej, bo mam zamiar zjeść tartę z kalafiorem, co pewnie mi trochę wagi dołoży...

5 września 2014 , Komentarze (7)

No i nie ma już Murzynka. Odszedł w nocy ciuchutko. Zasnął i się nie obudził. Spodziwałam się tego, bo od dawna chorował i chudł coraz bardziej. Nic nie pomagało, ani leki, ani specjalne karmy. Pocieszające jest, że nie cierpiał. Nie cierpaiał fizycznie, bo juz jeśli chodzi o psychikę to nigdy się nie pozbierał, po odejścia Czarnej- zastępczej matki. Był bardzo fajnym kotem- spokojnym, łagodnym, zaprzyjaźnionym ze zwierzętami. pamiętam ten dzień sprzed lat, gdy go przyniosłam przerażonego do domu. Był maleńki jak na swój wiek i zaniedbany. Został skazany przez sąsiadkę na śmierć i miał zginąć od uderzeń kija, jak zginęło jego rodzeństwo, ale ocalał ze złamanym ogonkiem. Przetrwał by godnie i spokojnie przeżyć u mnie tyle lat. Wczoraj śnił mi się statek kosmiczny lecący ku słońcu. to była zapwiedź jego odejścia...Pozostanie na zawsze w mojej pamieci...Tak mi dziś ciężko i przykro...Tak mi żal...

4 września 2014 , Komentarze (4)

Dziś od rana świeci słońce, a ja siedzę w domu i pilnie pracuję, bo udało mi sie zdobyć dodatkowe zlecenie. Pieniedzy z tego za dużo nie będzie, ale zawsze coś. Napisałam też dwie historyjki typu opowiadań tyle, że krótkie. Może mi się je uda gdzieś sprzedać. Po południu pójdziemy z Krzyśkiem sadzić porzeczki. A później zrobię jeszcze 3 słoiczki dżemu ze śliwek. Muszę też obrać grzyby i je wysuszyć. Tym samym cały dzień będzie zajęty i dopiero wieczorem poczytam Wróżkę i odpocznę...

Dieta w porządku, a nawet super, bo od wczoraj schudłam 90 dkg. Pasek już zmieniłam. Fajna ta stabilizacja tym razem. Zwłaszcza, gdy waga jeszcze spada.

Dziś zjadłam sałatkę jarzynową i kawałek ciasta. Później jeszcze zjem zupę jarzynową z grzybami i kotlety z cukini.

3 września 2014 , Komentarze (8)

Czeka mnie dzień podobny do innych. W południe jadę do centrum na zakupy typu jedzenia, a po południu zrobię dżem ze śliwek i nalewkę.Troche czasu mi to zajmie, bo śliwki ciężko się pestkuje. Myślałam o tym, żeby posadzić węgierki, w których pestka odchodzi, ale moje śliwki są takie smaczne. Szkoda z nich rezygnować przez wygodnictwo. Późnym popołudniem może zrobię serek topiony. Pewna nie jestem, bo dziś dietkuję(protal), a na tej fazie serów się nie jada. Tak, że może z tym jednak poczekam. Będę też czytać. Powinnam iść plewić. Powinnam też kupić sadzonki drzewek owocowych. Z tym, że jeszcze pewna nie jestem tak do końca co w tym roku kupię. Na pewno papierówkę, czereśnię, wiśnię i jeżynę bezkolcową. Pewnie też z 5 krzaczków malin, bo te co mam zdziczały i już kiepsko rodzą. Co zrobię z uleną i węgierką, jeszcze nie wiem.


Dietka w porządku. Nie nabieram więcej.