Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1506348
Komentarzy: 54653
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2014 , Komentarze (8)

Już wieczór a ja siedzę na kanapie przy piecu i wspominam dzień który powoli mija. Pracowity był nie powiem. Sporo zostało zrobione na dworze, bo i rabata wzdłuż chodnika i kwiaty zasilone. Przesadziłam też kilka kwiatków i wyniosłam meble ogrodowe na podwórko. Zrobiłam też porządek w doniczkach, a było ich sporo. Posprzątałam też zimowy bałagan z sieni, bo czas najwyższy. Umówiłam się ze znajomym na zakładanie kranu w sieni, żeby woda w ogrodzie była. No i postawiłam karty 4 dziewczynom w tym raz w sprawach finansowych i 3 razy w uczuciowych. Uf...

Teraz odpoczywam i planuję jakie rośliny ozdobne sobie posadzę i na ulicy i na podwórku, bo już mogę skoro woda będzie. Myślę o liliowcach i irysach na ulicy, może też ze dwa ogniki jeśli spotkam w sklepie. Podobają mi się też funkie. Może też puszczę na siatkę różę o drobniutkich różowych kwiatuszkach, bo kocham tą odmianę. Na podwórku jeszcze nie wiem co podziałam, ale coś na pewno.

A szykuje mi się jeszcze jedna rabata na ogródku od strony ulicy i jedna malutka przy schodach na podwórku, żeby było przyjemnie siedzieć. Doniczki też pomału szykuję na pelargonie i może fuksje i bratki. Trzy doniczki muszę zostawić na pomidory. Kupię też szałwie i śmierdziuszki. Gorący czas nastał...

Menu: ziemniaki z sosem węgierskim, jajecznica z piórkami cebuli plus 2 kromki chleba, jabłko

Teraz już zmykam działać robótkowo czyli nałożyć ostatnią warstwę lakieru na kieliszki do jajek i zrobić ozdobę w kształcie serca...


4 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Dzisiejszy dzień był pełen zajęć, bo i pracy typu pisania było trochę i działania w ogródku, a później i robótek. Wstałam wcześnie jak na minie i od razu zabrałam się za pisanie. Po obiedzie byliśmy z Krzyśkiem w ogródku i przygotowywaliśmy dodatkowy teren pod grządki. Jeżeli Krzysiek w poniedziałek to miejsce skopie i odchwaści to ja w środę wsadzę truskawki i poziomki. Teren jest na tyle duży, że obok truskawek zmieści się też karłowata fasola szparagowa. Teraz jeszcze tylko założyć wodę i ogródek jest. Tak sobie myślę, że jeśli w tym roku wszystko będzie dobrze to w przyszłym roku teren pod zasiewy jeszcze trochę powiększę, ale nie dużo. Tyle tylko by posadzić z rządek wczesnych kartofli i kilka metrów fasoli burki na płocie. I to wszystko. Ostatnio się nie poznaję, bo bardzo ciągnie mnie na dwór tylko muzyka u sąsiadów mi przeszkadza. No ale cóż...

Po południu zabrałam się za decoupage czyli ozdabianie kieliszków do jajek na miękko. Pojemniczki pomalowałam na kolor żółty z brązowymi dodatkami i nakleiłam liście w barwach jesieni. Wyszły fajnie. Za to zdjęcia zrobiłam tak fatalne, że skasowałam. Jutro zrobię na dworze może wyjdą lepsze...

Jadłam mało czyli bułkę z rzodkiewką i ziemniaki z kapustę. No i jeszcze 2 jabłka. Za to piłam jak szalona, bo prawie litr napoju typu cola czyli prawdziwa trucizna...

3 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Pracowity dzień za mną. Teraz już mam wolne i siedzę nad tarotem. Cieszy mnie, że zrobiłam wszystko co zamierzałam nie tylko w pracy. Posiałam już do doniczek ogórki, cukinie i dynie. Przesadziłam parę kwiatków  w tym mój biedny rozmaryn. Nic dziwnego, że zmarniał skoro w doniczce były kawałki styropianu wielkości pudełka zapałek. Wiem, że dodatek tego ustrojstwa pomaga napowietrzać korzenie ale aż tyle wpakować. Szok. Jutro działam dalej czyli pozasilam kwiaty i jeszcze kilka przesadzę. Może też potnę pelargonie na sadzonki. Zakwitną późno, ale powinny być ładne. Powoli też szykuję listę zakupów na targ. Muszę jechać po siedmiolatkę, chrzan i dymkę. Może też znajdę rabarbar no i truskawki, choć parę krzaczków o ile Krzysiek mi przygotuje miejsce...

Menu: kasza gryczana z sosem pieczarkowym i ogórkiem kiszonym, 2 krokiety i budyń. Waga bez zmian czyli prawie 100 kg...


3 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Okna mam umyte i to tak jak w życiu nie miałam- czyściutkie, bez zacieków. Pani Ewa okazała się bardzo pomocna i chętna do pracy. W sobotę ma przyjść pomóc mi w plewieniu rabaty z kwiatkami przy ulicy. Ma mi też usunąć trawę z chodników na podwórku i przekopać widłami 2 rabatki koło domu mojej mamy. Po 10 kwietnia przyjdzie mi wysprzątać mieszkanie na święta. Później będzie przychodzić regularnie raz lub dwa razy w miesiącu i dom powinien odzyskać normalny wygląd.

Jutro mam dzień zajęty od rana do wieczora, bo zaplanowałam sporo zrobić. Mam zamiar podgonić trochę pracy oprócz tego chcę przesadzić kilka kwiatków. Mam też wyjazd do miasta. Kusi mnie też poezja i jakiś wiersz spróbuję napisać. Zobaczymy...

Dzisiejsze menu: 2 kromki chleba w tym jedna z rzodkiewką a jedna z ogórkiem, jajecznica ze szczypiorkiem, sos z ziemniakami, 2 jabłka.


2 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Dzień jak dzień, ani spokojny ani nie pełen wrażeń. W południe byłam na poczcie, a po południu poszliśmy z Krzyśkiem do ogrodu zrobić grządki i co nieco wysiać. Wysiałam pietruszkę, estragon, rabarbar, koper i rzodkiewkę. Wsadziłam 2 ziemniaki i szczypiorek. Wszystko poszło dobrze, ale ten mój ogródek strasznie mały jest. Brakło mi miejsca na buraki i fasolkę szparagową. Nie mam gdzie posadzić ani bobu ani brukselki. Marzę o fasoli burce, truskawkach i poziomkach...

Po południu oczywiście pracowałam, a później siedziałam nad tarotem i tak dzień minął...

Jutro będzie dzień zajęty, ponieważ umówiłam się z jedną Panią na mycie okien. Mam nadzieję, że nie rozmyśli się i przyjedzie. Dobrze by było, bo już siły do tego typu pracy nie mam. 

Dieta była i tak menu: 2 kromki chleba z ogórkiem świeżym, 2 jabłka, jogurt i talerz zupy cebulowej...

1 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Pogoda piękna - słonecznie i ciepło, a ludzie zamiast rozkwitać jak wiosenne kwiaty chorują, kaszlą i kichają. Nie wiem jak to jest i skąd ten brak odporności się bierze. Trochę wiaterku, przemoczone buty i już przeziębienie, zatoki albo i zapalenie oskrzeli. Dziś spotkałam koleżankę, która się rozchorowała, bo była w pracy ubrana w bluzkę z dekoltem i przeciągi jej zaszkodziły. Dziwne to dla mnie. Niby mam świadomość, że jestem raczej odporna, ale i tak się dziwię...

Byłam w mieście i wróciłam ogłuszona gwarem. Po południu spałam ponad godzinę, a później pracowałam pilnie kilka godzin. Pisałam teksty i z synonimami i na portale ,,bankowe". Wieczorem weszłam na forum dla wielbicieli tarota i postawiłam karty potrzebującej osobie. Z tego co czytałam to karty powiedziały mi mniej więcej to samo, co innym bardziej doświadczonym osobom czyli jest dobrze. Zauważyłam jednak, że moje odpowiedzi są krótsze niż innych osób, bardziej konkretne. Nie mam zwyczaju zbyt dużo pisać i unikam lania wody. Nie wiem czy to mnie nie dyskwalifikuje. może powinnam pisać więcej? Z drugiej strony sama konkret cenię, ale czy inni też? Kiedyś pewnie te dylematy same się rozwiążą.

Diety nie było, bo niby dużo nie zjadłam ale za to dogodziłam sobie napoleonką. Menu: 6 pierogów ruskich bez tłuszczu, 2 kromki chleba z rzodkiewką i napoleonka...


30 marca 2014 , Komentarze (2)

Wstałam późno, wypiłam kawę i zabrałam się za ostatnie zlecenie. Pisałam teksty dla sklepu z wyposażeniem wnętrz - meblami i dekoracyjnymi drobiazgami. W sklepie, niczym w galerii cudne rzeczy w tym anioły, zegary, podkładki i zawieszki. Zauroczyły mnie figurki aniołów z terakoty i chyba sobie kupię, choć jak dla mnie tanie nie są. Meble mają przepiękne - kolonialne i rustykalne, na giętych nóżkach, rzeźbione i bogato zdobione. Niestety nie na moją kieszeń. Pomyślę o tańszych, polskich wersjach. Zainteresował mnie np. metalowy wieszak i krzesło o finezyjnie wyginanych nóżkach. Myślę też o kupnie lamp do sypialni...

Później posiedziałam sobie na podwórku z kawą. Przy okazji zasiliłam wszystko na podwórku. Przetrwało 7 agrestów na samym podwórku oraz 3 porzeczki. Mam oprócz tego 3 stosunkowo młode krzaki bzu i młody jaśmin z tych pachnących. Zmarnowały mi się 4 róże w tym jedna pnąca. Zobaczymy co w tym roku zaowocuje jeśli nic to trzeba będzie agresty i porzeczki prześwietlić. Trzeba by też jesienią zadbać o winorośl. Mam dwa krzewy, ale jeden się chyba zniszczy, bo zasłonił go bez. Może zrobię w tym roku sadzonki i po prostu posadzę je w innym miejscu. Za kilka lat powinny zacząć owocować i można by robić domowe wina i nalewki.

Dieta była, ale raczej z powodu pustki w lodówce i braku chleba niż z innych względów...Menu: jogurt, pieczarki nadziewane mięsem z ziemniakami, czekolada do picia i będzie budyń. I to wszystko. Swoją droga coś ostatnio jem byle co i nie mam przyjemności w pichceniu. Już zapomniałam kiedy ugotowałam coś wymyślnego z przepisu. No i dobrze może w końcu jedzenie przestanie być moim hobby, a stanie się koniecznością i wtedy schudnę...

29 marca 2014 , Komentarze (4)

Dzisiejszy dzień upłynął mi raczej spokojnie, ale w ogródku nie byłam. Popracowałam za to trochę, a później zajęłam się głównie Reiki i dopracowywaniem bloga z moją ofertą, który założyłam wczoraj. Zgłosiły się też do mnie dwie kobiety. Jedna z odleżynami, a druga z depresją. Spróbuję im oczywiście pomóc, choć z odleżynami może być problem. Najlepsze w takim przypadku by były larwy, ale to bardzo droga terapia. Trzeba będzie oprócz Reiki zastosować i zioła oraz srebrną wodę. Podziałamy zobaczymy...

Po południu i wczesnym wieczorem siedziałam nad kartami. Dziś wyciągnęłam dla siebie po jednej karcie z tarota i z kart anielskich. Powiedziały mi prawdę. Nauka tarota to znaczy małych arkan przebiega dobrze, a za talię anielską nawet się nie wzięłam jeszcze, bo nie chcę sobie zrobić mętliku w głowie. To ogrom wiedzy. Zastanawiam się czemu przez tyle lat wróżyłam tylko Arkanami Wielkimi. Czemu za naukę nie wzięłam się wcześniej. Chyba dlatego, że przepowiednie sprawdzały się i tak...

Od godziny już wypoczywam czyli siedzę w internecie i dumam jakie by wyciągi wodne z kamieni zastosować na odchudzanie. Wiem, że takie działanie ma między innymi ametyst i kryształ górski, ale inne?

Zjadłam dziś bardzo dużo i tak: kotlet schabowy z ziemniakami i mizerią, 2 jabłka oraz aż 6 kromek chleba z wędliną, a wcale syta nie jestem...Wstyd...

http://reikihoroskopy.blogspot.com/

 mój blog


28 marca 2014 , Komentarze (6)

Dzisiejszy dzień jest spokojny i cichy. Nie namęczyłam się dziś, bo postanowiłam odsapnąć trochę i pracowałam tylko na pół gwizdka. Napisałam więc jedynie parę tekstów i  prawie całe popołudnie przespałam. Teraz wstałam, ale mi mało spania i pewnie pośpię jeszcze trochę. Swoją drogą ciekawe co będę robiła w nocy. Jutro też zbyt dużo pracy nie będzie, ponieważ na weekend wzięłam tylko 4  zlecenia, z czego dwa już skończyłam. Może pójdę do ogródka wysiać to co już dawno powinno być w ziemi, albo przesadzę kilka kwiatków. Mogę też zająć się sobą i trochę przyjemności sobie sprawić. Jutro rano pomyślę...

Dzisiaj wieczorem też będę leniuchować prawie przez cały czas. Prawie, bo mam zabieg Reiki dla dziecka z fobią szkolną. To pierwszy zabieg i nie wiem jak chłopczyk energię przyjmie. Wprawdzie Reiki w takich przypadkach działa dość dobrze, ale pewności nigdy nie ma, bo ludzie  w przeciwieństwie do zwierząt czasem się blokują, a wtedy Reiki nie wiele może zdziałać i efekty są gorsze. No cóż zobaczymy...A co do Reiki na odchudzanie to moja znajoma schudła po zabiegach ponad 10 kg i wagę trzyma, a ja sobie robiłam i nic...To ciekawe...


Dieta na dziś a raczej menu: bułka ze szczypiorkiem, jabłko, jogurt, ziemniaki z rybą i ogórkiem kiszonym...Mało...

A na koniec fotki moich ulubionych kwiatków. Bardzo je lubię, bo nie dość, że są wdzięczne i ładnie wyglądają to jeszcze nie wymagają starań z mojej strony. Dostają ziemię, trochę nawozu i są. Nawet podlewać ich nie trzeba.


27 marca 2014 , Komentarze (3)

Byłam wreszcie w centrum ogrodniczym i kupiłam to co zamierzałam oraz dodatkowo rozmaryn w doniczce, który prawdopodobnie biedny padnie po 2 tygodniach tak jak te poprzednie. Trudno, ale nie potrafiłam się oprzeć. Nasiona okropnie podrożały i już poniżej 2 zł nie schodzą, a przeważnie są jeszcze droższe. Nie kupiłam chrzanu i siedmiolatki, bo nie ma i nie będzie. Kupiłam też rabarbar do wysiania, ponieważ karp też nie ma i pewnie nie będzie. Zobaczymy co z tego wzejdzie. W niedzielę idę do ogrodu o ile pogoda dopisze. Nawet pracy nie planuję na ten dzień. Dziś mimo wyjazdu, zrobiłam to co zamierzałam i jeszcze mi trochę czasu na plotki zostało. Teraz też już leniuchuję od ponad godziny. A co. W domu spokój i cisza. Koty śpią najedzone przy piecu, a Krzysiek drzemie. Przed chwilą siedziałam trochę nad tarotem. Idzie mi nawet, a nawet czasem niektóre karty do mnie zaczynają mówić. Oby tak dalej. Dziś medytowałam z kartą koło fortuny. Nie jest to moja ulubiona karta, choć bywa czasem pozytywna. Jak nauczę się wszystkich kart to pewnie zapiszę się na kurs tarota, żeby się jeszcze podszkolić. A później pewnie karty anielskie...

A na koniec malunek plakatówkami na papierze. Wyszedł taki sobie, bo te farby są do niczego, a zdjęcie wyszło jeszcze gorsze. Zastanawiałam się czy go pokazać, ale doszłam do wniosku, że jednak pokażę- będzie dla porównania z tymi, które namaluję później jak już dobre farby kupię...


Menu: 2 kromki chleba z jajecznicą ze szczypiorkiem, 1 kromka z wędliną, jogurt, mandarynka, ziemniaki z sosem chińskim ze słoika plus kotlet mielony

Za dużo chleba, za dużo białka, za mało warzyw, a ja już człapię, a nie chodzę. Po świętach dieta dukana razem z koleżanką. I obym schudła, bo kości mnie pobolewają z otyłości. Może być tylko gorzej. Czuję już nawet kolana nie tylko kręgosłup. Boję się o biodra...