Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1488812
Komentarzy: 54546
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2013 , Komentarze (15)

Od wczoraj piję zioła na odchudzanie a właściwie pomocne podczas odchudzania bo żadne zioła same nie spowodują spadku wagi. Mieszanka jest nowa i jeszcze jej nie stosowałam, podobna do mieszanki Grzegorza Sroki. Powinna poprawić przemianę materii. Piję też z powrotem herbatkę z senesu co drugi dzień, żeby uniknąć kłopotów z wypróżnianiem a w zasadzie nie kłopotów bo ich nie mam tylko aby dokładnie przeczyścić organizm i rozruszać jelita rozleniwione bezruchem i małymi porcjami zjadanego jedzenia. Od wczoraj też jem z powrotem otręby i siemię lniane i piję po łyżeczce oliwę z oliwek. Muszę jeszcze tylko kupić suszone śliwki i już będę miała wszystkie wspomagacze oprócz rowerka. A z rowerkiem stacjonarnym to już sama nie wiem co zrobić bo z jednej strony wydaje się dla mnie odpowiedni bo się w czasie łapania kondycji siedzi no i jest się w domu co dla mnie jest ważne a z drugiej strony kilka osób mi rowerek odradza. No i nie wiem co zrobić bo wprawdzie te 300,00zł, które byłam skłonna na niego wydać to nie jakiś wielki majątek ale i tak mi szkoda.
A na koniec zdjęcia mojej nowej kici. Koteczka została ponad dwa tygodnie temu wyrzucona brutalnie z samochodu akurat wtedy gdy mój mąż czekał na autobus. No i tak znalazła się w moim domu. Umieściłam ją w kuchni bo strasznie bała się kotów i psa co okazywała fuczeniem i krzykiem. Teraz już jest lepiej bo nawet wącha się z kotami z bliska i czasem nawet wychodzi  do pokoju gdzie przebywają pozostałe koty. Oczywiście szukam dla niej domu ale jak na razie nikt o nią nie pytał i kto wie czy nie zostanie na stałe u nas. Koteczka jest kuwetowa, miła ale humorzasta i potrafi pacnąć łapką gdy coś jej się nie podoba...Dostała trzy imiona Masza Raija i Malutka. To ostatnie po mojej koteczce, która odeszła w zeszłym roku bo podobnie jak ona podnosi łapkę i przekrzywia główkę...



4 listopada 2013 , Komentarze (10)

Coś ze mną nie tak bo po tygodniu diety ale bez dobrych ziół tylko z gotowymi herbatkami schudłam 10 dkg więc albo przestój jeszcze trwa albo coś innego. Liczyłam, że zrzucę co najmniej pół kilograma a tu klops mój organizm strajkuje na całego. Fakt klimakterium, hormony itd ale 10 dkg to przesada...Jestem niezadowolona a rano gdy stanęłam na wadze zdrowo się wściekłam i na obiad zjadłam 10 pierogów z kaszą czarną i pieczarkami zamiast 4 a wieczorem jeszcze upiekłam rogaliki z dżemem. Wiem, że to postępowanie jest głupie i dziecinne ale nie mogłam się dziś powstrzymać. Kobiety po 60- tce chudną po 20 kilogramów a ja 4,5 i dalej ani ani. Zazdrość mnie zżera a myślałam, że to uczucie jest mi obce. Nie wiem ale chyba czas jednak odwiedzić lekarza i zrobić badania np.tarczycy jak tak dalej pójdzie a raczej z miejsca nie ruszy...W przyszłym tygodniu mam zamiar kupić lepsze zioła na odchudzanie i wtedy zobaczę...A dziś ratowałam swój podły nastrój Reiki, medytacjami i zrobieniem kilku par kolczyków oraz paru bransoletek w tym jednej z ametystami dla mnie ale nie pokażę dziś bo zdjęcie nie raczyło wyjść...






29 października 2013 , Komentarze (5)

Jem mniej i tak na śniadanie było jabłko, na drugie jogurt, na obiad kartoflanka z warzywami i pieczarkami, na kolację kawałeczek ciasta z bananami...Do tego 4 szklanki ziół w tym 1 na odchudzanie,1 na przeczyszczenie bo gdy jem mniej mam zaparcia, 2 na reumatyzm oraz 1 kubek herbaty z cytryną i 2 kubki słabiutkiej kawy z miodem i cynamonem i 1 szklanka napoju typu cola bo nie mogłam się oprzeć...Jutro ciąg dalszy...Ruchu dziś nie było bo cały dzień przesiedziałam na kanapie oczywiście oprócz codziennej pracy w domu czyli pichcenia i sprzątania tak po łebkach jak to ja...Rowerka stacjonarnego jeszcze nie kupiłam i szybko nie kupię bo ostatnio miałam trochę pilniejszych wydatków i trochę jeszcze będę mieć...
Cały dzisiejszy dzień był jakiś taki senny i nic właściwie się nie działo. Niewiele też zdziałałam poza napisaniem wiersza na konkurs na portalu i wykonaniem kilku par kolczyków z których część zostawię dla siebie bo albo mnie urzekły albo są zrobione z dodatkiem kamieni, których wibracji bardzo potrzebuję...A przepisywanie książki z aforyzmami czeka  podobnie jak szycie między innymi zasłon do pracowni...



Te są w odcieniach fioletu z ametystem wspomagającym rozwój duchowy...


Te są z dodatkiem agatu mszystego pomagającego między innymi nawiązać kontakt z matka naturą/już w moich uszach/



Te są z dodatkiem  naturalnej skóry...


A te są słodkie jak landrynki ale mnie zachwyciły choć to absolutnie nie mój styl i nawet nie mam ich do czego założyć...



Te są drewniane w odcieniach zieleni...


A te na dole są bardzo ciekawie zrobione z ogniwek i brązowych ,,ziarenek kawy"

26 października 2013 , Komentarze (14)

Od dwóch dni zaczęłam jeść mniej tak po prostu. Niby wczoraj zjadłam rogaliki drożdżowo-kruche z dżemem ale za to nie jadłam kolacji a i wcześniej też jadłam mniej przez cały dzień. Dziś to samo na kolację 5 pierożków kruchych z jabłkami i cynamonem ale za to na obiad tylko trochę sałatki z ziemniaków, jabłek i buraków a na śniadanie 1 kromkę chleba. Jutro też mam zamiar trzymać dietę czyli zjeść około 1200 kalorii. No i zobaczymy. Na śniadanie planuję zupkę cambridge bo mi jeszcze zostały, na obiad kluski z warzywami a na kolację ciasto z bananami bez kremu oczywiście i tylko mały kawałeczek. Zważę się po tygodniu i mam zamiar wcześniej wagę schować, żeby mnie nie kusiła.


Wczoraj zrobiłam bransoletkę i ten zegarek co mnie kusił na bransoletce z koralikami drewnianymi. Dziś zrobiłam 3 bransoletki i teraz kusi mnie zegarek ale typu wisiorka a materiałów nie mam. Mam tez zrobić mamie klipsy i dla siebie bransoletkę podobną ale nie identyczną do tej, która zrobiłam wczoraj bo ta wczorajsza już została sprzedana czyli jest dobrze...


24 października 2013 , Komentarze (10)

Byłam dziś w centrum i jak zwykle wróciłam kompletnie wykończona psychicznie bo nie znoszę miasta, hałasu, ruchu i pośpiechu. Zupełnie nie wiem jak ludzie są w stanie w takich warunkach żyć i pozostać przy zdrowych zmysłach po ja bym oszalała góra po tygodniu. No ale taka już jestem, kocham wieś, spokój, ciszę, naturę i śpiew ptaków. Miasto nie ma dla mnie żadnego uroku a szczególnie duże i gwarne bo zdarzają się małe miasteczka, które coś w sobie mają jakiś swoisty czar i w nich jestem w stanie wyobrazić sobie spędzenie życia...Nie lubię też miejscowości turystycznych i im bardziej znany i tłumnie odwiedzany kurort tym ja od niego dalej się trzymam. Nie jeżdżę np. do Zakopanego choć mam tam dobrych znajomych i byłam zapraszana wielokrotnie. Kiedyś jeździłam ale wieki temu gdy Zakopane było inne bardziej klimatyczne i jakieś takie swojskie, zwłaszcza obrzeża. A teraz to tylko beton i nieprzebrane tłumy wszędzie...
Jestem zmęczona i pewnie wiele dziś nie zrobię no chyba,że odreaguję stres dłuższą medytacją np. z aniołami lub kamieniami albo snem z godzinę przy ,,gadającym" piecu...
Na szczęście nie zaplanowałam nic skomplikowanego na obiad bo ma być kartoflanka z grzybami i warzywami ale za to po południu mam upiec rogaliki z dżemem to trochę energii by się przydało...
Wczoraj zrobiłam kilka par kolczyków a od kilku dni chodzi za mną bransoletka  do zegarka ale zupełnie nie wiem jeszcze jak się za nią zabrać. Chcę by była na rzemyku z koralikami drewnianymi i czymś wiszącym metalowym bo kamieni nie kupiłam oczywiście tyle ile mi potrzeba...Kuszą mnie tez wyroby z bardziej szlachetnych kruszców z miedzi, mosiądzu i srebra no ale muszę się jeszcze poduczyć...
Kuszą mnie też obrazy a mianowicie irysy, nagietki i abstrakcja wykonana między innymi metodą laną na dużym podobraziu...
Czeka też decoupage i szycie, duuuużo szycia...






22 października 2013 , Komentarze (6)

Z dietą jeszcze nie ruszyłam z powodu sporych zapasów w lodówce...Powód dobry jak każdy inny no i w końcu mój żołądek śmietnikiem nie jest ale dietę odłożyłam na później  bo skoro nie mam obecnie motywacji to lepiej dać sobie spokój  i poczekać...Tylko kiedy ta motywacja do mnie wróci??? Oby szybko, zima idzie a odchudzanie w zimie w moim przypadku czyli pobycie w domu ogrzewanym piecokuchnią i kominkiem, nie jest wskazane bo organizm musi wytworzyć sporo ciepła, żeby wydolić w chłodnych wnętrzach. To nie bloki...
Wczoraj na obiad miałam fasolę w sosie pomidorowym na gęsto z dodatkiem groszku konserwowanego, papryki i cebuli bez boczku co mój pan skomentował, że wegetarianinem nie jest a na kolację upiekłam bułki z nadzieniem z cebuli i pieczarek. Dziś robię kluski z dziurką czyli śląskie, sos pieczarkowo- opieńkowy i kotlet z jajek a na kolację placki ziemniaczano- cukiniowe. Pycha...

Wczoraj miałam sporo ruchu bo i wyjazd na pocztę z krzyżówkami dla wydawnictwa i z 2 zamówionymi horoskopami i wysypanie części warzywnika wapnem i umycie okna a dziś też mi wypadł nagły wyjazd na pocztę z opłatami czyli wpłata za 2 książki kupione na allegro w tym jedna o robieniu biżuterii z koralików a druga o uprawie działki bo wprawdzie kilka książek po przodkach z  tematu działkowego mam ale żadnej rozpisanej na miesiące a to ułatwia pracę...

Działam też robótkowo czyli wczoraj zrobiłam 5 par kolczyków w tym jedne wyjątkowo cudne z muszlami. Robię też uroczą zamotkę z kwiatkami zamiast apaszki.



Jest już zapowiedź antologii, której jestem współautorką



A w niedzielę byłam z mężem w pobliskim lesie. Niby wybrałam się na opieńki  ale nie szukałam ich bo wszędzie już sporo liści leży a ja  za grzebaniem nie przepadam. Las jest przepiękny. Pełny ciepłych barw, cichych szelestów, refleksów światła i woni. Odpoczęłam....












15 października 2013 , Komentarze (3)

Nie tyję a jam normalnie  już prawie dwa tygodnie czyli jest dobrze bo wygląda na to, że te 4 kg zrzuciłam na stałe. To niewiele przy mojej wadze ale dobre i to. W przyszłym tygodniu ruszam z dietą 1200 kalorii bez mięsa z dodatkiem jajek i zobaczymy...
Dzisiaj zapomniałam o śniadaniu za to na obiad zjadłam ponad pół talerza makaronu z kapustą kiszoną, marchwią, pieczarkami, cebulą i ziołami. A na kolację będą kotlety z kalafiora z chutney bez chleba oczywiście...Jedzenia sporo  na dzień ale mam nadzieję dużo kalorii spalić bo za chwilę idę do sadu sadzić młode drzewka, które właśnie przyniósł kurier. Wprawdzie kopać doły będzie mój pan ale i ja się sporo naschylam co dla osoby unikającej na co dzień  wysiłku fizycznego to już spory wyczyn. Drzewek jest 5 w tym brzoskwinia, czereśnia, 2 wiśnie i jabłoń...W przyszłym roku będą być może następne jeśli grusz i śliw nie da się uratować i pobudzić do owocowania dużymi dawkami nawozu...Mam zamiar też posadzić leszczynę...
Działam też robótkowo czyli jestem w trakcie robienia skarpet na szydełku, wianka na drzwi i lampionu ze słoika a szycie takie na już czyli zasłony do pracowni i lambrekiny do kuchni i przedpokoju czekają. 
Czekają też na mnie książki i do czytania i robótkowe a dziś listonoszka przyniosła jeszcze 2 w tym jedna z malarstwa i jedna z szydełkowania...
Piszę też wiersze z tym, że zaczęłam przygotowywać następne tomiki...


Sen o jesieni

wczoraj nim północ
posrebrzyła mi rzęsy

dziwny sen mi się przyśnił

jesień z szelestem
zanurzająca się
w falach mgły

klucz żurawi
szybujący z wiatrem
ku wzgórzom
w oranże i brązy przybranym

i anioł
w wieńcu z głogów
na włosach miękkich
jak nitki babiego lata

uśmiechnął się
obsypał złotem
podał dłoń
i odpłynęłam
z oczami pełnymi
wilgotnych kasztanów


11 października 2013 , Komentarze (5)

Waga stoi jak zaklęta w miejscu i dobrze bo nie rośnie przecież...
Od kilku dni pracujemy z moim panem na dworze/on więcej/ bo przygotowujemy miejsce pod przyszłoroczny warzywnik, który zakładam z powodu namiętności do ekologicznych warzyw na, które w sklepie ze zdrową żywnością wprawdzie są ale u mnie w portfelu nie ma tyle pieniędzy, żeby je kupować. No i trzeba było zakasać rękawy i zabrać się za robotę, której nie lubię i pogodzić się z myślą, że w przyszłym roku trzeba będzie pracować w pocie czoła bo żeby coś zebrać chwastów być nie może. Moje biedne, zmaltretowane farbami paznokcie zmarnieją do końca bo w rękawiczkach pracować nie potrafię. A pracy będzie dużo bo jeszcze na dodatek zakładamy mini sad. W tym roku wprawdzie tylko kilka drzewek kupiłam ale w przyszłym kupię więcej to i przy nich praca będzie. 
Dziś zrobiłam zamówienie w sklepie plastycznym z konieczności skromne bo pieniędzy za krzyżówki jak nie było tak nie ma i dzięki temu mogłam trochę pomalować. To trochę to miał być jeden obraz a powstał jeszcze drugi bo mi farb rozrobionych zostało...



Obraz pierwszy ,,Rumianki"



Obraz vedic art/drugi/ ,,Ochłodzenie"

8 października 2013 , Komentarze (9)

Ostatnio przez jakiś czas byłam na diecie cambridge i przytyłam 0,50 kg. Obecnie jem co chcę czyli i kluski i frytki i pieczywo zwłaszcza domowe i ciasta z gatunku tych wrzuć co masz a więc bez kremów i to nie mało i nie tyję czyli jest super. Za kilka dni mam zamiar znowu przejść na dietę 1200 kal i może w końcu zacznę powoli tracić na wadze. Przydałoby się schudnąć jeszcze choć z 5 kg do końca roku. 
Ostatnio sporo działam i powstają obrazy i dzierganki i inne wytworki i dla mnie i do ewentualnej sprzedaży w Srebrnej agrafce. Ruch w moim sklepie taki sobie ale mam nadzieję na sprzedaż tego i owego bo materiały do wyrobu powoli mi się kończą. Przydałyby się zwłaszcza podobrazia bo zostały mi tylko 3 w tym 1 bardzo duże i półfabrykaty do wyrobu kolczyków. Nie mam też  nic do wyrobu kartek, że o notesach nie wspomnę ani do wyrobu wianków a z pieniędzmi na zakupy też krucho bo wydawnictwo za krzyżówki nie zapłaciło w terminie. Ech życie...






2 października 2013 , Komentarze (3)

Jestem na diecie cambridge co prawda mieszanej a dziś przytyłam prawie 0,50 kg i się okropnie wściekłam co nie powinno mieć miejsca. I co gorsza wyładowałam swoją złość na bliskich bo wrzeszczałam aż huczało. Pierwszy oberwał mój pan gdy wspomniał, że jest głodny, później nawrzeszczałam na Pikusia bo się kręcił pod nogami a na koniec oberwała moja pupilka Rozi i to ścierką bo dręczyła nieszczęsną Czarnusię czyli zagoniła ją w kąt i tłukła bez opamiętania łapą i to nie pierwszy raz. A później zamknęłam się w pracowni wściekła i za przytycie i za gniew a raczej za wyżywanie się na innych bo to mnie jako mistrzowi reiki, którym jestem nie powinno się zdarzyć. A jeszcze później zaczęłam malować i momentalnie się wyciszyłam...Powstał cykl 3 obrazów pod wpływem emocji i czwarty już tylko jako dodatek czyli inspiracja i moim wiekiem i jesienią coś smutną w tym roku...Kolory oczywiście w naturze super czyli żywe i energetyczne z dodatkiem fioletu a na zdjęciach kiepskie a fioletu ani widu podobnie jak drobinek brokatu...



Pobudzenie




Gniew




Uzdrowienie


Przemijanie