Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498381
Komentarzy: 54630
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 października 2023 , Komentarze (67)

Dziś dla mnie już wekeend. Jednak potrzebuję odpoczynku. Gdy był Sebastian dużo ogladał telewizji, dużo mówił a ja lubię spokój i ciszę. Teraz odreagowuję. Dziś muszę wyjść po warzywa. Trzeba kupić śliwki na nalewkę i warzywa na pierwszy tydzień WO. Trzeba zlać nalewkę z bzu czarnego. Krzysiek ma robote przy kuwetach. Ja nic robić nie będę. Będzie tylko praca zawodowa. POwinnam sobie zrobić z paznokciami.

Chciałam namówić S na ograniczenia w piciu. Moze np. zejście do 4 piw dziennie góra. Myślałam o serii zabiegów Reiki i o kudzu ale on o tym słyszeć nie chce. Twierdzi, że lubi pić. Sprawia mu to przyjemność i żadnych ograniczeń nie chce. Mnie się wydaje, że on pije często ze stresu. Szuka w piciu spokoju a są na spokój inne sposoby. Ja nie bardzo wierzę, że nie da śię rzucić czy ograniczyć picia. Trzeba jednak tego chcieć, a on nie chce. Wbrew niemu, za niego nic sie nie zrobi. On twierdzi, że pił, pije i pić bedzie. Inne jego powiedzenia to chcę to piję nie chcę to nie piję albo piję bo lubię.

Znowu wróciłam do nauki uzdrawiania pranicznego. Ja jestem po I stopniu i technikę stosuję. Teraz chcę opanować II stopień czyli uzdrawianie kolarami. To trudniejsze ale warto sie techniki nauczyć, bo uzdrawianie trwa krócej. O kursie moze pomyślę. Jest on jednak drogi i napewno mi się nie zwróci koszt. Sam kurs jeszcze pikuś ale muszę opłacić taksówki do Katowic a to około 20 km w jedną stronę. Kurs jedengo stopnia trwa 2 dni. Musiłabym chyba opłacić powtórkę I stopnia, bo zaświadczenie mi zginęło. Stopni jest 4 i wszystkie warto mieć.

Miłam dziś ciąć drewno ale mama ma pretensje że chcę robić hałas na podwórku. Trzeba będzie ciąć w przyszłym tygodniu. Niby mogę z tym, ze będzie znacznie chłodniej.

Wczoraj była awantura w pociągu. Myślałam już że Sebastian do domu nie dojedzie. Wprowadzili całkowitą rezerwację miejsc w pociągach intersity i nie chcą sprzedawać biletów. Teraz trzeba kupować bilety przez internet. Do tego są imienne. Nikt kto nie ma internetu jechać juz nie moze. WAriactwo. Będę musiała bilety Sebastianowi kupować ale i z tym jest problem, bo muszą byc wydrukowane, a niby gdzie.

12 października 2023 , Komentarze (4)

Sebastian dzisiaj jedzie po 16. Ja już się denerwuję. Przyjedzie w grudniu. 

Dziś musimy zamknąć okienka od piwnic. Mial zamknąć Krzysiek z Sebastianem ale patrzą na siebie wilkiem i wspólnej pracy im nie dawałam. Jutro będę miała cięcie drewna o ile pogoda będzie...

Trzy nalewki zostały wypite. W tym roku nie robiłam nalewek dużo, bo miałam kilka butelek z zeszłego roku. W tamtym roku wyszły siekiery i ja mam problem z piciem. Rozrabiam z colą albo sokiem. Trzeba jeszcze kilka nalewek zrobieć w tym roku. Na pewno ze sliwek. Może z pomarańczy i bananów, kiwi... Muszę robić coś szybko, bo zostały trzy na grudzień. Może zabraknąć.

Przeczytałam prawię całą książkę o wzmacnianiu ciała i psychiki suplementami i mikroelemetami. Kupiłam wit B, chrom i jod. Co prawda badań nie robilam ostatnio i chora się nie czuję ale ostatnie badania to było prawie niedoczynność tarczycy, podejrzenie insulinoopornosci i możliwa nierównowaga neuroprzekaźników też. Do tego stresy. Miewam gorsze nastroje. Potrzebuję jeszcze boakopę i tryptofan ale wszystkiego na raz brać nie będę. Teraz chcę, pomyślę o tym co wpływa na odchudzanie i nerwy, stres. O nastroju pomyślę później... Jest jeszcze sprawa jelit. Mam zaparcia. Kupię probiotyki za jakiś czas. Może maślan sodu.

Mikuś uwielbia Sebastiana. Mało ze mną siedzi gdy on jest. Do niego sie przytula i na jego nodze kładzie pyszczek. Chyba uważa, że Sebastian jest pewny siebie i stanowczy. Takie osoby psy lubią... Do mnie teraz podleci na chwilę polize po twarzy i po rekach i odchodzi. W nocy śpi ze mną. Niestety się go boi, bo drży...

Wczoraj Krzysiek kupił mi trzecią porcję grzybów. To już ostatnia. Znalazł też 5 ładnych cukin. Teraz będą placki i moze coś jeszcze...

Wczoraj Sebatian wygolił mi nogi i w pachy w 10 minut. Kupię sobie taką maszynkę...

11 października 2023 , Komentarze (2)

Wczoraj Sebastian naprawiał lampę. Udało się i lampa działa. Dodatkowo wymienił wtyczkę. Trzeba było przerabiać całą lampę. Nie ma jeszcze przełącznika. Na razie trzeba włączać do kontaktu. 

Jutro Sebastian już jedzie. Smutno mi będzie. Tym razem się postarał i zrobił dużo. Pił mniej. Nie upił się ani razu i mi nerwów nie zepsuł. Zgoda była idealna. Czasem tylko mnie męczy, bo dużo mówi...

Jeszcze jestem na diecie do 16 X. Od poniedziałku Dąbrowska. Dziś kotlety rybne i salatka z fasolki szparagowej. Ważę niecale 84 kg. Do nadwagi się nie uda dojść tym razem.

W książce, ktora kupiłam Sebastianowi jest dużo mądrości. To książka o Zen, źródle wewnętrznej mocy. Przeczytałam spis treści i wygląda to zachęcająco. Też ja przeczytam. Kiedyś pasjami oglądałam filmy o karate, mistrzach walki. Imponowali mi. Później doszłam do wniosku, że to nie jest kobiece, że walka nie jest kobieca, nie jest dla kobiet. Teraz uważam, że to był błąd. Walka była stresem. Zen to nie stres. To wyciszenie, koncentracja, medytacja.

W poniedziałek była awantura z Krzyśkiem. Nie chciał sam i nie pozwolił rozpalić w piecu. Darł sie jak wściekły. Mnie było zimno i chciałam umyć głowę. Suszarki nie używam. On się robi coraz gorszy. Dostał nowe leki ale jeszcze te stare używa. Sam się przyznał lekarce, ze jest pobudliwy. Dostał mocniejsze.

10 października 2023 , Komentarze (2)

Znalazłam książkę z dietetyki, którą kupiłam jakiś czas temu. POwinnam kupić jeszcze jedna pozycję. POtrzebuję podstaw typu opisu o tym jak działaja witaminy, białka itp. Proporcje w diecie itd. Dziś kupię. Już ją namierzyłam.

Dziś mam zajęcia z angielskiego. Trzeba dalej drążyć czasy i przypomnieć sobie słówka. Mam zaległosci, bo Sebastian. Powinnam przepisać krzyżówki. Mógłby Krzysiek w czwartek wysłać, bo będzie w mieście.

Sebastian jedzie w czwartek. Przyjedzie chyba koło 20 XII na święta. Moze zostanie do Nowego Roku.

W domu pracy nie mam dzisiaj. Sebastian moze naprawi lampę. Lampa jest stara z czasów PRL ale bardzo fajna, solidna. Oby udało mu sie ją zrobić. Byłaby do nowego pokoju. Krzysiek chyba nic robic nie będzie. Jest praca na dworze ale i dla niego i dla mnie. Ja dziś nic robic nie chcę ze względu na angielski. Dziś zajęcia od 18:30 do 20. Ostatnie zajęcia polegały na rozwiązywaniu ćwiczeń z repetytorium. Trzeba było każde ćwiczenie przetłumaczyć i opowiedzieć co si e widzi na zdjęciu. Oczywiście po angielsku. Nawet sobie dałam radę. Na razie nie mam planów związanych a zangielskim. Uczę się i mam zamiar to dalej robić. Chcę skończyć A2. Uczę się teraz na Duolingo i na kursie. PO co mi ten angielski nie bardzo wiem. Chyba tylko o ćwiczenie pamieci mi teraz chodzi. Nie zapominam też o rosyjskim. Czytam trochę po rosyjsku, bo piszę listy z Rosjanami. Czasem oglądam filmy po rosyjsku.

Wczoraj cały dzień padało i drewna nie udało się połupać. Sebastian czytał książkę o Chucku Norrisie. Kupiłam mu jedną. Została druga. On jest Chuckiem Norrisem zafascynowany. Ta druga książka to autobiografia.

Kupiłam też książkę dla siebie- Zyj 120 lat. POlecono mi ją w szkole, bo podobno to wartościowa pozycja.

Mam drugi kilogram grzybów. 

9 października 2023 , Komentarze (2)

Dziś Krzysiek jedzie do miasta, bo trzeba być z rozpadającym sie laptopem w punkcie napraw. Trzeba go skrecić. Poza tym Krzysiek ma iść na ryneczek, bo może będą grzyby. Jeśli tak, to kupi mi kolejny kilogram do suszenia. Sebastian z Krzyśkiem mają też połamać trochę płotu lamelowego na rozpałkę. Gdy to z podwórka zniknie, Sebastian resztę wykosi. To dość pracy dla niego na dziś. My z Krzyśkiem może przesadzimy bez. 

Ja mam zerknąć na angielski, bo jutro zajęcia. Poza tym będę miała te zajęcia co zawsze- pracę, czytanie mądrych książek, zabiegi, medytacje itd.

Diety nie zamierzam zakończyć. Niby jem nieco więcej, bo S ale jeszcze do 1200 na stałe nie zamierzam dojść. Chcę trochę jeszcze zrzucić. Po jego wyjeździe przejdę na dwa tygodnie na Dąbrowską. Chodzi o zdrowie. Dieta się przyda. Zobaczymy jak mi sie uda i jak sie będę czuła. Dziś kotlety mielone i kotlety z selera. Tak wiem, że jem zbyt dużo smażonego, ale to mi na razie nie szkodzi. Gotowanego nie lubię i póki mogę smażone jeść nie zamierzam sobie tego odmawiać. Teraz cola będzie co drugi dzień, a  nie półtorej dziennie. Z mineralnej gazowanej jednak nie zrezygnuję póki jestem zdrowa.

Kupiłam książkę o bioterapii. Chcę w to wejść głębiej. Albo pociągnę bioterapię albo uzdrawianie praniczne. To też odmiana bioterapii.  Kiedyś przykładałąm koleżanką ręce i wywoływałąm im miesiączki. Dobra tez bylam w usuwaniu wszelkich ropnych zmian w tym duzych. Kasowałam bóle głowy, bóle zębów. Innej praktyki nie mam w tej dziedzinie, bo zwykle robię zabiegi Reiki. Za pomocą Reiki przynoszę między innymi ulgę w bólach kręgosłupa, stawów, w bólach głowy, w stresach, bezsenności.

Sprawdziłam skład kilku produktów, które często uzywam. Najgorsza jest narazie cola i słodzik.  Słodzik z sacharyny zmienię na ksylitol, erytrol albo stewię. Krzysiek juz zły, bo mój nowy wybór jest droższy. Z tym co szkodliwe nie będę szaleć, bo jeśli coś jem rzadko, to będę jeść. Wyliminuję to co jem często. Muszę jeszcze sprawdzić olej, gorące kubki i różne sreki. Kostki bulionowe, vegety itp odrzuciłam juz wcześniej. Ja gotowej żywności jem mało. Nie kupuję praktycznie nic z gotowych dań. Jem mało wędlin. Serów typu żółty czy camembert też nie jem ciągle. Jem trochę ryb, majonez, ketchup i paluszki rybne, ale też nie codziennie przecież. No poza majonezem. Ten jem często. Wybieram kielecki i on poza cukrem jest zdrowy.

8 października 2023 , Komentarze (2)

Dziś mam zajęcia. Krzysiek nic nie będzie robił poza zamknieciem okienek do piwnicy. Sebastian pomoze. Zostalo jeszcze: lodówka, lampa i połamanie drewna z płotu lamelowego. Będzie na podpalkę.To już wszystko. Tym razem poszło dobrze. S nie zawiódł. Jedzie w srodę, czwartek. Przyjedzie na święta. Moze 20 XII. Wtedy pracy raczej nie będzie. Przyjedzie odpocząć.

Ja mam trzy zabiegi Reiki. Miałam zmówienie na czwarty dla klientki. Do tego miał byc zabieg praniczny - uzdrawianie praniczne ale niestety wcześniej klientka dostała udaru. Jest w szpitalu. To starsza osoba. Zabiegi by trzeba robić delikatnie. Zwłaszcza uzdrawiania pranicznego. Nie można doładowywać praną zbyt szybko, bo starsze osoby pobierają prane powoli. Reiki jest bezpieczniejsze. Tu energia dostarczana jest tak jak trzeba. TYle ile trzeba na raz.  Ja mam ukończony kurs mistrzowski Reiki ale kurs uzdrawiania pranicznego ukończyłam tylko I stopień. Do tego ostatniego zgubiłam zaświadczenie. Kiedyś myślalam, żeby ukończyć kurs do końca ale jest problem z dojazdem. Trzeba by do Katowic. To koszt około 3000 zł plus dojazdy. Moze kiedyś. Zwykle robię zabiegi REiki. Na to jest więcej chętnych... Reiki na odległość robi sie łatwiej. Mozna przy zabiegu leżeć. Przesyłanie energii potrzebującym to nasza rodzinna tradycja. Bioterapeutką jest moja mama ale teraz już zabiegów robić nie chce. Ona się niejako spacjalizowła w porazeniach dziecięcych, paraliżach, gronkowcu i pomagała też w zajściu w ciążę.

Zajęcia z dietetyki byly bardzo ciekawe. Przeraziłam się i cola będzie rzedziej, bo zawiera świnstwa w tym aspartam. Muszę poczytać o dodatkach szkodliwych i zacząć czyatć etykiety w produktach które jem często. Bardzo ciekawa jest wiedza o kwasowości potraw. Spróbuję jeść bardziej zasadowo. Zobaczymy co wtedy z kręgosłupem...Dietetyka jest bardzo ciekawa dla mnie. Ponoć 30% zdrowia i dobrostanu to żywienie. Chcę kupić książki na ten temat.

Dziś zajęcia z wodolecznictwa.

Wczoraj Krzysiek kupił mi pierwszą porcję grzybow do suszenia. Ulżylo mi trochę ale jeszcze dwie.

7 października 2023 , Komentarze (10)

Dziś mam ostatnie zajęcia z dietetyki. Jutro też szkoła. Dziś moze zrobię jakiś zabieg S. Chcę wpisać go do dzienniczka praktyk. Teraz robię 4 zabiegi Reiki dziennie. Każdy jest na inny problem więc zbiorówki sie nie da zrobić.

Pracy w domu i koło domu ubywa. S sie stara. Pije mało rano i dopiero po skończeniu pracy, pije wiecej. Nawet Krzysiek jest zadowolony. Dziś może wykosi podwórko albo zajrzy do lampy. Moze umyje lodowkę. Ja chyba zrobię dżem z jabłek. To juz ostatni na ten rok. Niby jeszcze mnie kuszą buraczki ale miejsca w spizarni brak. Dziś może wypijemy wino. 

Dieta jeszcze trwa. Jem około 500 kalorii ale waga nie spada szybko. Pobyt S ma na mnie zły wpływ, bo czasem coś podjadam jak mnie dokarmia. Niby nie dużo. Tyć nie tyję, ale i nie chudnę. Wczoraj Krzysiek kupił po batonie. Był taki chyba zdrowy, bo same orzechy. Oczywiście zjadłam, a to około 200 kalorii ponad normę.

Wczoraj kombinowałam z komputerem. Trzeba było odzyskać konto Google i wyczyścić je. Trzeba było wyczyścić konto interia. Teraz mam dostęp do trzech poczt. Przestawił mi się pasek zadań. Teraz mam z boku a nie na dole. Niby umiem to przestawić z powrotem na dól, ale przy każdym włączeniu laptopa znowu jest z boku. Chyba trzeba to zaakceptować.

6 października 2023 , Komentarze (3)

W szkole do nauki jest kolejny czas. Czasow w angielskim jest sporo, chyba 12 ale przeciętny Anglik uzywa zwykle tylko cztery, pięć. Te chcę opanować. Nie zamierzam byc nadgorliwa. Te 5 czasow podstawowych poznałam i teraz się z nimi probuję zżyć. Nie wiem czy kurs maturalny z angielskiego to dobre rozwiązanie dla mnie. Wyraźnie odstaje od poziomu reszty i to mnie deprymuje. WSzystko to co przerabiamy jest nowościa dla mnie. Dla reszty to tylko przypomnienie.Ja z nauką sie nie wyrabiam i zaczynam się stresować. POciągnę chyba jeszcze jakiś czas i zrezygnuje. Dalej będę sie uczyc w swoim tempie. POdreczniki juz mam.

Zastanawiam się czy nie zrezygować z podtrzymywania domu. Teraz nikt do pracy sie nie rwie i wszystko albo spada na mnie albo sie musze wykłócic. Mam tego dość. Mam dośc awantur z Krzyskiem i Sebastianem. Trzeba będzie innych alternatyw szukać. Moze poszukam płatnej pomocy ale podejrzewam, ze Krzysiek zacznie sie wykłocać o pieniadze. Na razie jestem zmęczona i mam dość wszystkiego.

Powoli planuję jadłospis na świeta. Wszystko będzie z drobiem, którego nie jem. Upiekę tylko sernik bez spodu i bez polewy. Spory kawałek wyniose mamie. Nawet sałatkę zrobię z szynką drobiową. Wtedy nie przytyję jak jedzenia dla mnie nie bedzie. Na Sylwestra też tak będzie. Co schudnę to będzie mniej, a w styczniu dieta od nowa i moze kolejne 6 kg... Oczywiście będę jeść ale nie to co tuczace. Normalnie jest duzo kupnego ciasta tez. Jest kawał pasztetu. Jest kawał schabu pieczonego, a gdy jest duzo to sie rzucam na to i jem po 20 dkg miesa na raz. Teraz kupię sobie kawałek schabu i bedę piekła po 10 dkg dziennie. Sałatkę dla siebie będę robiła codziennie bez ziemniaków i makaronu. Same warzywa i jajka. Sernika będzie po kawałeczku. Całość jedzenia góra 1300 kalorii. Na Sylwestra tez takie jedzenie. Mężczyznom zrobię bigos ale z szynką drobiową to nie tknę. Chcę schudnąć w przyszłym roku do 69 kg. Tyby była lekka nadwaga. Czas diete zakończyć... Inna sprawa, ze dotarło do mnie to, że gdy gotuję sama pod siebie to tyję. Gdy byłam sama bez Krzyśka nie było pokus. Słodyczy nie kupowałam, ciast nie piekłam, świeta były u babci, a ja jestem wybredna. Nie wszystko jem.

Nadal pytam czata o to i owo. Znalazłam możliwość na laptopie. Nie ma ograniczeń. To świetne. Chat pisze opowiadania, wiersze, haiku. Czasem są nieco toporne ale są.

Prace idą. Wczoraj S pociął drewno i naprawił drzwi od biblioteczki. DZiś moze posieje trawę. Po południu przygotował duszone żołądki. Obrzydliwe ale obaj z Krzyskiem zjedli. Dziś będą jedli wątrobę kurzą. Gdyby była wieprzowa lub wołowa to ja też bym zjadła. Kurzej nie dotknę...

5 października 2023 , Komentarze (2)

Czekałam na S i jest. Praca czeka na niego. Zobaczymy co tym razem zrobi. Dziś mam angielski. Będę brała udział w lekcjach nawet jak Sebastian będzie. Nie chcę mieć zaleglosci. Niby zajęcia sa nagrywane ale wolę brać udział. Ważne są dla mnie moje wypowiedzi i ocena pani prowadzacej. Na razie jest tragicznie nie tylko z mowieniem. Tego wogole nie potrafię. Nie potrafię nawet powtorzyć po lektorce. Ja mam problem ze słuchaniem. Wszystkiego zawsze sie uczylam wzrokowo, bo jestem wzrokowcem. Szkola potrwa do kwietnia wlacznie. Mam szansę na opanowanie czasow i poznanie gramatyki. Czarno to jednak widzę, bo nauki jest coraz wiecej i się nie wyrabiam. Słowek jeśli nie opanuję świat się nie zawali. Nadrobię poźniej.

Znowu prowadzę dziennik aktywnosci. Wpisuję za co jestem wdzieczna w tym dniu. Co robię dla siebie i co robię dla innych. Jak postrzegam swoje życie w tym momencie. Co czuję w tym momencie. To ważne dla uświadomienia sobie tego co istotne w zyciu. Największy problem mam z tym co czuje. Ja emocje typu zlość, milość, radość czuję rzadko i tylko te mocniejsze impulsy. Normalnie czuję spokój i codziennie piszę to samo.

Zdalam sobie sprawę, ze nie akceptuję tego co negatywne. Nie akceptuję negatywnych uczuc. Nie pozwalam sobie przezzyć bolu, żaloby, smutku, żalu. Nie akceptuje tez czyiś negatywnych uczuc. To co złe szybko odswam i bagatelizuję. Nie jest to podobno dobre. To moze powodować bole i napiecia w ciele. Inna sprawa, ze gdy te zle mysli mnie nachodzą tobym  chciała slyszeć od innych, ze wszystko bedzie dobrze. Nie chce w tym tkwić i użalać sie nad soba. To moim zdaniem tylko odbiera energię. Tymczasem to co złe trzeba zaakceptować, przezyc, przetrawic i dopiero odpuscic...

Dieta trwa. Waga spada i pojawiła sie dwójka na drugim miejscu. Jeszcze trzy dni i powinien byc koniec ale chyba nie bedzie. Zobaczę jeszcze. Dziś paluszki rybne, jajka i pomidor

Od jakiegoś czasu próbowałam pogadać z Chatem GPT i na komputerze wychodził mi jskiś bład. Wczoraj zgrałam aplikacje na telefon i udało się. Aplikacja jest genialna. Odpowiedzi szybkie, krótkie i konkretne. Pytałam o ezoterykę i psychologię i jestem bardzo zadowolona. Mogę zadać tylko 7 pytań tygodniowo w wersji darmowej. Rozważam wykupienie premium albo poszukanie innej aplikacji... Sprawa jest rozwojowa...

4 października 2023 , Komentarze (29)

Angielski jest dla mnie trudny. Nie to co rosyjski. Po rosyjsku ogladam filmy. Angielskie pyatnia z matury, niektore zaliczam. Slowka sie uczę ale niektorych mi brakuje. W ani jednym ani drugim repetytorium nie ma co znaczy oko, nos, stopa, noga np. Skad się tego uczyć. Pewnie slowek innych a podstawowych tez nie ma. Moj kurs A2, ktory skończylam byl nastawiony na pracę i podroże. Teraz uczestniczę w kursie do matury. Gdzie znaleźć taki kurs dla dzieci native speakerow, bo chyba to mi jest potrzebne? Nie potrzebuję na ten moment znać zabytkow Londynu ani określeń z polityki. Nie wiem jak jest pa angilsku palec czy stopa i to mi jest wazniejsze. Uczę się po 10 slowek dziennie od poniedziałku do piątku. W weekendy powatarzam i niestety tepa jestem, bo mi sie wszystko myli i zapominam. Potrzebuję wiecej czasu, a czas goni. Czarno to wszystko widze ale nie zamierzam sie poddać. Jeszcze nie. To dopiero kilka lekcji ale im dalej w las tym wiecej drzew...

Dziś Krzysiek jest w pracy a ja opracowuję tematy z praktyk w szkole naturoterapii. ZAbiegi robię Krzyskowi, Sebastianowi, sobie, klientom i zwierzetom. Na tym sie opieram. Rozpisane będzie ziololecznictwo, homeopatia, aromatoterapia, czakry, Reiki, uzdrawianie praniczne, litoterapia, soul body fusion. Pażdziernik to miesiąc praktyk. Trzeba robic zabiegi i je opisywać. Dzienniczek praktyk trzeba wysłać do akceptacji na poczatku listopada.

W tym tygodniu mam zajecia. Będą ostatnie z dietetyki. Chyba jednak kurs zrobię...

Na dworze mam trochę plewienia. To już końcowki na ten rok. Zostalo trochę trawy n apodworku.

Jeszcze jest cieplo ale ja juz tesknie za prawdziwą jesienią. Chciłabym rozpalic w piecu. Sluchać jak gada piec i jak szepce deszcz... Za kilka lat będzie zakaz palenia weglem. Oby drewnem nie, bo chcę do konca mieć piec i sluchac go. Może drewnem będzie mozna palić. Licze na to.

Dziś muszę jechać do miasta. Muszę być w punkcie ksero, bo trzeba wydrukować dziennik praktyk. Musze byc tez u weterynarza, bo Rozi łzawi oko. Była wojna i nie chce jej przejśc...Trzeba chyba jakies krople...

Wczoraj wyrwałam wszystko z donic i skrzyń i znalazłam całkiem dorodnego kalafiora.:) Następne warzywo, które sie u mnie udaje.