Pamiętnik odchudzania użytkownika:
madzialkas

kobieta, 35 lat, P

173 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Tak jak w temacie, ogarnęło mnie lenistwo. Przestałam ćwiczyć i trudno mi się zmotywować do ponownego działania. W ostatnich dniach zdarzało mi się też więcej podjadać, zwłaszcza wieczorami. Chyba mi motywacja powoli opada. Ostatnio miałam dużo na głowie i odchudzanie poszło w odstawkę, teraz trudno mi wrócić do wszystkich zasad. Waga waha się w granicach 78 kg.

Ale wiem, wiem - muszę znowu się rozruszać. Jutro wyjeżdżam na kilka dni, ale jak tylko wrócę, to obiecuję sobie, że startuję z ćwiczeniami. Nie mogę zaprzepaścić tych kilku kilogramów, które udało mi się z takim mozołem zrzucić.  

9 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Jak walczycie z cellulitem? Zaczął się sezon na krótkie spodenki i spódnice, a moje nogi niestety nie bardzo nadają się do pokazywania. Mam paskudny cellulit na udach i nawet koleżanka zwróciła mi uwagę, że najlepiej powinnam chodzić w spódnicach maxi. 

Od kilku tygodni ćwiczę na orbitreku, chociaż ostatnio przyznaję, że miałam przerwę. Zaczęłam robić przysiady, pod prysznicem stosuję masaże, ale niestety nie zauważyłam najmniejszej różnicy. 

A Wy jak sobie radzicie z pomarańczową skórką? Macie jakieś sprawdzone ćwiczenia, albo inne sposoby?

4 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Nareszcie pozbyłam się ósemki z przodu na wadze i mam nadzieję, że już na stałe. Ostatnie ważenie pokazało wynik 79,2 kg, czyli tak krótko podsumowując po sześciu tygodniach pozbyłam się 5,2 kg. Wydaje mi się, że całkiem przyzwoicie. :)

Jednak muszę przyznać, że w ostatnich dniach nie wszystko było według planu, bo wpadło więcej jedzenia i sporo słodkości. Miałam imprezę rodzinną i wyjechałam na kilka dni i trudno było mi trzymać się reguł, bo było dużo pokus. Ale już wróciłam na dobre tory. Gorzej z ćwiczeniami, bo w tym względzie się rozleniwiłam.

21 maja 2014 , Komentarze (6)

W przyszłym tygodniu mam dużą imprezę rodzinną i muszę się elegancko ubrać. Dzisiaj spędziłam pół dnia przed swoją szafą, przymierzając moje stare sukienki, spódnice i bluzki. Wszystko za małe! Niektórych spódnic przez uda nie mogę przecisnąć, sukienki nie dopinają się na plecach. Masakra! Nie powinnam się dziwić, bo w tych ciuchach chodziłam jak miałam ponad 10 kg mniej. Ale się załamałam. Już pomijam to, że tak się zapuściłam i tyle przytyłam, ale nie mam pojęcia, w czym ja pójdę na tę imprezę. Przecież nie wystąpię w dresie. 

Przeglądałam w internecie strony wszystkich sieciówek i np. sukienki w Orsayu mi się spodobały, ale po pierwsze ceny są kosmiczne, zupełnie nie na moją kieszeń, a po drugie na pewno nie wcisnę się w rozmiar 42, który jest chyba największy w tych wszystkich sieciówkach. Zostaje mi lumpeks, może coś znajdę, to jedyna nadzieja. A nie cierpię chodzić po sklepach i szukać ubrań. W ogóle nie znoszę zakupów.

Nie ma to, jak zepsuć sobie dzień, przymierzając za małe ciuchy, które jeszcze w zeszłym roku były dobre. Ech...

19 maja 2014 , Komentarze (4)

Minęły cztery tygodnie i mogę zanotować spadek -3,4 kg, teraz ważę 81 kg. Liczyłam na bardziej spektakularny wynik, ale chociaż tyle. Lepsze to niż nic. Jadłam rozsądnie, wielkich wpadek nie było, ćwiczyłam na orbitreku. Uważam, że te cztery tygodnie były całkiem udane pod względem odchudzania. Efekty co prawda mizerne, bo spodnie nie zrobiły się ani trochę luźniejsze, ale mam nadzieję, że za kolejny miesiąc będzie lepiej.

12 maja 2014 , Komentarze (5)

W weekend byłam na uczelni i niestety w tych dniach zupełnie nie potrafię ogarnąć sprawy z jedzeniem. Cały dzień spędzam poza domem, nie mam też wystarczająco czasu, aby wyskoczyć na obiad. Nabiorę pełno kanapek, jakiś owoc, czasami jogurt, a gdy wracam do domu około godziny 20, to zjadam coś porządnego. Wiem, że na noc nie powinno się dużo jeść, ale to silniejsze ode mnie. Po całym dniu na marnych kanapkach mam napad głodu. Takie dni reorganizują mój plan żywieniowy.

Dzisiaj na wadze kilogram więcej. Przyczyną chyba jest ten weekendowy sposób odżywiania, bo nie wiem, jak inaczej wyjaśnić wzrost wagi. Ale jestem niezadowolona. :(

5 maja 2014 , Komentarze (3)

Jak tam spędziliście długi weekend majowy? Ja akurat siedziałam sama w domu, ale nie nudziłam się. :)

Tym razem po tygodniu mogę zanotować tylko minus 0,2 kg, czyli dość marny spadek. Miałam nadzieję na więcej, ale trudno. Nie mam sobie nic do zarzucenia, bo jadłam rozsądnie i ćwiczyłam na orbitreku (było 4x w tygodniu po 45 min). Oby w przyszły poniedziałek waga była łaskawsza. Do końca miesiąca chcę zrzucić minimum 3 kg i w końcu pozbyć się tej ósemki z przodu. Chyba znowu spróbuję z ćwiczeniami na boczki Tiffany Rothe, może dzięki temu choć trochę zjadę z brzucha.

28 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Waga ruszyła w dół, jest ponad kilogram mniej. Rano na wadze było 82,8 kg. Cieszę się i już się nie mogę doczekać, aż się pozbędę tej paskudnej ósemki z przodu.

Wczoraj znalazłam płytę ze starymi zdjęciami, na których byłam szczuplejsza. Sporo przytyłam i to w dość krótkim czasie. Zaniedbałam się ogromnie. Ważyłam ok. 65 - 70 kg, ale i tak marudziłam, że za dużo, a teraz ile bym dała, żeby tyle znowu mieć. No ale na orbitreku ćwiczę, dzisiaj będzie obowiązkowa rundka, hula hopem też kręcę. Z jedzeniem uważam, przestałam się tak opychać, nad słodyczami też mam kontrolę. Jest dobrze i muszę cierpliwie poczekać na efekty. 

23 kwietnia 2014 , Komentarze (8)

Dokonałam dzisiaj rano pomiarów ciała, aby potem móc patrzeć z zadowoleniem, jak te wstrętne centymetry znikają. Rewelacji nie ma, a wręcz przeciwnie - zgroza w czystej postaci. Brak talii, brzuch jak balon. Nad tym muszę solidnie popracować. Długa droga przede mną, żeby zgubić sadełko, ale zmotywowana jestem.

talia: 95 cm, brzuch:105 cm, biodra:108 cm, udo: 63 cm

Rano wskoczyłam na orbitreka, włączyłam sobie film i ćwiczyłam przez 45 min, potem jeszcze pokręciłam hula przez 30 min. Hula hop podobne jest dobre na pozbycie się tłuszczyku z brzucha i wyrobienie talii. Musi się sprawdzić!

22 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Pierwszy dzień walki o lepszą sylwetkę nie należał może do idealnych, ale będzie coraz lepiej. Początki zawsze są trudne, prawda? Z czasem na pewno wszystko wejdzie na właściwe tory. Trzeba się przyzwyczaić do zmian i powolutku dążyć do celu.

Z posiłkami bez rewelacji, ale za to z ćwiczeniami nieco lepiej. Bolą mnie nogi po tym orbitreku, zwłaszcza lewa - jakbym sobie coś nadwyrężyła. Ciało nieprzyzwyczajone do aktywności fizycznej się buntuje. Ale się nie dam! :)

Dzisiaj dość wcześnie zjadłam kolację i mam nadzieję, że do końca dnia będzie w porządku i nie złapie mnie wieczorem napad głodu.


Jedzenie:

I /śniadanie/ - dwie kanapki z serkiem i papryką

II /obiad/ - dwie pyzy z ciemnym sosem, pieczenią i buraczkami

III /podwieczorek... ekhm/ - lody waniliowe z mleczną czekoladą (wiem, wiem - powinnam zjeść jakiś owoc, galaretkę, czy cokolwiek innego, ale mama kupiła i nie mogłam się powstrzymać. No ale nie będę rozpaczać z tego powodu, nie popadajmy ze skrajności w skrajność, to tylko mały, nieplanowany grzeszek.)

IV /kolacja/ - dwie kanapki (posmarowane musztardą) z salami


Ćwiczenia:

40 min na orbitreku

30 min hula hop