Pamiętnik odchudzania użytkownika:
madzialkas

kobieta, 35 lat, P

173 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Na wadze ponad 88 kg. Nie będę nawet tego komentować, nie warto. Czas wziąć się w garść, po raz kolejny. Jutro start.

23 grudnia 2013 , Komentarze (1)

Długo mnie tu nie było, miałam mega kryzys. Czy minął? Nie jestem pewna. Obiecuję sobie, że od Nowego Roku porządnie się za siebie wezmę, teraz na czas świąteczny nie ma sensu robić żadnych postanowień. Przygotowania do Świąt mam już za sobą, mam nadzieję, że i Wy się już ze wszystkim uporałyście.
Chciałabym Wam życzyć radosnych i spokojnych Świąt bez zmartwień i pośpiechu. I wszystkiego dobrego na Nowy Rok. :)

20 października 2013 , Komentarze (5)

To moje pseudo odchudzanie nie ma sensu, nie potrafię tego zrobić dobrze. Dwa miesiące się męczyłam, uważałam na to, co jem i ćwiczyłam, a wystarczyło zaledwie parę dni, aby kilogramy wróciły. Waga gwałownie skoczyła do góry. Wiem, to moja wina - mogłam tyle nie jeść, ale do końca życia mam sobie wydzielać i unikać konkretnych produktów? Może ja mam być po prostu gruba. Nie mam siły do dalszej walki, to odchudzanie, a raczej próba odchudzania, psychicznie mnie wykańcza. Trudno się mówi, jest jak jest. Nie każdy musi być szczupły i wysportowany. 

27 września 2013 , Komentarze (1)

Ważenie zazwyczaj uskuteczniam w niedzielę, ale nie mogłam się powstrzymać i weszłam na wagę dzisiaj. Było 76,8 kg, ale w niedzielę jeszcze sprawdzę i potwierdzę oficjalnie. Nie mogę narzekać, bo jakiś spadek jest, ale mój plan, że do końca września zejdę do 75 kg niestety nie wypali. Chyba się muszę bardziej postarać z ćwiczeniami, bo z jedzeniem raczej nic nie zmienię. Staram się jeść rozsądnie, ale niestety moje posiłki są mało urozmaicone i jem sporo kanapek (śniadanie i kolacja), bo jest to najszybszy i najtańszy posiłek. Waga spada bardzo powoli, ale przynajmniej coś się dzieje. :)

9 września 2013 , Komentarze (1)

Dzisiaj mija 50. dzień moich zmagań. Nie sądziłam, że będę taka skrupulatna w notowaniu tego, co jem i ile ćwiczę. Efekt to -6,5 kg. Chociaż muszę przyznać, że w przeciągu ostatnich dwóch tygodni spadku nie było. Trochę za dużo podjadałam, nie zawsze też ćwiczyłam. No ale chyba łapię wiatr w żagle i ponownie ruszam z przytupem, przynajmniej taki jest plan. :) Do końca września chciałabym schudnąć do 75 kg, czyli jakieś 4 kg, więc muszę się sprężyć.

19 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Mijają cztery tygodnie, od kiedy się zmotywowałam i wprowadziłam kilka zmian. Przede wszystkim zaczęłam jeść bardziej rozsądnie, bo mój wcześniejszy sposób odżywiania pozostawiał wiele do życzenia. Postawiłam na dobrze znaną zasadę mż i myślę, że taka 'dieta' jest dla mniej najodpowiedniejsza. Nie odmawiam sobie wszystkiego, zachowuję tylko umiar, jadam cztery posiłki dziennie mniej więcej o stałych porach, staram się jeść więcej warzyw i wybierać zdrowe produkty. Małe grzeszki też się zdarzają, jak np. coś słodkiego do kawy, ale jak już napisałam - z umiarem. I nawet się to sprawdza. 
Trochę się też ruszam, przynajmniej cztery razy w tygodniu staram się jeździć rowerem lub ćwiczę na orbitreku. 

Jaki efekt? -5,4 kg. Obecna waga to 80,1 kg. 
Wiem, że na początku chudnie się szybciej, bo to woda itd., ale w każdym razie jestem zadowolona. Żałuję, że nie zmierzyłam się wcześniej i nie mam okazji przekonać się, ile centymetrów mi ubyło. Pomiary zrobiłam dopiero dzisiaj, będzie dla porównania za miesiąc.

Plan na kolejne tygodnie to popracować trochę nad jadłospisem, zwłaszcza nad śniadaniami i kolacjami, bo większości są to niestety płatki owsiane/kanapki. Muszę to trochę zmienić, żeby ciągle nie było to samo. Może macie jakieś propozycje lub znacie fajne przepisy na dobre śniadanko?

Lelilath, dzięki, że mnie tak motywujesz i wysłuchujesz codziennych raportów - bardzo mi pomagasz. :-)

3 lipca 2013 , Komentarze (4)

Ostatnio zamiast odchudzać, to ja ciągle tyję. Gdzie się podziała moja silna wola i motywacja? Naprawdę trudno mi ponownie zabrać się za odchudzanie. Waga waha się w granicach 84 kg, cyferki nie kłamią, w ciągu niecałego roku przytyłam 20 kg. To dopiero porażka, tak wszystko zaprzepaścić. Muszę małymi kroczkami wrócić na dobre tory, ale od czego zacząć? W planie mam zacząć jeździć rowerem, pogoda dopisuje, gorzej z chęciami. Trzy miesiące siedzę w domu, to mogłabym je wykorzystać na odchudzanie, ale naprawdę nie wiem, jak się za to zabrać. Mój entuzjazm gaśnie po dwóch dniach. Też się czujecie takie bez energii, czy tylko ja tak mam? A może macie jakieś sprawdzone ćwiczenia, które pobudzą mnie do działania? Może poszukam swoje stare hula hop i zacznę kręcić, bo mój brzuch i boczki wołają o pomstę do nieba. Lato za chwilę w pełni, a ja muszę się ukrywać w domu, bo wszystkie ciuchy są na mnie za małe. Czyli? Muszę ćwiczyć i mniej jeść, o taaa.

26 maja 2013 , Komentarze (2)

Jestem zadowolona z tego tygodnia, mogę go uznać za udany. Jadłam rozsądnie, bez szaleństw. Co prawda skusiłam się na kawałek tortu, ale chyba można przymknąć na to oko. Dodałam nawet trochę sportu, 3 razy w tygodniu byłam pojeździć rowerem około godziny. Od wtorku kręcę hula hop, dwa razy dziennie po pół godziny. Biorąc pod uwagę moje lenistwo, to jest to sukces. Wiem, że to raczej dość marne ćwiczenia w celu pozbycia się tłuszczyku, ale na początek chyba może być. Z czasem bardziej się przyłożę. Dodam jeszcze, że waga spadła o 1,3 kg. Mam nadzieję, że za tydzień będzie podobnie. A jak Wy sobie radzicie? :)

4 maja 2013 , Skomentuj

Przyznaję się bez bicia, że trzy ostatnie dni, to była tragedia. Objadanie się niezdrowym jedzeniem, mnóstwo ciastek, desery lodowe - no porażka na całej linii. Dzisiaj się staram wrócić na dobre tory, na wagę nawet nie wchodzę, bo na pewno jest więcej, a jeszcze mnie to zdemotywuje. Za to poćwiczyłam dzisiaj na orbitreku 45 minut. Lepiej się poczułam, że w końcu się ruszyłam i nie siedziałam na kanapie. Postanowiłam sobie, żeby ćwiczyć na nim tak ze cztery razy w tygodniu - oby to dało jakieś efekty.
A jak Wam mija majówka? Ja siedzę sama w domu i oglądam filmy :)

26 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Byłam na przejażdżce rowerowej, drugi raz w tym tygodniu i stwierdzam, że w ogóle nie mam kondycji. Długo nie jeździłam, zaledwie pół godziny, bo potem przez zakwasy nie mogłabym się ruszać. Nie jechałam szybkim tempem, ale jak wróciłam do domu, to byłam tak zmęczona, jakbym przebiegła dziesięciokilometrowy maraton. Nie mam, co się dziwić, bo przez tyle czasu w ogóle się nie zmuszałam do wysiłku, ale jestem trochę zmartwiona moją kondycją. Nawet, jak wchodzę po schodach to jestem zdyszana. Jedno jest pewne: muszę częściej jeździć rowerem, a kondycja się poprawi :)
Co do ćwiczeń z Ewą Chodakowską, to mój zapał minął tak szybko, jak się pojawił. Jakoś nie mogę się zmobilizować, dwa razy próbowałam i ćwiczyłam niecałe dziesięć minut.