Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

witam mam 30 lat i jestem słodyczoholikiem ;) no cóż, śmieszne to, ale dzięki temu wyglądam jak wyglądam. a że mam już tego dość, i marzy mi się kupowanie ciuchów nie tylko dlatego, że się w nie mieszczę, ale tych, które mi się podobają. Postanowiłam wziąść się za siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21927
Komentarzy: 1270
Założony: 29 maja 2011
Ostatni wpis: 17 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dorciaw1980

kobieta, 44 lat,

174 cm, 79.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 września 2011 , Komentarze (3)

ale świat zamierza trochę zwolnić, więc liczę że i tutaj zajrzeć częściej zdołam :) Mówicie, że motywować powinnam, no postaram się, chociaż z motywacją mnie samej ostatnio słabooo. Zeszły tydzień nosił imię Nutella :/ codziennie gdzieś dorwałam to przepyszne paskudztwo. Na ćwiczenia też nie miałam czasu, i zapału przyznam też nie bardzo. Zdarzało mi się co najwyżej kilka brzuszków machnąć.No i na efekty nie trzeba było długo czekać, waga skoczyła. Teraz pokornie wracam do tej z paska. Do ćwiczeń wróciłam na dwa  dni, jakoś to mało i nakręcić się potrzebuję od nowa. Bo leń mną zawładnął... ale może to efekt ogólnego przepracowania,  czy zmęczenia. Dzisiaj dzień wolny mi się trafił. Ale kobieca (albo po prostu moja) natura, jest porąbana. Zamiast wymyślić sobie jakieś przyjemne atrakcje, albo walnąć się na kanapę, Dorotka wzięła się za okna. No i tylko okna były w planie, były... Plan się w trakcie roboty poszerzył solidnie. Czy ja zawsze muszę się czegoś dopatrzeć? No ale przynajmniej zaległości porządkowe nadrobiłam, i przez jakiś czas mam nadzieję, nic w oczy pchać się nie będzie. Jedno co mi zostało, to reorganizacja szafy, a raczej jej zawartości. Nie mam w czym chodzić :D:D Uwielbiam ten tekst, ale teraz faktycznie tak jest. \kupiłam sobie kilka ciuchów, takich na co dzień, bo miałam już dość tych worków. Na razie powstrzymuję się od większych zakupów, bo liczę na rozmiar, dwa mniej :) Trzymajcie za to kciuki, albo lepiej zasadźcie mi kopa , żebym się za siebie wzięła znów :)

A oto ja w 42 na tyłku:) jupi!


22 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

no i wskoczyłam do innej, od jakże dawna mi obcej, kategorii człowieka :D:D
mam BMI w NORMIE!!! :):):):)

o
statnio zupełnie nie mam czasu na pisanie, korzę się w skrusze.... powodzenia dla was wszystkich i radości z kolejnych sukcesów :) uskrzydla....

26 lipca 2011 , Komentarze (7)

aaaaaaa 80 !!!!!!! :)))))
i banan na buźkę na cały dzień :)

19 lipca 2011 , Komentarze (5)

Dlaczego urlopy mijają tak szybko???? Wróciłam, czas odpocząć po urlopie ;) no i wrócić to rutyny ćwiczeń :) przez ten tydzień tylko dwa razy byłam na siłowni... WINNA ;) Z jedzeniem starałam się trzymać, chociaż nie odmawiałam sobie przyjemności. Wszystko w granicach rozsądku :) I dumna jestem z siebie bo nie skusiłam się na NIC słodkiego :)))) ważyłam się raz, no i coś tam w dół poszło, ile faktycznie okaże się w niedzielę:)
Zabieram się do czytania waszych wpisów, coby nadrobić zaległości, dowiedzieć się co u Was i zmotywować się do dalszej walki :)

5 lipca 2011 , Komentarze (7)

na 42 w spodniach będę musiała jeszcze poćwiczyć... nie szkodzi :) cudów nie ma, trzeba to wypocić :)
Humor mam znakomity :) Wczoraj przygotowywałam sobie ciuchy na wyjazd. Wolałam przymierzyć, żeby na miejscu nie okazało się, ze nie mam co na siebie włożyć. Leżą zupełnie inaczej!:):):) co za mobilizacja :) Wiadomo, że nadal duuuża jestem, ale już nie kuleczka :):):)
Zwłaszcza ta bluzka, kupiłam ją bo mi się strasznie spodobała, i chu.. ,że nie leżała na mnie wcale, tylko mnie opinała. Z tego powodu jeszcze jej nie nosiłam. Teraz mogę:))))))

3 lipca 2011 , Komentarze (2)

Zważona, zmierzona i jest ok :) Szału nie ma, ale we wszystkim oprócz łydki drgnęło :) no i zdecydowanie, kiedy staję przed lustrem widzę różnicę, w porównaniu z początkiem starań.
Wczoraj wieczorem wyskoczyliśmy na chwilkę do centrum handlowego. Nie oparłam się, żeby wstąpić do kilku sklepów z ciuchami, żeby sprawdzić czy w 42 wejdę. Przymierzyłam kilka sukienek i 42 za duże :) (do tej pory nosiłam 44-46) przymierzyłam 40, tej która spodobała mi się najbardziej i wszystko git, tylko te nogi... :/ nie nadają się jeszcze do prezentowania publicznie :( zwłaszcza, że tu sukienki zwykle nieco powyżej kolana szyją. W moim wydaniu efekt koszmarny :/ Ale ponieważ pracuję nad tym jestem pewna, że w końcu i one, choć oporne, wysmukleją.
W tygodniu obczaję jeszcze spodnie, w tym wypadku cudem będzie, jeśli w 42 się wcisnę. To byłaby na prawdę wielka radość. Już nie pamiętam kiedy nosiłam spodnie w takim rozmiarze. Grucha ze mnie straszna i nogi mam, delikatnie mówiąc, mocne ;)
Pakowanie się muszę zacząć chyba dzisiaj i tym razem z przymierzaniem ciuchów, które chcę zabrać. Żeby w pl się nie okazało, że chodzę w workach. Dziwny rynek w pl. jest. Przecież mieszkają tam też "grubasy"i to nie same stare i zapuszczone. Stale pozostaję przy zdaniu, że jest wiele atrakcyjnych i ładnych dużych dziewczyn. No i gdzie mamy się ubrać? Ja w pl. miałam straszny problem , żeby kupić cokolwiek. Kilka razy mi się udało, ale zawsze w droższych sklepach. To nie fair. A dżinsy? Kilka lat temu byłam w big starze, a wtedy byłam jeszcze 3kg szczuplejsza, niż jestem teraz. Jedyne co pani była w stanie mi zaproponować, to spodnie "unisex", teoretycznie. Męski krój po prostu:( Dyskryminacja, czy promocja bycia fit? Tutaj nie ma z tym problemu. Kto wie, może jestem niesprawiedliwa i w pl też już się pozmieniało. No cóż, tym razem to ja się dostosuję do ofert, a nie one do mnie ;) Niechby to tylko szybciej szło :) Co jak co, ale do cierpliwych to ja nie należę :D:D

WSPANIAŁEJ NIEDZIELI DZIEWCZYNY :)

1 lipca 2011 , Komentarze (5)

Pamiętnik chyba znudziło moje pisanie, bo pod koniec wpisu, cały mi się wykasował :/
Rozpisywać się więc znowu nie będę, bo czas wygonić się na ćwiczenia. Zwłaszcza, że w ostatnie dwa dni byłam zbyt zmęczona i zbyt późno  w domu, żeby pójść jeszcze do klubu. Zmusiłam się jedynie do brzuszków i kilku ćwiczeń na nogi, więc tak całkiem ( w tym temacie) dni na straty nie spisałam. Mam nadzieję, że przyszły tydzień będę miała trochę luźniejszy i znajdę czas na ćwiczenia codziennie.
Jak dobrze, że już weekend :) dobrze będzie mieć trochę czasu dla siebie :) pasuje mi go wykorzystać też na zmierzenie się znowu :) Ostatnio robiłam to 3 tygodnie temu, ciekawe co się przez ten czas pozmieniało? Bo że "coś" , jestem pewna. Widzę po dżinsach :) Koleżanka pyta, czy też sugeruje, że może po prostu rozciągnęły się od noszenia. Tia. To by znaczyło, ze nagłej przemiany doznały, bo do tej pory jakoś nigdy nie odstawały mi od nogi ;) Nawet mój szanowny małżonek raczył stwierdzić, że "chyba" w nogach trochę mi ubyło :) Jak na niego to i tak dużo ;) kiedy w zeszłym roku schudłam 13-15 kilo twierdził, że nic nie widzi ;):D ale nie ma się co dziwić, w końcu widzimy się stale. Poza tym, teraz ćwiczę, więc i "konsystencja" moich nóg zmienia się trochę, na to liczę ;)

A poza tym, jadę do Pl :))))))))))) dokładnie za tydzień. Wiedziałam, że nie wytrzymam długo :D a już na pewno nie do 70 na wadze ;):D Jakże się cieszę !!!:)

27 czerwca 2011 , Komentarze (3)

Biję się w pierś. Moja wina, moja wina.... A w zasadzie nie moja, tylko męża, bo zaprosił, albo Aldony, bo przyszła ;) No a gościa trzeba ugościć :) no a że muffinki najszybciej i pysznie... ja się im oprzeć nie umiem, wolę to ja mam słabą. Na szczęście nie co dzień pachną mi pod nosem, i na szczęście już ich nie ma:) albo na nieszczęście, bo do ich zniknięcia przyłożyłam zęba ;) eee tam, spali się w tygodniu :)
Waga wczoraj postanowiła nie być wredna. naprostowała się w stosunku do mojego paska i jeszcze kilo odjęła. Paska na razie nie zmieniam, bo te muffinki mogły nieco namieszać, poza tym na wymierzenie się nie miałam czasu... poczekam jeszcze tydzień :)

A tymczasem pora za wypacanie się zabrać :) Muszę sobie tylko wmówić, że chce mi się ruszyć tyłek z kanapy;)

24 czerwca 2011 , Komentarze (3)

Jak w tym tygodniu waga będzie się stawiać znowu, to chyba ją je... , grzecznie poproszę, żeby to przemyślała ponownie! Na ustrojstwach w tym tygodniu dzień w dzień 1000kcal. (we wtorek 600) Dieta ok. Efekty mają być i już! I co z tego, że świruję na tym punkcie, to dopiero początek :D:D
Od dzisiaj dodatkowo l-karnityna. Boshe, jakie tutaj są ceny! Chciałam zamówić w Olimpie, ale za granicę nie ślą. Zamówiłam w jakimś sklepie internetowym, ale koszty przesyłki i przewalutowanie (poszaleli 50 pln!!!!) w sumie wyniosłoby dwa razy więcej niż 120 kapsułek, szok! nie dam tyle. Więc kupiłam tutaj :) wyszłam prawie jak Zabłocki.. bo tu ceny są kosmiczne, ale przynajmniej nie muszę czekać na przesyłkę :) Zapas tylko na trzy tygodnie, więc coś będę musiała wykombinować... Może ktoś znajomy będzie jechał do pl... Hmm, nikt nie wie że się wzięłam znowu za siebie. Wiem, że gdybym zaczęła o tym opowiadać zaraz zapał by mi przeszedł. Niech sami zobaczą efekty:)
Wmówiłam sobie, że jak mi 70 stuknie, to nie ma bata jadę do pl :) ale jak znam siebie, to pojadę wcześniej. Już mi się tak strasznie tęskni, na dodatek lato... ehh

Wspaniałe uczucie, znowu czuję swoje obojczyki :D:D:D

PS. tygodnie mogłyby częściej wyglądać jak ten :) wczoraj wolne, jeszcze się człowiek nie rozkręci i znów weekend :) juppi!
ps.ps. w środę przecież nie ćwiczyłam :/

22 czerwca 2011 , Komentarze (6)

Człowiek się stara, ćwiczy jak nigdy, nie ulega pokusom, i ch... W niedzielę zważyłam się rano, i +0,7 No dobra, w Sobotę wieczorem wszamałam ruskie pierogi na polskim festynie w Niemczech :D:D (uwielbiam takie absurdy:) )Ale cała ta porcja nie ważyła nawet tyle. Tak się wściekłam, że na całą niedzielę olałam wszelkie diety. Bunt na pokładzie. Wkurzyłam się jeszcze bardziej, kiedy okazało się, że nie mam nawet zbytnio czym grzeszyć :D:D:D zakupy robię mega grzeczne. Więc największym szaleństwem był chleb z powidłem :D:D i zwiększone ilości dietowego jedzenia. A i jeszcze likier.  W prawdzie pół Nutelli stało w szafce, ale jak mąż zobaczył co się święci, to napakował do środka skorupek po jajkach i wyrzucił do kosza :D:D i całe szczęście ;) Swoją drogą to przerażające jak mnie ten mój małżonek zna :D:D
Od poniedziałku trzymam się znowu, bo takie bunty daleko mnie nie zaprowadzą. Ale przyznam, że taki sabotaż ze strony wagi bardzo zniechęca :/ Z tego wszystkiego obwodów nie zmierzyłam wcale. Przynajmniej pasek od spodni stoi po mojej stronie :)

Dzisiaj ćwiczenia olałam, na korzyść spacerów po Ikei :):)) Swoją drogą to też można potraktować jako aktywność. To niesamowite, weszłam tylko po kilka rzeczy i dwie godziny minęły jak kwadrans. Jutro będziemy się siłować z wymianą obicia kanapy:):) Ikea =patrz nie dotykaj, bo się rozleci, ale uwielbiam ją za taniość i to, że w pół godzinki będę miała mebel jak nowy :) Mam nadzieję, że kicia stwierdzi, że nie trzeba jej znowu upiększać przy pomocy pazurków ;)

Jutro Święto, dzień byczenia się !!:):)
 Wspaniałego leniuchowania wam wszystkim życzę !!!:)