Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 41 lat, Warszawa

162 cm, 78.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 listopada 2017 , Komentarze (18)

Witam kochane :)

Miałam napisać po weekendzie ale niestety czas mi na to nie pozwolił :( Mimo tego że się trzymam swojego planu i codziennie jest jakaś aktywność to nie jestem zadowolona z listopada jak na tą chwilę , wiem , wiem miesiąc się jeszcze nie skończył ale niestety po super październiku jest zatrzymanie a nawet wzrosty bardziej niż spadki ...

W weekend jak zawsze bieganko , tym razem na spokojnie bieg pół asfalt pół trail na 10 km. Biegło się jak zawsze fajnie i z uśmiechem na ustach :) w pięknej jesiennej aurze 

Czas utrzymany w 58 min na 10 km czyli lecimy dalej i utrzymujemy tempo . Niestety reszta weekendu nie była taka fajna bo zostałam zaproszona do pracy w weekend, zamiast cieszyć się spokojem i aktywnością siedziałam w nudnej pracy i patrzyłam na zegarek. Wieczorem udało się pójść do kina na film NAJLEPSZY który jest bardzo motywujący , po filmie przychodzi zaduma w stylu że jak się coś chce zmienić to trzeba walczyć , bardzo nam się podobał. W niedzielę znowu praca i tylko na morsowanie znalazłam chwilę , taki relaks po bieganiu sobotnim bardzo mi sie przydał ...

I weeekend się skończy znowu wir tygodnia mnie porwał , znowu nie mam czasu na nic. Wczoraj udało się potrenować późnym wieczorem , pobiegałam z Moim i jego kolegą . Miało być 5 km ale zgubiliśmy się i wybiegliśmy gdzieś za miasto ....w końcu wyszło 15 km więc całkiem zacne wybieganie jak na wtorek. 

Ostatnio dużo myślę na temat siebie , biegania i zmian ku lepszemu . Notuje sobie przemyślenia , wprowadziłam próbne tabelki na testa i szykuję się na grudzień. Waga niestety znowu 69 kg ale nadal nie tracę zaparcia że do końca roku będzie 66-65 kg. Może to jest zastój i trzeba zrobić kolejną rewolucję w diecie , już i tak sporo zmieniłam ale widać za mało . Zmieniam godziny posiłków , ostatni jem za późno i gubią mnie te batony twarogowe . Zacznę prowadzić foto menu więc sama będę miał kolorowo na białym co jem :) 

Uciekam do pracy :) 

Miłego dnia :) 

13 listopada 2017 , Komentarze (10)

Witam kochane moje :)

Przyznaje się bez bicia że oprócz biegania weekend nie był wcale fit .... Nawet się nie ważę bo nie chcę się denerwować ale z deczko mnie poniosło ... 

W sobotę był Bieg Niepodległości :) Wystartowałam jako prowadząca koleżanki która chciała poprawić czas na 10 km . Pogoda dopisywała i udało się osiągnąć cel , dobiegłyśmy w 58;37 :) Koleżanka zachwycona i ja także bo biegło mi się leciutko , od kiedy waga trochę spadła mam inny komfort biegania :)

Po biegu zjadłam kanapkę ( pierwszą od dawna ) i pojechałam do koleżanki na parapetówę .... i tam poległam . Były koreczki , mięsko , kabanosy i piwko .... Napchałam się strasznie w nocy nie mogłam spać bo mnie muliło i na pewno nie pomogło w moim odchudzaniu . Miałam startować na 5 km w niedzielę więc taka noc nie wróżyła nic dobrego .... a jednak :) Mimo ciężkiej nocy , lekkiego kaca i samopoczucia <do dupy> pobiegłam w Czosnowie i nawet nie wiedziałam że zrobiłam życiówkę :) 

Mega dumna wracałam do domku :) Wreszcie moje nogi mnie niosą tak jak lubię , każdy kilogram na minusie dodaje do przyśpieszenia , nie męczę się tak szybko jak wcześniej i wiem że jak będę o siebie dbała , konsekwentnie realizowała plan to sukces jest mój :) 

Dziś  odpoczywam w domku i oczyszczam organizm , obowiązki domowe trochę zaniedbałam przez biegi więc dziś będzie sprzątanie, pranie i wieczorne trenowanie aby nie tracić zapału . Czas leci szybciutko a mi jeszcze tyle kg ciąży , do końca roku jeszcze trzy na minusie i zacznę sezon 2018 z kopyta :) 

Przyjemnego tygodnia :) 

Pozdrawiam :)

10 listopada 2017 , Komentarze (10)

Witam szanowne koleżanki :)

Ociągam się trochę ale dietkę trzymam :0 Miało być 30 treningów a tu już 10.11 a ja mam tylko 5 !!! Będę musiała tyłeczek spiąć i sie bardziej postarać tylko czasu trochę brak... Wczoraj miałam wolne więc po załatwieniu wszystkich urzędowych spraw wbiłam się w trykot na jesienną przebieżkę. Wyszło tylko 5 km bo dzieci na obiad czekały ale i tak było fantastycznie :) Uwielbiam ten kontrast .... ludzie opatuleni e szale i kaptury i kolorowa ja , na krótko bo wygodniej z uśmiechem na ustach  i nucąca sobie jakąś piosenkę którą właśnie podają mi słuchawki :)

Po bieganku było gotowanie , dla mnie i dla dzieciaków. jedzenie coraz lepiej mi wychodzi , juz mam swoje nawyki i nie namówisz mnie na chipsy czy paluszki . Wchodzę do sklepu i omijam szerokim łukiem przekąski w stylu pieczywo , drożdżówki itp. Na obiadek wczoraj duszona cukinia z kurczakiem i ryżem  

A na kolacyjkę sałatka z paluszków surmii , ogórka konserwowego i kukurydze polane oliwą czosnkową 

Po za tym dwa wafle ryżowe z masłem orzechowym przed bieganiem i baton twarogowy w belgijskiej czekoladzie na podwieczorek , moje nowe zboczenie są przepyszne :) Dziś ruszam do pracy a po pracy zaczynam kolejny aktywny weekend tym razem bez wyjazdów , muszę odpocząć od tych wyjazdów biegowych bo bardziej męczą niż sam bieg .

Na wadze dziś 68,00 kg czyli nic się nie zmienia ani w dół ani w górę . Mam mały zastój ale wierzę że jak będę się trzymać swojego to waga poleci dalej :)

Fantastycznego weekendu :)

Pozdrawiam :)


 

6 listopada 2017 , Komentarze (20)

Witam po kolejnym weekendzie :)


Nie wiem jak to jest ale piszę tu najczęściej w poniedziałek , wtedy mam najwięcej czasu jak widać :) Dziś mam wolne ponieważ wróciłam z Gdańska w nocy i jestem półprzytomna ...

Ubiegły tydzień trzymałam się planu . Poszłam pobiegać  6,5 km z Moim a potem wylądowaliśmy na siłowni gdzie siedzieliśmy 2 godziny :) Zrobiliśmy dobry trening , bardzo mocny obwodowy a potem się rozciągaliśmy i rolowaliśmy.

Zastanawiamy się nad kupnem karnetu ale mamy jeszcze parę wejściówek więc zanim się zdecydujemy najpierw pozwiedzamy okoliczne siłownie i wtedy coś wybierzemy :)

W sobotę ruszyliśmy do Gdańska  na półmaraton. Kwatera blisko morza które uwielbiam a zresztą to był idealny moment aby rozpocząć kolejny sezon morsowania . Mieliśmy to zrobic wcześniej ale miałam chore nerki i nie było takiej możliwości ale skoro juz i tak jechaliśmy nad morze to czemu nie . Namówiliśmy nawet koleżankę i tak weszła z nami po raz pierwszy do zimnej wody , brakowało mi tego :) 

W Gdańsku było fajnie , bieg mi się podobał choć organizacja była fatalna. Biegło mi się ciężko , samopoczucie niby kapitalne ale miałam problemy z wyrównaniem oddechu. Najważniejsze że udało się pokonać dystans trochę ponad 2 h z uśmiechem na ustach. Koleżanki biegaczki od razu zauważyły że coś mnie ubyło mimo że to dopiero 4 kg , miło mi się zrobiło że widać te brakujące 3 cm w obwodach bo po mierzeniu okazało się że tyle spadło :)   Waga po wyjeździe 68,2 więc się trzyma mimo pizzy po bieg ale uzupełnienie węgli jest obowiązkowe. Do wieczora świętowaliśmy bieg w towarzystwie znajomych a potem szybko w pociąg i do domku na 2 dotarłam ...

Dziś juz odpoczywam , trochę popiorę itp. bo oprócz biegania i moczenia tyłka mam też inne obowiązki :) Trzeba ogarnąć dom i spędzić czas z dziećmi . Wieczorem trening ale jeszcze nie wiem jaki , razem coś wymyślimy żeby nie przerywać rytmu. Walczę dalej i juz czekam na 65 kg !!! Mam nadzieję że w tym roku zobaczę   a jak zejdę z wagi tak jak sobie ustaliłam to na przyszły sezon będę śmigać jak sarna po lesie :) 

Dobrego tygodnia :)

Pozdrawiam :)

   

 

3 listopada 2017 , Komentarze (10)

Witam kochane :) 

Miałam napisać od razu ale jak zawsze dużo się działo :) Mój grafik nadal trochę kuleje jednak myślę że z czasem uda mi się go wdrożyć do końca :) W tamtym tygodniu szłam według planu , byłam na siłowni , basenie , trampolinach i biegałam . Wykonane idealnie , niestety w weekend trochę poleciałam bo mój miał urodziny i wpadło alko jednak dietę trzymałam i nie dałam się namówić na nic z zakazanej listy :) 

Znalazłam nawet czas na odprężenie w strefie relaksu , godzina jacuzzi i biczów wodnych dobrze mi zrobiła i odprężyła :)

Weekend się skończył a ja biedna nadal nie wróciłam do treningów bo miałam wizyty lekarskie z dziećmi i przyjęcie hallowen do zorganizowania , żyć by mi nie dano jakbym go nie zrobiła . Wyobraźcie sobie moje małe mieszkanko po wizycie dziesięciorga dzieci !!! Rano był dramat i masa sprzątania a potem szybka objazdówka po cmentarzach i nareszcie można wrócić do rytmu normalnego życia :)

A w temacie ....

Na wadze 68,2 kg :) Dopiero teraz się zorientowałam że na koniec września było 72,2 kg więc chcąc nie chcąc ubyło równe 4 kg i zaczynam to odczuwać . Na wczorajszym treningu biegło mi się tak lekko jak kiedyś , zmęczyłam się duzo później niż zawsze a takie efekty dodają mi skrzydeł . Zauważyłam tez że mniej mi brzuszek odstaje w leggach i to cieszy moje oko :) Jeszcze się nie mierzyłam dziś w obwodach ale na pewno to zrobię , mam nadzieję że nie tylko wody ubyło ale choć cm tłuszczu tez :) 

Fb mi przypomniał jak wyglądałam 5 lat temu , wiem że czasu nie cofnę ale o takie nogi jeszcze powalczę , ostatnio motywuje się wszystkim czym się da :) Trzeba sobie robić dobrze :) 

Plan na listopad to wykonać 30 treningów !!! Jak na razie mam za sobą 2 :

8 km biegania w 42 minuty 

30 min z Mel B.

Jak wrócę z pracy przygotuje tabelkę żeby mieć wizualizację tego co robię . 

A teraz w podskokach lece do pracy i ciesze się moją spadającą wagą :)

Miłego dnia :) 

Pozdrawiam 







24 października 2017 , Komentarze (4)

Witam :)

Wczoraj się zresetowałam i wymasowałam do oporu :) Wieczorem się okazało że mam wolne do czwartku więc położyłam się spać z dobrymi myślami że to najlepszy czas żeby ogarnąc sprawy i wdrożyć plan na trening :) A jeszcze do tego jestem sama na dwa dni bo mój wyjechał , będę działać i mam nadzieję że żadne okoliczności na które nie mam wpływu nie popsują mi humoru i pozytywnego nastawienia :) Przyznam się że wczoraj kładłam się z wybornym nastrojem a dziś od rana słucham piosenki która mnie nakręca.

Czuje że to dziś :) Miewacie tak czasami ???? Wstaje się rano i od razu micha się uśmiecha , coś w środku mówi ci że to dziś ten pierwszy dzień Twojego ogarnięcia i lepszego zycia w zgodzie z samym sobą :) Może zwariowałam albo za dużo hormonu szczęścia mi się wydziela w organizmie ale taki mam dziś nastrój :)

Plan treningowy jest taki :

wtorek : bieganie i trampoliny

środa : siłownia lub fitness 

czwartek: bieganie i basen

piątek : reset day 

Weekendu nie planuje bo mam imprezę Mojego i urodziny z córką a do tego chciałabym pojechac z dziećmi do Wilanowa zobaczyć ogród świateł :) 

Dieta ... u mnie wygląda tak :

Ale coś czuję że nie jestem sama z Tym problemem że w weekend więcej folguje :) Piątkowy weekend jest zawsze na mieście i kończy się na browarze i to kolejny zły nawyk z którym trzeba powalczyć :) Dziś ma być idealnie , już jestem po koktajlu białkowym i będę się szykować powoli do biegania  a potem rzucę się w wir załatwiania spraw i sprzątanie tak aby wykorzystać ten dzień na maxa :) 

Miłego dnia :) :) :)  

 

23 października 2017 , Komentarze (10)

Witam po weekendzie :) 

U mnie nudno i standardowo czyli weekend był biegowy .... tak , tak śmignęłam kolejny półmaraton tym razem pojechałam do Gliwic :) W sumie miałam nie jechać przez serię niefortunny zdarzeń ale w końcu się zdecydowałam i mknęłam przez Polskę od 3 rano żeby dotrzeć na czas do biura zawodów. Deszcz padał jak cholera zanim bieg się zaczął już byłam przemoczona ale myślałam że zaraz przestanie .... pomyliłam się :) Biegłam 21 km w strugach deszczu z rozmazanym tuszem i uśmiechem na twarzy a biegło mi się rewelacyjnie :) Czas 2:05 minut ale podbiegów było mnóstwo i śliska nawierzchnia , gdyby nie dwa telefony od dzieci i mokre sznurówki które się uparły żeby mnie wywrócić to spokojnie byłabym przed dwoma godzinami :) 

Naładowana endorfinami poleciałam z Moim pozwiedzać w deszczu i na pizze żeby uzupełnić węglowodany. Potem długa podróż do domu i w głowie przemyślenia. 

Wracam do treningów !!!!

Koniec rozczulania się , skoro mogę zejść do dwóch godzin bez przygotowania to powinnam poprawić swoje czasy . Od roku biegam na tym samym poziomie i juz mnie to irytuje , nigdy nie biegałam dla czasu tylko dla funu ale trzeba w końcu podnieść sobie poprzeczkę a ciało mi tylko podziękuje. 

Tak więc dziś się roluje i rozciągam a od jutra razem z moim ruszamy z treningiem przecież ktoś z Nas musi wygrać zakład :) 

Waga dziś 69,2 kg :) Od kiedy nie mam na wadze 72 kg to czuje się jak królowa Bona :) A będzie tylko lepiej bo na serio tym razem się skupiam na tym co jem . Kupuje z głową jak jem na mieście , nie łapię za pączka czy drożdżówkę tylko patrzę i kalkuluje lub biorę papu z domku :

Plan na ten tydzień :

DIETA trzymana w ryzach i bez piwska które czasami wpada 

Treningi biegowe 3 

Basen 1

Trampoliny 1

Mel B  4 

Zaraz sporządzę sobie tabelki i będę się trzymać planu choćby niebo mi się na głowę zwaliło :) Najważniejsze to uwierzyć w siebie i dobrze wszystko rozłożyć w czasie :) 

Pozdrawiam i miłego tygodnia zyczę :)

 

18 października 2017 , Komentarze (7)

Witam :) 

Odpoczęłam po biegu w Krakowie ale niestety nie ruszyłam z ćwiczeniami , nie mam czasu w tym tygodniu niestety. Znowu się nałożyło parę spraw i usiłuję zrobić sobie grafik działań bo nie jestem w stanie wszystkiego pogodzić ze sobą. Nie ważyłam się jeszcze bo zapomniałam. Jedynie dziś wyskoczyłam o 4 rano pobiegać z Moim na 5 km i na nic więcej czasu nie miałam rano bo dzieciaki dziś jechały na wycieczki przez co harmider był straszny .

Dietke trzymam nadal , ciągle coś w niej poprawiam więc jeszcze nie mam takiej na sztywno , sprawdzam swój organizm i testuje pokarmy . Do wszystkiego potrzebuje grafiku jak się okazało bo inaczej zginę marnie !!!!

Oby do niedzieli !!! Biegniemy półmaraton w Gliwicach choć już zaczyna mnie nudzić ten dystans , ile można razy biec 21,0975 km ??? To mój 12 w tym roku i nie ostatni ... Zleciał jak z bicza strzelił ...

Uciekam do kina na BOTOKS bo obiecałam psiapsiółce że z nią pójdę choć czas mnie nagli . Odezwę się w piątek ...

Bez odbioru ... :)

Dobrego dnia :) 

16 października 2017 , Komentarze (4)

Witajcie kochane :)

Niestety mój tydzień nie wyglądał tak pięknie jak było zaplanowane . Ból nerek nie pozwolił trenować od czwartku więc musiałam odpuścić treningi i basen . Bardzo mi zależało na wyjeździe do Krakowa i do ostatniej chwili nie wiedziałam czy będę biec czy nie, taki ryzyk - fizyk . W sobotę rano czułam się dobrze więc ruszyliśmy do Krakowa z fit pojemnikami i  dobrym humorem :)

Było duże spotkanie biegowe w knajpie , zjechali sie biegacze z całej Polski i bardzo miło spędziliśmy wieczór w Krakowie tyle że wpadło alko i jakies tam jedzenie w knajpie które nie było za bardzo fit . Na kwaterę dotarłam późno i rozmawiałam do 2 rano , możecie sobie wyobrazić jak się czułam przed startem ... dramat. Dobrze że nerki już nie bolały ale po takiej ilości piwka to nie miały prawa :) Ruszyłam , pobiegłam bardzo wolno , optarłam się strasznie ale ukończyłam swój 11 półmaraton w tym roku i zarazem ostatni do Korony Półmaratonów Polski :) 

Fotorelacja obowiązkowo :) W końcu biegam z prywatnym fotografem :)

Czas najgorszy jaki miałam w życiu :) Musze się przyłożyć do treningów i na sezon 2018 wrócic do formy z początku tego roku , więcej trenowania , mocny trening brzucha bo to motor biegacza i będę śmigać jak marzenie :) 

Dzis się resetuje i oczyszczam organizm , będę się rozciągać i rolować a jutro już bez pitu-pitu biorę się za trening :) 

Podsumowanie ubiegłego tygodnia :

poniedziałek 5 km bieg  i 30 min mel b brzuch , abs , plecy 

wtorek          20 min mel b        brzuch , abs

środa chora  BUUUUUU

czwartek       20 min mel b        abs, pośladki 

piątek , sobota chora 

niedziela  21 km bieg 

Zobaczymy co przyniesie ten tydzień :) 

Lecę do pracy a potem wielkie sprzątanie mieszkania po nieobecnym weekendzie :) 

Aktywnego tygodnia kochane :)

12 października 2017 , Komentarze (8)

Hej :) 

U mnie wczoraj była czarna środa ....

Najpierw mnie całą noc bolała nerka do tego stopnia że płakała , noc nie przespana i niestety obyło się bez treningu :( Okazało się że jest to powikłanie przeziębienia pęcherza i wystarczyło brać uro coś tam żeby tego uniknąć ... moja głupota 

Rano już w lepszej formie pojechałam do pracy a tu BUM :( Telefon ze szkoły że syn na gimnastyce na główkę spadł i mam natychmiast do szkoły przyjechać ... na szczęście nic się złego nie stało ale wycieczka karetką , 4 godziny na SORze i dzień pracy w plecy. 

Byłam tak rozbita że nawet nie pomyślałam o treningu ale dietki pilnowałam , mała wpadka była a mianowicie batonik twarogowy na podwieczorek zjadłam - uwielbiam je a najbardziej pistacjowe . Na kolację za to zjadłam tylko dwie łyżki sałatki z karmazynem bo musiałam coś zjesć do leków i elegancko poszłam lulu :) 

Dziś mam zamiar juz funkcjonować normalnie :) Zaraz machnę sobie Mel B w domku a potem lecę na chwile do pracy , niestety syn jest w domu na obserwacji więc nie mogę go zostawić na długo ale wieczorem idę dziś na trampoliny sobie pobrykać :) To mój pierwszy trening grupowy od lutego więc trzymajcie kciuki żebym nie padła :) Jutro w planach bieg , Mel B i basen na wieczór a w weekend półmaraton w Krakowie :) Ten tydzień będzie pierwszym tak treningowym , rozkręcam się nareszcie a tak się za tym stęskniłam :) 

MIłego dnia :) 

 POZDRAWIAM 

<<<ILO>>>