Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 41 lat, Warszawa

162 cm, 78.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 marca 2018 , Komentarze (5)

Witam :) 

Wreszcie piątunio !!!! YEEEEE !!!

Tydzień zleciał jak z bicza strzelił . Nie udało mi się ogarnąć wszystkich spraw niestety bo z organizacją czasu u mnie jak zawsze opornie ale w przyszłym tygodniu wzięłam same drugie zmiany więc jest jeszcze szansa że uda mi się ogarnąć wszystko do końca miesiąca :) 

Treningi są idealnie w tym tygodniu :) Codziennie coś , staram się urwać w pracy trochę czasu na swój i ćwiczę razem z Paniami :) Wczoraj miałam dwa treningi personalne i dwie godziny obwodu a w przyszłym tygodniu poprowadzę pierwszą TABATE .... trochę się denerwuje ale jak to mówią pierwsze koty za płoty. Muszę się tylko solidnie przygotować i nie zamęczyć podopiecznych :)

Dietka jest cały tydzień z małym wyjątkiem ... wczoraj wpadły dwa Michałki w białej czekoladzie ale biorąc pod uwagę że dostałam ich kg to i tak nie zły wynik :) Resztę słodkości rozdałam dzieciakom swoim i tym z sąsiedztwa tak na wszelki wypadek żeby nie kusiło :) 

Plany na weekend to dziś praca wieczorem , kino i dwa biegi :) Niestety nie miałam czasu na treningi biegowe w tygodniu więc forma nadal pod znakiem zapytania ale w przyszłym tygodniu mam zamiar lepiej zaplanować sobie  aktywność :) 

Składam Wam najlepsze choć spóźnione życzenia z okazji Dnia Kobiet :)

Niech ten dzień trwa dla Was cały rok :)  

Dobrego weekendu życzę :)

Pozdrawiam :)

 

8 marca 2018 , Komentarze (4)

Witam kochane :) 

Melduje się grzecznie tak jak obiecałam :) Wczoraj w pracy uczyłam się obsługiwać TANINĘ maszynkę do analizy składu organizmu , nie potrzebnie to tłumaczę za pewnie bo większość z Was dobrze wie o czym mówię :) To tak mała maszynka do pomiaru przez którą psuje nam się najczęściej humor chyba że bardzo się staramy i mamy efekty wtedy jest LUZ :) W każdy razie uczyłam się i zrobiłam sobie sama pomiar ...

waga 69.9 kg w ubraniu

BMI 26,8 ( za dużo o dwa punkty )

PTT 28,6 % ( za dużo o 3 procent )

Woda 52, 6 ( za mało pije !!!!)))

waga mięśni 49,8 kg ( przy moim wzroście bardzo dobrze )

TV 4 ( powinna być 2 !!!)

wiek meta. 31 lat ( pięć mniej czyli elegancko )

Następną zrobię za miesiąc dla porównania , zresztą Paniom tez robimy konsultację raz w miesiącu to co ja się będę wychylać . W tym tygodniu przeprowadziłam już 4 pierwsze treningi personalne , umęczyłam Panie jak tylko się dało ale było warto jak widziałam po treningu ich satysfakcję :) Mam straszną wenę teraz na kursy i szkolenia , nie dość że sama sobie ćwiczę to jeszcze mogę innym pomóc w paleni tłuszczyku po zimie :) 

Po weekendowym szaleństwie biegowym cały poniedziałek się rolowałam w pracy , taki mi się spodobało że chyba śmignę do sklepu i zakupię sobie rolkę do domu . Mam w tym tygodniu szkolenie z rolowania :) Jupppiiii !!! Zawsze chciałam wiedzieć jak to się poprawnie robi a uwierzcie mi że dobrze wykonane rolowanie to oś cudownego , masaż i rozluźnienie ciała . Polecam serdecznie dla każdej z Was po nawet nie dużej aktywności przyda się rozmasowanie mięśni a do tego jest dobre na cellit i napięcia mięśniowe :)

Po rolowaniu poszłam wieczorkiem na basen , pomoczyć się i popływać. Osobiście uważam że na zakwasy pływanie jest najlepsze i tym razem moja teoria się sprawdziła :) Popływałam sobie 45  minut , umówiłam się z instruktorem na naukę pływania kraulem ( bo ten styl to dla mnie czarna magia ) Pływam głównie na grzbiecie , delfinem i żabką a niestety żabka jest bardzo dla mnie nie dobra ze względu na mój wiecznie chory pas biodrowy :( Najwyższy czas nauczyć sie nowego stylu , zresztą ostatnio ciągle się czegoś uczę i coraz bardziej mi się to podoba.

Specjalnie dla Was filmik który mnie ostatnio rozwalił wewnętrznie ... po obejrzeniu nie będzie juz wymówek że ćwiczenia nie są dla mnie :)

Zobaczcie koniecznie :)

Każdy może ćwiczyć MOTYWACJA :) 

Dziś miałam trening obwodowy w pracy i trochę poćwiczyłam. Dietkę trzymam , jem co mam jeść i staram się nie jeść pomiędzy posiłkami . Kalorii nie liczę bo nie mam na to czasu ale bardzo się pilnuje z czasem jak chodzi o posiłki. Biorę do pracy pojemnik z risotto które uwielbiam , uzupełniam białko po pracy i rano pije koktajle bo nic oprócz płynu rano nie przyjmę ...

Uciekam spać po ciemna noc już a rano czeka minie dużo spraw i dzień w pracy , mam przygotować pierwsze zajęcia grupowe a będzie to tabata :) Będzie ogień !!!! Czekam aż przestanie siąpić deszcz i ruszam z rowerem , po co mam się tłuc w zatłoczonym autobusie jak mogę spokojnie przejechać lub pobiec 2,5 km do pracy ??? 

Wiecie co jest najlepsze że zaczyna mi się zmieniać myślenie :) 

Spalone kalorie w marcu : 6295 Kcal 

Treningi : 6

Bieg : 24 km

Coraz lepiej :0

I na koniec wspominki z mojego pierwszego biegu w tym sezonie :) Jaram się :)

Tak było w poprzedni weekend a będzie takich jeszcze dużo :) Wiele km do pokonania , dużo kalorii do spalenia i kg do stracenia tez nie aż tak mało :) 

Mój sezon się zaczyna :) 

Dobrego i pozytywnego czwartku życzę :)

Pozdrawiam :0 



6 marca 2018 , Komentarze (9)

Witam , witam :) 

Miałam się meldować więc to robię sumiennie :)  Zza oknem słońce świeci , temperatura coraz bardziej Mi przychylna więc wracam do żywych :) Od razu wszystkiego mi się chcę , mam ochotę biegać , skakać i ćwiczyć :) Niech to słońce już zostanie ... PROSZĘ !!!!

A co u mnie ??? Ruszyłam wreszcie swój zad !!! W piątek poćwiczyłam w pracy obwodowy trening i zumbe :) Rozruszałam stare kości choć moja koordynacja ruchowa pozostawia wiele do życzenia , poćwiczę nad tym i będzie ogień :)

W piątek przyleciał mój do PL i razem spędziliśmy weekend na bieganiu. To było moje pierwsze bieganie od stycznia !!! Mimo że jestem chora i nos mam zapchany jakoś poszło :) W sobotę bieg w Sulejówku na 3 km jako rozgrzewka :)

Elegancko trzymałam tempo 6:00 mimo trasy z pniami przez które trzeba było przeskakiwać :) Powiem wam szczerze że jak na tyle czasu bez żadnego treningu to poszło mi bardzo ładnie i równiutko :) 

W niedzielę pojechaliśmy na Półmaraton Wiązowski . Miałam tam być zającem na 2;10 i byłam tyle że ze wsparciem koleżanki. Sama bym nie dały rady bo nie dość że bez formy to jeszcze chora . Ale i tak jetem mega dumna :) Ja biegłam równo 5;59 to 13 km a potem oddałam jej balonik i zwolniłam sobie z tyłu. Grupa zrobiła życiówki bo koleżanka ich doprowadziłą na metę o czasie a ja przybiegłam 6 minut później . Następnym razem zającuję bez wsparcia może uda mi się samej choć w duecie zawsze rażniej :)

Moje kochanie jak zawsze po swoim biegu po mnie wróciło :) On chyba lubi trzaskać dodatkowe km :) Podsumowując w weekend 24 km przebiegnięte !!! O YEEEE !!!

Niestety czas bez treningu dał o sobie znać i poniedziałek spędziłam w pracy na rolowaniu się i rozciąganiu bo nogi trochę bolały . Miałam reset day jak to mówią :) Dietka była pełna gębą  więc jak na razie jestem z siebie mega zadowolona :)

Dziś mam tylko szkolenie w pracy więc wykorzystam ten piękny:) Pozałatwiam sprawy , zrobię jakiś trening żeby rytmu nie tracic i uzupęłnie swoje endomondo bo od stycznia jest umierające :) Zorbie tabelkę treningową na marzec i takie tam dziwne zajęcia :) 

A jak u Was ??? 

Też Was tak pogoda motywuje do działania ??? Mam nadzieję że tak :) 

Melduje sie na dniach :) 

Ciepłego dnia życze :)

Pozdrawiam :) 

2 marca 2018 , Komentarze (10)

Witam nocną porą :) 

Nawet nie wiecie jak mi się dobrze zrobiło jak wreszcie napisałam coś na V. Zawsze tak mam że nie wchodzę tutaj jak mi źle żeby  nie smęcić ale ironią jest to że zawsze mi to pomaga i mobilizuje do działania. Mamy marzec , planów w liczbach nie podaję chce po prostu zrobić swoje , przebiegnąć swoje biegi które są w planach i ogarnąć wszystkie sprawy które ciągną   się za mną jak ogon . Trochę tego jest ale dam radę. Muszę się oduczyć głupiego nastawienia że mogę coś zrobić jutro a zamienić je na takie jak przed laty czyli co masz zrobić jutro zrób dziś :) 

Nowa praca .... wspominałam coś tam ale teraz mogę napisać jaśniej . Od dwóch tygodni pracuje na siłowni :) Jestem w trakcie kursów  na trenera personalnego i podstaw dietetyki więc trochę mi na głowę siadło :) Wyszło w praniu tak nagle. Tu z kimś rozmawiałam , tam ktoś zadzwonił i nagle znalazłam się na siłowni jako pomoc trenera :)

Prowadzę trening obwodowy dla Pań i jest super . Sama też ćwiczę z nimi a po moim obwodzie chodzę na zajęcia do koleżanek i obserwuje a dokładnie ćwiczę z klientkami żeby się wprawić . Chodziłam na Fitness i Rekreację ale nie mogłam skończyć z powodów rodzinnych więc odświeżam pamięć i uczę się od nowa na kursie, mogę śmiało powiedzieć że wreszcie podoba mi się moja praca :) 

To dodatkowa motywacja dla mnie :) Dobrze się tam czuję i chcę być wiarygodna dla siebie samej więc wypadałoby być najlepszym przykładem swojej wiedzy i takie mam teraz nastawienie . Dbać o siebie , używać głowy , jeść prawidłowo i regularnie uprawiać sport nie tylko w pracy. Znaleźć czas na wszystko ale też nie dać się wciągnąć w jakis chory schemat bo w życiu trzeba mieć umiar i dystans do Siebie <3

Ostatnio byłam na 3 godzinnym maratonie fitness , to był dla mnie taki test . Przeszłam go , udało mi się wytrzymać do końca  i obnażył  moje niedoskonałości :) Wiem nad czym pracować , na pewno koordynacja ruchów do poprawy a zajęcia w stylu zumba nie dla mnie bo ruszam się jakbym połknęła kij :D Na razie skupiam się na interwałach , tabacie, ATB i TBC  , na step itp. przyjdzie czas :D

Podsumowanko 1.03 

dieta - bardzo dobrze :)

waga -68.9kg

trening : obwód 30 minut

              interwał 50 minut

spalone kcl : 982 według zegarka :)

Pierwsze koty za płoty :) 

Weekend zapowiada się aktywnie co bardzo mnie cieszy po 5 tygodniach leżenia pępkiem do góry nareszcie w planach mam jakiś ruch . Mój wraca na weekend z delegacji więc będzie sportowo - romantycznie <3

Zamelduję się po weekendzie a Wam życzę jak najlepszego :) 

Pozdrawiam cieplutko :*


 

28 lutego 2018 , Komentarze (8)

Witam po nieobecności :)

Już nawet nie mam siły na kolejne tłumaczenie .... Ile razy można tak samo się zmobilizować i polegnąć na przedbiegach ? No ile ? Nie wiem ile ale chyba usiłuje pobić rekord europejski takie mam przeczucie :) 

Zaczął się NR 2018 i jak zawsze pełna radości szykuje się z nastawieniem << TAK, TAK to musi być mój rok , nowa ja , zmotywowana ..... ble, ble ,ble ...... " znacie to ???? I ta euforia towarzysząca, wydaje ci sie że góry możesz przenosić a potem życie zrobi Ci psikusa i w jeden dzień wszystko się zmieni .... Nie ma siły , uśmiechu , motywacji a najgorsze jest to że nawet nie zwracasz na to uwagi przez pewien czas bo głowa jest zajęta czymś ważniejszym . Nie będę tu opowiadać smutnych historii bo to nie program UWAGA ale miałam sprany mózg. 

Nie biegałam ( bardzo mało ) a o siłowni , pływaniu i diecie to nawet ne słyszałam ostatnio. Totalnie usiadłam na laurach i niech się dzieję wola nieba. Tak właśnie przetrwałam dwa pierwsze miesiące roku który miał być przecież MÓJ , ten jedyny , ten najlepszy kiedy wszystko się zmieni ..... na szczęście dopiero zaczyna się marzec :)

A co u mnie się działo tak w telegraficznym skrócie :

Zwolniłam się z kolejnej pracy, recepcja to nie dla mnie  . Potem byłam hostessą chwile żeby się odmulić a teraz zaczęłam coś zupełnie innego ale o tym na razie sza aby nie zapeszyć :)

Z przyjemnych chwil to udało mi się uciec z warszawy na ferie i spotkać się z siostrą i mamą w Zakopanym. Bardzo fajnie spędzony czas z rodziną , dzieci powygłupiały się z babcią i ciocią a mi rozmowy z mamą zawsze pomagają więc trochę oczyściłam główkę. W Zakopanym przez 6 dni zrobiłam 147 km spacerem :) Tylko dlatego jeszcze wciskam się w spodnie :) 

A i poranne bieganie z Noriaki Kasai było miłym akcentem :)

Z nowości w moim życiu to spróbowałam KRI terapii .Czas nie duży bo 2,5 miuty w -135 stopniach był nie lada szokiem dla organizmu ale czułam się po tym świetnie. Zawsze lubiłam przełamywać bariery i swoje lęki więc kolejne doświadczenie do przodu.

A tak po za tym po staremu;

Waga 69 kg czyli stabilnie ale nadal ....

Nie udało mi się ułożyć harmonogramu dnia

Nie ogarnęłam porządku w domu tak jakbym chciała 

Zaczynam sezon biegowy w weekend a nie trenowałam od miesiąca ... brawo Ja !!!

Nie trzymam się diety choć ciągle ją sobie rozpisuje 

W życiu prywatnym nadal stabilnie ale bajka się skończyła 

Dziś wstałam rano i pomyślałam że to dziś jest ten dzień , dziś wracam na V i dziś od dziś uruchamiam aplikację MÓZG na tryb przyśpieszony. Dziś może być dzień o którym powiem że to był początek zmiany lub kolejnej porażki ale zobaczymy.... Nie nastawiam się , nie obiecuje , nie będę na siebie naciskać chcę tylko zrobić coś pozytywnego dla siebie samej i przestać zatruwać mózg problemami całego świata. 

Zobaczymy :)

I na koniec cała Ja czyli życie mi piachem a ja szukam jednorożców i tęczy :)

Tak przy okazji nie tylko dieta i ćwiczenia mi są potrzebne , dobry psychiatra tez nie zaszkodzi :) 

POzdrawiam w ten zimny dzień cieplutko :)

Buziole :)


 

8 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Witam , witam w 2018 roku :)

Zacznę od tego że chciałabym Wam wszystkim życzyć tego co jest dla was ważne , realizacji planów i marzeń a także zdrowego , radosnego , cudownego 2018 roku :) 

Wiem że jak zawsze mam spóźnione wpisy ale obiecuję się poprawić :) Sylwester w tym roku był skromny w małym gronie znajomych i skończył się wcześnie bo musieliśmy się wyspać przed noworocznym startem . Jednak za dużo alko i jedzenia wpadło co dało efekt 70 kg na wadze 1.01.2018 :( 

Byłam poirytowana i zła na siebie bo moja waga znowu wzrosła do poziomu z września , trzy miesiące popsułam przez dwa tygodnie to się nazywa wynik ... Wydawało mi się za taka fit byłam ale jedna nie :) Teraz czas na powrót do formy i odzyskanie władzy nad ciałem :) 

Plan na ten rok i założenia :

- monotematycznie na początku czyli schudnąć wreszcie do 60 kg !!!!

- regularnie trenować : basen , bieganie , siłownia 

- biegać minimum 30 km tygodniowo 

- ćwiczyć siłę biegową 

- nie szukać wymówek tylko działać 

- wystartować w triatlonie i ultra maratonie 

- jeść z głową 

- ograniczyć alko do minimum bo jak jest alko to tez jest amu

- załatwiać wszystko na bieżąco a nie czekać ze wszystkim aż będzie ostatnia chwila 

Jak na razie nic mi więcej nie przychodzi do główki . Muszę działać !!! Już w nowy rok byłam na starcie w parku żeby zacząć rok od biegania , tak samo jak rok temu. Było fajnie potruchtać , choć po roztrenowaniu ciężko mi się szurało nogami , najważniejsze że dotarłam do mety :)

W tygodniu chodziłąm do pracy i trenowałam trzy razy po 5 km czyli co drugi dzień , wdrażam się powoli :) W piątek nareszcie przyszłam moja karta na którą czekałam czyli :

Bardzo się cieszę :) Mogę spokojnie rozpisać sobie trening i basen :) Od jutra zaczynam działać według planu . Basen mam pod domem a siłownie 400 metrów od domu. Mój plan na styczeń jest konkretnie taki :

- bieg 200 km

- rower 100 km 

-siłownia 7 razy 

-basen 7 razy 

A do tego dieta , dieta , dieta i jeszcze raz dieta !!!

Mój za nim wrócił do pracy i wyjechał rozpisał mi mniej więcej plan żywieniowy. Pozostało go tylko wydrukować , powiesić i się stosować . Zobaczymy czy działa :) Uwzględnił w niej moje ulubione papu więc powinna dać wymarzony efekt :)

Na liczniku po pierwszym tygodniu stycznia 30 km biegu w tym podbiegi z opona :) 

Waga dziś 69,4 km 

Dobrego tygodnia życzę i obiecuję się meldować regularnie :)

Pozdrawiam 



 

29 grudnia 2017 , Komentarze (5)

Witam po grudniowej przerwie :) 

Z reką na sercu przyznaje że nie wyszedł grudzień tak jak plan , można by powiedzieć że nie wyszedł mi wcale :) Najpierw remont pokoju dzieci który trwał tydzień i uniemożliwił mi poruszanie się po moim małym mieszkanku , okazało się że w pokoju dzieci było 11 worków 120 litrowych nie potrzebnych zabawek , ubrań itp. Razem z sąsiadkami próbowałyśmy to ogarnąć ... masakra !!! Na koniec tego sprzątania rozchorowałam się  na własne życzenie , latałam w bluzie ze śmieciami i wynosiłam meble bo po co się co chwile ubierać ??? Efekt taki że nie pobiegłam jednego biegu i tydzień w łóżku z chorym gardłem i gorączką ... do dupy :( 

W połowie miesiąca wyszłam z łóżka i ledwo ciepła poleciałam w ostatnim biegu sezonu , pomalutku i na luzie bo po chorobie byłam bardzo osłabiona ale jakoś się udało przekroczyć metę .... i tak skończyłam mój trzeci sezon biegowy :)

I zaczął się kolejny młyn czyli przygotowania do świąt , przyjazd siostry z Karaibów po roku pracy w tym pięknym miejscu , powrót mojego faceta z delegacji i zawirowania świątecznych zakupów .... doba była za krótka na wszystko bo jeszcze praca doszła o żadnym treningu nawet nie myślałam więc zrobiłam sobie roztrenowanie wcześniej niż miałam ....

D tego miałam urodziny !!! Skończyłam 35 lat i nie udało mi się zrobić wagi czyli 65 kg :( Na swoje przyjęcie urodzinowe poszłam z waga 67,5 kg i czułam się jak baleron ale po chwili stwierdziłam że mam to gdzieś i już bawiła się wyśmienicie . dostałam piękne kwiaty 

I zegarek na nowy sezon żebym więcej biegała i trenowała :)

Dzień po urodzinach były święta .... Zamieszanie , potem kolacja , prezenty i jak co rok nasiadówka przy stole u sąsiadów i rodziny... Na bigos długo nie spojrzę gdyż to mój konik i jadłam go u każdego , mój brzuch wyglądał jak balon !!! Ale jakoś przeżyłam święta :)

Były to moje najlepsze świeta od lat :) Było przytulnie , atmosfera cudowna , dzieci zadowolone więc nie mam czego żałować że dokonałam tyle zmian w życiu , to był rok zmian a na następny planuje jeszcze więcej !!!! 

Zrobiliśmy też nowy tatuaż :

A dziś w końcu wróciłam do biegania po prawie trzech tygodniach przerwy . To było ciężki 5 km tak szczerze to pierwsze dwa myślałam że padnę na zawał . 5 km w 31 minut pokazało że taki długi czas nie ćwiczenia i nie biegania mi nie służy ... teraz będzie już tylko z górki :) 

Waga po świętach 68,6 kg co oznacza że przytyłam około 1,5 kg ale to szybciutko zrzucę i walczę jak lwica o swoje dobra :) Jest chęć jak zawsze , plan prawie gotowy , pierwsze starty opłacone więc nie może być porażki :) 

Podsumowując był to mój najlepszy rok pod względem kondycji , przebiegniętych km , miłości , wiary w siebie i szczęśliwych dni :) Odebrałam też parę lekcji pokory na przyszłość i poznałam lepiej siebie :) Udało mi sie zbić 4 kg a to dopiero początek mojej metamorfozy .... 

Mam nadzieję że Wasz był nie mniej udany , w wolnej chwili nadrobię Wasze wpisy z grudnia bo stęskniłam się za wami bardzo :) 

Życzę Wam udanego ostatniego weekendu roku 2017 !!!!!

Szampańskiej zabawy do rana w sylwestrową  noc !!!

Spełnienia marzeń ,wielu planów i siły oraz konsekwencji w ich wykonywaniu , dużo miłości i tego wszystkiego co same sobie życzycie w roku 2018 !!!!

Buziaczki

Pozdrawiam moje piękne !!!! 

 

 

 

 

8 grudnia 2017 , Komentarze (15)

Witam kochane :)

Jestem super zadowolona :) rano jak się krzątałam po domku z dziećmi i jakoś tak mnie wzięło żeby się zważyć , ważyłam się wczoraj a staram się nie popadać w psychozę :) Staje patrzę i nie wierzę :) 

Wołam syna żeby się zważył bo może bateria się popsuła ale wszystko w porządku ...

Staje znowu i uśmiecham się pod wąsem :)

67,2 kg !!!!

Nie pamiętam kiedy tyle ważyłam , chyba z trzy lata temu !!!

Udało się przełamać zawzięte 68 kg .... nareszcie :) 

Teraz to dopiero dostałam skrzydeł :)

Dzisiejsze jedzonko :

Dwa śniadania zaliczone :) Lecę ogarniać sprawy i wracam na ryż z warzywami i duszonym filetem . Oby tak dalej :) 

Uciekam i życzę cudownego weekendu :)

Pozdrawiam  



 

7 grudnia 2017 , Komentarze (15)

Witam Moje Drogie :0

Miałam się odezwać po weekendzie ale totalnie mam zawalony cały tydzień !!! Od początku grudnia zamieszanie jak nie wiem co . Mój wyjechał do Niemiec, remont pokoju dziecięcego i na dodatek urzędowe sprawy mnie zasypują .

W weekend biegałam sobie dwa razy . W sobotę na Służewcu po torze konnym charytatywnie dla dzieci. Zacna inicjatywa a błoto jak na Woodstocku :) Dobrze że wróciłam do domu w butach bo w niektórych momentach myślałam że mi bajoro wciągnie obuwie :)  7.5 km zaliczone :)

W niedzielę pojechałm na półmaraton do Torunia :) Wszystko byłoby dobrze gdyby na 3 km nie złapała mnie kolka . Tak więc truchtałam sobie pomalutku do mety , zajadając na punktach pierniki toruńskie :)

Zrobiłam posumowanie roku biegowego i jestem bardzo zadowolona . 42 starty w tym 1 ultra na 50 km , dwa maratony , 14 półmaratonów i reszta dyszki i piąteczki. W sumie prawie 2000 km w nogach i dwa razy trzecie miejsce na podium.

A najlepsze że to z 12 kg nadwagą więc nie ma co się bać . Jeżeli chcesz biegać to biegaj i nie szukaj wymówek . Trzeba pokonać swoje słabości i ruszyć z kopyta, trenować i stawiać sobie coraz to nowsze wyzwania , przekraczajmy swoje granice i podnośmy poprzeczkę :) W kolejnym sezonie w planach mniej startów a więcej treningu. Mam ochotę złamać 1;55 w półmaratonie i 22 minuty w 5 km takie będą założenia na przyszły sezon a do tego triatlon i bieg górski oraz 63 km ultra :) Nakręcam się już :) 

Dietka na początku grudnia trochę popsuta ale szybko się postawiłam do pionu .Nie chce zmarnować tych $ kg które już zeszły a dzis na wadze mignęło 67 kg więc trzymajcie kciuki może wreszcie ruszy w dół :) Moje główne posiłki to koktajle i sałatki oraz obiadki w stylu mięso , ryz , warzywa :)

Rano kawusia , woda z cytryną i koktajl na dobry początek dnia :) Zaprzyjaźniam się z wodą znowu , pilnuje żeby pić pare razy dziennie po szklance . Okazało się że lepiej mi idzie uzupełnianie płynów jak mam go w szklance a nie w butelce :) 

Treningów na razie nie ma przez remont pokoju dzieci , dziś przyjeżdża szafa do pokoju więc będę ją sobie skręcać ale jak już ogarnę pokój dziecięcy to ruszam z kopyta i trenuje , biegam i pływam :) Mam 95 dni do ważnego wydarzenia  a mianowicie zostałam zajączkiem na półmaratonie i będę prowadzić grupę na 2;10 więc forma na marzec musi być perfekt i będzie :) Jeszcze kilka kg w dół i będę śmigać jak sarenka :) 

Wylewa się ze mnie dziś optymizm ale to dobrze , mroczne czasy są za mną więc musze zadbać o siebie i się realizować bo kogo jak kogo ale siebie muszę lubić bo nie zostawię się za drzwiami :) 

Miłego dnia :)

Pozdrawiam     

 

1 grudnia 2017 , Komentarze (10)

Hej kochane :)

I pyknął listopad jak zły ....

Kolejny miesiąc za mną ale szczerze nie jestem z niego zadowolona . Nie ma co się oszukiwać mogło być o wiele lepiej ale zabrakło chęci i samozaparcia . Waga bez  zmian 68.00-68.8 kg co oznacza że stoi w miejscu i ani drgnie , po ładnym spadku 4 kg mam miesiąc bez żadnego progresu . Zawaliłam treningi i trochę dietę przez 4 dni , a najbardziej w ostatni weekend kiedy to nie biegałam a na dodatek zostałam sama w domu na dwa dni więc było szaleństwo. Zaprosiłam koleżanki i było piwko , przekąski i zerwana noc czyli babskie rozmowy do 4 rano .... napuchłam jakby mnie ktoś napompował i całą niedzielę czułam się fatalnie a tak na serio to dopiero we wtorek czułam się dobrze po koktajlach z awokado i cytryny ... polecam :) Miałam się dziś pomierzyć ale rano dostałam @ i jestem jakaś taka opuchnięta więc nie będę sobie robić dziś pomiaru wolę odczekać , tylko się zważyłam i cieszę się że mimo @ na wadze równe 68 kg. 

Według mojego endomondo spaliłam 16503 kcal

biegania tylko 101 km 

spacerów 120 km

parę treningów z Mel B. 

Tyle mojej aktywności a miało być takie WOW ...

No ale coż , wyszło tak jak się człowiek starał i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem trzeba ruszać dalej i to bez spoglądania do tyłu.

Mamy grudzień , nowy miesiąc , nowe wyzwania i plany i cały czas ta sama stara JA :)

Zrobiłam juz wczoraj tabelkę , to taki mój kalendarz adwentowy tylko w moim przypadku bardziej treningowy . Mój wyjeżdża jutro na 21 dni więc pełna mobilizacja treningowa . Odpoczęłam sobie 10 dni od biegania a teraz wypadałoby ruszyć zadek i do przodu. Tak więc w grudniu dietkę trzymam i biegam , trenuje , rozciągam się i roluje a do tego sprzątam , gotuje i święta szykuje :) 

A jak na razie jem śniadanie i biorę się za domowe obowiązki :)

Rok się jeszcze nie skończył :)

Miłego weekendu życze :)

Pozdrawiam !!!!