kolejny cel osiągnięty :)
Zaplanowałam sobie, że do 29 września, czyli naszej czwartej rocznicy ślubu, będę ważyła dokładnie tyle, ile przed ołtarzem. Cel osiągnęłam dziś rano :)
Hmm, co teraz? Może osiągnięcie wagi 54 do 1 listopada? Zawsze wtedy spotykamy się z rodziną, z niektórymi osobami widzimy się raz do roku, więc efekt będzie murowany!
Ćwiczeń codziennych ciąg dalszy - już naprawdę widać rezultaty na brzuchu, boczki też się trochę zmniejszyły. Czas zabrać się za wewnętrzną stronę ud. Do dzieła!!
1 września -wielkie wejście lżejsza o 13 kg :)
To był bardzo miły dzień. Wróciłam do szkoły lżejsza o 13 kg. Moi uczniowie nie widzieli mnie ponad dwa miesiące, więc ich zdziwienie było ogromne. Dziewczyny z mojej klasy podeszły do mnie po zajęciach i pogratulowały mi świetnego wyglądu. Ach, było warto... :)
znowu zastój :(
No i dopadł mnie kolejny zastój. Waga waha się między 59,8 a 60 i ani myśli spadać. Zniechęca mnie to bardzo, ale chyba podchodzę do tego z nieco większym dystansem niż za pierwszym razem. Teraz już po prostu wiem, że tak bywa i trzeba to przetrzymać. Więc znowu zaciskam zęby i walczę. Musi się udać! :)
Jest!!! 5 z przodu!! :D
No i wreszcie doczekałam się upragnionej 5 z przodu :) Pasek zmienię, kiedy w to uwierzę. No i proszę - da się? Dziś będzie w takim razie drugi dzień euforii. Zaczęło się wczoraj. Spotkałam się z koleżankami, których nie widziałam od dwóch miesięcy. Bałam się, że nie zauważą, a one wpadły w zachwyt od razu, jak tylko weszłam! "Co robiłaś?", "To niemożliwe!", "12 kg?!" - to było jak balsam dla mojej duszy znękanej odchudzaniem :) Jedna z nich powiedziała mi znamienne słowa: "Ja cię taką właśnie pamiętam, to jesteś prawdziwa ty". No właśnie - czas wziąć sobie to do serca :)
szukam nowych ciuchów :)
Schudłam prawie 12 kg, czyli wszystko idzie zgodnie z planem :) Do 29 września, czyli naszej czwartej rocznicy ślubu, chciałabym ważyć 57-58 kg i nie wątpię, że waga tyle pokaże.A dziś w nagrodę za dobre sprawowanie szperam po necie w poszukiwaniu inspiracji modowych - w przyszłym tygodniu pojadę po jakieś ciuszki w rozmiarze 40-38. Niby mam takich w szafie pełno sprzed 5 lat, ale już jakieś niemodne i opatrzyły mi się. Rany, jaka to przyjemność odzyskać radość z kupowania ubrań! :)
w oczekiwaniu na 5...
Wczoraj "prowadziłam się" wzorowo na dietce, więc dziś nagroda: waga pokazała 61 kg :) Codziennie (to już obsesja) mierzę ciuchy, które nosiłam przed ślubem i z satysfakcją obserwuję, że za jakieś 2-3 kg będę w nich znów mogła z dumą paradować po ulicy :) No i z zapałem ćwiczę. To nowość dla mnie i gdyby nie nakaz ortopedy, to pewnie sama bym się za te brzuszki nie wzięła. A tak codziennie poprawiam swój wynik - wczoraj coś ponad 250. Wiem, że nie jest to super imponująca liczba, ale biorąc pod uwagę fakt, że tydzień temu nie zrobiłabym ani jednego... Jestem z siebie dumna :)
podsumowanie drugiego miesiąca
Dziś zaczęłam trzeci miesiąc mojej dietki :) Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem - schudłam 10 kg, z rozmiaru 44 zeszłam do 40. Już w zasadzie nie zauważam nawet, że jestem na diecie. Do sukcesów muszę zaliczyć urlop - nie przytyłam ani grama, a nawet schudłam 0,5 kg :) W tym miesiącu chciałabym schudnąć 2-3 kg, ale przede wszystkim ujędrnić i wyćwiczyć ciało. Czas ruszyć tyłek! To do dzieła :)
brak @
Powinnam już dostać @, a tu ciągle nic. Ktoś tu pisał, że powodem może być zbytnie ograniczenie tłuszczu. Czy to możliwe??
waga trzyma moją stronę :) ludzie -nie :(
Kolejny tydzień - kolejny kilogram mniej - dziś (wczoraj w zasadzie już też) waga pokazała 63 kg :) Małymi kroczkami idę wytrwale do celu. Żadnych załamań, podjadania, wpadek dietetycznych... To naprawdę ja? ;) Ze złych wiadomości jest tylko jedna - nadal nikt nie zauważa, że schudłam!! Z rozmiaru 44 przeszłam już w zasadzie na 40, schudłam 9 kg i...nic! Kiedy usłyszę wymarzone "Ależ ty schudłaś"?
no to mam problem
Dziś waga wskazała 64 kg! Aż podskoczyłam ze szczęścia :) Ale... Mojemu mężowi przestało się podobać to, że się odchudzam, bo cóż...mam mniejszy biust :( Kategorycznie zażądał, żeby zakończyć dietę! A ja marzę o zrzuceniu przynajmniej jeszcze tych 4 kg. No cóż - mamy problem!