Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Poprzednie konto BedeSzczuplaa

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 72086
Komentarzy: 1144
Założony: 9 lipca 2011
Ostatni wpis: 30 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
CaramelVanillaa

kobieta, 35 lat, Warszawa

152 cm, 51.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lutego 2012 , Komentarze (14)


Trzeci dzień diety. Niby jem dietetycznie, ale nie jestem zadowolona bo chyba jadam zbyt duże porcje. Stwierdziłam, że w tym tygodniu po prostu ograniczę jedzenie, a od przyszłego już zaczynam diete właściwą, czyli ok. 1200 - 1500 kcal.
Jedynym plusem jest to, że w końcu zaczęłam ćwiczyć

Obecnie siedzę w domu i na razie moim jedynym zajęciem jest nauka. Przemyślałam sobie wszystko i postanowiłam, że wreszcie zajmę się sobą.
Na początek zacznę od zmiany fryzury. Trochę podetnę włosy a przede wszystkim muszę je ufarbować. Nawet się nie przyznam kiedy ostatnio to robiłam
Jeśli chodzi o kolor to myślałam o jakimś odcieniu rudości, może mahoń?
Moja mam odradza mi te kolory, twierdzi że pasują one starszym osobom. To nie prawda, bo zauważyłam że dużo młodych dziewczyn tak sie farbuje.
Ale jeszcze to przemyślę.

Druga sprawa to chyba wreszcie przejdę się do kosmetyczki, bo u niej to nie byłam dłużej niż u fryzjera.
 Czas zacząć działać i zmienić coś w swoim życiu i wyglądzie a nie ciągle wyglądać tak samo. Może dzięki temu trafi się jakiś facet?


*****


śniadanie

omlet z szynką i polędwicą drobiową
twarożek domowy


II śniadanie

dietetyczny sernik
duża garść (albo i dwie) orzechów ziemnych





przepis
1 kg sera mielonego na sernik
5 jajek
słodzik do smaku
1 opakowanie budyniu waniliowego bez cukru

Wszystkie składniki dokładnie miksujemy ze sobą. Powstałą masę
wylewamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. i pieczemy ok. 40 - 45 min.


obiad

naleśniki pełnoziarniste z musem jabłkowym




kolacja

omlet z pieczarkami i polędwicą drobiową
serek homogenizowany naturalny
znowu orzechy ziemne


6 lutego 2012 , Komentarze (6)






Witam po dość długiej przerwie. Nie było mnie ponad miesiąc, ale wraca z powrotem.
Przez ten czas zmieniło się kilka rzeczy w moim życiu.

Po pierwsze będę teraz mieć więcej wolnego czasu, bo już nie pracuję. Zwolniłam się. Dzisiaj byłam ostatni raz. Nie wiem tylko, co zrobię z taką ilością wolnego czasu. Wcześniej znajdowałam czas na wszystko: praca, szkoła, nauka, dom...
Jednak to chyba prawda, że im więcej mamy zajęć tym lepiej organizujemy sobie czas Teraz mnie przeraża ta bezczynność i siedzenie w domu.





Po drugie sesja trwa, egzaminy w pełni. Przede mną jeszcze tylko dwa zaliczenia i semestr z głowy. Mogę powoli zacząć szykować się na drugi
Będę nieskromna i się pochwalę, że zaliczyłam egzamin którego nie zaliczyło ponad 70 % studentów. Dzisiaj były wyniki. Jestem z siebie dumna





Po trzecie dieta, a raczej jej brak. Ostatnio w ogóle jej nie było i tym sposobem przytyło mi się całkiem sporo. Może dla niektórych z was jest to waga idealna, ale dla mnie nie. Dlatego nie będę pisać ile ważę bo dostanie mi się za to że wyolbrzymiam i powinnam sie cieszyć z tego co mam


*****

Mam teraz sporo wolnego czasu, dlatego zaczynam po raz  (???) diete.
Chciałabym jak najwięcej schudnąć do Wielkanocy ale nie określę ile, bo każdy spadek będzie dobry. Oby tylko jak najwięcej


*****

Diete zaczęłam już dzisiaj, a od jutra ostro zaczynam dalszą naukę.
Trzymajcie sie dzielnie

7 stycznia 2012 , Komentarze (15)


Witam Was w ten sobotni dzień, a raczej popołudnie. Nie napiszę że piękne, bo takie wcale nie jest. I chodzi mi tu głównie o pogodę, nie o dietę. Raz pada śnieg - a raczej nieśmiało próbuje, za chwilę kropi deszcz.

Dzisiaj mam dzień wolny, jest to moja pierwsza wolna sobota od ponad
dwóch miesięcy. Tak to albo praca, albo studia...

Wreszcie się wyspałam, odpoczęłam tak jak powinnam, ogarnęłam trochę w domu
i zrobiłam zakupy. Także lodówka zaopatrzona w moje dietetyczne produkty
i tylko trzeba z nich korzystać jak się da

Swoją drogą strasznie to wszystko drogie, kupiłam zaledwie kilka rzeczy i poszło sporo kasy. Nie ma to jak dieta i zdrowe odżywianie. Dawno już nie robiłam zakupów żywnościowych, dlatego trochę straciłam poczucie rzeczywistości. Wszystko przez pracę, która pochłania większość mojego czasu. Ale dobrze, że jest


*****


Wczoraj chwaliłam się sernikiem, a dzisiaj wstawiam przepis. Jest dość nietypowe, bo z dodatkiem bananów. Polecam je miłośnikom tych właśnie owoców. Chociaż sama bardzo lubię banany to nie wiem, czy zrobiłabym je po raz drugi...
Jednak może warto spróbować i pokusić się o upieczenie tego smakołyku


Sernik bananowy z czekoladową polewą

500 g serka twarogowego mielonego
80 g rodzynek
2 duże banany
słodzik do smaku wg. uznania
ewentualnie mleko do rozrzedzenia

Rodzynki sparzamy i osuszamy. Banany rozgniatamy widelcem na papkę. Twaróg przekładamy do miski, dodajemy rozgniecione banany, rodzynki i słodzik (ilość zależy od tego, jak słodkie były banany). Całość miksujemy na gładką masę. Gdy masa wyjdzie zbyt twarda, można dolać trochę mleka.
Ciasto wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 st C i pieczemy ok. 40 - 45 min.





Czekoladowa polewa
mleko w proszku, mleko w płynie, kakao
słodzik

Wszystkie składniki mieszamy na gładką masę i polewamy gotowe ciasto.

_____

Całe ciasto bez polewy i dodatków ma ok 1000 kcal, ale wszystko zależy od
użytych składników i proporcji


Smacznego!!!

6 stycznia 2012 , Komentarze (7)


Dziękuję Wam za motywujące komentarze. Macie rację, chwila załamania jeszcze
nie przekreśla całej diety. Początki są trudne ale teraz wiem , że może mi się udać.
Skoro inni potrafią to dlaczego ja nie mogę?

Jest jeden plus w całej tej sytuacji. Po tej wpadce moja dieta nabrała rozpędu i staram się jeszcze bardziej, nawet zaczęłam trochę ćwiczyć

Ciasto - kusiciel już prawie wyjedzone, więc jest nadzieja na powrót




Od rana jestem okropnie senna, nie wiem czy to ta pogoda tak na mnie działa przygnębiająco?

Miałam dzisiaj uczyć się do zaliczenia i jak na razie prawie nic nie zrobiłam. Dobrze, że wczoraj już przerobiłam większość materiału, bo dzisiaj cały dzień zamulam...

Jedyne, co na razie zrobiłam to upiekłam sernik, oczywiście taki dietetyczny

*****

A na razie uciekam, może jeszcze trochę sie pouczę dzisiaj. Oby tylko coś mi
zostało w tej głowie

*****

P.S. Chciałabym mieć takie nogi jak ta dziewczyna na zdjęciu

4 stycznia 2012 , Komentarze (10)


Kurczę dziewczyny ratunku, nie wiem co się dzieje. Ja po prostu nie umiem już chyba utrzymać diety, nie potrafię do niej wrócić.

Trzeci dzień a ja już się poddaje. Wszystko było dobrze, dopóki nie wróciłam do
domu. Zjadłam dietetyczny obiad, wszystko było tak jak sobie zaplanowałam
a potem zagryzłam go jeszcze ciastem z orzechami i toffi...
Razem 3 kawałki.

Nie wiem dlaczego to zrobiłam, bo nawet nie miałam na niego zbyt wielkiej ochoty...

Dlaczego ja robię coś takiego, skoro chcę schudnąć?

2 stycznia 2012 , Komentarze (5)


Nastał Nowy Rok a co za tym idzie nowe plany i nadzieje z nim związane.
W mijającym 2011 roku miałam trzy postanowienia. Dwa z nich udało się spełnić, a trzecie przekładam na następny rok

1. Zmienić pracę na lepszą
2. Zdać wszystkie egzaminy i przejść na kolejny rok studiów
3. Znaleźć miłość

Postanowienie nr 1 i nr 2 będę udoskonalać, natomiast ostatnie z nich mam nadzieję, że się wreszcie spełni


*****

Dzisiaj jest pierwszy dzień mojej diety, tym razem mam 5 kg do zgubienia. Ostatnie dni, tj Święta + Sylwester dały mi się we znaki a konkretnie mojej figurze.

Etap końcowy nastąpi w Wielkanoc, czyli za 14 tygodni.
Dużo czasu, więc myślę że dam radę bo nadwyzka nie jest zbyt duża.
Dlaczego akurat ten dzień? Bo chcę olśnić rodzinę, która akurat wtedy mnie
zobaczy po dłuższej przerwie. A ja bardzo lubię słuchać komplementów 

Dlatego dzisiaj dieta już elegancko, taka jak powinna być. Wczoraj jeszcze trochę sobie pozwoliłam na "nie dietetyczne" jedzenie, ale w granicach rozsądku.

Także zaczynamy walkę o nową figurę, piękniejsze i szczuplejsze ciało


*****

Na razie chyba nie będę dodawać wpisów, bo sesja na studiach prawie się zaczęła a ja jeszcze nic nie ruszyłam. Normalnie zaczęłam panikować. Cały dzień praktycznie spędzam w pracy, a po przyjściu do domu nie mam już ochoty ani siły na nic...
Ale trzeba spiąć tyłek i brać się do roboty, bo pkt. nr 2 z mojej listy musi być wykonany


1 stycznia 2012 , Komentarze (1)





Sylwestra spędziłam w domu. Miałam iść na imprezę do koleżanki, ale musiałam odwołać. Szef chciał, abym dzisiaj przyszła do pracy żeby zrobić remanent i jak najszybciej otworzyć sklep. Ok, jak trzeba to przyjdę. To było w piątek.
Tego samego dnia napisałam do koleżanki, że z imprezy nici.
W sobotę przed wyjściem do domu szef znowu pyta się mnie, czy mogę jutro przyjść. No tak, przyjdę. Chwila zastanowienia i z tekstem do mnie:

- Pani dwa dni będzie balować a ja muszę pracować
- Mogę przyjść
- Do poniedziałku...
- Jak trzeba to przyjdę
- W poniedziałek rano...

Nie dość, że Sylwester do dupy to jeszcze podpadłam w pracy. K***a ciągle mu się coś nie podoba, ma jakieś humory, ciągle niezadowolony... Czasami to już nawet nie wiem jak się odezwać, boję się cokolwiek zrobić żeby nie podpaść.

Kiedy zaczynałam tam pracować, byłam pełna optymizmu i szczęśliwa, że nareszcie coś się trafiło. A teraz?

Kiedy opowiedziałam mojej mamie tą sytuację po przyjściu do domu, to aż odechciało jej się jechać na Sylwestra. Chciała zostać ze mną w domu...

Tym sposobem Sylwestra spędziłam w domu przed telewizorem z ciastem w jednym ręku i butelką piwa w drugim..... Sama, bo każdy gdzieś poszedł...

Jeżeli taki ma być cały rok, to ja dziękuję....

27 grudnia 2011 , Komentarze (6)


Tyle przygotowań i już po wszystkim. Nie wiem jak u Was, ale mi strasznie szybko minęły te Święta. I znowu ta codzienność, praca, szkoła.... itd

Święta spędziliśmy trochę w domu, trochę u rodziny. Wigilia i II Dzień Świąt poza domem, natomiast w I Dzień u nas w domu byli goście. Dobrze, że tylko przez jeden dzień bo i tak było dużo przygotowań




W Wigilię z dietą było ok, a nawet lepiej niż planowałam. Natomiast dwa następne dni to totalna katastrofa. Jadłam dużo, tłusto i bardzo kalorycznie. Głównie ciasta. które sama upiekłam, np. kokosowe z kremem i drugie z kremem karpatkowo - ajerkoniakowym na kruchym spodzie. Swoją drogą wyszły bardzo dobre




Ale żeby nie było zbyt pięknie to te dwa dni totalnej rozpusty kosztowały mnie
aż 2,5 kg na plusie! Kurcze, nie spodziewałam się że aż tyle mi przybędzie!
Teraz nie ma co płakać, w końcu sama się pasłam... A zostały mi jeszcze słodycze z prezentów i co ja mam z nimi zrobić? Nawet nie mam komu oddać

W sumie teraz mam do zrzucenia 5 kg. Czas jaki sobie daję to kolejne Święta - tym razem Wielkanocne. Myślę, że dam radę w końcu to dużo czasu

*****

Dzisiaj mam wolne, siedzę w domu i doprowadzam swój zmaltretowany żołądek do stanu używalności. Jeszcze tylko pozaglądam do Was i biorę się za naukę, bo na następnym zjeździe mam już zaliczenie a jeszcze nic nawet nie ruszyłam

23 grudnia 2011 , Komentarze (6)


Kochane, witam Was serdecznie i przepraszam za długą nieobecność. Po prostu ostatnio brakuje mi czasu, nawet nie mam kiedy usiąść przy komputerze i napisać kilka słów...

Zatrucie/ grypa żołądkowa której ostatnio się nabawiłam na szczęście wyleczona
i śladu po niej nie ma 





Przygotowania do Świąt cały czas trwają. W tym roku praktycznie większość obowiązków spadło na moją mamę, bo ja cały tydzień pracowałam. A że moja mama pracuje w systemie zmianowym i w tym tyg. miała sporo wolnego, to mogła sobie na spokojnie wszystko przygotować.

Na mnie jak co roku spoczywa obowiązek pieczenia ciast. Ale nie narzekam, bo bardzo lubię to robić tylko potem kusi, aby spróbować

Choinka ubrana, dom pachnie świątecznymi wypiekami a ja w ogóle nie czuje tej atmosfery. Nie zdaje sobie sprawy, że to już jutro...






Prawdopodobnie jest to mój ostatni wpis przed Świętami, dlatego już teraz
chciałabym Wam wszystkim złożyć najserdeczniejsze życzenia, aby wszystkie Wasze marzenia i plany się spełniły, duuużo zdrowia, tych najbardziej wymarzonych prezentów pod choinką i w ogóle wszystkiego naj

13 grudnia 2011 , Komentarze (11)


No i się dorobiłam. Wylądowałam na zwolnieniu :/

Wczoraj nad ranem strasznie zaczął boleć mnie żołądek, było mi niedobrze i miałam mdłości. W pracy ledwo wytrzymałam te 8 godz (nawet sama nie wiem jak mi się to udało). Z bólu chwilami robiło mi się nawet trochę słabo.

Po powrocie do domu dowlokłam się jeszcze do lekarza - stwierdził, że to prawdopodobnie grypa żołądkowa i dał mi zwolnienie do końca tygodnia. Mało tego jeszcze wzięło mnie przeziębienie. Nos mam całkiem zatkany i głowa mnie boli. To chyba prawda, że nieszczęścia chodzą parami. Przynajmniej w moim przypadku się to sprawdza :/

W najbliższy weekend mam zjazd na studiach i mam nadzieję, że chociaż trochę się podleczę, bo w innym przypadku ciężko będzie wysiedzieć :/




Dobra, nie zanudzam Was już moimi problemami. Lecę się położyć, bo łóżko mnie wzywa :)

Wybaczcie, że w najbliższym czasie Was nie poczytam - postaram się nadrobić to później :) Pa.