Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jak ja nie lubię pisać o sobie, ale skoro mnie zmuszają to już powiem. Co lubię? Całkiem zwyczajne: lubię leniuchować z dobrą książką, słuchać mojej ukochanej muzyki i spotykać się z ludźmi, przy których nie przestaję się śmiać :D Czemu się odchudzam? Żeby się wreszcie wbić w te jeansy i żeby wejść po schodach bez zadyszki! A co! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 92577
Komentarzy: 1265
Założony: 18 lipca 2011
Ostatni wpis: 12 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
areyouserious

kobieta, 36 lat, Warszawa

172 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 stycznia 2013 , Komentarze (12)

Hej Piękne!

Jak pewnie wiecie są takie dni, kiedy człowiek ma ochotę się zabić, albo żeby jego zabili. A na pewno taki moment jest w życiu każdej kobiety. Czyli pewnie się domyślacie, przyszła @. No nie lubię. Ale trudno, trzeba się przemęczyć. Czuję się spuchnięta, tłusta i rozmemłana. I najgorsze bez energii :/ Dieta wczoraj bardzo dobrze, z ruchem gorzej. Nie miałam w ogóle siły ćwiczyć. Dzisiaj rano też nie jest lepiej, więc pewnie też nie poćwiczę. Chyba, że wrócę wcześniej do domu i będę miała siłę to nadrobię.



Jutro mam nadzieję wstawię bardziej pozytywny wpis :) A na razie uciekam do codziennych spraw. Trzymajcie się lepiej niż ja, życzę Wam dużo energii! :D


15 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Hej Piękne!

Napisałam Wam piękny wpis rano i przyszedł mój brat, bo chciał skorzystać z kompa i oczywiście skasował. Więc zasiadam jeszcze raz, tym razem wieczorem. Dzień minął mi całkiem nieźle, chociaż się nie zapowiadał. Chciałam wstać dzisiaj wcześniej, o 8, ale niestety łóżko mnie przyciągnęło jakąś siłą nieczystą i wstałam o 10. Dwie godziny w plecy. W ogóle rano, chodziłam taka nieogarnięta. Nie wiedziałam, za co mam się zabrać, co robić. Tak się snułam z pokoju do pokoju. W końcu się ogarnęłam i poćwiczyłam, potem ugotowałam obiad (ziemniaki i marchewka w ziołach pieczone w piekarniku + pierś z kurczaka w panierce z białka i zmielonego siemienia lnianego -PYCHOTA!!)  i potem na uczelnię i do pracy.



Dieta całkiem dobrze. Rano jak zawsze owsianka, 2 śniadania nie było, bo za późno wstałam, potem pyszny obiad, jabłko i jogurt owocowy na kolację. Powiem szczerze, że  kompletnie mi ten jogurt nie smakował. Był za słodki! starałam się wybrać taki tylko z cukrem, bez dodatku syropu glukozowo-fruktozowego, ale i tak słodkie to było. Zdecydowanie będę sobie robiła sama owocowe jogurty :) Zresztą patrząc na ich skład to one są tak owocowe, jak kotlet schabowy.



Co do ćwiczeń, to dzisiaj skalpel zaliczony. W ogóle pomyślałam sobie, że wam tutaj powstawiam linki do ćwiczeń, które wykonuję. Może którejś z was się przydadzą, znajdziecie coś dla siebie? Tak więc, krótki spis:

1. Skalpel  - cóż nie wszyscy lubią Ewkę, ja też za nią jakąś super nie przepadam, ale akurat te ćwiczenia bardzo mi przypadły do gustu i rzeczywiście czuję, że trochę mam mocniejsze mięśnie.
2. Bootcamp Calorie Burn  - stary dobry boot camp :) 30 minut naprawdę dużego wysiłku. Po tych ćwiczeniach jestem cała mokra od potu, ale uśmiechnięta od ucha do ucha :) dużo podskoków.
3. Reduce Tummy  - fajny aerobik, który ma na celu kształtowanie naszych mięśni brzucha. Składa się z dwóch części: pierwsza to część taneczna, a druga to ćwiczenia na macie na brzuch
4. 30 day shred level 1  - ćwiczenia z laską znaną pewnie niektórym z Was z jednego z programów o odchudzaniu na TVN style. Shred ma trzy poziomy, ja zawsze robiłam pierwszy, do kolejnych nie doszłam. Ćwiczenia są fajne, urozmaicone, są ćwiczenia siłowe,  cardio i na mięśnie brzucha.
5. Zumba  - moje ostatnie odkrycie, bardzo prosty układ do tańczenia. Ja go robię najczęściej po skalpelu, ze dwa trzy razy, kiedy mam ochotę się jeszcze poruszać.
6. Dancer's legs   - bardzo proste ćwiczenia na nogi, ale również na ładną postawę. W ogóle laska, ma na swoim kanale mnóstwo ćwiczeń. Myślę, że każda z was znajdzie coś dla siebie
7. Streaching  - a na koniec każdego treningu zestaw prostych ćwiczeń rozciągających :)

To są ćwiczenia, które wykonuję najczęściej i które mi się podobają. Jak macie coś ciekawego, sprawdzonego to podrzucajcie :) chętnie skorzystam z nowości :)



Jeszcze dzisiaj usiądę do hiszpańskiego, a potem kąpiel i spanie, bo jakaś zmęczona jestem.
Kończę już kochane. Trzymajcie się dzielnie i pamiętajcie:


14 stycznia 2013 , Komentarze (6)

Hej Piękne!

No i dzisiaj rano przyszedł ten dzień, kiedy trzeba się było zważyć. W sumie nie trzeba było, ale chciałam i byłam ciekawa :) Waga pozytywnie mnie zaskoczyła - pokazała 79 kg, w porywach 78,7 kg, czyli spadłam z 80,9 kg. Ale fajne uczucie :D



Dzisiaj dzień mam jakiś taki leniwy. Chciałam wstać o 8, ale w końcu z trudem zwlekłam się o 9. Potem tv, teraz próbuję uporządkować pokój, ale jakoś opornie mi to idzie. Mam w planach, jak zawsze ćwiczenia i hiszpański, mam nadzieję, że uda mi się to zrobić. W zeszłym tygodniu chciałam przysiąść nad kolejnym rozdziałem mgr, ale jakoś nie miałam weny i czasu. Ale w tym tygodniu nie ma bata, nie ma że boli, tylko siadam i piszę :D



A no i chciałam się Wam pochwalić moim pierwszym sukcesem - wczoraj minęło 7 dni bez słodyczy!!! I nawet nie mam za bardzo na nie ochoty. Chociaż wczoraj, chciałam sięgnąć po słodkiego cukierka, ale powiedziałam sobie, że nie i nie wzięłam :D

Od dzisiaj nowy tydzień, nowe zadania i pewnie nowe przeszkody, ale się nie dam i będę dalej walczyć :D



Kończę ten trochę chaotyczny wpis i zabieram się za obowiązki :) Trzymajcie się cieplutko Piękne i nie poddawajcie się :D

12 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Hej Piękności!

Jak tam mija Wam sobota? Jakieś fajne plany szykujecie na ten weekend? Ja dzisiaj mam straszną ochotę spędzić sobotę w domu. Wiem, wiem nuuuda, ale taki mam nastrój :) Za oknem śnieg i szaro, i zimno, więc marzy mi się ciepły kocyk, kubek dobrej herbaty, albo kakao i książka, albo serial, albo skoki ;p A wieczorem wanna pełna gorącej piany, żele, peelingi, kremy i inne rzeczy, które sprawiają, że wychodzimy z kąpieli, niczym Afrodyta z morskiej piany - takie piękne :D I nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba :) A jutro mam nadzieję, wybiorę się ze znajomymi na finał WOŚP.



Wczoraj dzień bardzo zalatany. Od samego rana praca i załatwianie jakiś papierkowych spraw. Cały dzień poza domem, ale na szczęście sobie go rozplanowałam i nie uległam pokusom. A wieczorem poszłam z koleżanką na Hobbita. Powiem szczerze, że trochę się obawiałam, że się wynudzę, ale o dziwo historia wciągnęła mnie bardzo i ani się obejrzałam a było po filmie! Polecam, bo to taki film, który jednak trzeba obejrzeć w kinie, a nie potem w tv, czy na kompie. Przed kinem koleżanka zaciągnęła mnie do maka. Uznałam, że zamówię sałatkę, bo była pora kolacji, więc spoko mogę sobie pozwolić, ale wybiorę właśnie sałatkę. Ale powiem Wam, że po tej sałatce czułam się tak jakbym wszamała dwa hamburgery z dużą porcją frytek i popiła to dużym kubkiem coli. Strasznie ciężko. Pewnie głównie przez ten sos, bo warzywa raczej nie szkodzą. Więc morał z tej bajki jest taki, że fast foody w każdej postaci są złe :D



W czwartek włączyłam sobie stary dobry Boot Camp Calorie Burn i dałam czadu! :D Zrobiłam wszystko od początku do końca, pot ze mnie się lał, a ja miałam banana na twarzy od ucha do ucha. Uwielbiam to uczucie, potem jeszcze ćwiczenia na nogi, rozciąganie i jakieś tam jeszcze inne rzeczy i lekko ponad godzina zaliczone :) Wczoraj niestety nie miałam jak ćwiczyć, chociaż pewnie i tak spaliłam sporo kalorii biegając za sprawami, ale przynajmniej trochę mi mięśnie odpoczęły. A dzisiaj Ewka, zumba, ćwiczenia na nogi i rozciąganie, czyli full zestaw :D

Kończę już Piękne, bo się strasznie rozpisałam :) Życzę Wam udanego weekendu i dużo energii  do działania :)

Ściskam mocno! :*



10 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Hej Piękności!

Dzisiaj dzień znowu pracowity i niestety całe popołudnie poza domem, czyli w pracy. Więc będę musiała przygotować sobie jakąś dobrą wałówkę, żeby tam nie umrzeć z głodu i żeby mnie nie kusiło nic zakazanego :) Zaraz też idę sobie poćwiczyć, bo później nie będę miała kiedy.

A jak tam wczoraj? Dieta na plus, ruch nawet na podwójny plus :D Czyli jest dobrze i do przodu. I muszę Wam powiedzieć, że oparłam się pokusie zjedzenia cukierka :D niby nic cukierek, ale leżał sobie, już po niego sięgałam, ale mówię NIE ty kusicielu, nie dam ci się tak łatwo :) I nie dałam, więc jakiś mały sukces osiągnięty.

W ogóle w poniedziałek się zważyłam i waga pokazała 80,9 kg - generalnie dramat. Poniedziałek był bardzo idealny, więc tak z ciekawości zważyłam się we wtorek i waga była kapryśna, nie mogła się zdecydować i wahała się między 80,4 a 80,0. Uznałam, że to niemożliwe, żeby schudnąć prawie kg w jeden dzień, więc przyjęłam gorszy wariant. No, a dzisiaj waga pokazała już 79,6 kg. No albo mój organizm jest taki super, albo czas wymienić wagę na lepszy model :) Za to na pewno jest czas, żeby ogłosić wszem i wobec, że będę się ważyć w poniedziałek! Tylko wtedy! To mnie zmusi, żeby w weekend nie szarżować, ale się pilnować i przede wszystkim nie ważyć się codziennie :)

Dobra kobiety ja już uciekam do tych ćwiczeń, bo potem one uciekną ode mnie :) Życzę Wam miłego dnia i udanego nie tylko pod względem diety :*






9 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Hej Piękne!

Jak Wam mija dzisiejszy poranek? Wstałyście już? A może sobie jeszcze słodko leniuchujecie? Ja na nogach już od jakiegoś czasu. Za mną pyszne śniadanko, pół godziny wygibasów i małe spa :) Przede mną jeszcze kilka rzeczy m.in. hiszpański, praca, mgr i gotowanie :)

A jak się sprawowałam wczoraj?

Dieta: było bardzo dobrze i zdrowo, zero słodyczy, dobre produkty i regularne jedzenie. A no i nie podjadanie między nimi - SUKCES! :) I hektolitry wody, zielonej i czerwonej herbatki i plusz z żeń-szeniem (polecam jeśli ktoś się uczy).

Ćwiczenia: z tym wczoraj było gorzej, bo po prostu nie miałam czasu. Rano kończyłam mgr, żeby oddać jakąś część promotorowi, potem zajęcia, praca, zakupy i tak byłam w domu po 21, kompletnie padnięta. Zrobiłam jedynie kilka ćwiczeń na brzuch i ramiona, jakieś rozciąganie i tyle. Dzisiaj będzie lepiej! Już pół godziny ćwiczeń za mną, a jeszcze planuję skalpel i takie ćwiczenia na nogi z laską z yt, co to ją wczoraj znalazłam. Ma mnóstwo różnych ćwiczeń, do wyboru do koloru. Mnie zainteresowały właśnie te na nogi: klik

Z poza dietowych rzeczy to jak na razie do przodu :) rozdział mgr oddany, hiszpański ruszony, zakupy kosmetyczne i żywieniowe porobione. Mam nadzieję, że będzie tak dalej :)

Kończę już Piękne! Jak będę mieć więcej czasu, sprawdzę jak się sprawujecie! Życzę dużo energii na cały dzisiejszy dzień! :D :D


8 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Hej Piękne!

Jak tam Wam mija poranek? Ja zaczęłam bardzo dobrze, pyszna, energetyczna owsianka za mną, a przede mną duużo rzeczy do zrobienia. Także szybko się wam wyspowiadam i zmykam do załatwiania różnych spraw.

Jak było wczoraj? A no, nie chcę się chwalić, ale było bardzo dobrze! :D Były ćwiczenia, była piękna dieta, dużo płynów, zero słodyczy i balsam ujędrniający na tyłek. Czyli full zestaw :D A no i mgr ruszony dalej, więc czego chcieć więcej?


Pani Dieta: Wczoraj wręcz perfekcyjnie - Małgorzata Rozenek, by mnie pochwaliła :D Krótkie podsumowanie:

Śniadanie - owsianka (szklanka mleka 2%, pół szklanki płatków owsianych, suszone morele, suszone śliwki, rodzynki, wiórki kokosowe, mała łyżeczka miodu)

II Śniadanie - kanapka z sałatą rzymską, ogórkiem, pomidorem i dwoma plastrami drobiowej wędliny z odrobiną masła

Obiad: (o tu się postarałam!) kotlet schabowy pieczony w rękawie z dodatkiem ziół prowansalskich + dwa ziemniaki pieczone w ziołach + dwie marchewki pieczone w ziołach - PYCHOTA!!!!

Podwieczorek: jabłko, mandarynka

Kolacja: jogurt malinowy light

A wszystko pięknie w równych 3 h odstępach :)

Ćwiczenia: Był skalpel Ewki, a po niej jeszcze 10 minut zumby i kilka ćwiczeń, które pamiętałam z różnych programów. W ogóle bardzo dobrze mi się wczoraj z nią ćwiczyło, zrobiłam każde ćwiczenie bez żadnych przerw, od początku do końca. Ale mnie duma rozpierała!! :) Dzisiaj będzie coś lżejszego, jeszcze nie wiem, ale chyba chcę sobie po prostu potańczyć. Tak sobie też myślałam, żeby Ewkę robić 3 razy w tygodniu, co drugi dzień, a w resztę dni coś lżejszego, albo innego, bo rzeczywiście Ewka ma taki sposób bycia, że może zanudzić. Planuję też, żeby niedziele były wolne od ćwiczeń, żeby organizm miał czas odetchnąć. Ewentualnie jakiś godzinny spacer - dla mnie to też forma aktywności, a jednak nie obciąża tak mięśni, jak te ćwiczenia, więc to by była taka forma odpoczynku dla nich :)

A w tym tygodniu mam masę rzeczy do ogarnięcia, oczywiście oprócz diety i ćwiczeń. Krótka lista, tak żeby sobie to uporządkować gdzieś:

- dokończyć podrozdział mgr i oddać promotorce - to już dzisiaj!
- zrobić zakupy kosmetyczne - najpóźniej jutro. Czemu kosmetyki lubią się kończyć grupowo??
- oddać wreszcie moje ulubione kolczyki do naprawy.
- minimum 4 razy po 1h przysiąść nad hiszpańskim
- dokończyć angielski
- zrobić zakupy żywieniowe
- i rozpocząć prace nad nowym podrozdziałem mgr.

Dobra dziewczyny nie zanudzam was, bo mi znowu straszna epopeja wyszła, więc kończę już. Chociaż mam jeszcze wiele przemyśleń, ale to może kiedy indziej Wam opowiem, o ile nie zapomnę. Jak złapię trochę czasu to sprawdzę jak Wam idzie. Trzymajcie się dzielnie i bez wpadeczek proszę!






6 stycznia 2013 , Komentarze (7)

Hej Piękne!

Weekend zbliża się ku końcowi. I niestety, nie był tak idealny, jak piątek. Ale w sumie mogło być gorzej :) A od jutra (tak to magiczne jutro, ale no hej...no naprawdę!) będzie idealnie. Po pierwsze dlatego, że to poniedziałek, a w poniedziałki zawsze jest idealnie ;p A po drugie, zaczynam podliczać punkty w grupie razem z innymi także motywacja będzie :D

A jakie weekendowe grzeszki zaliczyłam? Czas się Wam wyspowiadać:

- słodycze - no były, niestety. Nie jakieś nie wiadomo jakie ilości, ale jednak były
- mało ćwiczeń - w sobotę było spoko - ćwiczenia na nogi, brzuszki, taniec - połamaniec :) ale dzisiaj niestety ruchu mało, chociaż nie spędziłam całego dnia przed komputerem (+)
- dzisiaj w kinie dwa grzeszki - słodka kawa + popcorn

Więcej grzechów nie pamiętam :)

A jak mi mija weekend? Całkiem dobrze, pomijając to, że wczoraj pod wieczór kiepsko się czułam i poszłam dość wcześnie spać, chociaż miałam zupełnie inne plany. Dzisiaj z kolei byłam w kinie na Bejbi Blues. Hmm, mam mieszane uczucia po tym filmie. Z jednej strony bardzo podobała mi się gra głównej bohaterki, nie powiedziałabym, że ona po raz pierwszy gra w filmie. Ale w ogóle nie rozumiem, po co w obsadzie wymieniają Renatę Dancewicz, skoro ona w tym filmie w ogóle nie gra! Naprawdę! Pojawia się na minutę, mówi jedno zdanie i tyle. Temat rzeczywiście jest dość mocny, ale spodziewałam się trochę innego pokazania tej całej historii, bardziej rozwiniętego wątku urodzenia dziecka, bo mnie nikt nie kocha - a to w filmie, mam wrażenie jest trochę zawoalowane. No ale nie będę wam tu robić recenzji, obejrzycie - ocenicie:)

A na koniec kilka prawd o moich ostatnich poczynaniach z dietą. Ech te internety ;p ;p








4 stycznia 2013 , Komentarze (13)

Hej Piękne :D

Jak tam Wam idzie to nasze odchudzanie? Ja muszę powiedzieć dzisiaj jestem z siebie zadowolona. Chociaż może nie powinnam się chwalić, bo dzień jeszcze się nie skończył. Ale powoli czuję już w sobie motywację i siłę do walki, także powolutku mam nadzieję wejdę na te dobre tory i potem moje wpisy będą strasznie nudne, bo tak idealnie będzie mi szło ;p ;p

Dieta: Panna Dieta jak do tej pory idzie bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie do końca dnia. Co ja mówię?! Na pewno tak będzie! :D Dzisiaj zaliczyłam pierwszy sukces. Po pierwsze, trzymałam się ustalonych godzin posiłków i nie podjadałam między nimi (). Po drugie, w ciągu dnia naszła mnie straszna, ale to straszna ochota na słodycze. Tak ogromna, że byłam gotowa zbiec na dół do sklepu po czekoladę, albo przynajmniej ograniczyć się do wyjedzenia zapasów czekoladek ukrytych w szafce wysoko, żeby mnie nie kusiło ;p Ale się nie dałam! Pomyślałam sobie, że skoro czuję taką potrzebę na słodkie, to może mi czegoś brakuje i lepiej np. zrobić sobie kakao. I tak na podwieczorek zrobiłam sobie szklankę kakao z odrobiną cukru. I powiem Wam, że już nie czuję takiej ochoty na słodycze :) ()

Także dieta na PLUS :) Aż miło to napisać :)

Ćwiczenia:  dzisiaj ruchowo też nie mogę narzekać. Co prawda Ewki nie było, ale w sumie, nie samą Ewką człowiek żyje i czasami przyda się miła odmiana od niej i jej morderczych ćwiczeń. Więc dzisiaj było to co lubię najbardziej - ZUMBA! Poszukałam na yt i znalazłam jakieś śmieszne układy. W sumie ponad 40 minut zumby. Tylko cholerka nie zapamiętałam sobie tych układów i teraz będę musiała ich szukać na nowo ;/ Dodatkowo, wreszcie ruszyłam swoją dupencję i poszłam na pół godzinki na spacer. Popołudniu strasznie mi się chciało spać i miałam się położyć, ale przypomniałam sobie, jak w środę położyłam się na chwilę, a spałam 2h i potem chodziłam jak zombie. Dlatego uznałam, że lepiej iść się dotlenić. I to była bardzo dobra decyzja :D Polecam, nawet jak ciemno i zimno.

Jeszcze do typowo vitaliowych spraw to zachęcam Was dziewczyny do zapisania się i aktywnego (!) udzielania się w tej grupie: klik Moim zdaniem strasznie fajny sposób na wzajemną motywację i rzeczywiście pamiętam, że wiele razy mi pomogło. Także zachęcam :)

A co jeszcze u mnie? Dzisiaj dzień dość spokojny. Angielski, hiszpański za mną. Magisterka też. Jestem też z siebie dumna, bo założyłam sobie, że w środy i piątki będę pisać i pisałam. Może dużo nie spłodziłam, bo tylko 3 strony, ale lepsze to niż nic. Jeszcze dzisiaj kolacja, kąpiel, jakiś serial, coś poczytać i spać :)

Dobra, kończę już, bo zaraz wam tutaj drugą magisterkę naskrobię ;p Trzymajcie się pięknie i dzielnie przez ten weekend i nie dawajcie się pokusom :)


3 stycznia 2013 , Komentarze (15)

Hej Piękne!

Uff, nareszcie przebrnęłam przez Wasze wpisy. Ale się V. rozhulała po Nowym Roku :D ale to fajnie, im nas więcej tym lepiej :D

Dieta: cóż wczoraj nie było jeszcze tak idealnie, jakbym chciała. Jednak skusiłam się na te słodycze i zjadłam więcej na kolację niż bym chciała. Kurcze, to jedzenie z nudów, muszę nad tym panować, bo będzie kiepsko. Kiedyś rozmawiałam z koleżanką, że jej siostra schudła 10kg w 7 tygodni. Nie stosowała jakiejś drakońskiej diety, tylko jadła 4-5 posiłków dziennie, co trzy godziny, o stałych porach, ostatni koło 18. Nie wykluczyła całkowicie słodyczy, ale je znacznie ograniczyła. I oczywiście nie podjadała między tymi posiłkami. Też tak chcę. Spinam się. Zastanawiam, się nad kupieniem tego Dziennika Diety, ale się wstydzę ;p ;p Pójdę do empiku, zobaczę co to jest i zdecyduję. W ogóle teraz nie jestem w swoim domu i nie mam swojej wagi, a ta która tu jest pokazała mi straszną liczbę, nie wiem czy jej wierzyć, ale lepiej wziąć się za siebie :)

Ćwiczenia: wieczorem była Ewka. Nie było najgorzej, ale też nie super idealnie. Zdecydowanie muszę więcej ruchu mieć w ciągu dnia. Niestety ciągle siedzenie przed komputerem mi nie służy :/ Dlatego jak skończę pisać notatkę, to ruszę swoje 4 litery i trochę ogarnę mieszkanie, zawsze to jakiś ruch. Po powrocie z pracy będą ćwiczenia, może Ewka, może coś innego. W międzyczasie może jakiś spacer...

Kończę Piękne, bo dużo jeszcze do zrobienia mam, a czas pędzi, oj pędzi :D Trzymajcie się dzielnie i pięknie trwajcie w swoich postanowieniach! :D