Planowanie.
Tak, muszę zacząć planować swoje życie, bo zbyt wiele mi ucieka... Tak sobie dziś postanowiłam. Już nawet sporządziłam małą listę.
Co do diety, to w sobotę zaszalałam. Ale dziś już jest dobrze. Z całego mojego odchudzania najważniejsze czego się nauczyłam to szybko wracać na właściwe tory. Uff.
Czego jeszcze muszę się nauczyć?
- panowania nad pochłanianiem słodyczy! niby na co dzień nie jem tych niezdrowych, ale jak się dorwę, to nie umiem się opanować
- nauczyć się, że jeśli coś do jedzenia leży na stole, to nie znaczy, że trzeba to zjeść...
Może jutro joga?
Pozdrawiam!
Menu
Nie brakuje mi ostatnio pomysłów kulinarnych. I życie od razu wydaje się łatwiejsze :)
Menu:
- śniadanie jak zwykle koktajl, tyle że dziś z jarmużem
- kawa z mlekiem sojowym
- 2 małe jabłuszka
- jarmuż duszony z grzybami i cieciorką
- ... zobaczymy :)
Pewnie podgryzę trochę orzechów.
Pogoda na razie fajna - słonko świeci. Jeśli uda mi się wrócić z pracy wcześniej to poćwiczę. Wczoraj jeszcze o 20 miałam masaż, więc wieczorem mi się już nie chciało... Mam nadzieję, że dziś będę miała więcej wolnego.
Jutro niestety też do pracy...
Pozdrawiam!
Ćwiczenia
Poćwiczyłam z rana 40 min, po czym zrobiło mi się jakoś niedobrze... Zjadłam tylko lekkie śniadanie, ale miałam ochotę je zwrócić. Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło :(
Może jutro lepiej pójdzie...
Waga się trzyma :)
Nie wytrzymałam dziś i z ciekawości weszłam sprawdzić, czy waga z wczoraj ma się dobrze, czy to przypadkiem nie chwilowa poprawa.
I okazuje się, że jest super, a nawet -0,1 kg :) Paska nie zmieniam, bo to różnica nieistotna. Najważniejsze, że jestem poniżej 60 kg. Oby tego nie zmarnować! :)
Dzisiejsze menu:- koktajl: banan, kiwi, szpinak, pietruszka, bazylia
- kawa z mlekiem
- kawałek szarlotki z łyżeczką lodów
- 3/4 mango
- 4 pierogi razowe z pieczarkami, duszone z marchewką i cebulą + sałatka z pomidorami i szpinakiem
- ... może kawałeczek szarlotki...?
Ciasto i desery jem w niewielkich ilościach. Dla porównania:
Jakiś czas temu skusiłam się na zrobienie tiramisu. Ta mniejsza porcja była dla mnie, większe dla gości.
Nazwałam to "Mniejsze zło" :)
A dziś jeszcze kino przed nami. Mimo wszystkiego "złego", które dzieje się wokół mnie, czuję jakby lekką poprawę nastroju. Jednak wymaga to ode mnie dużej pracy. Bo samo nie dzieje się nic...
Pozdrawiam!
I'm back :-)
Poprzednio napisałam, że nie wrócę, zanim 5 z przodu nie zobaczę. No i jest :
59,70 kg!
Już dawno takiej wagi nie widziałam :) Tak więc ciśnienie zeszło i mogę spokojnie wrócić do mojego normalnego, czyli zdrowego odżywiania. Do tego dodam ćwiczenia i powinno być ok.
Pozdrówki!
Czekam na spadek.
Uparłam się i męczy mnie to strasznie. Chcę mieć 5 z przodu i koniec. Choć na chwilę. A później niech się jedzie co chce. Męczy mnie to strasznie.
Wiem, że to głupota, ale tak się strasznie nakręciłam...
Powoli też dojrzewam do regularnych ćwiczeń. Przeglądam te dostępne na youtube i coś się klaruje :)
Wiem, że wiele z Was ćwiczyć z J. Michaels, E. Chodakowską i Mel B. Może i ja się przyłączę. A przydało by się...
Pozdrówki!
P.S. Odezwę się dopiero jak będzie 5 z przodu!
Oczyszczanie w toku.
Tak jak zapowiadałam - oczyszczam się. Nie wiem z czego, ale podobno jesień to dobra ku temu pora :)
Postanowiłam przez 2 tygodnie stosować dietę wegańską. Jakoś idzie. W weekend byliśmy w Warszawie na Kongresie kosmetyki naturalnej i niestety tam byłam skazana na jedzenie tego co jest. Zjadłam więc ryż z sałatą :) Nie ma to jak w domu...
Wczoraj też pokijkowałam i... To by było na tyle jeśli chodzi o ruch. I sama nie wiem czy ćwiczę kiedy jestem szczęśliwsza, czy jestem szczęśliwsza kiedy ćwiczę. Trochę się pogubiłam :)
W pracy ruchu ostatnio też mniej. Dobrze i niedobrze, Niedobrze, bo pieniędzy mało i mniej spalonych kalorii, a dobrze, bo nadgarstki odpoczywają...Ostatnio takie coś ugotowaliśmy:
A tu przepis dla zainteresowanych
Zapiekanka z czerwonej soczewicy Pozdrawiam!
Oczyszczanie
Z grilla nic nie wyszło. R. ma problem z zębem, więc zostaliśmy w domu. Poza tym zimno jest okropnie, aż się z domu nie chce wyłazić. U nas 15 stopni, a w Krakowie ponad 20...
Ostatnie 3 dni nie były dietetyczne. Powiem więcej - żarłam bez opamiętania wszystko. Wcale mi to nie smakowało. Ale żarłam. Słodycze, tłuste, pszenne, smażone i w takich ilościach, że aż wstyd. Zajadam smutek?Na to wygląda...
Oczywiście nic mi to nie daje, tylko wpędza w jeszcze większy dół. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Czasem sobie myślę, że może gdybym była sama, to lepiej bym sobie radziła z tym. W końcu tak smutna jak teraz, to nigdy nie byłam. I w dodatku tak bardzo marudna. A nie lubię jak ktoś marudzi... Chciałabym uciec stąd, gdzieś... daleko...
Poza tym zaczynam dziś jesienne porządki. Sprzątam w domu i w sobie. Robię oczyszczanie. Mam nawet plan. Zaczęłam już dziś. Warzywa, owoce, soki, koktajle i takie tam. Może na to co pod czaszką siedzi pomoże.
Pozdrówki!
Na szybko.
DO wczorajszego menu wpadło jeszcze mini tiramisu home made. Naprawdę mini. Z resztą dziś waga wskazała -0,1 kg więc... :)
Dziś:
- koktajl: banan, gruszka, 1/4 awokado, natka pietruszki
- owoc
- a`la biszkopt z patelni z pastą sezamowo daktylową
- warzywo
- fasolka szparagowa z kaszą
W weekend szykuje się grillowanie...
Macie pomysły na to jak wytrwać? Jak zrobić dobre warzywa? :)
Pozdrówki!