Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najwyższy czas na zmiany!!!Dosyć sporo zaliczyłam diet... ALE... no właśnie zawsze jest jakieś ale. Brak silnej woli! Wytrzymać dzień to już duży sukces!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55877
Komentarzy: 623
Założony: 7 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SunnySkyy

kobieta, 42 lat, -

160 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Powolutku, wolnymi kroczkami kilogramy wychomikowane w czasie urlopu usuwają się. Nie mogłam sobie wczoraj znaleźć miejsca na rolkach i tak z córą przenosiłam je przez godzinę po osiedlu. Skubane wbrew pozorom ciężkie są!!!
Zamieniłam je na rower, długo moja jazda też nie trwała, bo tylko 30 min. ale to nie z mojej winy. Nagły przypadek skorzystania córy z toalety mnie do tego zmusił, a później okazało się, że jakieś papiery w szkole czekają na mnie do wypisania.
Po obiadku miałam niesamowitą chęć pójścia na spacer, ale nie dało się, upał tak mi wyjątkowo dokuczał, że z domku ruszyłam się po 19-ej i to na momencik, TOTKA se wysłać. Nie wiem po jakiego grzyba jak nawet dwójki nie mogę trafić.
Ale mały ruszek, troszkę diety (zrobiłam wczoraj curry z wątróbki drobiowej z ryżem - PYCHA, na obiad, bardzo syci i na długo, aż miałam wrażenie, że przegięłam z obiadem) i się opłacało - 500 na wadze!!!
Dziś robię zupkę ogórkową z ryżem.
Lubią ją u mnie wszyscy więc na pewno szybko zniknie.
Dawno nie robiłam foto menu, może znowu zacznę.
AAAA szkoda, bo właściwie to mogłam już na śniadanko zrobić. A zjadłam:
- 1/2 serka wiejskiego light + 1/4 op. tuńczyka w wodzie +łyżeczka przecieru pomidorowego z odrobiną cebulki + 1 kromeczka razowca
PYCHA!!!!
To chyba wszystko w tej kwestiiiiii...
Czas przygotowywać Małą do szkoły na pierwszy dzień w nowej szkole!!!

29 sierpnia 2012 , Skomentuj

No właśnie, ale dlaczego aż 1,5 kg na plusie???
Jak łatwo jest przybrać na wadze a jak ciężko się jest tego pozbyć!!!
Odwieczny problem, mój problem.
Mam tylko nadzieję, że do przyszłego urlopu dojdę do celu, chociaż z moimi osiągnięciami, żółwimi kroczkami...
oj, ciężko będzie.

Dopadło mnie mam doła!!!
Jestem w trakcie poszukiwania pracy. Wczoraj pół dnia zjeździłam, a drugie pół przesiedziałam na necie szukając ogłoszeń. No szlak by człowieka trafił!!!

Muszę to jakoś dzisiaj odreagować.
Wybieram się na rolki, będę szaleć sama, bo Mała po ostatnich zajściach nie chce słyszeć O ROLKACH.
Z resztą jak ja bym sobie rękę złamała to też bym pewnie nie chciała, po tem szpital, nastawianie, leczenie, rehabilitacja...
Nic dziwnego. 
Ona bierze rower a ja rolki.
Idziemy jak tylko wstanie, tak żeby mniejszy obciach był.
MAMA AMATOR!!!
hihihi

To tyle dla siebie, trochę ruchu.
Aaaa jeszcze zakupy, nie chce mi się, zwłaszcza, że każdy grosz trzeba liczyć. Stresująca sytuacja.

Dam jeszcze nura w neta i uciekam.
PaPa

4 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Teraz nie wiem czy mam się cieszyć z wczorajszego wypadu czy nie???!!!
Spalona!!!!
Jak


Totalnie jestem spalona!!!
I nie wiem czy przez to mam o 1 kg więcej, czy woda się jakoś zatrzymała w organiźmie czy co???
To, że dietkowo to jest oczywiste, no i właśnie nasówa się pytanie skąd ten nadmiar???
Fakt, że piwko się też trafiło, ale bez przesady. Żeby aż 1 kg spowodu 1 piwa a z braku obiadu?
To chyba się jakoś wyrównuje (kalorycznie oczywiście, bo o zdrowiu to tu nie ma mowy).

No cóż, pożyjemy zobaczymy.
Jak przestanie szczypać to się zważę, liczę że troszkę popuchnęłam i stąd ten skok.

Dzisiaj na śniadanko wpałaszowałam 1 kr. + pasta z makreli z twarogiem, 2 śliwki
Na obiadek planuję zupkę z czerwonej fasoli 
a co do reszty dnia to nie wiem, jeszcze nie wiem, 

Nakupiłam mnóstwo :



Więc myślę, że coś z tego powstanie.


2 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Takie mam plany na dziś.
Zabieram rowery, rodzinkę i jedziemy poleniuchować.


Wczoraj z córą byłam na zwiadach jak prezentuje się nasze kąpielisko i zachciało się nam, pobyczyć, ale żeby było ciekawiej jedziemy na rowerach.


Rewelacji z wodą nie ma, na pewno blisko morza ona nie przepływała ale jest i to się liczy.
Przymiarka do stroju kąpielowego już za mną, a ponieważ waga od ubiegłego roku niestety się nie zmieniła to żadnych rewelacji nie ma.

Lecę się pakować bo jak po niebie widzę miejsca przy kąpielisku będą dziś w cenie!!!

PAPA





12 czerwca 2012 , Skomentuj

Miałam wczoraj delikatne wyrzuty sumienia.
Zjadłam dosyć sporo czereśni nie zastanawiając się ile pochłaniam kcal,
po momencie gdy zrobiło mi się strasznie słodko pomyślałam, BOŻE ile ja cukru pochłonęłam!!! Nie miałam możliwości wczoraj wskoczyć na neta, więc trochę mnie to gnębiło, aż do teraz.
Jaka jestem zadowolona czytając same plusy i korzyści z wcinana czereśni, nie macie pojęcia, jak dobrze wpływają na organizm podczas diety.
Zaleca się również zrobienie sobie 2 dniowej diety czereśniowej mam ogromną ochotę ją wypróbować, lecz w obecnym czasie nie wiem czy będzie dla mnie dobra ze względu na noszenie mebli, pakowanie itd, żeby poprostu się nie przewróciła. 
Ale będę miała to na uwadze, i jak tylko nadarzy się dzień wolny od tobołków to nic innego jak tylko czereśnie!!!
UWIELBIAM JE>

A teraz powrót do rzeczywistości.
Waga jest dla mnie dosyć łaskawa, kolejne  200g mniej.
MIŁO!!!

Jeszcze jedno pytanko.
Czy zna ktoś sposób na doczyszczenie płytek gresowych, tak aby odzyskały swój połysk po remoncie???
Nie mam pojęcia już co robić.
Siwe, siwe, siwe i jeszcze raz są siwe.
Strasznie mnie to denerwuje, bo pomimo tego iż są nowe to wyglądają jak zdeptane przez tabun ludzi.
POMOCY, PROSZĘ!!!!

A teraz biegnę gotować zupkę z zielonej fasolki szparagowej, po małą i do czyszczenia płytek.

 

11 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Od początku, bo wpis mi zeżarło!!!
Jakoś wczoraj się zachowałam, myślę że jak na pierwszy dzień diety to tragedii nie było.
W 1200 kcal się zmieściłam.
Ale pomogłam sobie, by nie myśleć o jedzeniu zaczęłam się pakować.
Nie mam pojęcia zielonego jak człowiek może pomieścić tyle rzeczy w niewielkim mieszkaniu.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pakuję...pakuję...pakuję...
a końca nie widać.




Tylko Małą wyprawię i zawiozę do szkoły i pomykam pracować, a jest co robić. Dosyć sporo już za nami ale jak na moje babskie oko to jeszcze więcej przed nami...








Waga od wczoraj nie wiele się zmieniła, ale mieszczę się w pasku, czyli jest o.k.
Najbardziej się bałam, że go przekroczę.
Czyli bez zmian cały czas od początku...

Nie mam pojęcia co na śniadanie, mam jakiś zdechły jogurt naturalny, tylko czy jest on jeszcze zdatny do spożycia????
Nigdy nie miałam takiej pustki w lodówie jak teraz, ale to z pewnością dobrze na obecną sytuację dietkową tylko jedno pytanko jak Mała i Małż długo wytrzymają ze świecącą lodówką???




Na ten moment to tyle, dopiję kawusię, 


jeszcze troszkę poczytam


i zbieram się...


10 czerwca 2012 , Komentarze (4)

Witam, 
po przeogromnej przerwie.
Aż wstyd się przyznać ale oczywiście szlak trafił całą moją dietę.
Zbliżają się wakacje, przede mną czas zmiany lokum, więc i myślę, że również czas na zmianę żywieniową.
Po raz który to już nie pamiętam
???
A więc zaczynam od nowa...
Na początek to chcę Was wszystkich przeprosić, ale w związku z wielkim pakowaniem na pewno nie będę zaglądała tu co dziennie, co nie znaczy że nie będę się starała!!!

Chciałabym wdrążyć w swój plan dietę 1000 KCAL.
Czy mi się uda???
Mam nadzieję!!!
Na razie nie napiszę swojego planowanego menu na cały dzień, mam w zamiarze robić to wstecznie, lub po całym dniu.
Zwykle robiłam to z wyprzedzeniem.
Będzie ciężko coś zaplanować, gdyż tułam się teraz pomiędzy dwoma mieszkaniami i zawsze znajdzie się po drodze jakiś kusiciel.

Ja oczywiście chcę być twarda!!!
Ale też uczciwa w stosunku do Was i do siebie.

Na początek moim celem jest dojść do utraconej przeze mnie wagi paskowej

53,5


A więc 3majcie za mnie kciukasy!!!

A to tak na dobry początek dnia....


 

13 stycznia 2012 , Komentarze (1)

Jest coraz lepiej, dzisiaj waga pokazała
54,4 aczkolwiek wczoraj koło południa coś mnie pokusiło aby na nią wskoczyć i było54,2. Szaleje tylko żeby nie za bardzo, bo mnie to wkurzy.
Byłam wczoraj na basenie z małą i nie weszłam do wody, jestem taka zła, bo jak można już być i nie skorzystać, no ale cóż było minąło i niestety szkoda, że mnie ominęło (też).

Dziś 4 spotkania. Coś się dzieje.

Apropo jogurtów, 
zawsze kombinuję, raz mieszam, raz przekładam, co mi się chce.
wszystko zależy od dodatków, z otrębami mieszam, chyba że wcześniej sobie w czymś rozmieszałam to już nie ma takiej potrzeby.
Ale nie mogą być suche bo chyba bym sie udusiła.
Kupiłam ostatnio takie ekologiczne KICHA.
Strasznie duże i czasami coś z między zębów się wyciąga.Muszę kupić te co zawsze ino ostatnio są w nich braki. 
Czyżby wszyscy przeszli na dietę???

Tradycyjnie;
Śniadanko:
- jogurty (1/2+1/2) +otręby rkiszowe
Obiadek:
- rybka + ryż + pomidorek
Po drodze na pewno kilka mandarynek.
Kolacja:
-????

Acha, wczoraj nie dopisałam kolacji i chyba w zasadzie często o tym zapominam, więc wczoraj wsunęłam :
- 2 tosty pełnoziarniste, wtarłam w nie ząbek czosnku (mmmm pycha), 1 plaster szynki, 1 plaster sera, 1/2 jajka, 2 plastry pomidora. 

Pyszną herbatkę popijam w ciągu dnia, jest na prawdę niezła i godna polecenia.
Tyle.
A teraz wracam do kawusi...

12 stycznia 2012 , Komentarze (3)

Waga pomalutku wraca do normy.
Nie tak całkiem, bo @ zbliża się ku końcowi a na wadze 54,8 ale zawsze  to coś.
Nie rozumiem tylko jednego dlaczego nie z naszej winy a jesteśmy co miesiąc tak pokrzywdzone?
No, dobra ktoś w tej hierarchii musi być na dole...
hm...

Wczorajszy kurczak też na całe szczęście nie okazał sie całkiem złym wyborem, ale nie zamierzam tego powtarzać.

Dziś lajtowo, mnóstwo telefonów wykonanych i tych miłych i nie miłych, spotkanie z właścicielem mieszkania (teraźniejszego) jakoś przeleciało, całkiem miło także jest o.k.

Śniadanko (tradycyjnie):
- 1/2  jogurtu naturalnego + 1/2 jogurtu owocowego + otręby orkiszowe
Obiadek:
- zupka pieczarkowa
Do tej pory:
- 3 mandarynki
Kolacja:
- ????????

to tyle idę zapukać do was....

11 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Dzień minął bez żadnych rewelacji, waga bez zmian ale i to dobrze, bo przynajmniej nie rośnie.
Dużo spraw do załatwiania i to spadły nagle.
Jeden telefon i w pośpiechu na śniadanie zjedzone 1/2 kromki ciemnego posmarowana jajecznicą z cebulą (bez tłuszczu)
Na obiad kurczak z rożna niestety kupiony w pobliskiej budce.
Ale bez skóry i dodatków, także mam nadzieję, że nie będzie tego dużo.
Ale tylko mam nadzieję.
Teraz popijam herbatkę i myśli układam. 
Zdradzę WAM, ŻE ZAMIERZAM ZMIENIĆ miejsce zamieszkania.
A z tym wszystkim niestety wiąże się kredyt, liczenie każdego grosza i mnóstwo stresu.
Dziś oglądałam z małżem dwa . Kusząca sprawa...
ALE
Niestety nic z tego nie wyszło a nawet i stety, bo kupic w dzisiejszych czasach jest prosto a SPRZEDAĆ niestety gorzej i w związku z tym trzeba sie troche postarć. 
A nie wszyscy sobie chyba zdają sprawę z tego jak to robić. 
I bynajmniej nie mam tu na myśli negocjacji cenowej, nie, nie bo do takowej nawet nie doszło, chodzi o samo traktowanie klienta i zachęcenie go.
No, a ponieważ to było dopiero trzecie oglądane przez nas mieszkanie więc jeszcze sporo "dziwnych" spotkań nas na pewno czeka.
To tyle w podsumowaniu dnia.
O kolacji jeszcze nie myślałam i nie wiem czy coś jeść ze względu na ten OBIAD????? 
To tyle z nudów.
PAPAPA