Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najwyższy czas na zmiany!!!Dosyć sporo zaliczyłam diet... ALE... no właśnie zawsze jest jakieś ale. Brak silnej woli! Wytrzymać dzień to już duży sukces!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55775
Komentarzy: 623
Założony: 7 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SunnySkyy

kobieta, 42 lat, -

160 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 września 2011 , Komentarze (2)

Cały czas tak samo. Ani w góre ani w dół. 
54,8 już nie mam sił, nie wiem co jeśc aby coś sie zmieniło. Nie chce wracac do tych zakichanych herbatek ułatwiających odchudzanie. Już raz sie pogrążyłam. Mało jem a tu nic może faktycznie masz racje, musze dodac jeszcze II śniadanie, ale czy tego nie bedzie za dużo? Nie myśle tu o dodatkowych kanapkach a o jakimś owocu lub warzywku, ale czy tak bedzie lepiej?
W zasadzie to nic do stracenia nie mam i tak waga robi co chce, wiec o.k. posłucham w końcu tu jestem po to, żeby ktoś mi pomógł. 
Nie łudze sie, że do chrzcin coś sie drastycznie zmieni, ale może przynajmniej moje samopoczucie wzrośnie.
Nie załamuje sie, walcze dalej.
Za niedługo stwierdze, że faktycznie ze mnie jest uparciuch jak M. twierdzi (hihihi).

Po krótce plan na dziś:

Śniadanko zaliczone:
* sałatka: 1/2 pomidora, 1/3 ogórka zielonego, plaster kapusty pekińskiej, 1/3 cebulki, przyprawy


II Śniadanie ( za Twoją radą ...- dzeki):
* plaster świeżego ananasa


Obiad przygotowany:
* zupa szpinak z ziemniakiem


Kolacja:
* jeszcze nie wiem...

Mam nadzieje, że tak jest lepiej.
Na słodycze nie patrze, chipsy też omijam z daleka i tak już jest od dłuższego czasu wiec mam nadzieje, że coś sie zmieni.

PAPA

3 września 2011 , Komentarze (1)

Fotomenu nie udało mi sie zrobic, troche zabiegana byłam (nie przewidziałam tego), można było sie tego spodziewac jak to pierwszy dzień szkoły z tornistrem pełnym książek, 
zapisy na to, zapisy na tamto, wniosków wnioseczków do wypełniania całe mnóstwo.
Gości wczoraj miałam, pomimo iż wypiłam 1 drinka to i tak jestem zadowolona.
Zjadłam wczoraj na śniadanko:
* serek wiejski lekki z koperkiem, bazylią i papryką ostrą

na obiad:
* zupa pomidorowa z makaronem

kolacja:
* 1,5 jajka 
* 1/2 kromki ciemnego pieczywa z poledwicą i odrobiną sera żółtego

Weszłam dzisiaj na wage i 200 gram mniej czyli 54,8 kg
TO TEŻ DOBRZE
prawda?
Najważniejsze, że sie nie poddaje i walcze dalej!

Menu na dziś:
Śniadania (pod okiem M.)
* 1 kromka ciemnego + plaster sera żółtego + plaster poledwicy

Obiad (też bedzie pod okiem M. gdyżon dzisiaj przygotowuje)
* szaszłyki drobiowe z pieczarkami i cebulką

Kolacji jeszcze nie przewidziałam, ale myśle o sałatce lub o pomidorkach.

Nie wiem czy jutro dam rade tu zajżec Mała ma wystepy, 
wiec po krótce.

Śniadanko na pewno bedzie lekkie,
Obiad rolada drobiowa, surówka z niebieskiej kapusty, klusek postaram sie uniknąc
o Kolacje sie nie martwie, jakoś ostatnio ją lajtowo jem.

PAPA

Miłego weekendu!!!

 

2 września 2011 , Komentarze (1)

Witam!
Wróciłam. Pare dni mnie nie było, no ale niestety brak zasiegu mnie dopadł, potem w związku z rozpoczeciem roku szkolnego też czasu nie było.
Weszłam na wage!
Jest źle! 
Powrót do 55 kg,
no i można powiedziec, że zaczynam od nowa. Niby dużo mi ne przybyło bo 400gram, no ale powrót do wagi od której sie praktycznie zaczyna.... ogromna porażka.
Na dzisiaj mam oczywiście ogromne plany dietkowe i mam nadzieje nie spocząc na laurach.
Musze jeszcze poszperac troche w necie, aby sie troche podrasowac no i startujemy.
Do chrzcin zostało 3 tygodnie i ostro trzeba sie wziąc za siebie!
Mam nadzieje przynajmniej 3 kg stracic już nawet nie 5, bo to troche cieżko mi idzie. Jeszcze 1 kg sie nie zdążyłam pozbyc odkąd jestem na vitalii, no ale cóż. Zastanawiam sie czy poprzednim razem nie dostarczałam organizmowi zbyt mało kalorii tymi głodówkami, że teraz tak opornie mi to idzie, bo robiąc bilans dnia kalorycznie to nie wygląda tak źle.
Słodycze również poszły na odstawke (nie licząc kawałka torta urodzinowego).
Postaram sie wrzucic moje fotomenu dzisiejsze.
PAPA

27 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Musze, po prostu musze dac rade. Mam zamiar w ciągu 3 tygodni osiągnąc swój cel. Dziś powiedzmy, ze sukces w 1/4 osiągniety.
Śniadanko tak jak obiecałam, obiad też, natomiast jak to urodziny dziecka: jak ciocia ma zjeśc torta to ma;
i jak tu dziecku odmówic, jak ciocia jest tylko jego i tort też. Ciocia ma zjeśc i koniec.
Za tortami osobiście nie przepadam wiec nie byłoby trudno mi odmówic, no ale jak tu dziecku odmówic i mimo tego, że momentami aż rósł mi w ustach dziecku przykrosci nie można sprawic, jego urodziny jego życzenia.
Prezent był spory i musze sie pochwalic, że grajfki do składania nawet jajka niespodzianki nie mam to udało mi sie. Prawdziwy sukces, wiec tym bardziej byłam bratanka. On cioci nikomu nie odda i gdzie tort?!
Całe szczeście, że musiałam zjeśc ino kawałek, bo co tylko sobie przypomniał to chciał dla cioci torta.
Potem 1 kromka jakiegoś grahamka czy coś w tym stylu z szynką i serem + plaster pomidora.
No i ciepłe danie - nie zjedzone.
Acha 1/2 piwa zaliczona.
Jutro "niestety " drugie urodzinki u drugiego bratanka- zapowiedzieli sie też na grilla. Zobaczymy.


Ale MUSZE, po prostu musze.
Postanowiłam sobie, że do chrzcin, do końca września( prawie, bo daty nie sprawdzałam) musze stracic te moje nadprogramowe 5 kg i wieże w to,że mi sie uda, bo mam WAS.

Zapomniałabym o jeszcze jednej motywacji, otóż wyciągnełam z szafy moją jesienną spódnice jeansową  i niestety ale cieżko wchodzi wiec mam zamiar z końcem września na luzaka sobie w nią wejśc.

I kolejny grzeszek- drink z meżem w domu, po powrocie. Lubi jak z kąś wracamy pogadac o całym dniu przy lampce wina lub drinku i tak jest od zawsze wiec trudno byłoby mi to zmienic.

Jestem dobrej myśli!!!!

Dobranoc...

26 sierpnia 2011 , Komentarze (4)

NO, już lepiej sie czuje. Co prawda na stacjonarnym nie jeździłam, ale zabrałam Małą na wycieczke rowerową. Nie było nas godzine no i nie oszczedzałyśmy sie, całyczas pod górke.
Przyjechałyśmy strasznie zmeczone i spocone. 
Był szybciutki prysznic no i kolacja też, bo przyznam, że jednak poczułam głód. Na kolacyjke zjadłam tylko serek wiejski i czerwoną herbate.
To tyle z jedzenia na dziś. Jestem zmeczona tym upałem i mam nadzieje już poleżec i nie wstawac a tym sposobem lodówke omijac z daleka.
Postawiłam koło siebie tylko 2l butelke wody mineralnej.

Plan na jutro:
Śniadanie:
* pomidorek z jogurtem nat.
Obiad:
*makaron razowy z serkiem wiejskim lekkim
GRILLLLLLLLLLL
(mam nadzieje nie zjeśc za dużo).


26 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Jestem taka wściekła, wszystko szło tak fajni gdyby nie ta@ i ta wstretna pokusa na czekolade. Pół jej zjadłam i nawet nie wiem kiedy. Poprostu rozmawiałyśmy i masz ci tu los. ZEŻARŁAM.
Zaraz wsiadam na rowerek, bo tego nie wytrzymam. 
Po za tym:
Śniadanie:
* pomidor, 100 gram jogurtu nat.
Obiad:
* ziemniaki, jajko sadzone (bez tłuszcz), szklanka maślanki
Kolacja:
* nie mam pojecia, bo chyba dam sobie kare

Kolejne wyrzuty sumienia; bliska anemii, wyniki wszytko na minimum, i zamiast wina wytrawnego oczywiście lampka wermutu.

Jutro grill, mały ma urodziny w niedziele też impreza, a w poniedziałek znajomi zaprosili nas do siebie na ostatnie dni wakacji, żeby dzieci jeszcze troche razem pobyły, na TRZY dni.
iec moje kochane o ogromniaste kciuki poprosze, bo bedą bardzo potrzebna.
A tymczasem PAPA.

25 sierpnia 2011 , Komentarze (4)

Witam, 
Ja jestem już po śniadanku a wy?
Coś nie mogłam dzisiaj spac, obudził mnie straszny ból brzucha. Powód @ nadchodzi. 
Myśle, że spotkamy sie już dzisiaj, aczkolwiek nie wiem, bedzie troche inaczej, bo ginekolog kazał mi odstawic leki, stwierdził, że 7 lat bez żadnej przerwy to troche za dużo. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, bo na necie czytałam różne opinie na ten temat. Ale lekarz solidny, nigdy nie miałam z nim kłopotów i naprawde jestem zadowolona, wiec nie mam powodu by go nie posłuchac. No cóż poczekamy zobaczymy. Ale i tak nie zamierzam robic zbyt długiej przerwy. Myśle, że do pół roku i dośc. Czekam już ponad miesiąc na wyniki z cytologii. Miał dzwonic kiedy odbiór, ale cisza. Troche długo to trwa, ale on zawsze dzwonił czyżby zapomniał? Poczekam do września a później ja zadzwonie.
Dzisiaj mam do odbioru inne wyniki badań.
Ciekawa jestem morfologii. 
Zawsze jak zaczynam sie odchudzac to wpadam od razu w anemie. Przez ostatnia dietke sie tak załatwiłam i już nie umiem tego zmienic. Głodówki nie są najlepszym wyjściem!!!
Lekarz każe mi pic na noc wino wytrawne (ja go nie cierpie wiec zawsze kiedy kupie to M. korzysta). Mam nadzieje, że teraz bedzie o,k,

Wczoraj bez żadnych rewelacji, w zasadzie nawet zasłużyłam na pochwałe.
Córa prosiła mnie o frytki i oni jedli a ja nie!
BRAWO!!!!

Plan na dziś:
Śniadanko ( skonsumowane)
* pomidor + ogórek+ sos czosnkowy (dziekuje za przepis) + koperek
a wyglądało to tak

  

Na obiad kombinuje jakieś miesko, bo już dawno nie jadłam a lekarz mi kazał. Osobiście za miesem nie przepadam, wiec jakoś cieżko jest mi sie zmobilizowac.
KOLACJA:
* jeszcze nie wiem, ale myśle o pomidorkach z jogurtem nat.
Chyba, że wymyśle coś innego.

PAPA

Dietkowego dzionka życze!


24 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Jakoś mi idą te moje starania, co prwada dopiero 2 dzień, no ale sie liczy.
Na wadze jeszcze nie byłam i nie bedzie mnie tam widac jakiś tydzień, a co potem sie zobaczy. Zależy od samopoczucia.
Wyrzuty sumienia po wczorajszym dniu są, no ale która z nas nie popełnia błedów.
Troche ruchu też zaliczyłam. Zamiast autem do sklepu wybrałśmy sie z Małą rowerami, jakąś godzinke nam to zajeło.
No ale do rzeczy.
Śniadanko:
* 1 kr. ciemnego pieczywa z szynką chudziutką jakąś tam i musztardą (próbuje czymś zastąpic majonez)
Obiad:
* z racji tego że nie było wczoraj chetnych na moją zupke dzisiaj poprawka




Kolacje sie wymyśli.

23 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Do dzisiejszego jadłospisu trzeba dodac 1 kromke chleba ze swojską kiełbaską( szwagierka wpadła z wizytą), i lampke wina (po tak długim czasie niewidoczności jakoś trzeba było sie przywitac).
Całusy dla was!!!

Miłej nocki i do widzonka jutro.
PaPa

23 sierpnia 2011 , Komentarze (4)

Witam! Jakoś mi wczoraj poszło.
Na drugie śniadanie zjadłam śliwke, potem kawalątak gruszki (niestety środek owoca był nie ciekawy), obiad tak jak pisałam, podwieczorek - jabłko, no i moja sałatka


W miejscu wolnym znalazło sie jeszcze 1/2 plastra żółtego sera.

Wieczorem kładłam sie spac z lekkim niedosytem, ale mi przeszło, zato teraz czuje sie naprawde fajnie.
Mój dotychczasowy plan przedstawia sie nastepująco:

Śniadanie:
* kawa z mlekiem 0,5 % 
* nektarynka ( ok. 200gram - dosyc spora)


Obiad ( w toku):
* zupa ogórkowa z ryżem

Kolacja:
* napewno jakaś sałatka lub soś lekkiego
( o ewentualnych zmianach na pewno poinformuje).

Jakieś przekąski
* owoce (chociaż nie ma ich już za wiele, bo mała wczoraj jak sie dossała do kosza z owocami to odejśc nie umiała, no wiec czekają mnie zakupy).

Zbliża sie obiecany mój czas ważenia, ale sobie chyba daruje, bo @ sie zbliża i nie chce sie zdołowac - wytrzymam jeszcze troche, mam nadzieje, że efekt w takiej sytuacji bedzie zaskakujący.
To by było chyba tyle, jeszcze oczywiściw wpadne poczytac co u was.
Życzcie mi dalszej wytrwałości ( bo jeden dzień to troche mało).