Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania: głównie względy zdrowotne, a tak w ogóle to zaczynałam w 2009 roku ważąc 163 kg. Instagram: potatocourier

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 93580
Komentarzy: 1581
Założony: 5 września 2011
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
luumu

kobieta, 36 lat, Kraków

168 cm, 106.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 października 2013 , Komentarze (2)

Luby przeziębiony, ja przeziębiona. kurczę, ale kaszana. w sumie to kaszankę bym zjadła. z cebulką i ziemniaczkami.

wczoraj trochę zaszalałam, rąbiąc paczkę pierniczków korzennych lukrowanych, ale połowę chyba spaliłam na bardzo długim spacerze.

skończyliśmy kampanię Szkocji, teraz gramy Polską. i już nam Krzyżacy brużdżą. oprócz tego Luby ciągle chce grać w BloodRayne 2 i cały czas przejawia niezdrową fascynację cycatą dhampirzycą. ma nawet moda, gdzie Rayne biega goła. cóż...

buziolki.

29 października 2013 , Komentarze (2)

najbardziej dietetyczny film to Predator. nie zjadłam nic podczas seansu. nawet epicka herbata śliwkowa mi nie smakowała. i nie polecam sprawdzania, dlaczego.

zauważyłam, że nie rajcują mnie drożdżówki śniadaniowe Lubego. wolę swoje jajeczka na twardo i ajwar.

i chyba pobędę dłużej niż dwa tygodnie.

buziolki kochane Vitalijki.

26 października 2013 , Komentarze (4)

Luby przestał mnie pilnować i usiłuje dokarmiać słodyczami. wczoraj sękacze rumowe (wyjątkowe świństwo), dziś bagatelki (lepsze, ale nadal wstrętne).

oprócz tego ciągle łoimy Walijczyków w dodatku Królestwa M2TW. plusem tego łojenia jest fakt, iż nie mamy czasu na filmy, których oglądanie zawsze jest pretekstem do beztroskiego objadania się chrupkami (serowymi kółeczkami), paluszkami lub krakersami.

buziaczki.

25 października 2013 , Komentarze (3)

wczoraj w ramach cheat day Luby kupił mi ptysia, po czym wyjadł połowę śmietany i dopiero mi go dał. a ja go zjadłam. łyżeczką.

codziennie chodzimy do Lidla 3 km w jedną stronę, choć wcale nie potrzebujemy, bo wszystko moglibyśmy kupić w sklepie koło domu. w końcu też zaczęliśmy razem ćwiczyć. co prawda Luby mnie rozśmiesza i nie mogę się skupić na swoich zestawach.

miłego piątku kochane Vitalijki.

23 października 2013 , Komentarze (6)

podróż do Lubego zaczęłam od zważenia się i wynik mnie zwalił z wagi - 89,6. mam już ósemkę z przodu! ekstaza!

dzień trzeci. na razie udaje mi się pilnować diety i nie ulegam pokusom w postaci drożdżówek śniadaniowych Lubego i wafelków do kolacji.

buziaczki.

20 października 2013 , Komentarze (3)

jutro o 6:43 wsiądę do pociągu nie byle jakiego i pojadę na tygodnie dwa do Lubego. wspierajcie mnie duchowo, bym nie uległa pokusom i nie dała się utuczyć.

buziolki.
Wasza Śliwka.

19 października 2013 , Skomentuj

dziś w ramach oczyszczania organizmu przyjmuję wyłącznie płyny pod postacią soku warzywnego, herbaty, zupki jarzynowej miksowanej.

tradycyjnie przed przyjazdem do Lubego musiałam się oparzyć, zaciąć nożem oraz poprztykać z nim o pierdółkę. tym razem o to, że chciałby, bym przywiozła kilka rzeczy, które nie znajdują się na mojej liście do spakowania. dlaczego nie? bo:
a) nie mam miejsca w trolleyu, bo garderoba jesienna zajmuje więcej miejsca niż letnia
b) na cholerę mi typowo letnia sukienka pod koniec października. mogłabym ją wziąć, ale będzie idiotycznie wyglądać w połączeniu z ciepłymi rajtuzami, swetrem i kozakami.
i on nie może tego zrozumieć.

milusiastej soboty.

18 października 2013 , Komentarze (4)

kolejną noc z rzędu obudziłam się o pierwszej z nadzieją, że już ranek. niestety nie. poza tym znowu miałam durne & koszmarne sny.

menu.
śniadanie. 50 g komosy ryżowej rozdziabanej z kozim twarożkiem.
drugie śniadanie. pomidor z plastrem szynki.
obiad. szklanka żurku, biała kiełbaska.
poko. kubek jogurtu naturalnego z gruszką i dwoma orzechami pecan.

miłego piątkowego popołudnia.

17 października 2013 , Komentarze (2)

kiełbasa chorizo okazała się produktem nie do zdobycia w najbliższym czasie, bo do Almy nie pójdę po jedną rzecz (czyste lenistwo), a w Carrefourze sprzedają tylko w kilogramowej paczce za 53 zł.

menu.
śniadanie. mała grahamka z kozim twarożkiem i czosnkiem, ciasteczko cantucci.
drugie śniadanie. dwa jabłka.
obiad. szklanka zupy pomidorowej, ziemniaczki curry pieczone.
poko. mała grahamka z piklami.

ciężkie wspomnienia, odcinek drugi.
chodziłam do gimnazjum oddalonego od domu jakieś 1,5 km. i ja głupia jeździłam tramwajem, bo mi się to wydawało cholernie daleko. dzisiaj ten dystans przemierzam w góra 25 minut. a tyle zajmowało mi oczekiwanie na tramwaj, dojazd i dojście od przystanku do szkoły. jestem pewna, że miałabym mniejsze problemy z wagą, gdybym popylała na nogach do szkoły. cóż...

milusiego czwartku.

16 października 2013 , Komentarze (3)

menu.
śniadanie. 50 g komosy ryżowej trójkolorowej (waga przed ugotowaniem), jajko sadzone na teflonie.
drugie śniadanie. 5 orzechów pecan, 2 jabłka.
obiad. szklanka zupy pomidorowej, 50 g makaronu z resztką domowego sosu czosnkowego.
poko. porcja kisielu cytrynowego z tartym jabłkiem.

na wczorajszym spacerze numer dwa zrobiłam ponad 8 km. spodziewałam się raczej 10. ale łącznie z porannym spacerem zrobiłam 11 km.
i w końcu zaczęłam kompletować produkty do wyzwania smaku. kupiłam orzechy pecan i quinoę trójkolorową (była tańsza niż czysta). a jeśli nie będzie padać tak intensywnie, jak teraz, pójdę do Almy po kiełbasę chorizo. bo twarożek z koziego mleka bez problemu koło domu kupię.

cudownej środy.