Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9161
Komentarzy: 38
Założony: 26 października 2011
Ostatni wpis: 14 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolka1966

kobieta, 58 lat, Kędzierzyn-Koźle

163 cm, 80.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Wczoraj weszłam na wagę; 76,4 kg. To mój życiowy rekord.
Rano zjadłam; kromeczkę żytniego chlebka z polędwicą i kiełkami rzodkiewki,
przed południem; jogurt z prażonymi płatkami migdałów, słonecznika i dyni,
w obiad;  świąteczny żurek.
Podwieczorek ; miska sałatki owocowej z ananasa, kiwi, banana
Wieczorem zamiast kolacji, zjadłam resztki makowca, nie mogłam się opanować.

Dzisiaj rano waga potraktowała mnie łaskawie i pokazała 75,6 kg, widocznie i tak zjadłam dużo mniej niż przez ostatni czas. Powoli się przestawiam na inne tory.
Rano oczywiście wzorcowo ; 2 kromeczki chleba orkiszowego z pastą 
            avokado i jajkiem, do tego papryka, kiełki rzodkiewki i ogórek,
 
Obiad ; trochę żurku, kawałeczek mięska koziego pieczonego, trochę ziemniaków, surówka z pora i jabłka, rozcieńczony kompot truskawkowy

W podwieczorek dopadł mnie wilczy słodyczowy głód; zjadłam kawałek 
                                         kołacza makowego i wypiłam kawę z mleczkiem
Wieczorem ; jabłko, 3 kosteczki czekolady, parę orzeszków pistacjowych

Jutro wolałabym nie wchodzić na wagę, muszę się nauczyć ważyć 1-2 razy
                                         w tygodniu i koniec

1 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Już tak od paru miesięcy, z 74 kg wskoczyłam na 76 kg. Jeszcze takiej wagi nie miałam w swoim życiu. Trochę mnie to przeraża, bo to oznacza, że trzeba będzie się kontrolować do końca życia. Kiedyś, odchudzanie to był mały wysiłek. Nie jadłam śniadań, dopiero w obiad jadłam i to co chciałam, a i tak chudłam, albo trzymałam wagę. A teraz jak nie przykręcisz śrubę to nie da rady-dziadostwo. Od zeszłego tygodnia zaczęłam ćwiczyć na orbitreku, codziennie zwiększam o 1 min. Dzisiaj było 11 min. i nie było mi łatwo. Ciągle duchem czuję się bardzo młoda, ale ciało jakoś mi nie pasuje. Muszę to powoli wyrównać. Wiem, że nie jestem jeszcze taka stara, żeby poprawić kondycję. Moja mama po 40-stce zaczęła biegać maratony i nauczyła się pływać. Dzisiaj ma prawie 70 lat i niezłą kondycję (właściwie lepszą od mojej).
A więc zaczynam od jutra już konkretnie. Mój mąż się śmieje i mówi, że ja mam fajnie, bo zawsze mam od jutra. Ale do zmian trzeba dojrzeć i one następują w momencie, kiedy życie staje się nie do zniesienia.
MAM DOŚĆ CHODZENIA W DRESIE, CIASNYCH UBRAŃ, TRUDNOŚCI PRZY SCHYLANIU SIĘ, WCHODZENIU PO SCHODACH, CZY SPRZĄTANIU
Wiem, że ludzie przyzwyczajają się do swojej wagi i niewygody, ale pomimo wszystkich moich akceptacji i kochania samej siebie we właściwy sposób, nie umiem znieść tego balastu. Może dlatego, że całe życie byłam szczupłą, wysportowaną osobą. Potem przyszły wygody, lenistwo i zaczęło się. A, że lubię gotować i jeść to łatwo się tyje. A, do tego mój mąż jest piekarzem i cukiernikiem, to jeszcze łatwiej się tyje.
Rozmyślałam nad dietą South Beach, ale chyba wchodzi tylko 2 faza, bo jak mam testować chleby wymyślone przez męża, albo ciasto przez naszego pracownika. Zaciskam pasa od jutra. Dzisiaj na zakończenie zjadłam marsa. I BIORĘ SIĘ DO ROBOTY.

15 lutego 2013 , Skomentuj

Czynniki sukcesu

  • nie podjadanie wieczorami
  • ścisłe trzymanie się diety przez pierwsze 3 dni
  • trzymanie godzin diety

Sukces osiągnięty Dla Vitalii, bo schudłam. Ale dla mnie ten tydzień był i sukcesem bo wytrzymałam 3 dni na ich diecie, chudnąc 0,9 kg i porażką, bo nie wytrzymałam kolejnych dni, ani z dietą, ani z ćwiczeniami. Brak mi siły. Nie wiem jak dalej pójdę.

27 listopada 2012 , Skomentuj

Niestety głód na słodkie był tak silny, że w pracy zjadłam 2 ciasteczka, a w domu kawałek kołacza z jabłkiem. Ale jakoś mnie to nie załamało, bo wiem, że na każdy odwyk potrzeba czasu. Wcześniej potrafiłam od rana ciągle coś słodkiego jeść, a dzisiaj długo wytrzymałam, jakieś 2 godziny przed zakończeniem pracy. Rano 5 00 - kawa z mleczkiem, 8 00 zjadłam bułeczkę orkiszową i kromeczkę orkiszu z sałatką z makreli ogórka, rzodkiewki i cebulki, z niewielkim dodatkiem majonezu i jogurtu. O 11 00 zjadłam palucha pszennego obsypanego ziarnami z masłem. O 13  już mnie zaczęło ssać w żołądku, wsunęłam jabłko, mandarynkę, kiwi i kromeczkę razowego orkiszu z masłem. Niewiele pomogło. W końcu wyciągnęłam rękę po małego rożka z masą adwokatową i kruche ciasteczko oblane czekoladą. W domu skubnęłam kołacz z jabłkiem, który w nocy przyniósł mąż z piekarni. Na obiadek o 14 30 zjadłam parę łyżek rosołu z warzywami i makaronem, który troszkę wpadł do talerza, 2-3 łyżki kaszy gryczanej z maciupeńkim płatkiem mięska z królika, fasolkę szparagową i kompot z truskawek. Za to o 17 00 był kołacz i kawa. Myślałam, że już nic potem nie będę jeść, ale przed 19 30 wsunęłam bułeczkę z masłem. Lepsze to niż batonik, albo ciasto. W międzyczasie 2 dzbanuszki herbaty, cykoria, woda. Trochę, a nawet bardzo brak sportu, może jutro wysilę się. w tym wieku ciężko jest się rozkręcić
.

26 listopada 2012 , Komentarze (1)

Dzisiaj pierwszym sukcesem był fakt, że siedząc na sklepie piekarniczo-cukierniczym, otoczona ciastami, ciasteczkami, zapachami nie skusiłam się na kawałek, a to był już codzienny rytuał. Oczywiście nie mam zamiaru się katować i kiedyś tam nie spróbować-szczególnie jakiejś nowości. Ale póki co jestem na odwyku i muszę na jakiś czas odstawić ciasta. Chociaż czasami czuję się jak alkoholik w zakładzie gorzelniczym. Pokus jest dużo, ale nie może ciasteczko decydować o moim życiu.
Drugi sukces to jest to, że nie weszłam z rana na wagę. Będę się ważyć raz w tygodniu, bo waga też działała na mnie niekorzystnie. Kiedy widziałam spadek to sobie folgowałam, kiedy nie było mi smutno. A co zjadłam ?
5 00 kawa z mleczkiem-niestety nic nie umiem przełknąć
8 00 sałatka z ogórka, rzodkiewki i serek ziarnisty do tego kromka razowego chleba orkiszowego
10 30 jabłko
11 00 resztę sałatki i kromka orkiszu
13 00 actimel
14 30 rosół z warzywami i paroma wpadniętymi przez pomyłkę makaronami, uduszone szparagi 1 mały ziemniak z wody i kawałek mięsa z królika, kompot z brzoskwini
Popołudniu robiłam sałatkę z makreli to troszkę jej spróbowałam.
16 00 kawa mała z mleczkiem
O 17 poszłam na grupę wsparcia, którą prowadzę w naszym kościele.
Po 19 00 czułam już głód, za długą miałam przerwę po obiedzie. I normalnie w moich napadach głodu lecę na dół do sklepu zjeść jakieś ciasto, albo drożdżówkę. Ale zjadłam miseczkę zupy mleczno-dyniowej na płatkach owsianych z 2 cienkimi kromeczkami orkiszu z masełkiem. Wiem, wiem, może troszeczkę za dużo, ale i tak super, że to nie było ciasto, batoniki, drożdżówka, tylko zdrowe jedzenie.
Jutro chcę poćwiczyć na jakimś sprzęcie sportowym.

25 listopada 2012 , Komentarze (1)

Przez ostatnie 2 dni miałam rodzinne imprezy, ostatni raz najadłam się po brzegi. Rano się zważyłam i pomierzyłam. Wskaźnik BMI pokazał ponad 26, a więc mam nadwagę. Czas zrzucić 10 kg wagi. Priorytetem jest dobre samopoczucie i więcej energii, a w tym pomoże mi nie tylko dieta, ale również ruch. W domu stoi i kurzy się bieżnia, orbitrek, rowerek, piłka gimnastyczna i sprzęt do ćwiczeń brzuszków. Każdy dzień czytam pamiętniki i rozmyślam kiedy zacząć. Mając 46 lat nie jest to łatwe. Kiedyś wystarczyło nie zjeść jakiegoś posiłku, mniej słodyczy, trochę ruchu i waga spadała. Z roku na rok jest coraz trudniej.
Jaką dietę wybrać ? Myślałam i prześledziłam South Beach, wszystko o niej wiem. i myślę, że jest jedną ze zdrowszych. Ale brak chleba, szczególnie, że jestem żoną piekarza i co chwilę muszę testować nowe pieczywo wymyślone przez męża jest zbyt dużym wyzwaniem. Boję się też zbytniego rozregulowania organizmu obniżając drastycznie węglowodany. Zostaje zdrowa rozsądna dieta, choć myślę, że będę korzystać z wiedzy diety South Beach. Dzisiaj przy wzroście 163 cm mam 70,8 kg , chcę dojść do 60 kg.
Mam nadzieję, że pamiętnik będzie mnie mobilizował do osiągnięcia celu.
Już mam dość tej ociężałości i za ciasnych ciuchów. Wierzę, że uda mi się, raz mi się udało zrzuciłam 9 kg, ale potem zaczęłam chorować, mniej ruszać się, folgować w jedzeniu i doszłam do tego punktu w jakim jestem.