Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malvinella

kobieta, 37 lat, Piła

175 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 listopada 2016 , Komentarze (2)

Oficjalnie powoli zmierzam do celu, w ślimaczym tempie- ale w sumie nigdzie mi się nie spieszy. Ważne, żeby cały czas w dobrym kierunku. Ostatnio ubrałam moją spódnicę w rozmiarze 38, która wisi w szafie czekając na lepsze czasy, doczekała się ;)  szkoda, że nie mam w niej zdjęcia. Masa mięśniowa mi troszkę spadła od ostatniego pomiaru, ale choróbsko nie pozwoliło mi ćwiczyć jak należy:/  I ostatni pomiar też nie był w mojej najlepszej kondycji, zatrzymała  mi się woda- byłam po nocce, rano butów nie mogłam dopiąć...  moja waga pokazuje już czasami nawet 75,5, a z 76kg to już się zaprzyjaźniłam wg mnie... a u dietetyczki  jest 77,5 :/  bywa, ale i tak do przodu :)

22 listopada 2016 , Komentarze (2)

Dopadła mnie angina, okropna, ropna, był- jest antybiotyk.. poprawa już też jest. Tydzień nie ćwiczyłam... uznałam, że muszę odczekać, bo te nawracające choróbska mnie wykończą.w tym tygodniu też będzie dość kiepsko z ćwiczeniami... no ale może jakoś znajdę na nie czas. Od przyszłego tygodnia będę miała już luźniej z pracą, myślę, że i ta angina z przemęczenia i osłabienia się wzięła. Bo zapiernicz miałam okropny chore dzieci, sporo dyżurów w pracy... i jeszcze znowu w sobotę prowadzę wykłady do których trzeba się przygotować... 

16 listopada 2016 , Komentarze (6)

Ostatnio mam dni przemyśleń, chandry, może jesiennej nostalgii. 3 miesiąc diety, efekt w kg nawet ostatnio jakiś jest- wg mojej wagi 76 kg, czyli około 4 kg  na minusie. I czuć już to, po ubraniach, bieliźnie, dorobiona dziurka w pasku itp.  Dopiero teraz zauważyłam, że gdy już nie trzymam się samej diety tak przepisowo, to zawsze trzymam się jej założeń- ilości, produktów, proporcji między nimi. Nie czuję nawet wielkiej potrzeby do czekolady, czipsów, słodkich napojów, czasem się skuszę na   coś słodkiego, ale sama muszę przyznać, że często się mi to nie zdarza. Ostatnio nawet miałam propozycję randki... co mi się nie zdarzyło chyba od 10 lat... 

Niepokoi mnie tylko fakt, że ćwiczenia w dalszym ciągu są dla mnie trudne, męczę się i pocę okropnie, jakbym dopiero co zaczęła. Choć trener potrafi dołożyć mi obciążenia- ostatnio tak zrobił, chyba za łatwo mi jedno ćwiczenie przychodziło ;)

Koleżanki w pracy twierdzą, że od kiedy schudłam zrobiłam się wredna...  a ja przecież jeszcze nie schudłam- nie tyle ile bym chciała. To co dopiero będzie potem ;)

8 listopada 2016 , Komentarze (4)

Mam antybiotyk, ale do pracy i na treningi chodzę- choć przy wydolnościowych czuję jakby mi słoń na klatkę piersiową nadepnął.   Dietowo normalnie, bez szaleństwa, padam ze zmęczenia- nie mogłam w nocy spać, takiej paskudnej nocy to już nie pamiętam. O 2 z boku na bok, 3 może do dziecka się przytulę, ciasno, wracam do męża, chrapie, za chwilę krzyk i dwójka już jest u nas... dopiero po 3 mąż poszedł spać do pokoju młodego, a ja z mniejszym złem zasnęłam. Wstawanie było tragiczne, czuję się jak po nocce... okropieństwo. Przespałabym się. Jeszcze szczepienie mnie czeka ze starszym dzisiaj...

Mam ochotę powiedzieć dobranoc i wskoczyć do łóżka, a dzisiaj najcięższy trening w tygodniu... zobaczymy czy tam dotrę.

2 listopada 2016 , Komentarze (4)

Dzisiaj doznałam ogromnych wyrzutów sumienia, przez nie pójście na trening- choć odpuszczenie sobie go wynikało z paskudnego kataru, aż oczy mi łzawią, cieknie mi z nosa jak z kranu. Chwile temu, aż krew mi poleciała. Pewnie od nadmiaru kropli do nosa, które nie chcą pomóc w żadnej ilości. 

Coś we mnie schudło ;) cycki, rozmiar rozmiarowi nierówny wiem... ale kupilam stanik E a nie F... tam gdzie nie potrzeba to cm ubywa... wszystkie stare zrobiły mi się luźne w miseczce:/

Nie mogę nawet przy komputerze siedzieć, bo mi cieknie z nosa...

25 października 2016 , Komentarze (26)

Wczoraj zaczęłam się zastanawiać, czy takie forsowanie organizmu ma sens. Cwiczenia są i to ostre, ale ja nie widzę tych efektów- i wagowo jest niedużo,  trochę może po ubraniach, ale bez szału.  Dietetyczka mi powiedziała, że na następnym spotkaniu może już będę miała ilość tkanki tłuszczowej w normie... nogi mam w normie od począku a są okropne:(  Wrzucam fotkę ze spływu kajakowego po którym postanowiłam się odchudzać, jak zobaczyłam własne zdjęcia... było to w maju, od czerwca ćwiczę od początku września mam dietę, a ja różnicy nie widzę za bardzo.

Jedynie brzuch mi spadł, a do brzucha wszyscy się najbardziej czepiają...

19 października 2016 , Komentarze (8)

Z moich 12 kilogramów zrobiło się już 6 do zrzucenia :)  co prawda dzisiaj byłam u dietetyczki na pomiarach rano, a zazwyczaj popołudniu, ale i tak jestem zadowolona.

Że ten nowy trener sadysta daje radę :) że ta każda  czekoladka, której sobie odmówię sprawia, że jestem bliżej celu, a i ta, której nie odmówię, mnie aż tak bardzo od niego nie oddala. 

Nie dostałam dzisiaj wydruku :(  ale tak mniej więcej to nogi,ręce mam już w normie, a brzuch jeszcze wysoko :(  za to masy mięśniowej znowu przybyło, choć już nie kilogram jak ostatnio, a tylko pół.  Oby ta tendencja dalej się utrzymywała.

28 września 2016 , Komentarze (3)

Wyniki mnie delikatnie zaskoczyły. Ubyło mi 3 kg tkanki tłuszczowej, przybyło 1 kg mięśni!! mam masę mięśniową ponad normy wytyczone dla kobiet o 1 kg :] Dieta działa, treningi też:) oby tak dalej. Ponadto ubyło mi 2 cm z bioder i 2 z talii,  ino ramiona zostały jak były... dietetyczka powiedziała, że zazdrości mi uformowania ramion... chociaż coś mam fajne ;) Ale kuraka to już mam dosyć... co prawda myślałam, że mam mniej kg ogółem, no ale niby jest tempo gubienia odpowiednie. Zostało mi 9 kg do zrzucenia... trwamy dalej.

22 września 2016 , Komentarze (2)

Przez tydzień nie chodziłam na treningi przez infekcję- miałam doła, byłam chora, i ogólnie stan ducha poniżej normy.  Dwa dni pod rząd poszłam na trening i już mi lepiej- endorfiny się wyprodukowały i nastrój się poprawił. Czasami mam wrażenie, że się uzależniłam od treningów. Wczoraj poszłam na Tabatę, hardcore tabatę... byłam już na niejednej ale ten treser przeskakuje wszystkich...  dawno już nie miałam zakwasów, a dzisiaj może być ciężko :D uwielbiam ten stan :D

Już niedługo pójdę na crossfit mam nadzieję:) i mój ulubiony film :

Do takiego stanu to pewnie nie dojdę... ale chciałabym- ogólnie nie podobają mi się chudziaki, wolałabym być nieco bardziej  umięśniona...  jak Sylwia Szostak...

Ale czy mi się to uda... dużo pracy mnie czeka.

21 września 2016 , Komentarze (1)

Drugi tydzień na diecie, wagowo... trudno coś powiedzieć, wg mojej niby coś ubyło 1-2 kg może zależy od pory dnia. Ostatnio mam jakiś nastrój depresyjny... Dużo rzeczy i sytuacji mnie przytłacza. Byłam, jestem nadal chora już coraz lepiej. Za niecały miesiąc mam poprowadzić wykłady 16 godzin o "flakach rozrabiakach" czyli o różnego rodzaju chorobach przewodu pokarmowego, nie tych powszechnych- było by mi za łatwo... Achalazje, kurcze wpustu, dyskinezy, choroby jelit, trzustki i wątroby, robale pasożyty i takie inne... i boję się, że nie dam z tym rady, że się skompromituje wśród koleżanek z zawodu. Wiedzę z tematu mam, ale czy wystarczającą? 

Treningowo było średnio przez chorobę, wczoraj po tygodniu przerwy poszłam na rowery, na funkcyjny nie zdążyłam i chyba jeszcze nie dałabym rady, po tej infekcji.

Ogólnie padam ze zmęczenia i nie wiem co jest tego przyczyną, nie mogę spać...dzieci tego nie ułatwiają... w domu bajzel... i nie mam mocy by to zmienić. Materiały do wykładów też leżą odłogiem...

A moja dieta... jest nawet ok, smaczna z małymi wyjątkami... ale na kurczaka to juz nie mogę patrzeć powoli...  

Co się zmieniło to brzuszek mi się wypłaszczył ;)