jadę sobie
Znikam na tydzień! Wyjeżdżam do rodziców. Plan odchudzania przygotowany wraz z aktywnością fizyczną. Mam tę możliwość, że zazwyczaj u rodziców chudnę niż tyję, bardzo dużo chodzimy wszędzie. Poza tym moi rodzice akceptują to, że się odchudzam i dopingują mnie raczej, zwłaszcza, że obserwują efekty. No to do następnego przeczytania!!!
nowa garderoba
Dzisiaj zmieniłam ustawienia na pasku wagi. Dzisiaj osiągnęłam wagę 77kg i jako mój kolejny niewielki cel na pasku wagi ustawiłam 70 kg. Według moich obliczeń powinnam tę wagę osiągnąć do końca lutego. Kolejna dobra wiadomość jest taka, że kupiłam sobie nowe spodnie rozmiar 42, a rok temu kupowałam rozmiar 48/50... Więc radość moja nie zna granic. Nie zmieniam naraz całej garderoby, ponieważ to się nie opłaca. Wygrzebuję stare ciuchy, w których od dawna nie chodziłam, uzupełniam modnymi dodatkami, a całość dopełnia moje świetne samopoczucie i piękny uśmiech. Na pewno wiele ochudzonych osób zwróciło uwagę na to, że po schudnięciu ubierają się inaczej, uważniej, nie mówiąc o tym, że jest o wiele więcej możliwości. Pozdrawiam!!!
dawno mnie nie było...
Dawno tutaj nie zaglądałam. Moja waga stała w miejscu przez 3 miesiące. Na szczęście. Widocznie organizm przystosowywał się do nowej liczby. Teraz znowu zaczyna spadać. Odpoczęłam od odchudzania i znowu biorę się do roboty. Co nie znaczy, że nic przez te 3 miesiące nie robiłam! Ćwiczyłam w miarę regularnie i myślę, że dzięki temu nie dopadł mnie efekt jojo. Myślę, że najgorsze już za mną. Stanowczo stwierdzam, że zmieniłam swój styl życia. Jem rozsądniej, nie myślę cały czas o jedzeniu, delektuję się każdym posiłkiem, regularnie ćwiczę. Jestem na etapie kształtowania sylwetki. Codzienna aktywność sprawia mi przyjemność, a co najważniejsze stała się stałym punktem dnia. Wolę zasadę małych kroczków. Codziennie rano ćwiczę po 10 - 15 minut, w ciągu dnia 1,2 godzinny spacer - jak się nie jeździ autobusami do miasta, to łatwo jest o spacer. Poza tym kilka razy w tygodniu ćwiczę wieczorem intensywniej, czasami godzinę a czasami 30 minut. Wszystko zależy od mojego samopoczucia. Stałymi punktami są spacer i poranna gimnastyka. I tak bym mogła zdefiniować mój nowy styl życia. Niesamowite! Od listopada 2005 roku schudłam 20 kg!!! Ktoś pomyśli, że to długo, na zmianę stylu życia. Ja sądzę, że raczej nie jest to za długo, a i skóra ma czas na regenerację. Pozdrawiam wszystkich!
spowiedź
Oj, dawno mnie tutaj nie było. W ogóle zapomniałam, co to jest odchudzanie, na szczęście przytyłam tylko 1,5 kg. Byłam zapracowana, zestresowana, chora, niedospana, znerwicowana i jeszcze wiele innych rzeczy, o których raczej nie chcę tutaj pisać...
Muszę przyznać, że mimo tych przeciwności nowe nawyki żywieniowe zostają, a do niektórych rzeczy nawet nie podchodzę. W ogóle inaczej jem, tylko ostatnio zjadłam za dużo, po prostu i mało ćwiczyłam. Już dawno zauważyłam, że bez ćwiczeń nie mam co się zabierać za odchudzanie, bynajmniej w moim przypadku. Poza tym nastawienie psychiki na tak długi dystans jaki ja sobie założyłam, to też nie jest łatwa sprawa.
Od dziś, od zaraz walczę od nowa.
Jestem jeszcze na antybiotykach więc żadnych forsownych ćwiczeń nie będzie, ale będzie wieczorem godzinna joga relaksująca, może mi się w łowie poukłada i się wyciszę.
Trzymajcie za mnie kciuki i!!! Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!
nowa fotka
W końcu zrobiłam kolejne zdjęcie - trzeba uwiecznić te 16 kg mniej!!!
chudnę powoli...
Trochę mi to to wolno idzie, przez ostatnie 2 miesiące schudłam 5 kg. No nic, przesunęłam termin ostateczny na 9 marca - czyli daję sobie cały rok, żeby schudnąć tyle ile chcę. Zaczęłam 9 marca 2006 z wagą 95 kg i skończę 9 marca mam nadzieję z wagą 60 kg. Na suwaczku nie mam wagi początkowej ani końcowej, bo lubię stawiać sobie małe cele, szybko je osiągam i to mnie motywuje. W tym tygodniu nie najlepiej się czułam i dlatego nie ćwiczyłam. I właśnie takie niespodzianki w postaci złego samopoczucia zmusiły mnie do przemyślenia swojego odchudzania. Na początku chciałam szybko i dużo, ale widzę, że to się nie sprawdza, bo różne rzeczy zdarzają się w życiu człowieka, których nie jest w stanie przewidzieć. Nie chcę się poddać i zmarnować tego, co już osiągnęłam. Przede mną jakieś 20 kg do schudnięcia i jakieś 7 miesięcy czasu. Już wiem jak się to robi, wiem, jakie błędy popełniałam, wiem, że bez zmiany stylu życia nie można schudnąć trwale. Wiem jeszcze rzecz najważniejszą - bez aktywności fizycznej, takiej na całe życie, też nie można wiele zdziałać ze swoim ciałem. Nie chodzi tutaj tylko o sylwetkę, ale również o zdrowie. Pozdrawiam wszystkich!!!
na fali!
Jestem znowu na fali!! Bynajmniej nie morskiej, ale na fali silnej motywacji! Trzymam dietę, ćwiczę systematycznie i intensywnie, dbam o ciałko i psychikę. Znowu stosuję zabiegi z Guamu - wyniki rewelacyjne, choć cena wysoka. ALe jak sobie pomyślę, że nie wydaję pieniędzy naśrodki odchudzające i super herbatki, ćwiczę za darmo - w domu, to od razu wyrzuty sumienia mi mijają. Poza tym mąż mnie wspiera bardzo!!! W sierpniu zapisuję się na siłownię, bo troszkę na mięśnie chcę poćwiczyć. Jakiś miesiąc temu kupiłam sobie wagę co to wszystko waży - wodę, BMI, mięśnie no i tłuszcz oczywiście. Pomaga, ale grozi codziennym ważeniem. Dzisiaj wyjeżdżamy na tygodniowyurlopik do rodziców. Dużo ruchu, mało jedzenia, zawsze chudnę u moich rodziców. Będę do Was zaglądać w tym tygodniu mimo wszystko. Pozdrawiam, trzymajcie się!!!
po długiej przerwie...
Jestem znowu... Nie pokazywałam się, bo za dużo działo się w moim życiu, na szczęście nic z czym nie dałabym sobie rady. Nie zrezygnowałam z odchudzania, ale moja waga stała przez ponad miesiąc czasu i o mały włos się nie poddałam. Wyznaczyłam nowe cele. Czas odchudzania wydłużyłam do końca bieżącego roku, zauważyłam błędy jakie popełniałam, ale nie rozstałam się z aktywnością fizyczną - na szczęście. Trzymajcie za mnie kciuki, bo kryzys już minął i czekam na moment, kiedy znowu zrzucę następne 13 kg. Pozdrawiam!!!
jestem!
Chudłam po cichu, co widać na suwaczku...
nowy kryzysik
Jak tak dalej pójdzie, to wyczerpię niedługo zapas miesięczny kryzysików. 2 miesiące walki z kilogramami za mną, 10 kg już zrzuciłam, przede mną jeszcze 4, 5 miesięcy a ja już nie wiem jak to dalej organizować. Na szczęście robi się ciepło a ja zazwyczaj chudnę jak oszalała w lecie i późną wiosną. Ale zaczyna mi brakować motywacji do ćwiczeń. Próbuję nowych sposobów, długo się przy tym nie trzymam. Na szczęście na tyle zmieniłam nawyki żywieniowe, że nie obżeram się i już nawet nie potrafię jeść inaczej, tymbardziej jak pomyślę ile już osiągnęłam. Natomiast dla mnie odchudzanie to głównie aktywność fizyczna i to do niej zaczyna brakować mi motywacji. Mam ćwiczenia na różnych płytach, kasetach, mam rower, uwielbiam spacerować a jednak jak wracam po pracy to nic mi się nie chce. Dobrze, że chociaż na piechotę chodzę do i z pracy. Nie wiem gdzie tej motywacji mogę szukać. Potrzebuję podpowiedzi... Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!