Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wieczna ofiara efektu jojo, ex-bulimiczka.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9215
Komentarzy: 283
Założony: 25 grudnia 2011
Ostatni wpis: 25 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jablkozcynamonem

kobieta, 38 lat,

174 cm, 88.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

8 marca 2015 , Komentarze (19)

Chyba powinnam dziękować losowi (lub ręce, która zdjęła czapkę ze spoconej głowy) za grypę, która mi się przytrafiła. Antybiotyk spowodował totalny brak apetytu. Brak apetytu lekkie zmniejszenie żołądka chyba, bo, co szokujące jest niezmiernie, nadal nie chce mi się jeść i miseczka sycącej zupy wystarcza mi za obiad.

Mimo, że schudłam tylko 2 kg czuję się zdecydowanie lżej. I nawet mam ochotę poćwiczyć:)

Jeden z internetowych amantów zapytał mnie o mój największy kompleks. Więc z usprawiedliwiającym wstępem wypaliłam, że powinna być nim tusza vel poszczególne fałdy, ale ja się z nimi czuję dość komfortowo, a największym kompleksem jest... to, że lewa powieka opada mi bardziej niż prawa. Jemu też coś opadło chyba ... Szczęka! 

Odpowiedział, że tej powieki na pewno żaden mężczyzna nie zauważa, a tuszę już raczej tak. Więc powinnam się nią zająć, tzn  cwiczyć dla przyjemności (sratatata), gdyż zwiększy to moją szansę na znalezienie miłości. Nie ma to jak życzliwa rada!

6 marca 2015 , Komentarze (13)

Wczoraj w Sephorze zaszalałam i w wieku 29 lat kupiłam sobie pierwszy selektywny zapach - klasyczną Chloe. Wcześniej kupowałam perfumy tańsze typu Mexx, Bruno Banani,Christina Aguilera, zielona herbata Elisabeth Arden, nawet Avon. Był czas, że szukałam zapachów polskich i je lubiłam np Miraculum, Eva, ale albo je wycofywali albo ginęły ze sklepów nagle i bezpowrotnie.

Moją mamę strasznie denerwowało to, ile tego mam. Faktycznie, tyle, że nie zdąże zużyć,a część przestała mi się podobać. A jak się zsumuje ceny to pewnie duża butelka Chanel by za to wyszła. Koniec z tym, to co mam oddałam mamie, siostrze i babci, a sobie zostawiłam mój nowy nabytek. Dopełnia mnie idealnie i w końcu poczułam się jak elegancka kobieta.

A jakie Wy macie podejście do zapachów? Macie swój ulubiony?

5 marca 2015 , Komentarze (12)

Ostatnimi dniami czułam się fatalnie. Do dzisiaj nie było żadnej poprawy. A tu po przekaszlanej standardowo nocy budzę się i nic mnie nie boli, temperatura w normie, kaszlu prawie brak. No cud normalnie. Hmm, cud po wielu dniach na antybiotyku.

Po prawie tygodniu chorowania schudłam ponad 2 kg. Ale w chorobie tak to jest. W dodatku wyczytałam w skutkach ubocznych, że mój antybiotyk hamuje łaknienie. Więc pewnie wszystko wróci do normy.

Podczas tych "chorych" dni trochę randkowałam wirtualnie. I powiem Wam, że to co się dzieje w internetach to jakaś porażka. Facetów ciekawych brak, propozycji niemoralnych na dzień dobry multum. No jeszcze są tacy, którzy desperacko szukają żony.

Ostatnio bawiłam się w to może 6 lat temu, przed długim związkiem i muszę przyznać, że kiedyś wyglądało to inaczej. Poznałam kilka ciekawych osób, a i poziom ogółu i ich wiadomości był o wiele wyższy.

2 marca 2015 , Komentarze (24)

Od piątku mam strasznie uciążliwą grypę. Bolą mnie chyba wszystkie kośći. Budziłam się w nocy po kilkanaście razy. Ledwo chodzę. Kaszel i ból gardła też nie są miłe. Jestem uziemiona w pokoju, ponieważ nie mogę zarazić taty, który jest po przeszczepie szpiku. Także siedzę sama i jedyną moją rozrywką jest komp, nad książkami ciężko mi się jeszcze skupić. Byłam u lekarza i oczywiście antybiotyk. Przepociłam już 4 komplety pocieli podczas chorowania.

Ciekawe jest to, że zachorowałam po tym jak przestałam brać kwasy omega 3. Myślałam, że to takie nic i po co pakować w siebie suplementy. Chyba jednak to jest COŚ. Przyjmowałam je ze względu na to, że wpływają na kondycję mózgu. Przy okazji poprawiają też odporność, dobre są dla serca i kości. 

23 lutego 2015 , Komentarze (5)

Długo mnie tu nie było. Kompulsywne jedzenie wzięło górę i nie chciałam rozpisywać się o tysiącach kilokalorii pochłanianych każdego dnia...

Od jakichś dwóch tygodni jest lepiej. Nie objadam się jak oszalała ani się nie odchudzam. Jem normalnie i staram się robić to z rodziną. Tak więc, rano śniadanie bez szaleństw w żadną stronę. Jakieś płatki, kanapki, kawa, sok pomidorowy, jabłka.

Później obiad. Zwykle mięso lub ryba, nie chce mi się wegekombinować, bo im więcej myślę o jedzeniu tym więcej wciągam, ziemniaki, kasza lub ryż i warzywa.

W ciągu dnia jem ze dwie porcje zupy. Ostatnio wróciły do naszego rodzinnego menu, bo tata nie może bez nich żyć. Ja korzystam, gdyż zupy uwielbiam.

Kolacja w zależności od dnia: bywa, że mały jogurt, bywa i spaghetti. Staram się nie przekraczać 2500 kcal, żeby nie przytyć. Nie ograniczam się przesadnie, bo boję się, że kompulsy i zachowania kompensacyjne wrócą.  Muszę osiągnąć najpierw wewnętrzną równowagę...

19 stycznia 2015 , Komentarze (15)

Smutno mi dziś bardzo. Czuję się depresyjnie. Bardzo jestem przygnębiona. Nie mogę się na niczym skupić. Czuję narastające przemęczenie i lęk.

Tata zostanie w szpitalu dwa dni dłużej niż planowano. Rozmawiałam z nim dziś. Wydaje się taki bezsilny. Zupełnie inny człowiek. Im dalej od przeszczepu tym, mam wrażenie, jest słabszy.

Naszły go też jedzeniowe wspomnienia. Prosił, by mu na przyjazd usmażyć racuchy. Nigdy tego nie robiłam. Ba, nawet ich nie lubiłam. Poszłam do babci, żeby mi wytłumaczyła co i jak. Przygotowałam je i okazały się mega dobre. Zjadłam 12:(

Więcej niż moja mama-słodyczożerca.

Na obiadokolację zrobiłam ryż z kurczakiem i warzywami. Tyle ile mniej więcej robię na 4 osoby i wpieprzyłam 2/3 tego. Na deser ciastka. Dużo ciastek.I jogurt fantasia.

Wieczorem sprzątałam szafkę z lekami i znalazłam tabletki przeczyszczające. Patrzę. Jeszcze  ważne. Łykam 4. Cdn.

17 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Od kilku miesięcy marzyłam o delikatnym, złotym naszyjniku. Wczoraj zaszalałam i kupiłam sobie taką oto koniczynkę. Bardzo lubię ten motyw.

Dieta idzie średnio dobrze. Wczoraj, a właściwie dzisiaj,ok. 2 w nocy zjadłam dwie kanapki. Po dużej porannej kawie i szklance wody waga pokazała 90.7kg. Ani źle to ani dobrze.

Wczoraj, gdy kupowałam rajstopy sprzedawczyni (widziała mnie za ladą od pasa w górę) pyta: 3 czy 4? Ja odpowiadam: 4. Ona na to: może być za duża. Potem wychodzi zza lady, żeby mnie obejrzeć i mówi: no, z tej marki na panią dobra będzie 5. Eeeech, takie  życie grubasa;)

Poźniej próbowała tłumaczyć, że ona ocenia po długości i takie tam. Ale ja swoje wiem: Tym bardziej, że się nawet na kostkach nie rolują...

15 stycznia 2015 , Komentarze (10)

W poniedziałek mój tata wraca ze szpitala po przeszczepie szpiku. Bałam się go strasznie, ale lekarz mnie uspokoił i teraz-po 17 dniach-powiedział, że wyniki są rewelacyjne.Dokładnie tego słowa użył. Przeczytałam niedawno książeczkę o tym, jaki tryb życia powinien prowadzić, co jeść, czego nie może robić itp. I staram się dostosować dom do tych wymogów, może mam paranoję, ale przeniosłam nawet zbedne meble do mojego pokoju, teraz już bardziej magazynu. Wyniosłam dywan i pokój przypomina troche ten z jakiegoś katalogu. Na widoku nie ma nic. Zaraz idę sprzątać łazienkę, czytałam, że przede wszystkim tam ma być bezwzględnie czysto.

Martwię się o tatę, mięsa nie tyka. Jedyne co mu smakuje to zupy i prawie wyłącznie nimi się żywi. Schudł bardzo, ale to podobno normalne. Ważne, że wyniki ok. Oby tylko poprawa była taka jak faktycznie mówia lekarze. Na początku jeden powitał mnie słowami "Tragedia, pani kochana ojciec ma raka", później był etap "Lepszy taki rak (szpiczak) niż inny", następnie pokazywano mi wyniki i na ich podstawie obrazowano poprawę. Nie zapeszając ona jest. Teraz tata będzie musiał na siebie bardzo uważać. 

Mam nadzieję, że ten przeszczep zapewni mu wiele lat życia. Już przed nim nie było źle. Teraz, wiadomo, niedogodności po. Oby wyniki przełożyły się na samopoczucie. Zmykam pucować łazienkę i korytarz. Trzymajcie się.

13 stycznia 2015 , Komentarze (8)

Zaspana stanęłam dziś rano na wadze i zobaczyłam równo 90kg. Nie wierząc swoim oczom (zaspana, hehe) przetarłam je i o dziwo dobrze widziałam:)

Nie stosowałam żadnej diety. Odkąd pierwszego stycznia się ważyłam prawie nie jadłam mięsa. Za to dużo kasz (owsiana, jęczmienna, kuskus, gryczana) i warzyw. Na moje oko za mało białka. Muszę wprowadzić je do menu.

Skusiłam się na dwa kawałki bloku czekoladowego, który przygotowałam na prośbę mamy. Tzn jeden kawałek plus wylizywanie łyżki, mieszaków i wyskrobywanie z garnka. Nie mogłam się powstrzymać;)

Ćwiczyłam średnio 45min dziennie.

Dziś na obiad zapiekanka z brokułami a na kolację kaszotto z grzybami.

Jutro idę na zakupy. Planuję kupić sobie jakieś złote kolczyki. Moje uszy nie tolerują innych, a już dziurki mi prawie zarosły. Potrzebuję też podkładu. Znacie jakieś dobre do 50zł? Będę wdzięczna za podpowiedzi. Dobre oznacza dla mnie: łatwo rozprowadzające się na twarzy i w miarę trwałe:)

10 stycznia 2015 , Komentarze (15)

Mięsa nie jadłam przez trzy lata gimnazjum. Później zamieszkałam w internacie, i niestety musiałam korzystać z wyżywienia bazującego na nim. W "dorosłym" życiu zdarzały mi się wielokrotnie kilkumiesięczne wegeepizody. Teraz mam kolejną motywację. Mój tata po chemioterapii nie może nawet patrzeć na mięso, a ważne, żeby dobrze się odżywiał. Mamie jest w zasadzie wszystko jedno czy zje schabowego czy kotleta z brokułów. 

Na diecie bezmięsnej czuję się o wiele lepiej. Mam więcej energii i, co dziwne, szybciej się najadam. Dzisiaj jadłam pyszne kotleciki z kalafiora. Jak ja tęskniłam za tym smakiem:) Była wersja klasycznie obiadowa z ziemniakami i surówką. Jednak wyszło ich tyle, że zostało jeszcze na jutro. Będą wegeburgery w razowej bułce z warzywami i sosem na bazie jogurtu naturalnego.

Moja mama wpadła na "genialny" pomysł wyłączenia zamrażarki celem oszczędzania. Prawie wszystko przełożyła do zamrażalnika oprócz... kilku porcji marchewki. Duuużo jej. Muszę coś  szybko z niej zrobić, ale nie mam pomysłu. Może coś mi podpowiecie?

Trzymajcie sie ciepło:)