Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem bardzo wesołą i pogodną Monią. Lubię muzykę rockową, Antyradio, horrory i filmy z lat '80. I nadal bardzo lubię NKOTB. To miłość z "nastolactwa". Uwielbiam czytać Stephena Kinga i Małgorzatę Musierowicz. Urodziłam trzy wspaniałe córy. Pierwszą w sierpniu 1998, drugą we wrześniu 2011, a trzecią w listopadzie 2013. Ćwiczę 5 razy w tygodniu z Ewą Chodakowską i nie tylko.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 71443
Komentarzy: 4241
Założony: 29 grudnia 2011
Ostatni wpis: 15 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Monia1076

kobieta, 48 lat, Warszawa

156 cm, 51.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Utrzymać wagę na poziomie max 52 kg!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 marca 2012 , Komentarze (11)

Witam witam i odchudzanie pytam
Moje miłe Panie, dzisiaj humorek mi dopisuje, a to z tego phostego powodu, iż ponieważ stanęłam rano na wagę, a ona mi pokazała calutkie i okrąglutkie 55,3 kg Moja waga mnie KOCHA i to z wzajemną ością! Z tej okazji poszłam dzisiaj na siłownię, bo mój pan i władca mi pozwolił (miał mniej roboty). Wlazła ja na orbitka, nastawiła na 10 levelik, słuchawki na uszy, a w słuchawkach jeden z moich idoli Shakin' Stevens mi śpiewa A ja na tym orbitreku w rytm muzyki pomykam. Więc jak on mi zaśpiewał "Lipstick, powder and paint" to ja normalnie szybkości nabrałam między 16 a 25, bo tak skocznie było. Zadyszki dostałam. Potem było  "Marie Marie" (on to tak fajnie śpiewa Mori Mori) więc znowu rączki i nóżki w ruch i szybciutko było. Ale słuchajcie, po 22 minutach wymiękłam. Cała mokra, pot lał się ze mnie helikopterami... eeee... znaczy się hektolitrami Ale było supeh!
Ja tak czasem z fhancuska zaciągam, nie wiem, tak jakoś samo się pisze
Słuchajcie, ja jutro do teściowej jadę na imieniny Krystyny. I nie będzie mnie cały boży dzień, więc proszę o wyrozumiałość, bo nic jutro nie napiszę ani też nie pokomentuję.
Sprawdziłam pogodę dla Viałej Vodlaskiej i ma być 16 stopni i słońce bez żadnej chmurki. Bo np. dzisiaj jest tam słońce z dwoma chmurkami, a w niedzielę będzie słońce z jedną chmurką

Doszły mnie słuchy, że niektórym osobom nie pokazują się moje wpisy w ostatnio dodanych wpisach znajomych. Nie wiem, o co kaman, ja nikogo nie blokowałam, nikogo nie mam na czarnej liście, parę osób wyrzuciłam, ale to akurat nie one mnie poinformowały. I nie wiem, o co chodzi Pamiętnik mam jak najbardziej publiczny.
Wczoraj "Marysia" miała wychodne i poszła zatem z koleżanką na kawę. Nie widziałyśmy się prawie 7 lat! A siedziałam z nią 4 lata w ławce w liceum. Niestety 4 godziny nie wystarczyły na pogaduchy, musimy się spotkać jeszcze raz albo i z 10 razy i nadrobić stracony czas. I podczas tego spotkania wypiłam tylko 1 kawkę małą z milkiem! Wiedziałam, że  nie mogę zaszaleć, bo dzisiaj rano miałam dzień ważenia.
A oto moje dzisiejsze menu, ale bez kolacji, bo jeszcze nie robiłam.
Śniadanie: 2 kanapki z sehem camembeht i pomodorrem

Do tego 2 mandaryny

I kafa od Krzycha


Na obiad indyk pieczony w sosie jogurtowo-koperkowym z wczorajszą surówką i kromką chlebka


Jeszcze coś mi się przypomniało. Zawsze jak byłam na siłowni i ćwiczyłam na orbitku, to zerkałam w lustro obok i zawsze brzuch wystawał i doopa. A dzisiaj zerknęłam i aż się zdziwiłam, bo nie było brzucha i doopy, tylko jakiś chudzielec Tak, uważam już w tym momencie, że nie jestem gruba. Może jeszcze nie chudzielec, ale już raczej do szczupłych się zaliczam. Z czego bardzo się cieszę, bo nie było łatwo. Ja łasuch jestem słodyczowy i ciężko mi ich nie jeść, ale czasem podjadam takie batoniki rossmannowe, które mają 140 kalorii. I dzisiaj też takiego pochłonęłam.
Dobra, kończę, nie zanudzam, bo już widzę, jak jedna z drugą zieeeewaaaa
Będę w niedzielę. A teraz idę SPĘDZAĆ CZAS ZE SWOIM PRZYSZŁYM MĘŻEM
Buziaki i dziękuję Wam za wszystko, za to że jesteście i że dopingujecie i wspieracie i jesteście fajne i kofane

15 marca 2012 , Komentarze (17)

Dziewczyny, jestem zła i wściekła!!!! Pokłóciłam się ostro wczoraj z moim narzeczonym. On mnie wyprowadza z równowagi i to porządnie. A ja jestem nerwowy człowiek A o co poszło? O VITALIĘ!!!!! No jasna cholera mnie trzasła. Pan jest zwyczajnie ZAZDROSNY, że ja mam coś własnego, swojego, że mam tu fajne koleżanki... Zawsze wieczorem, jak siadam do kompa, żeby dodać wpis, to Pańcio podchodzi do mnie i domaga się atencji! Akurat wtedy! Nie godzinę wcześniej, nie nie nie... Tylko jak ja chcę coś napisać. I tyle razy mu tłumaczyłam, że wpis do pamiętnika troszkę czasu zajmuje. Ale gościu nie rozumie. No więc wczoraj wieczorem usiadłam do kompa, czytam Wasze pamiętniki, piszę komentarze, a Pańcio truje mi nad uchem. Trzasła ja laptopem i poszła ja do sypialni. A Pańcio za minutkę przychodzi i w te słowa do mnie uderza: "Zaczynam żałować, że kupiłem Ci laptopa". Osz Ty kurna jego w te i nazad myśle se...!!!!$$%$^!!!! Wyłączyłam laptopa opanowując rąk mych drżenie, zamkłam go i położyłam Panu na biurku z tymi słowy: "proszę bardzo, weź sobie tego laptopa, ja łaski nie potrzebuję, na laptopa mnie jeszcze stać, to se kupie nowego! A tego możesz na allegro opylić." I wściekła poszłam pod prysznic. On potem zawezwał mnie na rozmowę na gruncie neutralnym i co nieco sobie wyjaśniliśmy, ale nie dużo, bo on swoje, a ja swoje. On się pyta, czemu ja w ciągu dnia nie siedzę na Vitalii, kiedy on pracuje? No bo ja w ciągu dnia też pracuję, do cholery jasnej! A prowadzenie domu, zakupy, spacery, Majeczka, to nie praca? I nie mam czasu w ciągu dnia. Ale dobra, niech mu będzie, bo ja rozstroju nerwowego dostanę. Niech mu będzie. Jego racja - mój spokój. Najwyżej czegoś nie dosprzątam i nie doprasuję. Ale Vitalia będzie w ciągu dnia. Bo wieczorem biedny Pańcio potrzebuje uwagi z mojej strony. A niech tylko spróbuje jakiś meczyk wieczorem oglądać, to mu TV wyłączę i powiem, że teraz jest czas dla nas No i dlatego wczoraj nie poczytałam Was, nie pokomentowałam, nie zrobiłam wpisu. Ale dzisiaj już nadrobiłam.
A zatem kochane moje, menu z wczorajszego dnia:
Śniadanie - nikt by nie wpadł na to, żeby zrobić kanapkę z marchewką z groszkiem! Ale Vitalia wpadła

Było nawet dobre
Do tego jogurt naciural

I kawusia od Krzysia

Z pianką!

Obiad był lichy - 1 ziemniak upieczony z selerem naciowym

Ale za to fajne sosy były do tego. Pierwszy sos to tak naprawdę pomidor z cebulą i jogurtem

A drugi sos: jogurt, kolendra, sok z cytrynki i natka

Pyszny był!

Kolacja - serek wiochmeński z konfirturo jagodowo  i jogurt


To tyle, kochane moje. Acha, wczoraj kupiłam kurteczkę wiosenną dla Majkosia, taka tam zwykła różowa z kapturkiem.
Jutro mam dzień ważenia i aż się boję, że nie schudłam wystarczająco Ale i tak nie mam co narzekać, bo jest dobrze.
Chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że mój chłop to naprawdę dobre stworzenie. Wziął przygarnął mnie z córką wówczas 12-letnim bobasem , pozwolił mieszkać w jego mieszkanku, pozwolił urodzić mu córeczkę. Jest spokojny, kochany, dobry dla nas. I bardzo go kocham. Ale.... czasem mnie zadziwia tymi tekstami "bo Ty ze mną nie posiedzisz i nie pogadasz" albo "pomóż mi wieszać pranie, sam mam wszystko robić?" No ręce opadają! Ja jakoś wszystko robię sama i nie narzekam. Wczoraj wysprzątałam całe mieszkanie, poszłam na spacero-zakupy, cały dzień zajmuję się Maciupeństwem. Ale wczoraj  nie zdążyłam pomyć podłóg, więc dzisiaj rano mówię Panu, czy chce pomyć podłogi ze mną? Zgodził się, więc on pomył pół i ja pół. Trochę tych podłóg mamy...
Chciałam tylko nadmienić, że jaki by facet nie był, to nie ma ideałów i zawsze można się pokłócić. I nie musi być pijakiem, nierobem, czy damskim bokserem. Nawet taki grzeczny i spokojny Pawełek może człowieka wyprowadzić z równowagi!
I tym baaaardzo optymistycznym akcentem kończę mój dzisiejszy wywód. Niech MOC  będzie z Wami. Amen! Znaczy się Enter!
P.S. Przepitraszam Was kochane, że się tak wyżaliłam, to nie ma przecież nic wspólnego z dietą. Ale ja też czasem mam "normalne" życie.

13 marca 2012 , Komentarze (12)

Dzień dobry moje wy kochane niunie!!!!
Ja już nie umiem żyć bez Was, bez Waszych pamiętników, bez Waszych komentarzy... Nawet jak nic nie napiszę w pamiętniku, to wchodzę do Was i czytam i czytam i zostawiam ślad swych stóp Motywujecie mnie bardzo. Tylko, że ja jestem taki leń ćwiczeniowy, że ech szkoda gadać Chodziłam na siłownię i wszystko było dobrze. Ale teraz nie chodzę na siłkę, bo mój facio ma tyle roboty, że nie może z Maciupeństwem zostać. A w domu NIE POTRAFIĘ  się zmobilizować. No dupa wołowa ze mnie taka. Nie wiem, co mi się stało. Zawsze lubiłam ćwiczyć i ruszać się. Ale się wezmę, naprawdę, na serio. Dietowo to mi to nawet całkiem nieźle wychodzi, czasem zgrzeszę, ale raczej przestrzegam diety. Chodzę na bazaro-spacery z małym Wielkoludkiem i kupuję warzywa, owoce, CHUDE MIĘSKO (nie Emilko, nie mówię o Tobie)   Kilka tygodni temu z wielkim zapałem postanowiłam zacząć robić a6w. Naczytałam się o tym, naoglądałam się na you tube jak to się robi i zakomunikowałam Julce i Pawłowi, że od poniedziałku zaczynam. To było już ze 3 albo nawet 4 tygodnie temu. Jakoś te poniedziałki mi uciekają i nie mogę zacząć. Bo u mnie po niedzieli jest od razu wtorek. No i jak tu zacząć od poniedziałku? Miałam wczoraj zacząć, ale piwko mnie zapodano, a potem zrobiło się strasznie późno, trza było Majkosia nakarmić, iść pod physznic i spaciulki. I znowu się nie udało Ale tu z tego miejsca obiecuję, że od poniedziałku 19 marca 2012 roku zacznę robić a6w, bo jak nie, to mi dokopcie do doooooopy, ale tak porządnie, cobym poczuła aż pod łopatkami
Dzisiaj jest u nasz 10 stopni, ale jest szaro buro i ponuro. Ale po obiedzie muszę iść z Majkoskim na zakupy kupić jej kurtałkę wiosenną. Wczoraj kupiliśmy czapeczkę i butki takie fajne na 6-12 m-cy, takie adidaski superanckie. O takie:

Nie mogłam się zdecydować, które ładniejsze, no to wzięłam 2 pary. Ale że szkoda mi baterii w telefonie marnować na 2 zdjęcia, to zrobiłam zdjęcie obu bucików naraz
Acha, Krzysio dziękuje za wszystkie słowa zachwytu, achy i ochy pod jego adresem i raz jeszcze zaprasza na kawkie
Byłam już dzisiaj z Majunią w centrum handlowym, oglądałyśmy kurteczki, ale wszystkie jakieś takie cienkie były. A jak była w Smyku jedna fajna, to kosztowała 135 zł No bez przesady. Ja tam nie żałuję na dzidzię, ale tyle kasy za kurteczkę, którą założy 15623483 razy to ciut za dużo Jutro jeszcze skoczymy do C&A w innym CH, bo w tym co byłyśmy dzisiaj, to nie ma C&A. A tam też mogą być fajne kurtałki.
Maciupeństewko nauczyło się ostatnio parskać. I robi to, kiedy tylko najdzie ją ochota. I pluje przy tym tak, że zapluwa wszystko dookoła. Wczoraj postanowiła parskać przy karmieniu zupką, więc zapluła mi spodnie, a sobie twarz i włosy. Dzisiaj przy deserku malinowym też sobie pluła i parskała tak, że cały leżaczek poszedł do prania, Majkowe włoski były w czerwone kropki, a twarz miała tak zmasakrowaną na malinowo, że o kropkach na moich rękach nie wspomnę. Ale cóż, mam nadzieję, że wyrośnie z tego.
Acha, odpowiadam na pytanie "skąd ja biorę tyle optymizmu, humoru i energii". Ano właśnie nie fiem Ja taka zawsze byłam, mam to po mamusi Ja zawsze byłam wesoła, śmiałam się z bele czego i ogólnie lubiłam ludzi rozśmieszać. Mogłam iść do kabaretu, oj mogłam. Ale poszła ja za namową mamuni do liceum ekonomicznego! I co? I księgową je Monia! Ale na wychowawczym tera.
No dobra, koniec tych przechwałek, bo po łapach sobie dam za tą próżność!
Moje menu na dziś:
Śniadanie - bawi się niewychowana dziewczyna (gra-hamka) ze srem białym szczuplutkim

I co do tego? I kawusia, ale nie od Krzysia, bo się spieszyłam do ginesa na samolota.


Obiad - pierś kurczaka w ziołach, kasza gryczana i pyszna surówka


Zdjęcia kolacji nie ma, bo byłam taka głodna, że szybko zjadłam i zapomniałam zrobić zdjęcie Ale były 3 plasterki mozarelli i 3 plasterki pomodorra.

Lecę poczytać, co tam żeście zmalowały dzisiaj, diabełki małe

Kłaniam się w pas, całuję w kolanka i w paznokcie u nóg i życzę dobrej nocki i ładnego jutrzejszego dnia.

12 marca 2012 , Komentarze (15)

Dobry wieczór niektórym, niektórym dzień dobry
Nie pisałam w weekend w pamiętniku, ale za to poczytałam Was i ślad swój żem zostawiła
W sobotę był DZIEŃ MĘŻCZYZNY czy jakoś tak, w każdym bądź razie zakupiłam dla mego lubego bombonierkę Milka oraz pudełeczko Rafaello. No i pękłam... znaczy się, skusiłam się na jednego


Ale za karę na kolację zjadłam tylko gotowaną marfef

Tak było w sobotę.
W niedzielę dietkowo wzorowo, nawet na uczelni, na której Wasza mądra i yntelygientna Monia studiuje, kupiłam sobie obiadek zdrowy i dietetyczny. Nie liczę tej drożdżówki, którą rano zjadłam do kawy, bo była taka pyszna, że nie będę jej wliczać do menu

Dzisiaj na śniadanie odbiegłam od diety, bo nie chciało mi się rano kompa odpalać, a wieczorem poprzedniego dnia nie chciało mi się drukować menu, więc dzisiaj na śniadanie zjadłam 2 tosty z tostera, takiego co wyskakują, ale nie pod sam sufit jak we filmach amerykanckich, tylko moje wyskakują tak troszkie, no to ja te tosty zrobiła z chleba grahama 2 kromki z konfituro malinowo i konfituro jagodowo
O takie łone ci były:

A no i oczywiście kawa tym razem w Łebie


Na obiad wg diety miał być jakiś dorsz duszony, czy jakiś tam inaczej zamordowany, ale nie było czasu dzisiaj na zakup taki przed porą obiadową, więc zrobiłam coś bardzo do dorsza podobnego:

Paluszki rybne, ryż biały, żeby się szybciej ugotował i zamiast surówki ogórasy Krakuski moje ulubione Ryba to ryba, no nie? Nieważne czy dorsz, czy paluszek

Moja kofana córcia Julczydło pojechała dzisiaj do Lądka na tydzień. Niewtajemniczonym podpowiem, że Lądek to Londyn.
Dzwoniła do mnie niedawno z informacją, że są właśnie na granicy z Niemcami, a w nocy będą jechać przez Holandię i Belgię. Przez tydzień będziemy mieć WOLNĄ CHATĘ Wyjechali na wakacje NIE WSZYSCY nasi podopieczni.... Bo Majkoś jest w domu. Ale ona jest malusia i nic nie zakuma jak se mama z tatą będą na GOLASA po domu chodzić i się podrywać hehe...

No to wrócę teraz do tematu z tytułu. Kto to jest ten Krzychu? Ha! Nie powiem! Ha!
No dobra, powiem powiem. To jest mój nowy (ale nie było starego) ekspres do kawy. Nazwałam go Krzysiem, nie wiem czemu, tak mi wyglądał na Krzycha. Mój nazecony zakupił go dla mnie/dla nas. Jest śliczny i czerwony. Ekspres, nie narzeczony Byliśmy w Saturnie oglądać ekspresy i  mi się spodobał właśnie ten. Ale kosztował 899 zł. Więc Pan Misio mówi, że sprawdzimy u interneta. No i kupiliśmy za niecałe 600 zł. To jednak trzy stówki taniej. Będzie na nowe buciki dla Moni
Kawusię sobie już zrobiliśmy, wyszła pyszna. Spieniłam sobie mleczko, ho ho teraz to będę taka paniusia, która codziennie rano będzie od Krzysia kawkę dostawała
Dziewuszki kofane, jak któraś będzie w pobliżu mła, to zaphaszam na kawę od Krzysia

A to jest właśnie Krzysztof. Krzysiu, przywitaj się z przemiłymi paniami. Dzień doooobry, jestem Krzysio

Mały jest, ale zgrabniutki i się tak ładnie błyszczy

Podobno ma się robić coraz cieplej, znaczy się wiosna idzie. Zatem w związkuztym trzeba zakupić sobie nowy płaszczyk. Ja chcę czerwony, bo to mój ulubiony kolor. Kto idzie ze mną na zakupy wiosenno-ciuchowe ręka w górę
Właśnie zapodano mnie piwko w ślicznym kufeleczku (małym takim), a więc wypiję za Wasze zdłowie, żeby Wam te kilogramy pospadały na łeb na szyję (ale nie dosłownie!) przecież nie chcę, żebyście miały grube szyje
No to zdrofie I nie martwcie się, nie będę Wam wyła pod balkonem, bo tego piweczka jest naprawdę mało.

Dobrej nocki i kojojowych snów


9 marca 2012 , Komentarze (14)

Witam dziewuszki i od razu mówię, że będzie KRÓCIUTKO. Dzisiaj nie mam czasu, bo idę do szkoły na 16, więc same rozumiecie, co to oznacza. ŻE NIE NAPISZĘ NIC WIECZOREM , bo jak wrócę o 22, to padnę na ryj i zasnę. A w sobotę od rana do 17 znowu szkoła i to samo w niedzielę. I tak w koło Macieju i dookoła Wojtek co 2 tygodnie.
Bardzo ale to bardzo Wam dziękuję za przeeeeeeemiłe komenty i komplementy. A w szczególności chciałam podziękować dziewczynce pt. WALCZYMY za prześliczny wierszyk Kłaniam się nisko w pas i całuję w paznokcie u nóg I chciałam powiedzieć, że Anna B. ślicznie śpiewa. Wyła mi pod balkonem pół nocy, spać ja nie mogła
Laski, zara biegnę na bazaro-spacer z Majkosiem, potem muszę zrobić obiad i jeszcze zdążyć go zjeść przed wyjściem do szkoły. Już drugie pranie wstawione, składniki na obiad przygotowane kiszą się w lodówce.
Oto moje dzisiejsze menu
Śniadanie: grahamka z twarożkiem, czyli szczupły ser biały, rzodkiewka i szczypiorek


I kafunia

Piłam w towarzystwie Czesława

Zdjęć obiadu nie mam, bo go nawet jeszcze nie zrobiłam, ale jem dzisiaj indyka z morelami. A na kolację mam sałatkę z tuńczyka. Ale to sobie zrobię wcześniej i do szkoły zabiorę.

Buziaczki dla wszystkich Was i każdej z osobna Pani Cytrynka napisała, że kocha chudą mamę Majuni. A gdzie ja tam chuda? Widziałyście te wały na plecach? Mama Majuni uwielbia Cipitrynkę
Dziewczynki, w weekend jestem w szkole, więc postaram się coś naskrobać i oczywiście pozaglądać do Was, ale nie wiem, czy uda mi się w sobotę. Tęsknić będę niemiłosiernie!
Lecę!!!

P.S. Moja waga dzisiaj: 55,8 kg HUUURRRAAA!!!!!

8 marca 2012 , Komentarze (25)

Witajcie dziołchy!
Dziękuję z całego serca za pozytywne i optymistyczne komentarze od Was. Chciałam również z tego miejsca podziękować wszystkim Vitalijkom za dodanie mojego pamiętnika do ulubionych. Jest to dla mnie ogeromne wyróżnienie i bardzo się z tego powodu czeszę Jesteście kochane i strasznie ubolewam nad tym, że nie mieszkamy w jakimś grodzie o wdzięcznej nazwie VITAWA albo VITASTOK albo VITA BIAŁA. Byśmy były obok siebie, kawki, herbatki, obiadki, spotkania z dzieciami No niestety
Święta Święta i po Świętach. I Dzień Kobiet minął. Dzisiaj widziałam taki jeden wierszyk już 3 razy (2 razy na Vitalii, a raz koleżanka mi mailem wysłała), pewnie też go widziałyście:
Dzisiaj dzień Kobiet więc cycki w górę
i odrzuć z twarzy gradową chmurę.
Niech żyje tłuszczyk i kurze łapki
bo i tak jesteśmy fajowe Babki!

Powiem Wam, że ja zawsze sama wymyślam wierszyki na różne święta, bo to jedno z moich hobby. Ja tam nie lubię internetowych rymowanek. Trzeba samemu się troszkę postarać te kilka razy w roku, nieprawdaż?
No więc ja się postarałam i dzisiaj wieczorem, jak poszłam puszczać totka na Statoil i potem do Carrefoura express po jogurty naciural, to jak wracałam do domku, to ułożyłam sobie w główce taki jeden wierszyk na Dzień Kobiet. I potem od razu w domu go siup na kartkę przepisałam, żeby mi skubany nie uciekł. Ale wierszyk będzie tylko dla wytrwałych, które dotrwają do końca wpisu.
Jak wiecie, wczoraj miałam mieć intymny meeting w sypialni z moim narzeczonym. Mówiąc krótko, zaprosił mnie wczoraj na LODY do sypialni. No to ja dawaj golę te pachuny i nożyny i to i owo też. Potem nakarmiłam Majusię, położyłam ją spać, poszłam umyć zęby specjalnie wyjątkowo Wchodzę do łóżeczka, a mój MISIEK śpi jak aniołeczek. Czekał czekał i zasnął w końcu. No to nici z lodów były. Ale dobre z tego to, że się w końcu ogoliłam
A dzisiaj dostałyśmy wsystkie tsy piękne kwiatki. I każda z nas od kogoś innego:
Ja od narzeczonego.
Maja od taty.
Julka od przyszłego ojczyma. Nie lubię tego słowa. Lepiej brzmi przyszły tata.

To są moje tulipanki, sztuk 5

I kucharz wlazł mi na wazon

A to Maja z tulipankiem, szt. 1

Się dzidzia zdziwiła, nie wiedziała co powiedzieć

Julka dostała żółte tulipany w ilości sztuk 3. Ale nie ma zdjęcia.

A teraz dzisiejsze menu.
Śniadanko: kanapka z sałatą, camembertem, pomidoro i koperkiem


I maślanka


I kafe

Dzisiaj w Tygrysku

Obiad: indyk pieczony, kasza gryczana i mix sałatek (troszkę z poprzedniej kolacji plus to co było pod ręką)


Kolacja: wafle ryżowe, sałata, wędlina i papryka.


Aaaaaaaaaaa...... byłabym zapomniała. Dzisiaj robiłam porządek z butami. Jeden wór poszedł do kontenerka PCK dla biednych istnień ludzkich. Drugi wór pójdzie na działkę na wieś. Wychodzi na to, że mam teraz troszkę wolnego miejsca, więc mogę sobie kupić nowe buciki. A tak na serio, to mam bardzo dużo butów, ale przeważnie są to trampki i adidasy. Pantofli tylko 4 pary. Pozostałe około 12 par to buty sportowe. I ciągle mi mało. Uwielbiam trampki!

No dobra, a teraz powiem wielsyk

Niech żyją rozstępy,
niech żyją żylaki
Niech żyją pod pachami
czarne długie kłaki
Niech żyje próchnica, n
iech żyje opryszczka
I wielka kurzajka
na środku pyszczka
Niech żyją pośladki obwisłe już całkiem
Niech żyje mąż pijak ugodzony wałkiem
Albo Wam powiem - niech on zgnije w rowie
Niech żyją cycuszki te WIELKIE, te duże
A małe pituty niech żyją najdłużej
Niech żyją wałeczki na plecach i brzuszku
Niech żyje oponka i bigos w garnuszku


I tym  wesoło-optymistycznym akcentem kończymy Dzień Kobiet.
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!

Dobrej nocki życzę i do juterka


7 marca 2012 , Komentarze (18)

Witam moje kofane Dziewuszki Kłaniam się w pas każdej z Was, która łaskawie zechciała nacieszyć me czarne oczyska komentarzem swym w mym skromnym pamiętniczku pozostawionym Serdeczne Bóg zapłać! Niech Wam Bozia w zrzuconych kilogramach wynagrodzi
Ja dzisiaj nie będę się rozpisywać, a to ponieważ dlategoż, że albowiem mam intymny meeting w sypialni i mam przykazane OGOLIĆ SIĘ!!! A to niestety potrwa, oooojjjjj potrwa Zarosłam jak dziki agrest przyznam szczerze. NIENAWIDZĘ depilowania, golenia, usuwania tych czarnych kłaków, nie cierpię tego! Ale jestem kobietą (podobno) i muszę od czasu do czasu to robić. Nie goliłam się już chyba z miesiąc, więc wyobraźcie sobie moje NIETOPERY
To tak na szybko i w skrócie. O kapciach było wczoraj, to dzisiaj o moim tłuszczu. Słuchajcie, prawda jest BRUTALNA, a będzie jeszcze brutalniejsza. Otóż, może i ważę te 56 (dzisiaj ważyłam się), może i w ubranku wyglądam jak człowiek niskiej wagi, ale sprawa jest wysokiej wagi i zamieszczę zdjęcia specjalnie dla Was, żebyście uwierzyły, że ja MUSZĘ TU BYĆ!!! Bo wyglądam niezbyt atrakcyjnie. No bo czy to jest atrakcyjne?

No jak cholera. I jeszcze rozstępy widać, kurtka na wacie!

A ten brzuszek, śliczny, prawda?

Jak w ciąży, motyla noga

No ale te wały na plecach to już poracha totalna

Mnie osobiście to nie odpowiada, nie podobają mi się moje plecy. W sumie to widzę je pierwszy raz w życiu. Dzień dobry, witam, jestem Monia. A my jesteśmy Twoje grube plecy z wałami I różowe gacie

W ubraniu wyglądam o wiele korzystniej

NIEPRAWDAŻ?
No ale przecież nie będę całe życie w ubraniu chodzić.

A teraz moje dzisiejsze menu.

Śniadanie: na pieczywie chrupkim sałata, szynka i rzodkiewka


Do tego maślanka naciural


I jakiś owoc, nie wiem, chyba jabłko


I kawa obowiązkowo


Obiad: pierś z kurczaka w pomarańczach i surówka z kapusty kiszonej


I kolacja: pyszna sałatka


I jeszcze tylko dodam, że moja młodsza córcia, czyli to Maciupeństwo zwane Majkosiem lub Jej Maleńkością powiedziała dzisiaj coś w rodzaju "tata" jakoś tak podobnie. Ale się liczy, prawda? Kocham ją po prostu!!! Ale jak powie coś w rodzaju "mama" np. "glubaś ś tłuściem na pleciach" to będę ją kochać jeszcze bardziej

Lecę do łazienki golić te nuny i pachuny. Kosiarka raczej by się przydała, a nie maszynka. Echhh..... życie....
Dobrych snów życzę i dozoba jutro


6 marca 2012 , Komentarze (26)

Dobry wieczór kochane babeczki!
Całuję Was po stopach za super pozytywne komentarze! Uśmiałam się z niektórych, że aż mi ślina na brodę pociekła
Spieszę donieść, że lampę kupiliśmy w Lerła ponad rok temu. Słoiczki są z Ikei.
Spieszę też donieść (ale ze mnie listonosz...eee..tzn. donosiciel), że w słoiczku nie ma nic w formalinie. To są torebeczki z ryżem białym i brązowym, kaszą gryczaną i jaglaną. Na dowód tego, że nie kłamię - zdjęcie:

Widać?

Była też prośba o KAPCIE. Głupio mi strasznie, bo ja te kapcie zauważałam dopiero jak tu zdjęcie wgrałam. To na serio nie było planowane. No ale teraz dowiedziałam się, że moje kapcie WYMIATAJĄ , to zrobiłam im zdjęcie z premedytacją. Tylko one takie brudne lekuchno i ciut śmierdzą. W końcu to kapcie

Z lewego odpadły już bombelki oba

No i był dzisiaj pan Adam, ten od szafek. Byliśmy sami, bo mój nazecony gdzieścik pojechał. No i pan Adam zrobił mi dobrze...... te uchwyty w szafkach i zawiasy
Po godzinie poszedł sobie, no to ja szybko nakarmiłam zupką Jej Maleńkość, przewinęłam, bo się zesrała i poszłyśmy na spacero-zakupy. No bo na bazarek i do Rossmanna. Potem robiłam obiad, bawiłam się z dzidzią i dzień zleciał. Kąpanie Majkosia, serial na TVN mój ULUBIONY o 20.05 i w końcu mogę pisać tutaj. A w dzień tu zajrzałam i Was poczytałam.
Jedna lasencja obraziła się na mnie za komentarz. Ale potem zaśpiewałam jej śliczną pioseneczkę i chyba już mnie znowu kocha. ANKA, KOCHASZ?
Ja nie chciałam jej urazić. Miało być śmiesznie, a wyszło jak zwykle
Dobra, nie zanudzam.
Oto moje dzisiejsze menu.
Śniadadanko - kanapki z bułką z ziarnem z mandarynką i bananem, polane jogurtem (tak miałam w diecie)

I kawusia


Na obiad udka kurczaczka w sosie miodowo-cytrynkowym

A to białe to rzepa duszona z jogurtem.
Ja po prostu muszę codziennie coś udusić, bo taka ze mnie MORDERCZYNI

Kolacja to jajecznica ze szczypiorkiem i pieczywem chrupkim

Oraz 100 g winogron


Eta wsio.

Powiem Wam, że niektóre pamiętniki Wasze są tak czarujące albo prześmieszne albo kolorowe albo ach i och, że mam ochotę dodać je do ulubionych jeszcze raz
Śpijcie dobrze i żeby się Wam nie śniły robale i nietoperze, tak jak mi dzisiaj. Brrrr... Bleeee... A fuuujjjj....

Buziaki słodziaki chuderlaki grubszaki pączusiaki cytryniaki i psychiczni



5 marca 2012 , Komentarze (16)

A zatem, ogólnie rzecz ujmując, mamy poniedziałkowy wieczór. A wczoraj, logicznie mówiąc, była niedziela Wczoraj miałam gości - moja mamusia i tatuńcio nas nawiedzili. Niby, że się stęsknili za Majkosiem, a tak naprawdę ja wiem, po co przyszli. Żeby mi moją nową kuchnię całą wypatrzeć, żebym ja już nie mogła jej zobaczyć! Ot co! No ale skoro już przyszli, to poczęstowała ja babeczkami Dr Oetkera, sama upiekłam:


Proszę nie zwracać uwagi na ten BRUD NA ŚCIANIE. Tu niedługo będą śliczne kafelki położone. Są już wypatrzone w Lerła Merlę, trza tylko pojechać, kupić i przylepić
Przyznaję się bez bicia, że pożarłam 2 sztuki Pozwoliłam sobie na tą rozpustę tylko dlatego, bo ponieważ zjadłam mały obiadek:
Ryba sobotnia i ryż brązowy

Tyle tego, co kot napłakał
Oczywiście, ma się rozumieć, że kolacji już nie było.

A dzisiaj, czyli w poniedziałek było na śniadanko:
Kanapki z bułki z ziarnem, sałata i wędlinka

I kawa:

Tia, wiem, fajny kubek Kocham kubki, jestem kubkomaniaczką!!

Obiad był pyszny:
Biust kury, kalafior z pary, marfef z pary, a wszystko to podane na kaszy jaglanej.

O no NIE!!! Znowu widać kapcie! Ja się zastrzelę!

A to miałam na deser:

To jest zamrożony jogurt naciural polany sosem malinowym. Ale ten sos to ja sama robiłam dusząc maliny na wolnym ogniu. To była powolna i okrutna śmierć. Nie chciałabym zginąć w ten sposób

No a teraz zdjęcia mojej nowej kuchni. Tzn. ona nie jest taka całkiem nowa, bo wymienialiśmy tylko fronty szafko-szuflad z niebieskich na czerwone. Zmienialiśmy blat z beznadziejnego drewnianego na konglomeratowy biały nakrapiany w czarne kropunie. I dorabialiśmy tych szafek i blatu na drugiej ścianie, bo nie było.


A to stolik w całości, bo wyżej jest tylko kawałek:


A to moje słoiczko-pojemniczki:


A to moi kucharze (a co, myślałyście, że ja sama gotuję?)


A teraz KONKURS dla wytrwałych, czyli dla tych, co wytrwali do końca wpisu. Dwa kolejne zdjęcia różnią się nieco od siebie. Znajdź różnicę. Dla zwycięzcy nagroda: zasuszony gil Elvisa Presleya, wystarczy tylko wysłać smsa o treści "ZNALAZŁAM RÓŻNICĘ" na numer 78945621558998 i odpowiedzieć na 30 dodatkowych pytań a gil Elvisa będzie Twój!

Zdjęcie nr 1


Zdjęcie nr 2


No dobra, mała podpowiedź: jest drewniane.
Taaaaak! Brawo! Chodziło o stołeczek. Na zdjęciu nr 1 nie ma stołeczka, a na zdjęciu nr 2 jest

I tym optymistycznym akcentem kończymy dzisiejsze wywody. Kłaniam się w pas życząc bardzo dobrej nocki.  Jutro przychodzi facio jeszcze raz, mam nadzieję ostatni, do kuchni, bo złe zawiasy kupili i dlatego nie mam jeszcze drzwiczek w szafkach na górze. DOBRANOC
Życzę wszystkim grubciom, pączusiom, chuderlaczkom, tym żółciutkim i tym gorzkim milutkich snów.

P.S. Ja bardzo przepraszam, że tak się tą kuchnią podniecam, ale szkoda, że nie widziałyście poprzedniej (kurde, nie mam zdjęć), nie była fatalna, ale też i nie fajna. Teraz mam więcej blatu, bo miałam jakieś 50 cm wolnego blatu

DOOOBBBRAAANOOOCCCC




3 marca 2012 , Komentarze (13)

Dobry wieczór, moje paniusie miłe.
Dziewczyny, nie wiem, co robić. Kurcze pieczone Czas mi się gdzieś zapodział, nie mogę go znaleźć. UCIEKA MI PRZEZ PALCE!! Ja go ciągle szukam, a on mi się gdzieś chowa. Wy też tak macie? Prawie cały czas robię coś w MOJEJ ŚLICZNEJ NOWIUŚKIEJ KUCHNI , w sensie, że sprzątam, układam w szufladach, myję, szoruję, pucuję . No ale nie o tym tu się powinno pisać. W końcu to jest pamętnik odchudzania, a nie pamiętnik "moja kuchnia jest taka śliczna"
No to tak: w czwartek, jak byli tu panowie i robili nam nowe blaty i szafki, to nie miałam jak zrobić obiadu, więc poszła ja z Maciupeństwem w ramach spaceru do Carrefoura i zakupiła kurczaka z rożna, ale do tego grahamki, żeby nie było! Dieta musi  być
Wczoraj było już całkowicie dietkowo, aczkolwiek nie jadłam kolacji, bo najadłam się obiadem. Dzisiaj też było dietkowo i z dzisiaj będą zdjęcia. I dzisiaj nawet zjadłam kolację, no bo skoro ważę calutkie okrąglutkie 56,3 to stwierdziłam, że mi nie zaszkodzi
Jutro przychodzą moi rodzice, bo się stęsknili za Jej Maleńkością. Poza tym przy okazji zabiorą stary blat i stare fronty od szuflad i na działkę sobie wywiozą. Mój tata to złota rączka, wszystko mu się przydaje i znajdzie nowe zastosowanie dla starych rzeczy.
A oto zdjęcia mojego dzisiejszego żarełka.
Na śniadanie muesli

Jeju, dopiero teraz widzę, że to muesli wygląda jak suszone osy

Obiad: ryba i ryż brązowy

Tak tak, zaszalałam, aż 2 kawałki rybki. Ale za to na jakim ślicznym stoliczku

Kolacja: kanapeczki z sałatą, serem białym i polędwicą sopocką


Idę Was czytać, dopóki jeszcze widzę na oczy, bo już śpiąca jestem niesłychanie.

Trzymajcie się kochane moje lasencje.