Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Studentka, marzycielka, łodzianka.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9367
Komentarzy: 50
Założony: 4 stycznia 2012
Ostatni wpis: 3 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
McOlussska

kobieta, 30 lat, Łódź

165 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

50 minut na orbitreku, 70 brzuszków.

Przy obecnym trybie życia (codzienne podróże pociągiem do Warszawy) spróbuję zawalczyć o powrót do wagi, która wisiała na moim pasku ostatnio i którą wstydziłam się zmienić na wyższą.... (75,4kg) 

Nie wiem czy mi się uda, wiem tylko, że nie mogę przytyć jeszcze bardziej.

Dziś zrobiłam sobie zdjęcia, nigdy tego nie robiłam, założyłam folder na hasło (ja hacker :D) i tam je wrzuciłam. Porównam za jakiś czas, często będę tam zerkać, aby się motywować. Robię to dla siebie, bo wreszcie chciałabym się dobrze czuć z samą sobą...

Potrzebna mi siła i wytrwałość.

P.S. Zmieniam wagę docelową na 70kg. Metoda mniejszych kroczków może okaże się bardziej skuteczna :)

2 marca 2014 , Komentarze (2)

o mamuniu, sądziłam, że nie może być gorzej... MOŻE!

Uczelnia daje się we znaki, na razie próbuję poukładać sobie zajęcia i wygospodarować czas na siłownię, bo nawet na to nie mam czasu, masakra! Mam mnóstwo okienek, w które nie można zrobić nic produktywnego, jestem załamana... I codziennie na ósmą, wyśpię to ja się chyba po śmierci!

Jeśli chodzi o dietę, jest spadek, powolny, ale jest - cieszę się, bo specjalnie nic takiego nie robię. Czekam, aż mój szanowny tato naprawi mi orbitrek (dokręci, naoliwi) i mam nadzieję, że zbiorę się na jeżdżenie - chociaż liczę na tę siłownię, jak już się tam jedzie, to się ćwiczy, a w domu ciężko się zebrać... 

Niedługo siódemka z przodu -> tak dawno nie widziany widok... Oby do przodu, waga z paska coraz bliżej! Mówią, że pewne uczucie (cytując piosenkę, "crazy little thing called love") uskrzydla, zobaczymy. Nic pewnego, metodą małych kroczków do czegoś dojdziemy :) 

A jak idzie Wam? Jakieś fajne przepisy na szybki obiad?

25 stycznia 2014 , Komentarze (5)

ZDAŁAM ZDAŁAM ZDAŁAM! 
Żegnaj ekonometrio!
Przede mną jeszcze jeden tydzień sesji, dopuszczam jeden przedmiot w poprawce i... Hulaj duszo piekła nie ma! 
Co do dietowania, wiadomo, MŻ działa, ale nie mam aż tyle czasu na ćwiczenia. Jutro z rana wybieram się na siłownię, wczoraj wybrałam się do klubu z koleżankami, więc też niejako jakaś aktywność fizyczna była... Staram się nie myśleć o tym, ile ważę, powoli odchodzą ode mnie myśli, żeby ważyć się codziennie, daję radę! Ciekawa jestem kiedy zobaczę 7 z przodu, a potem już coraz bliżej do wagi z paska i... Nie zamierzam na tym poprzestawać!
Zastanawiam się nad kupnem blendera... Czy to nie jest nieptorzebny wydatek? Mama mówi, że wystarczy mikser z tą końcówką z nożykami, ale ja nie wiem... Co myślicie?

Wracam do nauki, popijając zieloną herbatkę z cytrynką (pycha!) i zastanawiam się, co wszamać na kolację... Buźka!

19 stycznia 2014 , Komentarze (1)

SESJA, aaaa! 
Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby studiować ten kierunek. Miliony godzin, miliony zaliczeń i motto "sen jest dla słabych". W tym tygodniu przez wszelkie egzaminy moja aktywność fizyczna ograniczała się do piątkowej siłowni i dzisiejszej porannej, za co pewnie zapłacę nieprzespaną nocką - mam 24 godziny na naukę dwóch (!) przedmiotów, o których moja wiedza jest niewielka :D 
Czemu zaczynam dopiero teraz? Bo w piątek miałam jeszcze inny egzamin, do którego uczyłam się cały tydzień. Jeśli komukolwiek z Was przyśni się, że chciałby mieć przedmiot "ekonometria i prognozowanie", polecam baaardzo dobrze się zastanowić. Pracy jest masa, czasu jest mało i tym sposobem cały wolny czas spędzam przy biurku ;/ 
Nie wiem, czy jutro się ważyć. W lustrze już widzę efekty, mama co chwila mnie chwali (wow, chociaż momentami już mam dość :D), byle tylko nie zawalić tego wszystkiego przez sesję. Zobaczymy :)) Trochę inaczej do tego wszystkiego podchodzę w tym semestrze, więc skoro jest mniej stresów, to będzie i mniej jedzenia.

Dzisiejszy sukces: KILOMETR na bieżni przy prędkości 8,5km/h! Wydolność zdecydowanie się poprawia :) 

Tymczasem... Czas na Ochronę Własności Indywidualnej i Zastosowanie komputerowych pakietów matematycznych. Zapowiada się "ciekawy" dzień...

Buziaki! Wytrwałości na dziś :) 

13 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Dzisiaj było ważenie... Kilo trzysta mniej! Teraz nie będzie już takie spadku, bo muszę przysiąść do książek, ale zaraz po największym natłoku sesyjnym zabieram się za sukcesywne wycieczki na moją siłownię :)
Poniedziałek, hm... Było wesoło :) Kolokwium bardzo dobrze napisane, powinno być zwolnienie z egzaminu, z czego niezmiernie się cieszę! Sądziłam, że po pierwszyk roku nie ma już strasznych semestrów, jednak 3 okazał się zdecydowanie najgorszy ze wszystkich pod względem ilości zajęć. 

Przestaję być głodna - trzy godziny od ostatniego posiłku, a ja nadal nic nie czuję. Jeść, nie jeść? Czasem oczy chcą... No cóż, jestem z rodziny, która jedzenie uwielbia ;D

Tymczasem moje drogie wracam do nauki, z myślą, że:

:D

9 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Jest energia, jest moc, mimo, że zawalam uczelnię, a sesja za pasem, dziś wieczorem czuję się wyśmienicie! Czuję, że mój metabolizm przyspiesza, krew szybciej płynie, to pozytywne zmęczenie, wiecie, o czym mówię? 

Miłego piątku!!

8 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Humor nadal dopisuje! Właśnie wróciłam z porannej siłowni i aż żyć się chce! Nie wiem, co się stało z moim dołkiem i co z nastawieniem, ale... Jest dobrze!
Na razie się nie ważę :D Powoli wprowadzam posiłki co trzy godziny i zmniejszam porcje; trochę ciężej idzie mi z tempem jedzenia (zawsze jadałam baaardzo szybko, siup i nie ma), ale i nad tym popracujemy :) Muszę zrobić mały zapas energii, bo za chwilę rozpoczyna się sesja i będą to dwa (lub więcej, oby nie...) tygodnie wyjęte z życiorysu.
Dzisiaj z moją koleżanką wybrałyśmy się raniusieńko (zajęcia mamy po południu) na fitbike - ja chyba nie umiem ustawić tego cholerstwa, bo raz jeździło mi się za lekko, a drugi raz za mocno - niemniej jednak póki co nie jest ćwiczenie dla mnie, wyszłyśmy stamtąd po 15 minutach - muszę rozgryźć to urządzenie, wtedy będzie o wiele przyjemniej :) A jak wyszłyśmy, to wzięłyśmy się za brzuszki, ćwiczenia na uda, a potem udałam się na sesję orbitrekowo-rowerkową (z tym, że ten rowerek był taki siedzący - nie miałam co zrobić rękoma, dobrze, że tylko 10 minut, bo szybko się nudzi) - zaczepił nas pan Darek z obsługi, czy znamy sprzęty i tak dalej (chyba chciał po prostu zagaić do tej mojej koleżanki :D). Ogólnie wylałam z siebie sporo potu i jestem zadowolona.

Oby tak dalej! W dodatku polecam wszystkim koktajl z mleka, banana, mięty i szpinaku - pychotka, miałam okazję spróbować ;) Poza tym dogadałam się z mamą, że częściowo przechodzę na swoje jedzonko, w sumie lepiej dla mnie, mało pokus i w ogóle... Wiadomo, nie będę gotować wszystkiego sama, bo niestety nie mam czasu, ale zawsze to jakiś początek :)

Ech, czas do nauki, trzymajcie się mocno! 

4 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Czeeeeść dziewczyny :D
Czwartkowy i sobotni wypad do klubu był super :D Fakt, że ledwo chodzę, ale jak już zacznę, jak już poczuję ten 'pałer', to będzie... Niesamowicie! Swoją drogą, czy według Was możliwe jest, żeby zakwasy drugiego dnia były dużo większe niż pierwszego dnia po ćwiczeniach? Ja spotkałam się z tym po raz pierwszy o.O
Jako, że w ostatnim czasie mam problem z nawiązywaniem kontaktów i w ogóle odezwaniem się do kogoś obcego, takie uczestnictwo w zajęciach czy po prostu ćwiczenia na siłowni pomogą mi się trochę przełamać :) W czwartek byłam z koleżanką (spalanie tłuszczyku), dzisiaj sama (siłownia cardio) i nooormalnie jestem baardzo zadowolona - dziewczyny z recepcji takie miłe, fakt, od razu zwracają się do mnie na 'ty' - trochę mnie to zdziwiło, niemniej jednak jest naprawdę sympatycznie - dzisiaj na przykład dziewczyna podejrzała moje imię na karcie członkowskiej i tak też się do mnie zwróciła - bardzo miło!
A, no i nie mogę nie wspomnieć o stężeniu napakowanych pakerów, po raz pierwszy w sumie mogłam zobaczyć ich w takiej ilości! Szczerze Wam powiem, że kulturyści to nie bardzo mi podchodzą... Oczywiście nie to, że chłopak ma być jak zapałka, ale wiadomo, bez przesady.
Co do jedzenia, jest w porządku. Dzisiaj rano kanapki z serkiem 'twój smak', wędliną i pomidorem, do tego przegryzłam pół papryki, więc starczyło mi to na całkiem sporo godzin :) Na uczelni [ciekawostka - studenci dzienni z mojego kierunku przychodzą przez pół semestru również w soboty, bo nie ma gdzie tego wszystkiego upchnąć ;/] zjadłam serek wiejski i jabłko, a na obiad worek kaszy gryczanej z sosem węgierskim, takim gotowym - jak się nie ma czasu to niestety, tak trzeba się stołować :) Nie wiem jeszcze co z kolacją... Zobaczymy.
Trochę ograniczyłam jedzenie i już czuję różnicę, w sumie to chyba na dobre mi wyszło, że trochę chorowałam w święta i nieco ograniczyłam konsumpcję wigilijną i ogólnie świąteczną - łatwiej mi było zacząć, poza tym nie miałam takich wyrzutów sumienia :)
Trochę się martwię tym, że kiedyś przyjdzie dzień załamania, w którym nie będę już tak świetnie nastawiona, ale... Liczę na to, że taki dzień już nie nastąpi :D Zazwyczaj dołowałam się sprawami relacji damsko-męskich, ale chyba powinnam już się przyzwyczaić, że trafiam na same niewypały... Albo na zupełnie niezdecydowanych mężczyzn, jeden z nich jest w moim życiu od jakiegoś czasu...
No nic, przede mną duże wyzwanie - przetrwać sesję bez dodatkowych kilogramów! Skoro udało się ze świętami, z tym też może się udać. W to wierzę!

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie! :)

2 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Cały post poszedł się.... przespacerować :D

Od ostatniego postu minęło trochę czasu, ale zmieniło mi się nastawienie... Mimo, że ważę niewiele mniej (ale jednak), dochodzę do wniosku, że nie ma rzeczy niemożliwych! Nie mam prawie w ogóle czasu, moje studia są tak absorbujące, że ja pierdzielę, no ale muszę, muszę wygospodarować kilka godzin w tygodniu na jakiś ruch, jakikolwiek. 

Co do diety, no to wprowadzam MŻ, staram się jeść mniej, bez jakiś tłustych rzeczy... Na razie uskuteczniam odwyk od czekolady, idzie mi baaardzo opornie ;) 

Dzisiaj po raz pierwszy idę na zajęcia do klubu fitness, jestem ciekawa jak to będzie! No i czy będzie warte swoich pieniędzy, rzecz jasna. Dam znać, jak mi poszło! Trochę obawiam się, że wejdę, będę tam największa i o ;< Do tego nie bardzo mam się w co ubrać, ale jak już mi się spodoba i zobaczę, jak inni się ubierają, to coś zakupię. Tylko skąd brać na to pieniądze... 

Pozdrawiam wszystkich baaardzo serdecznie.

25 listopada 2013 , Komentarze (2)

Jest źle. Bardzo źle. A jeszcze niedawno było tak dobrze... Jak przestać jeść, jak znaleźć siły i czas aby walczyć? Źle się w sobie czuję, to, co osiągnęłam przez ostatnie 1,5 roku, poszło w niepamięć... 88, jak życ? ;(