Dałam radę dotrwać do wieczora - zrobiło się chłodniej i maż mnie wyciągnął na rower. A teraz popijam zieloną herbatkę z ziarenkami ryżu - jeśli jest do kupieni w waszych herbaciarniach, polecam - ja się prawie uzależniłam :)
Postanowiłam ostatnio zabrać się za swoją cerę bardziej "przeciwzmarszczkowo" - trzeba zapobiegać, 28 urodziny niedługo, o zgrozo :( Miałam pod ręką dwie próbki: Vichy serum10 i LaRoche RedermicR - oba produkty bardzo przyjemne, na któryś się zdecyduję do stosowania na noc - może na ten drugi, bo ma delikatne działanie złuszczające,wygładza cerę mieszaną i zmniejsza przebarwienia. Na dzień już od roku używam Vichy Idealia do cery mieszanej i jestem zadowolona. Pomyśleć, że jeszcze 5 lat temu używałam kremów z trochę innej grupy cenowej, a na te drogie krzywo się patrzyłam. Potem tu próbka, tam próbka, tu jakiś gratis w pracy... I teraz już bym się nie zamieniła :) Bardzo lubię na przykład przeciwsłoneczne kremy do twarzy LaRocha - to jest chyba jedyna firma, która potrafi zrobić takie bezśladowe i nietłuste konsystencje - "ultralekki fluid" się to nazywa :) Szampony z Klorane też mi się zdarza kupować - len i mango. Źle ze mną :) Na szczęście we wszelkie cyckowe ujędrniacze i antycelulity nie wierzę. Nie no, ogólnie zdrowy rozsądek jest i trochę się na tym znam, więc spoko. Ale jak się wszystkie buteleczki pokończą w tym samym czasie i przyjdzie dokupić, to kasa piszczy.
A poza tym w pracy mam wrażenie, że jak już wejdę na jedną górkę, to za nią zaraz jest dwa razy większa. Eh... Chociaż sobie mogę o kremach popisać dla relaksu.