Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

To moje drugie konto na tym portalu. Postanowiłam zacząć od nowa.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1370
Komentarzy: 20
Założony: 29 stycznia 2012
Ostatni wpis: 17 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ynna1

kobieta, 34 lat, Wrocław

156 cm, 75.90 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

17 lutego 2016 , Komentarze (2)

Muszę przyznać, że dieta  tutaj ułożona jest trudna dla mnie do utrzymania.Zostaje mi mnóstwo pozaczynanych produktów, których nie mam w jadłospisie późniejszym. Zmieniam dietę dość często - staram się zastępować coś w ramach jednej grupy produktów. Każdego dnia próbuje jeść dokładnie to co napisali ale nie wychodzi  mi.

Na razie też nie widzę efektów. Mój organizm zawsze trzyma dużo wody więc jakieś wahania wagi +- 0,5kg to  norma.

10 lutego 2016 , Komentarze (2)

Pierwszy dzień diety właśnie trwa. Żadna z potraw mi się nie udała:/ ale dało się wszystko zjeść. Przyznaje, że to nowość dla mnie, by zabierać pojemniczki z jedzeniem do pracy ale daje rade;)

Za dużo tego nabiału w diecie. Dziś po białym serze tak średnio się czułam i od razu zrobiłam się głodna. Martwie się trochę, że ta dieta może zakwaszać organizm.

Trzymajcie kciuki za jutrzejszy dzień;)

Ide na zubmę!

Pozdrawiam!

9 lutego 2016 , Komentarze (3)

dostalam dzis pierwszą rozpiske diety z vitalii. Jest tam dużo pelnoziaarnistego pieczywa i sporo nabiału. Z tego drugiego się mniej ciesze ale pozamienialam sobie niektóre posiłki eliminując go. Po nabiale zawsze czuje się dalej głodna, nie wiem dlaczego. 

Podoba mi się opcja wymiennych potraw i lista zakupów. Ja normalnie zawsze kupuje za dużo. Bo to się przyda, bo tamto takie zdrowe. Dając mi listę zakupów ułatwia mi się zycie oszczedza mój portfel przed nadmiernym stresem:) 

Trzymajcie kciuki, zaraz idę na moje dietetyczne zakupy! :)

A dzis ostatnie słodycze:p

8 lutego 2016 , Komentarze (4)

Pod kątem diety dzisiejszy dzień to katastrofa. Na  sniadanie kupiona kanapka, sok marchwiowy i salatka z majonezem kupna, obiad zbożowe ciastka, kolacja wieś mac. Aż wstyd się przyznać.

Ale musze tez powiedzieć że już od dawna mam problem by po prostu kupić coś zdrowego na wwynos. Mialam zabiegany weekend, pracowałam nad prywatnymi sprawami. Potem poszlam do pracy a tam bieganina od rana. I potem mam problem! Jadę przez miasto samochodem. Spoesze się bo wieczorem idę jeszcze na fitness. I co mam po drodze? McDonalda! Tylko o wylacznie. Musze zmienić tryb życia.

Wszystko przez te kroplowki, na które się napisałam. Mam od jakiś 10 lat niedobory Mg. To moje przekleństwo. Obniża odporność, nie moge się napix niczego gazowanego, niczego alkoholowego, z kawa. Są takie dni gdy nawet jak będę przestrzegać wszystkich przykazań, to bede miała skurcze. 

Dorobilam się tych problemów będąc na. Diecie dukana. Chciałam szybko schudnac. Pilam litry kawy.

Lekarze nie traktują mnie z reguły poważnie. Nowe rozumieją, że mi mg w tabletkach słabo pomaga. No i ile mozna brać tabletek?! 

Inaczej jest w klinice witaminowej, gdzie jestem dziś na kroplowce z magnezem. Mam ich minimum 5 zaplanowanych, jestem na drugiej. Licze na efekty bardzo, bardzo, bardzo. 

7 lutego 2016 , Komentarze (1)

Jakkolwiek byłam dzisiaj na trochę nudnej randce, tak jednak udzieliła mi się PRZEPIĘKNA pogoda i kochane słoneczko.

Na ten wieczór polecam Wam wszystkim wspaniałego i utalentowanego Michaela. Może i sama ale romantyczna;)

Niech miłość będzie z nami!

7 lutego 2016 , Komentarze (3)

Witajcie,

mój ostatni wpis tutaj był w 2012 roku. Jak pomyślę sobie o tym całym czasie, który minął... 

Dziś jestem innym człowiekiem ale moje problemy pozostały. Dalej borykam się z wagą i samotnością.

Muszę przyznać się do kilku rzeczy. Jestem w trakcie terapii psychologicznej. Bardzo mi to pomaga. Okazało się, że przez bardzo trudne dzieciństwo, popełniałam w życiu bardzo wiele błędów. Na przykład zajadałam stres. W mojej rodzinie była przemoc fizyczna i psychiczna. Słodycze kojarzyły mi się z wakacjami, z ucieczką od  złej sytuacji w domu. Szczególnie lody, które jedliśmy będąc w górach. 

Oprócz tego cały czas wplątywałam się w toksyczne relacje, które mnie niszczyły. Jako dziecko byłam przyzwyczajona do odrzucenia przez rodziców i braci. To były bezlitosne czasy gdy zostawiono mnie, kilku- i nasto- letnią dziewczynkę, by radziła sobie sama i  robiła co chciała. Tata uczył mnie, że  zawsze mam pomagać innym i nie dbać o siebie. 

Robiłam to latami. Ludzie wykorzystywali mnie  w każdy sposób - moją pracę, moje finanse, moje rzeczy prywatne, mój czas. 

Byłam również wychowana na chłopczycę. Makijaż nie dla mnie, spódnice są dla 'dziewczynek', nie dla mnie. Nauczono mnie twardych zasad: ponoszę odpowiedzialność za wszystko, muszę uważać na konsekwencje, mam zawsze przestrzegać zasad bo inaczej czeka mnie surowa kara.

Teraz już wiem, że moje życie nie musi tak wyglądać. Jedną z części terapii było odcięcie się od toksycznych relacji, wyprowadzenie się z domu rodzinnego, zmiana otoczenia.

Od miesiąca mieszkam więc w Warszawie, mam nową pracę, zarabiam jak  nigdy dotąd, rok temu skończyłam studia, mam sympatycznych współlokatorów, z którymi mam dobry kontakt, itp.

Ale jestem również samotna i otyła. Tak, to te dwie rzeczy prześladują mnie od kiedy tylko pamiętam. 

Próbuje się umawiać z mężczyznami poznanymi w internecie. Wczoraj byłam na 1 randce i było sympatycznie, aczkolwiek myślę, że nie jesteśmy dla siebie przeznaczeni;) 

Nie mam w Warszawie znajomych a strasznie chciałabym ich mieć. Może macie jakieś pomysły?

Rozpoczęłam również dietę ale  bez wsparcia jest mi  potwornie trudno. Nigdy nie wiem czy to jest za dużo czegoś czy nie, czy moge coś zjeść czy powinnam siedzieć głodna. Postanowiłam więc prowadzić dziennik i myślę, by wykupic tu dietę.

29 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Kochane,           
ileż to wpisów pojawiło się na tym forum o złamanych sercach? A ja... nie wiem co myśleć, nie wiem co robić. Mój wybranek - jeszcze wczoraj myślałam, że coś z tego będzie. Zalezało mi, on dzwonił codziennie, rozmawialiśmy o wszystkim, dzieliliśmy emocje, uczucia. Byłam wobec niego szczera jak  nigdy wobec nikogo. 
Może to głupie i naiwne, kto wie co on sobie myślał o mnie. Czy w ogóle myślał... o to jest pytanie. Problem w tym, że my pasujemy do siebie. Uzupełniamy siebie nawzajem, mamy podobną historie, zgadzamy się w tak wielu sprawach. Motywujemy siebie, razem tworzymy coś na prawdę silnego.

On stał się ostatnio dla mnie kimś tak wyjątkowym, jak tylko cokolwiek się stanie dzwonie, rozmawiamy. O wszystkim, zawsze. 
Wczoraj, w niezobowiązującej rozmowie na imprezie wyszło, że... po pierwsze on nie chce się z nikim wiązać teraz. Chce się wyszaleć, "kiedyś" o tym pomyśli. A po drugie uważa, że jego żoną mogłaby kiedyś zostać... inna. Chodzi tu o jego przyjaciółke. Znam ją, miła sypatyczna, słodka jak tona cukru.


Budze się rano i nie wiem. Nie wiem co robić. Szukać na siłe innego? Tylko proszę wytłumaczcie mi jak to jest. My zachowywaliśmy się wręcz jak para.  Wszystko razem, wszędzie razem. Właściwie wszyscy moi znajomi uważają, że jesteśmy razem. Nie dziwie się. Ani troche! Razem jesteśmy świetni, po prostu genialni. On ma to czego ja zawsze chciałam - troskę, czułość, wierność. Zmienił się nawet troche dla mnie, sam to przyznał. No więc dlaczego? Dlaczego?! Co mam sobie myśleć? Jeżeli zaczne szukać kogoś innego mogę stracić jego. A co jeśli to tylko pozory? Oszukuje się? Co myślicie? 

Poratujcie, płakać mi się chce.