Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś byłam szczupła. To było przed ciągiem chorób, leków, kroplówek. Teraz patrzę w lustro i nie mogę uwierzyć w to co w nim widzę. To nie ja. To ktoś inny, gruby potwór który wszedł w moje ciało. Potrzebuję wsparcia osób, które we mnie uwierzą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 283226
Komentarzy: 10110
Założony: 29 stycznia 2012
Ostatni wpis: 11 stycznia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
no.more1993

kobieta, 31 lat, Łódź

158 cm, 67.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 czerwca 2012 , Komentarze (23)

Dzisiaj jestem właśnie jak taka bomba. Zaczęło się niewinnie. Chciałam włożyć fajną kieckę do kościoła. Wybrałam się do szafy mamy, zabrałam jej najnowszy nabytek, wślizgnęłam się w nią bez problemu i... moje cycki okazały się problemem nie do przebicia. Dlaczego, do cholery, to, że mam miseczkę E, nie ujawnia się w ich wyglądzie (mój biust wygląda na maksymalnie małe D) ujawnia się tylko i wyłącznie wtedy kiedy chcę włożyć jakąś fajną bluzkę lub sukienkę? Oczywiście tak jak z wiekszością ubrań. Mam największy biust z naszej trójcy (mama, ja, siostra) i nie mogę wkładać np. niektórych koszul czy sukienek. Śmiejcie się, ale to wcale zabawne nie jest. Bo ja rozumiem, żeby te moje cycki na wielkie wyglądały, ale NIE. Są normalnie, przeciętne, troszkę większe od tych najbardziej zwyczajnych. Kolejny problem. Kupno stanika. Nosz kurwa. Wczoraj przekopałam cały H&M i ANI JEDNEGO stanika o miseczce E. A zapytaj się "Przepraszam, czy jest dostępny taki stanik w rozmiarze 75E?" to cię wyśmieją... Ughh. Cyckami będę podłogę zamiatać, jak mi opadną. Trudno, plus taki, że przynajmniej je mam. ;]

Poza tym nie mogłam znaleźc ciuchów do ubrania się, makijaż mi się rozmazywał, nic mi się nie udawało... MASAKRA.

Szanowny Adonis, pseudonim Hiszpan, z cholernej wioski obok nie odezwał się, tak jak przypuszczałam. Trudno. Za tydzień może znowu wybiorę się do klubu i może tym razem trafię na prawdziwego Hiszpana. 


Z tego wszystkiego zeżarłam Magnum Almound i 2 ciastka. -.-

8 czerwca 2012 , Komentarze (14)

Obiecałam, że coś niecoś napiszę na temat tego co działo się w klubie, więc słowa dotrzymuję. 


Ogólnie to nigdy nie przepadałam za klubami. Kluby kojarzyły mi się z miejscem gdzie moja samoocena spadała do poziomu piwnicy, a koniec końców znajdowałam się gdzieś sama, podpierając ścianę i czekając na cud i zbawienie. Myślałam, że dokładnie to samo spotka mnie wczoraj. Pójdziemy, zaczniemy tańczyć i zostanę sama, bo one będę rozszarpywane przez facetów. No i... Kurczę. Fakt, na początku myślałam, że wczystko będzie mieć taki finał. Ale... Nagle jeden mnie wyciągnął. A potem na salę wszedł ON. Adonis, kurczę. Dobra, bez przesady, ale koleś wypisz, wymaluj mój ideał. Nie za niski, nie za wysoki, z dwudniowym, zadbanym zarostem, ciemny na twarzy, ciemne oczy, czarne włosy, widać, że wysportowany. Gapiłam się na niego tak, że chyba mi ślina wyciekła z otworu gębowego. On się uśmiechnął, minął mnie i usiadł niedaleko z kumplami. Stwierdziłam, że "nie dla psa kiełbasa" i bawiłam się dalej. Kiedy tańczyłam z tamtym kolesiem, dotarło do mnie, że tamten... Tańczy z MOIMI dziewczynami. Ja taka zrezygnowana usiadłam na kanapie (tamten szastał mną jak szatan i zrezygnowałam xD) i patrzyłam się w ich stronę z rozmarzeniem. Nagle stwierdziłam, że co mi szkodzi, wstałam i poszłam do nich. Tamten jak mnie zobaczył... Zaczął się jarzyć jak jarzeniówka w środku nocy. Od razu do mnie podszedł, zaczął ze mną tańczyć i wyciągnął mnie dalej od pozostałych. Koniec końców, wolę nie mówić jak wyglądał nasz taniec, oprócz tego, że raz po raz mną obracał po 50 razy i myślałam, że zwymiotuję wypite wcześniej drinki. Zaczął mówić, że jestem cudowna, niesamowita, przepiękna. Zaczął zaczepiać przypadkowych chłopaków i darł się do nich "to moja przyszła żona!". Potem dziękował mi nawet nie wiem za co i całował po dłoniach, a potem... zaczął mnie podnosić i kręcił tak mną z 5 minut. NA RĘKACH. Facet mnie najnormalniej w świecie podniósł i nie sapał "ale jesteś gruba", tylko raz po raz podnosił po raz kolejny. o.O potem przychodził jeszcze kilka razy. Po mnie. Żeby znowu tańczyć. Znowu mówić mi, że jestem cudowna. Znowu podnosić. W sumie... To było to coś... Dziwnego. Takie 90 do samooceny. Potem kolejny do mnie podszedł. Zaczął się zachwycać moimi włosami. Chciał się do mnie "zbliżyć", ale tym razem to ja stwierdziłam, że "za wysokie progi, jak na jego nogi" xD Potem patrzyłam jak tajemniczy ON tańczy z innymi. Ale... Albo jestem ślepa, albo już żadnej nie całował po dłoniach i żadnej innej nie podnosił. 

Kiedy wyszłyśmy z klubu, załapałam, że nawet nie wiem jak mu na imię. Dziewczyny stwierdziły, że był... Hiszpanem. Dzisiaj wchodze na fejsbóczka, gadam z niedrażnijlwa, wysyłam jej zdjęcie, a ona, że zna jego kumpla. Ja do M., że niedrażnijlwa zna tamtego gościa, ona otworzyła jego konto i po kilku sekundach wysyła mi "masz swojego Hiszpana". Moim Hiszpanem okazał się niejaki M. z wioski obok. ^^

Niedraznijlwa kazała mi do niego napisać! Napisałam. Czy mnie pamięta. Cisza. Cóż. Możliwe, że nie pamięta i, że moja przygoda z klubu skończyła się razem z opuszczeniem jego murów. Ale... Było niesamowicie!

8 czerwca 2012 , Komentarze (20)

Haa! Nie wiem jak, ale wg mojej wagi... Ubyło mi 10kg :D:D:D:D:D
LUDZIK MI SIĘ ZMIENIŁ! xD

a oto efekty. chyba coś widać, nie? xD

z dnia wczorajszego relację zdam później, a jest o czym opowiadać! xD

7 czerwca 2012 , Komentarze (8)

Dzisiaj poniesie mnie melanż. Oj poniesie. Poniesie. Będzie ktoś w "Pomarańczy"? Zapraszam, do 21:30 dziewczyny mają wstęp za free, tak samo jak wszyscy studenci :)



6 czerwca 2012 , Komentarze (11)

"Kiedy patrzę w lustro widzę przede wszystkim bezkształtną masę. Nie kupę tłuszczu. Nie worek kości. Po prostu masę. Bezkształtną plamę, która nie chce się w nic przeobrazić. Stoję przed tym lustrem, patrzę na siebie i nic nie widzę. Zupełnie jakbym to nie była ja. To nie było moje ciało. Zupełnie, jakby jakiś obcy zagnieździł się w moim mózgu i przejął kontrolę nad audiowizualizacją. Nic nie czuję. Nic nie widzę. To nie jestem ja.

Właśnie może dlatego jestem całkowicie pozbawiona kompleksów. Nie można nie lubić czegoś czego nie da się zobaczyć. Dziewczyny mi zazdroszczą. Nie wiedzą o moim problemie, zazdroszczą mi tego, że jako jedyna nie mam kompleksów. Moim kompleksem jest brak możliwości widzenia. Tylko czego? Nie wiem czy powinnam się odchudzać, czy powinnam przytyć. Patrzę na swoje ciało jak na przedmiot który nic nie znaczy. Sanktuarium? Świątynia? Cnota? Nie znam tych pojęć. Są mi obce. Sfera sacrum i profanum też jest dla mnie bez znaczenia. Nie szanuję swojego ciała, chociaż wcieram w nie olejki, balsamy, chociaż ćwiczę i dobrze się odzywiam. Nie szanuję go, bo go nie czuję. Moja skóra nie jest moją skórą. Ktoś musiał ją podmienić przy porodzie. Dlatego chcę wam opowiedzieć, jak to jest żyć bez więzi ze swoim ciałem..."

Ugh. drogie Vitalijki, powiedzcie mi szczerze czy któraś z Was coś takiego by z chęcią przeczytała, czy też nie. Tylko szczerze. Zawsze piszę do szuflady, a teraz... Teraz chciałabym rozwinąć skrzydła w tym temacie. (szkolne konkursiki się nie liczą jak dla mnie xD)


Wczoraj miałam atak astmy w pracy. 2,5h w plecy, bo musiałam wyjść, nie dałam rady. Sapałabym ludziom jedynie do słuchawki i dusiła się kaszlem na zmianę. Jak na złość, kiedy przyjechało pogotowie atak ustał. (trwał z 40minut i ustał. tak... po prostu ^^)

dzisiaj: 100 półbrzuszków

śniadanie: 2 kromki razowego plus 2 łyżki twarożku ze szczypiorkiem plus 4 plastry pomidora

obiad: pulpecik, jogurt z ogóreczkiem zielonym (tak z 2-3 łyżki) i dwie łyżki ziemniaków pokropione sosem pomidorowym

do pracy wezmę 2 wafle ryżowe i kanapkę z czymś tam. xD

5 czerwca 2012 , Komentarze (9)

Przepraszam, że coraz mniej czasu poświęcam na czytanie Waszych pamiętników. POPRAWĘ OBIECUJĘ!

Wczorajszy dzień w pracy to była jakaś porażka. Ludzie rzucali słuchawkami, wyżywali się na mnie, opluwali od góry do dołu, a ja im jeszcze musiałam życzyć "miłego dnia", chociaz ze znacznie większą satysfakcją rzuciłabym "a pocałuj się pan w d...". Mam nadzieję, że dzisiejszy będzie lepszy.

śniadanie: bułka razowa, 2 plasterki sera żółtego, dwa plasterki pomidora

obiad: pół torebki ryżu ciemnego plus dwie łyżki sosu pomidorowego (na jogurcie, nie zagęszczany) i pulpet

do pracy biorę jedną bułkę turecką i 2 wafle ryżowe.


dzisiaj zrobiłam 100 półbrzuszków.

4 czerwca 2012 , Komentarze (7)

A się rozlazłam w diecie przez ten weekend! Ale już. Wracam do gry :D

Dzisiaj już grzecznie. Z a6w musiałam zrezygnować, ale brzuszki podwoiłam!

2 czerwca 2012 , Komentarze (18)

Wczoraj... Wysłałam prawie 60 zaproszeń! I'm master! :D Podobno mam dryg, w ogóle się już nie stresowałam, nawet wcisnęłam łysemu suszarkę do włosów  Ja do pana, że upominkiem jest suszarka, a on "Pani! Ale ja łysy jestem!" "Nieważne. Suszarkę może pan podarować komuś innemu" "Mam wtedy urodziny" "To już teraz życzę panu wszystkiego najlepszego, ale może pan sprawić prezent samemu sobie i przyjść" "dobra pani, zapisuj mnie" xD

Ludzie w ogóle mnie chwalili przez słuchawkę "Pani jest taka miła!" "Słonko, jaka ty sympatyczna jesteś!" "Kobieto, masz dryg, przekonujesz ludzi" <3 Kocham, kocham tę robotę! :D


Wczoraj i dzisiaj brak diety TOTALNIE. Ale szczerze? Mam to w dupie, raz na jakiś czas można odpuścić dietę, wiem, że i tak do niej wrócę, a bawiłam się świetnie z dziewczynami. :D

31 maja 2012 , Komentarze (11)

Pierwszy dzień zaliczam do udanych. Nie wyrobiłam normy 36 zaproszeń, ale 27 jak na pierwszy dzień to chyba i tak dobrze, nie? :) Nawet nie trafiłam na złych ludzi. Zresztą, później nie zwraca się na to uwagi. 

Ludzie są super! I to się liczy :)

Gardło nawyręzone, bo jednak cały czas się gadało, większość połączeń nie dosżło do skutku, bo albo wyłączony telefon, albo nie odbierali ludzie... Ale... Nie jest źle! :) Nawet z dietą nie najgorzej, na miejscu lekko po 18stej zjadłam jedną kanpkę :) Z ćwiczeń 15minut twistera i 1 cykl 13 dnia a6w (wieem, nie dotrwałam do 3, bo jestem... zmęczona xD)

31 maja 2012 , Komentarze (8)

Ugh. Stresuję się. Na różnych ludzi można trafić po drugiej stronie. Plus taki, że nikt mnie nie będzie widział. ^^

Normalnie mam poskręcany żołądek przez tremę. Jeszcze A. i M. mają dzisiaj na 1 zmianę, więc pierwszego dnia będę tam "sama jak paalec albo coooś taaaam" ^^ Ej, ale w końcu nie mam trudności w poznawaniu ludzi, nie? No. No to do dzieła. 

BĘDĘ PRACOWNIKIEM ROKU! xD

Podobno mam ładny tembr głosu :D W ogóle wczoraj usłyszałam taki ciąg komplementów, od kierowniczki, że spłonęłam jak burak. Podobno nie dość, że mam prześliczne włosy, świetlistą cerę, to jeszcze to wszystko idealnie podkreślają oprawki, a mój uśmiech jest tak cudowny i ujmujący... Może ja powinnam zająć się menadżerką i spotykać z ludźmi, żeby ujmować ich swoim uśmiechem i powalać świetlistą cerą?