Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nazywam się Natalia i jestem 'małym słonikiem' jak przekornie nazywa mnie mój chłopak. Która to już próba odchudzania- nie policzę. Ale tym razem motywacja pojawiła się nie tylko z mojego wyobrażenia o sobie ważącej 'tyle co nic'. Po pierwsze- ostatnimi czasy tyję bardzo szybko, kupując sukienkę dwa miesiące ze studniówką zrobiłam wielki błąd, gdyż jak przyszło co do czego, leżała na mnie zupełnie inaczej- o wiele gorzej. Koleżanki zaczęły zauważać moją zmianę w masie, ja też ale bez wagi nie miałam świadomości jaka tu duża różnica. W ciągu ostatnich dwóch lat przytyłam 10 kg, i czuję się z tym strasznie. Dzisiaj, kiedy zakładam konto na vitalia jest to już trzeci dzień kiedy staram się ograniczać jedzenie i ćwiczyć. Mój plan- 57 kg i wcisnąć się cudowne jeansy, które niedawno upolowałam w second- handzie i teraz są jednym z motywatorów odchudzania :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9302
Komentarzy: 157
Założony: 12 lutego 2012
Ostatni wpis: 15 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PannaKolorowa

kobieta, 31 lat, Góra

165 cm, 59.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 marca 2013 , Skomentuj

Aura za oknem skutecznie odbiera mi chęć do życia. Zazwyczaj siedziałabym teraz pod kołderką, z pudełeczkiem ciastek i kubkiem słodkiej herbaty (swoją drugą dopiero teraz doceniłam jej prawdziwy aromat, nie zabijając go słodkością miodu czy cukru!). Ale nie dzisiaj, nie teraz, i nie przez najbliższy czas! Niedawno wstałam piję kawę, palę papierosa (wiem, wiem...) powoli ssię budzę  i przejdę się po coś na śniadanko. Mam ochotę na razową bułeczkę. Wczoraj nie było żadnych odchyleń od diety.
 Z  ćwiczeniami trochę poleciałam, bo zrobiłam tylko 15 min. KILLERA Ewy, ale przez ten katar i kaszel, który zawsze dopada mnie o tej porze roku strasznie się męczę. Niech to przechodziiiiiii! :( 
Wczoraj miałyśmy swoje święto, dziękuję Ukochanemu, że pamiętał i zamiast standardowo jakiś łakoci dostałam śliczny łańcuszek z kluczykami. Wczoraj powiedział, że mam jego pełne wsparcie, nawet jeśli zmniejszy mi się biust :D Sama się zdziwiłam, bo do tej pory nie traktował takich moich fanaberii  na poważnie. 
Trochę się rozpisałam, może niepotrzebnie, może potrzebnie, na efekty trzeba poczekać.
Motywujące :)

7 marca 2013 , Skomentuj

Gorzej niż teraz nie wyglądałam nigdy w życiu. Chociaż waga może nie jest najwyższa, to przez ciągłe spadki i wzrosty wagi latem dzisiaj wyglądam jak worek napchany tłuszczem. Wszystko mi wisi, cellulit, którego nigdy nie miałam pojawił się i spędza mi sen z powiek. Ćwiczyłam tydzień z Chodakowską i było naprawdę super, a potem pojechałam do rodziców na tydzień a  tam warunków do ćwiczeń nie było i wszystkie moje wysiłki jak krew w piach bo do tego wszystkiego teraz się rozchorowałam i po 10 minutach ćwiczeń nie mogę już złapać oddechu. Wczoraj biegałam, też nie długo, bo tylko 25 minut, wyniosłam z piwnicy rolki z zamiarem pojeżdżenia bo naprawdę  to uwielbiam a pogoda znowu się zepsuła. właśnie zjadam śniadanie: 6 plasterków ogórka, pół marchewki w słupkach, plaster żółtego sera i jedno jajko z solą. Wczoraj pierwszy raz robiłam kurczaka na parze. Zrobiłam go na gazie, tak jak babcie robiły praowańce :) bo nie mam naczynka do takiego gotowania. Trochę za mocno przyprawiłam, bo bałam się, że może być mdły, ale było by naprawdę super gdybym nie przesadziła z pieprzem. Zbliżająca wiosna może motywować, ale chyba nie mnie. Jedyne co na mnie działa to to co widzę w lustrze, co sprawia, że naprawdę jestem nieszczęśliwa.

24 lutego 2013 , Skomentuj

WRACAM!

21 maja 2012 , Skomentuj

rozstanie z facetem to śmierć dla diety. ostatni miesiąc ciężkiego stresu spowodował spadek wagi, teraz widzę jak znowu jej przybywa. nie wiem co mam robić ze sobą, swoim życiem a przede wszystkim z moim ciałem, które zupełnie wariuje!

7 marca 2012 , Komentarze (3)

Czuję ostatnio straszny power w kwestii odchudzania. Chociaż czasem myślę o tym, żeby zjeść coś mniej fit niż odtłuszczony jogurt naturalny, to jeszcze się nie złamałam. Czuję się przy tym całkiem dobrze, zdrowsza a może i... szczęśliwsza? ;)
Nie wiem czy to kwestia  wmawiania sobie czegoś, czy faktyczne efekty ale chyba brzuszek i talia wyglądają coraz lepiej!

5 marca 2012 , Komentarze (1)

W piątek było ważenie, kolejne 2 kg spadło :) cieszę się bardzo! usłyszałam w dodatku po raz pierwszy, że widać już efekty. Sama też je widzę, głownie w obrębie talii. Chyba zacznę robić tak jak fitnesskaa, że powinnam się mierzyć. nie wiem. Ale jest też gorsza wiadomość. W weekend nieco sobie odpuściłam. Znowu. Nawet nie chcecie wiedzieć co zjadłam...
Pół paczki chrupek kukurydzianych w posypką arachidową, pizzę (bo mój ukochany  zrobił) i galaretkę (co gorsze z owocami z puszki i łyżką bitej śmietany). Próbuję sobie tą galaretkę usprawiedliwić w jakiś sposób (a poszliśmy w gości, głupio odmówić...) ale pogoda się poprawia, więc może wskoczę na rower, albo będę regularniej biegać. A poza tym zapisałam się na areobik! :D

27 lutego 2012 , Skomentuj

Ostatni tydzień to morderstwo dla mojej diety. Byłam tak zalatana, że nie miałam czasu nawet tutaj zajrzeć, nie mówiąc o chwili czasu na przygotowywanie dietetycznych posiłków. O tyle, o  ile śniadania, drugie śniadania i kolacje były w porządku,  tak na obiad jadłam to co serwowała mi szkolna stołówka. Więc na wagę stanę jutro rano i chyba będę musiała zacząć znowu od zera...

17 lutego 2012 , Komentarze (6)

Dzisiaj zaglądam tu tylko na chwilkę żeby spisać to co dzisiaj zjadłam. A zaraz lecę jeszcze poćwiczyć, bo póki co nie znalazłam jeszcze na to czasu. Taki miałam zalatany dzień, do tego kilka nieprzyjemnych przygód, które wcześniej  próbowała bym sobie wynagrodzić jakimiś pysznościami, a wobec diety, zaraz robię się wieczór relaksu, o!

Sniadanie: banan pognieciony z jogurtem i garstką otrębów,
2 śniadanie: serek wiejski,
Obiad: miseczka zupy, łyżeczka ziemniaków, jajko, surówka z marchewki,
Kolacja: pół kromki chleba razowego z szynką z indyka, koktail owocowy.

16 lutego 2012 , Komentarze (5)

Jej, miałam się nie ważyć ale jednak. I w sumie nie żałuję! Waga pokazała 0,7 kg mniej, a patrząc na to, że po bieganiu (tak, tak, jednak się przemogłam i postanowiłam zawalczyć ze zbędnymi kaloriami dnia dzisiejszego :)) wlałam w siebie z pół litra wody, a i pora nie jest raczej odpowiednia na ważenie, bo wszystkie posiłki praktycznie mam już ze sobą, gdyż została już tylko lekka kolacja, to pewnie spadek wagi jest jeszcze większy. Nie mogę się nadziwić i chociaż to dopiero początek, aż mi się pyszczek cieszy!

16 lutego 2012 , Komentarze (8)

o nie, nie, nie. to tydzień od ostatniego ważenia. nie staję dzisiaj na wagę. tydzień diety a moje pierwsze prawdziwe załamanie za mną. co prawda to nie pączki ale wyrzuty sumienia mam i tak. w takich chwili myślę sobie, że taki efekt jest dla mnie nieosiągalny...

no ale, trudno. chyba odpuszczę sobie dzisiaj naukę i cały dzień poświęcę na ćwiczenia.
śniadanie: kanapka  z chleba razowego, cienko posmarowana twarożkiem, plasterek polędwiczki, pół jajka na miękko,
2 śniadanie: płatki fitella z żurawiną z połową szklanki mleka 0,5%,
obiad: łyżeczka ziemniaczków, sałata i najgorsze: udko z kurczaka (przyrządzone bardzo mało dietetycznie)
Przez to wszystko chyba odpuszczę sobie jakąkolwiek kolację.

Ćwiczenia to zawsze to samo: rowerek (około 1h), skoki na skakance (około 500), kolejny dzień a6w.  I jeżeli można to zaliczyć też, to odśnieżałam podwórko:D