Pamiętnik odchudzania użytkownika:
monka252

kobieta, 34 lat, Polska Cerekiew

173 cm, 66.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Witajcie!
No tak. Dawno mnie nie było, ale myślę, że jest to uzasadnione. Tak jak pisałam we wcześniejszym poście, kontuzja kolana mnie dopadła i właściwie trzyma mnie po dziś dzień niestety. Strasznie mi dokucza, popłakałam parę razy, nie miałam ochoty na dłuższe wycieczki, nie chciałam wychodzić, bo nie chciałam żeby było gorzej, myślałam, że już się nie polepszy. Ale myślę, że każdy ma takie podejście. Jak człowiekowi nic nie jest to myśli, że jest niezniszczalny, a jak się coś stanie to się wydaje, że już nigdy nie będzie lepiej. Ale zauważam, że coś tam się powoli na lepsze dzieje! Już się cieszę, że niebawem będę mogła rozpocząć jakieś spalające bardziej ćwiczenia. Ale jak narazie powoli staram się powracać do ćwiczeń. Oczywiście na sam początek są to ćwiczenia lżejsze głownie na brzuch i boczki, bo to właściwie z tymi obiema rzeczami mam największy problem. Zatem brzuszki, ćwiczenia z Tiffany na boczki no i hula hop.

Co do życia osobistego. Hmm wiele się zmieniło w moim myśleniu. Początkowo sama siebie oszukiwałam, że wszystko jest ok, że nie potrzebny mi nikt do szczęścia, ale teraz zmieniło się to nie na tą stronę, że otwarcie sobie mówię, że chcę kogoś.

Serio podeszłam do tego w ten sposób, że wewnętrznie nie potrzebuję nikogo do życia. Chyba zbyt chaotycznie wygląda moje życie. Zdałam sobie o tym sprawę po Sylwestrze. Przed sylwkiem zaczęłam się na powrót spotykać z byłym. Sylwester spędziliśmy osobno, nie myślałam o nim, miałam wokół moich znajomych, było mi dobrze, impreza 6-cio dniowa. Był na mnie zły, że po jednym dniu odpisywałam. Nie jestem przyzwyczajona do tego, aby kogoś mieć, kto będzie mnie ograniczał. Może jestem egoistką, ale no taki mój charakter i nie zmienię go. Jestem szczęśliwa z mojej chaotyczności i czuję się w tym. 
Bardziej teraz zależy mi na mnie samej. Ja jestem teraz dla siebie na pierwszym miejscu i chcę się sama ogarnąć i znaleźć miejsce w tym świecie ! :))
Co do wagi. Jak narazie wolę na nią nie wchodzić, bo niby starałam się odżywiać prawidłowo, ale jednak to wigilia, sylwek. Bez dłuższy czas. Potrzebuję czegoś co na powrót ujędrni na MAXA moje ciało!
Lubię siebie! To muszę przyznać! Bardziej nazwę to tak. Jestem Monka, taką jaką znają moi znajomi i nie chcę tego zmieniać jedynie ze względu na to, że schudnę. Wolę pozostać taka jaka jestem, niż stracić duszę i bycie sobą!
Sylwester bardzo pozytywnie spędzony w gronie przyjaciół i nieznajomych, których oczywiście się poznało! :) Wynajęty był pensjonat i w sumie w samego sylwestra było nas z 80 luda! Więc nie mało ! ^^ Bardzo pozytywnie ten czas wspominam i mam nadzieję na kolejny taki wypad! 5 dni imprezy. Dwa pierwsze o takie do posiedzenia i pogadania. Dzień przed sylwestrem przebierana impreza, sylwester na elegancko, a ostatni dzień z ostatkami ludzi co zostali! Mega, mega pozytywnie! :))
W ten weekend kolejne przeprawy. Piątek prawdopodobnie Gliwice, a sobota urodziny w Krakowie! 
To właśnie moje życie i to co kocham. Szlajanie się! :))

Życzę wam miłego udanego wolnego poniedziałku moje drogie! :**

10 grudnia 2013 , Komentarze (5)

No własnie to co widzicie w temacie. Nie wiedziałam, że dwa dni weekendowe, gdzie byłyśmy koleżance pokazać imprezy w klubach tak odbiją się na moim kolanie.
Miałam już przed jej przyjazdem coś z kolanem, ale coś lekkiego. Teraz od niedzieli jest to mega uciążliwe. Chodzę kulejąc...
Wczoraj musiałam zjechać do domu, pojechałam do ortopedy. Wbił mi igłę w celu sprawdzenia czy to czasem nie jest zakrzep. Ale na szczęście nie. Wycisnął mi jedynie jakąś żółtą maź. Dodam, że prawie zemdlałam, jak to zwykle u mnie bywa. Nic nie bolało, ale nieprzyjemne uczucie, do tego świadomość, że mam igłę w sobie bleee
Nie wiem co ze mną jest nie tak. Jak nie jedno kolano w wakacje, to teraz to. Do tego nie umiem go zginać, nie chce mi się podnosić, bo wiem, że boli. Mam jakąś blokadę w kolanie, do tego czasami przeskakuje. 
No zobaczę jak będzie za parę dni, ale jak narazie 2-3 tygodnie wyjęte z życia pod względem treningowym. Jedyne co może za tydzień porobię to hula-hop.
Chyba za bardzo przesiliłam to kolano! 

Dzisiaj menu:
Śniadanie: jogurt pitny brzoskwiniowy, kawa
Śniadanie II: serek wiejski z płatkami owsianymi
Obiad: omlet z dwóch jaj, pełno warzyw, 2 łyżki mąki kukurydzianej
Podwieczorek: jabłko
Kolacja: serek wiejski z płatkami owsianymi

Nom. Zobaczymy. 
Nie mogę za dużo jeść, co by nie utyć na powrót. Muszę pamiętać, że teraz nie ćwiczę :(
Dobranoc moje drogie! :))

5 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Czołem!
Życie, życie. Kontuzja dalej mi dokucza i nie chce mnie opuścić.
Niestety czuję się taka napchana, bez treningu cardio czuję się jakbym tyła z dnia na dzień.
Niby ćwiczenia są, ale no nie ma tych endorfin, kiedy z człowieka się leje i jest przeszczęśliwy z burakiem na twarzy.
U mnie to na najbliższy dłuższy zdaje się czas nie ma tej opcji. Co chwile mi się w kolanie coś przekręca :| Zaczęłam się nawet zastanawiać czy te ćwiczenia i chudnięcie miało sens skoro nie mało, że mam problemy m. in. z kolanem. Poza tym myślałam, że przynajmniej wraz ze schudnięciem skończą się moje problemy z doborem ciuchów. 
Ale nic bardziej mylącego, czuję się dalej olbrzymem. Byłam dzisiaj w sklepach z chęcią kupna czegoś na siebie i co? I wielkie nic. Nic nie leży na mnie dobrze. Dosłownie nic.
Piersi to moje największe utrapienie i kompleks. Ych. Wyssać ten tłuszcz wypadałoby. 
Mam gorszy dzień. Nie mało, że pod kątem chudnięcia nic się nie zmienia i wolę tego nie komentować to i moje życie prywatne jest o dupe rozczaść i lepiej tego nie komentować.
Na dziś menu:
Ś: 2 kromki pełnoziarniste z twarożkiem, pomidorem + 2 jajka
ŚII: Jabłko, kromka chleba (dosłownie same ziarna- za mały kawałek 10 zł! :O)
Obiad: Łosoś smażony bez oleju, dużo marchwi gotowanej
Przekąska: 2 suszone śliwki, ciasteczko owsiane
Kolacja: serek wiejski lekki z bananem + mleko 1,5
Duuużo herbaty
Ćwiczenia:
Mel b abs
ABS 8 min
Tiffany boczki
Ponad 1 h hula hop

Najchętniej zniknęłabym i wyłączyła. Nie chce mi się więcej myśleć.
Męczy mnie to. Męczę samą siebie.
Tłusto to wszystko widzę. W lustrze olbrzym, który na ulicę nie powinien wychodzić.
Dziękuję. Dobranoc.

4 grudnia 2013 , Komentarze (1)

Nie ma co szaleć!
Już mi znajoma pisała czy czasem gdzieś nie wyjdę na piwko, ale no niestety musiałam odmówić, bo do domu zjechałam na jeden dzień.
I bardzo dobrze!
Muszę zostawić siły na weekend.
Zapowiada się ponownie melanż.
Piątek- przyjeżdża znajoma z Wrocławia z którą pracowałam w Niemczech. Dokładnie to robimy mikołajki u nas na mieszkaniu.
Ma zostać 3 dni.
Zobaczymy jak zamierza reszta znajomych ode mnie zostać, bo niby we wtorek urodziny w akademiku, ale ze znajomymi się tam wbijać nie będę :P
Niedziela pewnie z koleżanką w miasto pójdziemy !!
Więc na pełnych obrotach się zapowiada.
Poza tym z dietką myślę w porządku! I ćwiczenia też jakieś tam są, więc nie narzekam!
Noga mniej boli, chociaż no wiadomo nic nie mogę z nią robić cięższego.
I nie wiem czy czasem nie lepiej byłoby mi się wybrać do lekarza.
Co do menu na dziś:
Ś: 2 łyżki płatków owsianych, jabłko, serek wiejski
ŚII: jabłko, 2 suszone śliwki, kawa
Obiad: Łosoś z papirusu, marchewka gotowana, brukselki
Przekąska: 3 łyżki serka twarogowego, kawałek ciasta makowego (dietetyczne ma się rozumieć)
Kolacja: serek wiejski + 5 łyżek owsianki

Ćwiczenia:
Mel b abs
8 min ABS
Ćwiczenia na boczki:
40 min hula hop


Dzisiaj miałam się spotkać ze znajomym i właściwie nie wiem czy cokolwiek z tego wyjdzie. Mieliśmy sobie wytłumaczyć parę spraw. Jak to stwierdził obawia się ze mną spotkać. I też mam to samo uczucie. Nie o to chodzi, że nie chcę, bo chcę. Oczekuję na to spotkanie, ale no. Ciężka sprawa. Chyba boję się facetów powiem szczerze. Nie wiem czy nadaję się do ogarniania jakichś większych opcji. Chyba jestem zbyt "zimna".
Kiedy długo czekam na spotkanie to się doczekać nie umiem, a jak mamy się spotkać to nagle się obawiam i boję. Ech ten organizm.

3 grudnia 2013 , Komentarze (5)

A no właśnie to co czytacie!
Spinam poślady!
Nie ma śmiechu!
Dzisiaj weszłam na wagę i szczerze bardzo mi się to nie spodobało...;|
Wiem, że teraz nie mogę ćwiczyć ze względu na kontuzję, przez co z ćwiczeń mogę sobie pozwolić jedynie na brzuszki i ćwiczenia na boczki,
ale bez przesady...prawie 3 kg na plusie? 
Jakaś kpina.
I to dosłownie.
Ja będę musiała się do końca życia strasznie ograniczać.
A dopiero co mówiłam, że muszę jakąś dietę zacząć znowu, to od koleżanki usłyszałam co?
"Jaki plan diety? Ty to tak jesz jakbyś ciągle była na diecie"
A ja tak normalnie jem. Nie jem jakoś tłusto, patrzę na to co jem. Białka dużo jem. Warzywa i owoce to podstawa u mnie.
Nie jem mięsa, które staram się czasami rybą zastępować, ale to z mojego już wyboru.
Ale no! Nie ma co narzekać.
Skoro już tak mam to nie ma co się załamywać, tylko działać co by nie wrócić do tego co było i co by schuŚĆ jeszcze do tych 65 kg.
!!!

Nie dam się!
Za dużo osiągnęłam i nie poddam się. 
Za dużo walczyłam na to co mam :)

Zatem ! Dziewczyny dajemy i się nie załamujemy !!
Menu:
Ś: Serek wiejski ze szczypiorkiem, bułka ciemna
ŚII: jabłko
Obiad: cebula, pieczrki, cukinia wymieszane z dwoma jajkami a'la omlet + marchewka podduszona 


Walczymy o nas same, bo nikt tego za nas nie zrobi
!!!

 

29 listopada 2013 , Komentarze (9)

Piętek jak to piątek. Mogę uznać go za udany, gdyż miałam kurs i został on zakończony. Ostatnie spotkanie w ośrodku uzależnień MONAR.
Większości z nas pewnie się wydaje, że w placówkach takich zaniedbane wszystko jest wraz z osobami tam przebywającymi. Boimy się ich i wolimy się trzymać od nich z daleka Nic bardziej mylnego. 
Ogromne wrażenie na mnie zrobili swoją otwartością w stosunku do nas.
Wiadomo, dziewczyny przyjechały, więc byli zadowoleni! Ale to nie zmienia faktu, że są to osoby normalne, które po prostu na swojej drodze życia spotkały pewne poprzeczki przez które trudno im było przeskoczyć. Ale teraz starają się to naprawić!
Dzięki dzisiejszemu dniu i wypowiedzi pewnego Kuby przekonałam się, że praca z nimi ma sens. Wiadomo, nie wszystkim się uda pomóc, ale Ci którzy się zmieniają bardzo cieszą!
Ale przechodząc do tego co u mnie.
Myślę, że jest dobrze. Jeżeli nie biorąc pod uwagę mojej nogi. Mam kontuzję w kolanie od wewnętrznej strony. Boli jak chodzę dłuższy czas, więc ćwiczenia odpadają.
Za to skupiam się teraz na ćwiczeniach na brzuch. Ogólnie od znajomych ciągle słyszę, że nóżki już mam chudziutkie, więc nie pozostaje mi nic innego jak im uwierzyć. Może to i dobrze, bo poćwiczę na brzuch więcej i zobaczymy co z tego będzie! Mam nadzieję na rezultaty:)
Dawno nie dodawałam zdjęć mojej sylwetki, zatem jeżeli jutro się zbiorę to zrobię jakąś sesję i dodam!
Wątpię żeby coś się zmieniło, ale no trzeba zrobić :)
Dzisiaj z ćwiczeń:
8 min ABS
Mel b abs
Tiffany boczki
40 min hula hop
Menu:
Ś: 3 kanapki z serkiem "mój ulubiony" z pomidorem  + jajko
Ś II: Jabłko, 2 kotleciki sojowe
Obiad: 2 placuszki dyniowe, brokuł, marchewka (gotowane) + sos czosnkowy
Przekąska: 2 śliwki suszone, ciasteczko
Kolacja: Serek wiejski z płatkami owsianymi

No właśnie i pytanie o menu.
Myślicie, że jest ok? 
Powinnam coś zmienić? Bo ostatnio jakoś nie mam obeznania w tym co jem, chociaż wydaje mi się, że nie ma źle.
Ogólnie usłyszałam od koleżanki, że jem jakbym była na diecie.
Hm szczerze? Zdziwiło mnie to, bo właściwie ja tak zawsze jem. Że niby za mało? Jak dla mnie to nawet za dużo jem.
I dodatkowo sam fakt, że nic nie chudnę już od dłuższego czasu. A przynajmniej tak mi się wydaje, ostatnimi czasy nie wchodziłam na wagę, bo stwierdzałam, ze się załamię :P
Miłego wieczoru dla was i nocy! 
DOBRANOC!

25 listopada 2013 , Komentarze (5)

Hey!
A życie leci, leci, leci i nie idzie go zatrzymać!
No właśnie LECI!
Dziewczyny!
Ostatnio trafiłam na pewien artykuł, który dał mi do myślenia. Tematem tego artykuły były kompleksy Polek. Jak wynika z badań Polki to kobiety, które mają największe kompleksy. Za bardzo skupiamy swoją uwagę jedynie na tym co nam się w nas nie podoba. Co chciałybyśmy zmienić. Pierwsze na co zwracamy uwagę patrząc na własne ciało to nasze wady. WADY, które właściwie tylko my widzimy, które wręcz wyolbrzymiamy. Duże prawdopodobieństwo, że dla innych to co dla nas jest wadą, może być zaletą.
Zauważyłam to również u siebie, ale po przeczytaniu tego artykułu zaczęłam się poważnie zastanawiać nad moim podejściem do własnego ciała. Nie chcę przez całe życie patrzeć w taki sposób na moje ciało. To moje ciało i muszę je zaakceptować takie jakim jest. Jeżeli czegoś nie mogę zmienić to po prostu muszę to zaakceptować. Nie mam innego wyboru. Na żadną operację nigdy się nie zgodzę i nie podejmę takiej decyzji.
W gruncie rzeczy zaczęłam się zastanawiać nad mocnymi stronami mojego ciała.
SKÓRA- mam to szczęście, że moja skóra jest jędrna i napięta, nie mam problemu z cellulitem. Wcześniej myślałam, że dotyka to jedynie grubsze dziewczyny, ale jakie moje zdziwienie było ogromne kiedy mi koleżanka szczupła pokazała cellulit u siebie, aż oczy musiałam z niedowierzenia przetrzeć ! Dlatego cieszę się z tego! Piękna jędrna skóra, balsamowana nabiera jeszcze fajnego koloru i w dotyku delikatna! :)
NOGI- długie nogi i szczupłe, umięśnione, ale tak fajnie umięśnione! Zdałam sobię sprawę, ze z nich mogę być dumna!
STOPY- no własnie śmieszna sprawa, bo lubię moje stopy :D Są trochę jak u hobbita, tylko włosów na nich brakuje:D Ale jak dla mnie są takie noooo fajne ^^ Do tego podobnie jak i moja siostra chyba są stworzone do japonek, bo jest przerwa między palcami :D Dziwna sprawa szczerze powiedziawszy !
PLECY- umięśnione, nie ma fałdek, teraz właściwie sobie to uzmysłowiłam, że jest się czym chwalić !
PIERSI- dużo czasu miałam kompleks zbyt dużych piersi, ale ej no! Przecież to powinny być moje atuty! Zdecydowanie! Muszę jedynie nauczyć się je eksponować i się ich nie wstydzić. Nie chodzi mi o przesadne ich eksponowanie, ale nie garbienie się, aby je ukryć :)
OBOJCZYKI- które coraz bardziej są widoczne, fajne! Lubię to! 
OCZY- niebieskie, duże. Kocham je, są moje. W oczach tkwi dusza człowieka :) Myślę, że są wesołe, uśmiechnięte

A tak narzekamy! Każda z nas jeżeli się na sobie bardziej skupi i nie będzie wyszukiwała tylko negatywnych rzeczy to znajdzie coś fajnego co się podoba, z czego jest dumna i zadowolona. 
Przestańmy się ciągle zamartwiać co inni o nas pomyślą. To nasze życie, nikt go nie przeżyje za nas.
Ja nie chcę żyć ciągle patrząc na siebie w negatywny sposób, z krytyką, a wy?
Jestem pewna, że też nie!
Aby chcieć ze sobą coś zrobić najpierw musimy dojść do ładu z samymi sobą. Tak, wygląd się liczy. Ale chodzi o coś więcej. Uroda minie, to co w głowie pozostanie. Dlatego kroczmy dumne z siebie.
Do tej pory wiecznie chodziłam z myślą, że jeszcze muszę przynajmniej 5 kg schudnąć i dalej takie coś mam, ale już w mniejszym stopniu. Uda się to się uda, jak nie to widocznie mój organizm jest stworzony dla tej wagi którą mam. Nie mam zamiaru zadręczać się dietami. Oczywiście, ograniczam się, ale bez przesady. Nie popadajmy dziewczyny w paranoję! :)) 
Życie jest piękne, wykorzystajmy je w całości.
Wybaczcie, że taki długi wykład zrobiłam, ale jakieś takie natchnienie miałam :))

23 listopada 2013 , Komentarze (4)

Noga dalej nie w tym stanie, w którym powinna być, ale...
No właśnie, nie za załamywania się!
Stało się to się stało nic nie poradzę.
Teraz jedynie muszę czekać, aż się poprawi.
I faktycznie, bardziej przemyśleć te ćwiczenia!
Mniej zdecydowanie ćwiczeń na nogi, co by nie przeciążać kolan!
Skupić muszę się na brzuchu!
Jakie ćwiczenia preferujecie najbardziej?

Wczoraj z racji tego, że noga bolała zrobiłam 8 min abs i 40 min hula-hop :)
Dzisiaj mniej, chciałam zrobić hula-hop, ale ból brzucha po wczoraj zwyciężył! :D
Może jutro ! ^^
Zatem dzisiaj
8 min ABS
Mel b ABS
Tiffany na brzuch i boczki
Co do menu:
Ś: Kanapka z twarożkiem i pomidorem + brokuł
Obiad: Kotleciki z kaszy jaglanej z pieczarkami i cebulą + sałata lodowa z sosem
Podwieczorek: jabłko, 1 kotlecik, 3 śliwki suszone
Kolacja: serek wiejski

Kotlety pierwszy raz w życiu robiłam i muszę przyznać udały się! 
Nawet mamuśce mej smakowały :)

Staram się mniej jeść co by przez brak ćwiczeń nie nadrobić kilogramami, akurat przed tym mam największego stracha! :(
Dzisiaj idę świętować ze znajomymi urodziny koleżanki i kolegi.
Potem karaoke w planach.
Zapowiada się wieczór pełen atrakcji i % niestety! Ale no co zrobię! :))
Nie ma co siedzieć w domu i marudzić, że noga boli! 

Miłego sobotniego wieczoru życzę! :))
I na zakończenie jeszcze ja! :)

22 listopada 2013 , Komentarze (4)

Halo dziewczęta!
Dzisiaj niestety ze smutną wiadomością.
Jestem dosłownie ZAŁAMANA! :((
Przedwczoraj byłam na imprezie i jak to ja- zawsze skaczę, aż nagle mi coś przeskoczyło od wewnętrznej strony kolana :(
Myślałam, że rano będzie ok, ale no oczywiście się myliłam.
Wczoraj i dzisiaj już z bandażem chodzę.
Noga boli.
Ych nie wiem co zrobić.
Dopiero co drugą nogę wykurowałam.
Może to przez te ćwiczenia, mój organizm jest przesilony?
I mi przez to kolano poszło.
Sama nie wiem.
Mimo bólu mam zamiar zrobić dzisiaj jakieś brzuszki i może hula-hop pokręcę.
Zobaczymy co to z tą nogą jutro bedzie.
Mam nadzieję, że nie będzie powtórki z tamtego roku, gdzie prawie 3 miesiące miałam z kolanem problem :( 
Menu:
Ś: 3 kanapki z twarożkiem, pomidorem, łososiem
Obiad: 3 kotleciki jajeczne, sałatki, ziemniaczki
Podwieczorek: jogurt naturalny z odrobiną miodu, jabłko
Kolacja:



Trzymajcie się tam! :))


20 listopada 2013 , Komentarze (8)

Witajcie moje drogie !
Wciąż tutaj, nigdzie nie zniknęłam:)
Właściwie nie pisałam, bo nie miałam i weny, i o czym, a poza tym w Pradze 
byłam.

Cuuuuudowne miasto, polecam z całego serca.

Z groupona kupowałyśmy bilet no i hotel nie był zły, ale zachwytu też nie było szczerze powiedziawszy:P
Ale właściwie mi tam dużo do szczęścia nie jest potrzebne! :D
Szkoda tylko, że dość daleko od centrum, ale no metrem bez problemu:)
No i właśnie! Wybrałam się w piątek dzień naszego planowanego dnia wyjazdu po bilet, a tu szok!
Bilet po 330 zł!
Oszaleli mówimy. 
Stwierdziłyśmy, że noooo trzeba się zastanowić. 
No i postanowione zostało tak, że jechałyśmy autostopem!
Rano w sobotę o 8.30 zlapany pierwszy stop. Potem chlopaczki nas zabrali, a kolejny już ostatni z ludźmi do Pragi ^^
Miałyśmy szczęście.
No i 330 zł zaoszczędzone :D
Z powrotem z tymi samymi ludźmi, aż do Katowic no i potem do nas już tylko 2 godzinki.
Czyli wyszło na to, ze za dojazd 18 zł zapłaciłyśmy ^^
Żyć nie umierać :)
Jak dostanę więcej zdjęć to obowiązkowo dodam! :)
A tak to miałam dwa dni odpoczynku od ćwiczeń, co wlaściwie mało kiedy się zdarza :)

Teraz akurat wcinam sobie placuszki z cukinią i marchewką.
Pyyycha!
Za 30 min sobie zrobię trening ^^
Killer! :) A co będę sobie!! :)
Dzisiaj ogólnie mamy mieć jakąś imprezę na mieszkaniu, więc trzeba się jakoś ogarnąć!
Mam nadzieję, że sąsiedzi nas nie powybijają, bo coś jakoś spokojni są względem nas ostatnimi czasy! ^^
Aż nas to zaczyna przerażać!

Jeżeli o samopoczucie chodzi to właściwie bardzo dobrze, nie narzekam! :)
A jak tam u was? :))