Niedziela. Ja z dziewczynkami, a On gdzieś z kolegami na motorach....Zastanawiam się nad sobą,czy ja cierpię na brak czasu? Czy może nie umiem wyjść nigdzie bez dzieci? A On? On nie ma z tym problemu! Ja wszystko rozumiem...pracuje, ok... praca na tirach nie należy do lekkiej. Owszem może mieć chwilę dla siebie na motorze...Ale co ze mną? Czy mi nie należy się chwila tylko dla mnie? Czy ja siedząc z dziewczynkami w domu jestem gorsza? Gorsza bo nie pracuję? A co niby w domu robię? Leżę do góry nogami :( pewnie niejeden powie.... bo co baba może robić w domu.... o tym,że ktoś pracuje można powiedzieć tylko, dlatego,że wychodzi rano i wraca wieczorem? A w domu wszystko się samo robi? Tak myśli większość.
Poczułam się dziś troszkę źle...owszem sama pozwoliłam na ten wypad z kolegami na motorach. Ale miałam plany ...jak zwykle miałam... I plany poszły w pizdu.... :( Może właśnie na tym polega mój problem,że odkąd są dzieci nie umiem sama wyjść, bo ciągle myślę o dzieciach. Nawet pobyt w sanatorium był dla mnie katorgą :( A On nie ma z tym problemu. Zaczynam czuć się z tym źle...Ale nikomu o tym nie powiem... Moją bratową by ta wiadomość ucieszyła... Komentarzy nie byłoby końca.
I tak kolejna niedziela w domu. Normalka....standard. A wakacje? Minął miesiąc...i kolejny zapowiada się tak samo źle...
Mimo wszystko udanej niedzieli Wam życzę.