Witajcie
Zaczął się nowy tydzień...i nowe akcje... W nocy była akcja zwracająca... i smarcząca... Jedna całą noc się smarkała, druga wymiotowała i taka to wspaniała nocka była. Nie wiem czy to jakiś wirus się przyplątał,czy co....Musiałam w ciągu dnia wypić 2 kawy aby móc funkcjonować... a teraz usiadłam z Mamą i aż wstyd się przyznać, wypiłyśmy po lampce wina.... Pewnie będą komentarze,że wyrodna matka dzieci chore a ja raczę się lampką wina. Ale musiałam, winko chodziło za mną od miesięcy.... a sama pić nie lubię....
Nie wiem co mnie czeka dzisiejszej nocy...z pewnością nie będzie łatwo...ale jestem zaprawiona w boju i dam radę...Póki co mam w sobie jeszcze siłę...oby na długo Jej pozostało.
A co za tym u mnie...hmmm z M rozmawiam ale tak jakoś służbowo...Dziś mało chodzenia z racji tego,że jedna z dziewczynek nie poszła do szkoły i nie miałam Jej z kim zostawić... a jutro chyba obie nie pójdą...Zobaczymy jak to będzie....
Mimo wszystko samopoczucie nawet znośne... płynów dziś było dużo, posiłkowo jest dobrze, nie objadam się...A to duży sukces. Nie ma góry słodyczy, to już jest dobrze...Waga nie wiem, bo jestem u Mamy i nie chcę ważyć się na Jej wadze...wolę na swojej.....
A Wam jak rozpoczął się nowy tydzień????