Tak i niedziela dobiega końca...a co za tym idzie koniec dobrego... Koniec bo Pan M już pojechał w trasę... dwa tygodnie byliśmy razem. Ale wiadomo wszystko co dobre szybko się kończy... Od jutra wracamy do rzeczywistości...dziewczynki szkoła, ja zakupy, prasowanie, pranie... Rytm dnia powraca :) No i nowa kuchnia :) Uffff 4 dni walczenia ale kuchnia zrobiona...Nowa kuchnia huraaaa hura :) Ale co za tym idzie mój kręgosłup dostał do wiwatu :( ale mam nadzieję,że wróci do równowagi....
Samopoczucie?! Wiadomo podupada bo Pan M wyjechał,ale aby za dużo o tym nie myśleć to... to planuję dzień dziecka :) U Nas co roku w parku jest organizowany festyn tzn Michajland :) no i jeśli tylko pogoda dopisze to jedziemy...no i oczywiście, jeśli dziewczynki będą grzeczne... Planuję też zabrać chrześniaczkę ...ale do soboty dużo czasu...pożyjemy, zobaczymy...
Za oknem duszno....nie ma czym oddychać...tak jakby chciało padać,ale nie może się zdecydować...Wagowo stoimy w miejscu...To dobrze,że nie jest więcej ale lipa,że nie nie mniej...Ale przez ten remont jakoś czasu brakowało na posiłki... Ja wiem,to nie jest wytłumaczenie...Ale wracamy na dobre tory... Mam taką nadzieję...
Dobrej nocki życzę Wszystkim :)