Tak załamanie, kryzys czy jak to nazwać.... Wali się wszystko... waga w górę...mimo,że nie jem dużo....ale jem późno :( i to mój błąd....
Tracę nad sobą kontrolę...Znowu zaczęłam szukać, jakby tu uzyskać alimenty od byłego męża na dziecko.... jak zmusić do płacenia....Wczoraj siedziałam pół nocy i jadłam.... wkurzało mnie to,że na takich alimenciarzy nie ma bata.
Nie potrafię tego zrozumieć... jakim to trzeba być człowiekiem aby nie łożyć na własne dziecko, właściwie wyrzekł się dziecka.... Boli mnie to BARDZO...Prawo swoje a życie swoje ...
Wczoraj nawet znalazłam detektywa i jak mi wyliczył to za moje zlecenie bym musiała zapłacić od 2000 wzwyż... kurcze nie mam kasy, a i nie mam pewności, czy materiały zebrane będą skuteczne... Hmmm bezsilność to mi pozostało... A do tego Pan M utknął w Szwecji :( wrrrrrrrrrrrr..........Pogoda za oknem też nie nastraja pozytywnie :(
Mam nadzieję,że chociaż Wam idzie dobrze gubienie kg ....