Witajcie
Kolejny dzień za nami i kolejny dzień przybliża nas do końca roku... Już 94 dni zostało, szok. Dzisiejszy dzień znowu cały w nerwach, tzn wczorajszy wieczór też w nerwach. M pojechał wczoraj w trasę...około 23ej dzwoni, że dalej nie jedzie... że wraca do Torunia. Samochód się zepsuł.. tzn sprzęgło. Dojechał na małym sprzęgle, na warsztat. Nad ranem wrócił do domu i spać. Ja ogarnęłam młodzież, szybkie zakupy, powrót do domu i cisza.... bo M śpi. Zrobiłam co miałam zrobić w kuchni, na podwórku... aby M się wyspał. Po obiedzie rzuciłam hasło, żeby M wyjął mi odkurzacz, bo chcę odkurzyć samochód... Hmmm myślałam, że pomyśli, że to żart hahah a On wyjął odkurzacz, zaczął odkurzać jeden samochód.... a potem ja dołączyłam i zaczęłam drugie odkurzać :) Przy okazji M mi pomógł :) Aj jak miło wsiada się do czyściutkiego auta hihihi ale nie długo...
Jeśli chodzi o trening hmmm kroki ale nie jakoś szałowo... na spokojnie ponad 11 tyś. Nic dziwnego cały dzień na dupce, właściwie. Ale dziś spisałam sobie kroki od początku września i wygląda to tak :
Trzy dni lekko powyżej 10 tyś. Także całkiem ładnie prezentuje się miesiąc. Posiłkowo dzień wygląda tak:
I posiłek: tosty z serem, szynką, ogórek
II posiłek: kawa pumpkin spice latte, ciasto morelowe, winogrono i jabłko ( dziś światowy dzień jabłka)
III posiłek: chlebek z kolendrą i czosnkiem a'la pita z kurczakiem, miksem sałat, pomidorem, ogórkiem, cebulką prażoną i sosem ketchup-majonez
IV posiłek: grzanki czosnkowe, sokoliki, papryczka nadziewana serkiem, nektarynka oraz snaki ryżowe wasabi... oj pikantne ;) plus kawka pumpkin spice latte
Dzień mimo wszystko na plus, pomimo zawirowań. I weź tu człowieku zaplanuj coś.... drugiej połówki miało nie być... miałam plan, a tu lipa hahah Ale tak na poważnie, mi to nie przeszkadza :) Każdy zrobi swoje, co ma robić i tyle. Jedynie bardziej obiady muszę ogarniać, niż jak go nie ma :) Jedyny minus, ale i z tym dam radę.
Czas pomyśleć nad jutrzejszym menu. Przy okazji jutro parę spraw do załatwienia. Mam nadzieję, że wszystko uda się załatwić pomyślnie. Czy cieszę się na myśl o weekendzie? Nie, bo ja wolny będę miała dopiero 15 październik ;) Więc póki co robię swoje i staram się nie myśleć za dużo, bo inaczej zwariowałabym.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Rób swoje, nie patrz na innych. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :*